Czy mieliście okazję zobaczyć MJ na żywo?
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia
Czy mieliście okazję zobaczyć MJ na żywo?
Oczywiście na żywo ;)
Jeżeli tak, to podczas jakiej okoliczności.
Ja niestety nie byłam na Jego koncercie w Polsce :( ale moja koleżanka owszem... pamiętam, jak przyjechali jej rodzice, byłyśmy wtedy na podwórki, ona do nich podbiegła, poczym zaczęła krzyczeć, wymachując biletami, że jedzie na koncert Michaela Jacksona.... zazdrośiłam jej. Mi pozostała tylko transmisja, później zresztą uwieczniona nagraniem, w TV.
Ale nie ukrywam, że jednym z moich większych marzeń jest móc porozmawiać z Mistrzem. Co ja bym za to nie dała....?
smile smile
Jeżeli tak, to podczas jakiej okoliczności.
Ja niestety nie byłam na Jego koncercie w Polsce :( ale moja koleżanka owszem... pamiętam, jak przyjechali jej rodzice, byłyśmy wtedy na podwórki, ona do nich podbiegła, poczym zaczęła krzyczeć, wymachując biletami, że jedzie na koncert Michaela Jacksona.... zazdrośiłam jej. Mi pozostała tylko transmisja, później zresztą uwieczniona nagraniem, w TV.
Ale nie ukrywam, że jednym z moich większych marzeń jest móc porozmawiać z Mistrzem. Co ja bym za to nie dała....?
smile smile
koniec marzeń- 25.06.09 r...
Niektóre osoby z tego forum miały okazję zobaczyć Michaela na żywo
Poczytaj choćby piękną relację Mandey'a z koncertu na Bemowie:
http://www.forum.mjpolishteam.pl/viewtopic.php?t=4738
Poczytaj choćby piękną relację Mandey'a z koncertu na Bemowie:
http://www.forum.mjpolishteam.pl/viewtopic.php?t=4738
"Mieszanka pasji, wizji, ekscentryzmu doprowadza do szału i obłędu..."
-
- Posty: 62
- Rejestracja: ndz, 18 cze 2006, 22:56
- Skąd: Londyn
Ja i moi znajomi widzielismy/udalo nam sie krotko pogadac z Michaelem wiele wiele razy. Ah...a teraz kazdy w swoja strone,a Wy, mlodziez, macie to samo wspaniale marzenie..Niesamowite to jest ale wspomnienia piekne. Na dniach Michael znowu pojawi sie w Londynie. No wiec...do dziela! Marzenia moga sie spelnic tylko trzeba i pomoc! Nigdy nie zapomne jakimi sposobami oszczedzalam na koncerty/wyjazdy, zwlaszcza uczac sie jeszcze i nie dostajac kieszonkowego. I wszyscy tak robili, poswiecali duzo. I bylo warto,ze stokrotna nawiazka. Kiedy widzisz Michaela czas staje w miejscu, jest po prostu magicznie, bije od niego pozytywna energia, aura. Pewnie zauwazyliscie ze w opisach spotkania z MJ opisujemy to podobnie, nawet osobistosci nie potrafi asie temu uczuciu oprzec.
Powodzenia. Serdecznie zycze i usmiechne sie od Was do Michaela na dniach. Pa!
Powodzenia. Serdecznie zycze i usmiechne sie od Was do Michaela na dniach. Pa!
Dangerous Tour. Bukareszt , 1992.
Mój tata kiedyś był szalonym rockerem i swoje dziecko zabierał na różne koncerty za granicę. Z mojej inicjatywy polecieliśmy do Bukaresztu. Wyobraźcie sobie płaczącą ze wzruszenia 10-latkę na MJ, na ramionach ojca, który dziś przez to chyba ma największe problemy z kręgosłupem.;)
Pamiętam, że staliśmy na tyle blisko , że widziałam MJ własno-wzrocznie :). Nie potrafię w pełni opisać tamtych wrażeń. Wszyscy płakali, mdleli, krzyczeli. Po koncercie wracało się za długo na lotnisko, gdyż wszyscy się przytulali na ulicach, płakali albo dostawali krejzola.
Tyle mojego widzenia MJ w życiu, ale myślę, że jeszcze coś przede mną ;)
..nami, co?
Mój tata kiedyś był szalonym rockerem i swoje dziecko zabierał na różne koncerty za granicę. Z mojej inicjatywy polecieliśmy do Bukaresztu. Wyobraźcie sobie płaczącą ze wzruszenia 10-latkę na MJ, na ramionach ojca, który dziś przez to chyba ma największe problemy z kręgosłupem.;)
Pamiętam, że staliśmy na tyle blisko , że widziałam MJ własno-wzrocznie :). Nie potrafię w pełni opisać tamtych wrażeń. Wszyscy płakali, mdleli, krzyczeli. Po koncercie wracało się za długo na lotnisko, gdyż wszyscy się przytulali na ulicach, płakali albo dostawali krejzola.
Tyle mojego widzenia MJ w życiu, ale myślę, że jeszcze coś przede mną ;)
..nami, co?
Ostatnio zmieniony pt, 18 wrz 2009, 15:29 przez akaagnes, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Posty: 1539
- Rejestracja: sob, 29 sie 2009, 0:45
- Skąd: Trójmiasto ;)
Ja widziałam Michaela podczas trasy HIStory - na koncertach w Warszawie i w Niemczech. Stałam pod hotelami - pod Mariottem, pod Four Seasons w Berlinie, w lipcu 97 byłam w Anglii na kursie językowym i też pojechałam do Londynu na dwa dni tylko po to, by postać pod hotelem, bo biletów na koncert nie udało mi się dostać. Najbliżej udało mi się do niego dostać w maju 97 w Warszawie, pod hotelem Bristol, gdzie miał jakieś spotkanie... Był dosłownie na wyciągnięcie ręki... Więcej pisałam w wątku, gdzie się przedstawiałam: http://www.forum.mjpolishteam.pl/viewtopic.php?t=7065
Niestety jakoś nigdy wielkich możliwości wyjazdów za MJem nie miałam, teraz się usamodzielniłam i miało to się zmienić...;/
Samego Króla z samego bliska widziałam tylko raz, w Warszawie, 20.09.1996. lotnisko Bemowo. I choć miałam wtedy tylko 11 lat ten dzień pamiętam z najdrobniejszymi szczegółami. W "Superwizjerze" pan Czapliński powiedział coś w rodzaju: obserwując MJa zauważył, że wystarczy żeby Ten tylko kogoś dotknął, a ta osoba pada. Mnie nawet nie dotknął, wystarczyło tylko spojrzenie... i w czasie "SiM" padłam - dosłownie. Dziwny stan, bo doskonale wiedziałam, co się dzieje, ale zupełnie ruszać się nie mogłam.. Mimo, iż scena była dość wysoka, leżąc tuż pod nią, doskonale widziałam MJa. Ale, że się dalej ruszać nie mogłam, to w końcu mnie zabrali to tego szpitala polowego tam. Miejscówkę straciłam, resztę koncertu gdzieś z połowy płyty oglądałam stojąc na policyjnej ciężarówce... razem z dziewczyną, której później nigdy nie spotkałam, wzruszałyśmy się niesamowicie (to może ktoś z forum?:))
A w tym roku miałam sprawdzić, jak dorosła 'ja' zachowa się widząc MJa. Bo do dziś nie mogę zrozumieć, co mi się wtedy stało, zła jestem na siebie, że przez to straciłam miejsce przed samą sceną, może kolejne spojrzenie od MJa. Tym razem miało być inaczej, miałam naprawdę świadomie przeżyć koncert, poruszyć niebo, ziemię i znajomości, żeby w końcu powiedzieć Mu to, co od lat układałam na okazję "co Mu powiem, jak Go w końcu spotkam". Naprawdę wierzyłam, że cały mój plan wypali. Na ticketmasterze biletów nie udało się zdobyć, 29.06 miałam sfinalizować transakcję z "konikiem"
Samego Króla z samego bliska widziałam tylko raz, w Warszawie, 20.09.1996. lotnisko Bemowo. I choć miałam wtedy tylko 11 lat ten dzień pamiętam z najdrobniejszymi szczegółami. W "Superwizjerze" pan Czapliński powiedział coś w rodzaju: obserwując MJa zauważył, że wystarczy żeby Ten tylko kogoś dotknął, a ta osoba pada. Mnie nawet nie dotknął, wystarczyło tylko spojrzenie... i w czasie "SiM" padłam - dosłownie. Dziwny stan, bo doskonale wiedziałam, co się dzieje, ale zupełnie ruszać się nie mogłam.. Mimo, iż scena była dość wysoka, leżąc tuż pod nią, doskonale widziałam MJa. Ale, że się dalej ruszać nie mogłam, to w końcu mnie zabrali to tego szpitala polowego tam. Miejscówkę straciłam, resztę koncertu gdzieś z połowy płyty oglądałam stojąc na policyjnej ciężarówce... razem z dziewczyną, której później nigdy nie spotkałam, wzruszałyśmy się niesamowicie (to może ktoś z forum?:))
A w tym roku miałam sprawdzić, jak dorosła 'ja' zachowa się widząc MJa. Bo do dziś nie mogę zrozumieć, co mi się wtedy stało, zła jestem na siebie, że przez to straciłam miejsce przed samą sceną, może kolejne spojrzenie od MJa. Tym razem miało być inaczej, miałam naprawdę świadomie przeżyć koncert, poruszyć niebo, ziemię i znajomości, żeby w końcu powiedzieć Mu to, co od lat układałam na okazję "co Mu powiem, jak Go w końcu spotkam". Naprawdę wierzyłam, że cały mój plan wypali. Na ticketmasterze biletów nie udało się zdobyć, 29.06 miałam sfinalizować transakcję z "konikiem"
- addicted2MJ
- Posty: 101
- Rejestracja: pt, 28 sie 2009, 23:05
- Skąd: dolnośląskie
ja byłam w Berlinie - 4 września 1992.
Byłam niestety dość daleko od sceny (dojechaliśmy na tyle późno, że stadion byl już otwarty). Wyjezdzalam z wycieczką organizowaną przez Orbis.
Udało mi się zająć dość dobre miejsce - siedziałam na barierkach ponad głowami publiczności, widoczność miałam więc świetną.
Pamiętam przeszywające dźwięki Carmina Burana.
Szał, gdy pojawił się MJ.
To, jak osłupiałam dosłownie przy Will You Be There.
She's Out of My Life i ten aktorski płacz MJ.
Pamiętam sporo takich migawek, mam jednak na tyle parszywą pamięć, że wiele rzeczy mi przez lata ulatuje i niestety nie mogę powiedzieć, że pamiętam wszystko co do sekundy.
Byłam niestety dość daleko od sceny (dojechaliśmy na tyle późno, że stadion byl już otwarty). Wyjezdzalam z wycieczką organizowaną przez Orbis.
Udało mi się zająć dość dobre miejsce - siedziałam na barierkach ponad głowami publiczności, widoczność miałam więc świetną.
Pamiętam przeszywające dźwięki Carmina Burana.
Szał, gdy pojawił się MJ.
To, jak osłupiałam dosłownie przy Will You Be There.
She's Out of My Life i ten aktorski płacz MJ.
Pamiętam sporo takich migawek, mam jednak na tyle parszywą pamięć, że wiele rzeczy mi przez lata ulatuje i niestety nie mogę powiedzieć, że pamiętam wszystko co do sekundy.
A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.
Asiek to nie byłaś sama, bo ja też byłam na tym koncercie:-)asiek pisze:ja byłam w Berlinie - 4 września 1992.
Byłam niestety dość daleko od sceny (dojechaliśmy na tyle późno, że stadion byl już otwarty). Wyjezdzalam z wycieczką organizowaną przez Orbis.
Udało mi się zająć dość dobre miejsce - siedziałam na barierkach ponad głowami publiczności, widoczność miałam więc świetną.
Pamiętam przeszywające dźwięki Carmina Burana.
Szał, gdy pojawił się MJ.
To, jak osłupiałam dosłownie przy Will You Be There.
She's Out of My Life i ten aktorski płacz MJ.
Pamiętam sporo takich migawek, mam jednak na tyle parszywą pamięć, że wiele rzeczy mi przez lata ulatuje i niestety nie mogę powiedzieć, że pamiętam wszystko co do sekundy.
Wyjazd zorganizowałam sobie sama, bilet zakupił mi znajomy z Niemiec.
Pamiętam jak dziś, jak jechałam autostradą z Wrocławia do Berlina, prosto na koncert.
Byłam zaraz po otwarciu stadionu ale miejsce miałam w bocznym sektorze, po prawej stronie ( miejsce siedzące).
Pamiętam Kim Wilde jako support i ktoś jeszcze ale nie wiem co to był za zespół.
Koncert był oczywiście boski. Koło mnie była jakaś rodzinka z dwojka dzieci 10-12'sto letnich, przez cały koncert spiewali. Przy Heal The World trzymalismy sie za rece.
Po koncercie nie wierzyłam , że to już koniec i że Go widzialam. Pamietam jak przed powrotem zatrzymalam sie w jakies kawiarence obok stadionu rozmawiajac ze ludzmi, ktorzy tez byli na koncercie.
Potem w samochod i spowrotem do Wroclawia ( na szczecie z Berlinem mamy swietne polaczenie i droga nie jest daleka).
Po drodze zdarzyla mi sie dziwna sprawa, bo ok. godz 1:00 zatrzymalam sie na parkingu przy autostradzie, aby sie przespać w samochodzie, bo w sumie od rana bylam na nogach. Podczas tego postoju, na drodze, dosłownie obok zderzyły sie dwa samochody. Huk oraz sygnaly karetek wybudzily mnie ze snu.
Po tym wszystkim, lekko wstrzasnieta, w zasadzie nie za bardzo kojarzylam co sie stalo ppojechalam spowrotem do domu...
Co do koncertu to na prawde byl swietny i nawet teraz z biegiem lat uwazam, ze MJ robil swietne koncerty. Mimo, ze bylam na koncertahc innych piosenkarzy, rownie dobrych to jednak ten koncert wspominam najlepiej.
Zaluje, ze nie mialam okazji byc na innych koncertach MJ. Do Warszawy niestety nie dojechalam... a kiedy MJ wyladowal na lotnisku we Wroclawiu bylam w pracy. Ale za to mam zdjecie MJ zrobione przez znajomego, ktory byl wtedy na lotnisku.
Ty tyle ode mnie....
pozdrawiam wszystkich