Maverick pisze:przy oglądaniu "We Are The World" głód w Afryce interesuje mnie średnio lub wcale
Żeby nie zabrzmiało to z mojej strony ani zbyt obłudnie, ani zbyt naiwnie...jakby to ująć? Nie chodzi mi o to, że te nagrania wzbudzają litość, ból czy współczucie czy też o to, że oglądam sobie z egoistycznych pobudek...wychodzę z założenia, że wszelka pomoc dla ludzi (biednych, głodnych, śmiertelnie chorych) itp, itd wynika z indywidualnej potrzeby serca...i żadne "propagandowe nagrania artystów, których zadaniem jest zebrać ogromne fundusze materialne" tudzież "hucznych spędów medialnych pod konkretną charytatywną organizacją" nie będą miały przekonywującego wpływu na moją postawę...
Szkoujące są dla mnie ujęcia potwornej chudości i to jak zrzucali paczki z lecącego samolotu, które uszkadzały się przy zderzeniu z ziemią, a Ci głodni ludzie rękami zbierali ziarna wysypane z rozerwanych pakunków...tak, jakby nie mogli zwyczajnie wylądować i po ludzku wyładować nieuszkodzone paki...deprecha mi znów śpiewa, cóż jest warte ludzkie życie...albo takie TDCAU...
A odnośnie kulis...nie znam dorobków artystycznych tego zebranego gwiazdozbioru, przyznam się bez bicia, ale solówki i próby głosowe (a także instrumentalne) głównie Panów (nie umiejszając Paniom) wgniatają mnie w fotel...sama przyjemność słuchania i oglądania. :)
ZAQ84 pisze:nie polecam oglądać go tak jak ja, za jednym zamachem chyba 4 godziny materiału, bo piosenka staje się niestrawna i jeszcze do teraz rzadko do niej wracam
A ja tak właśnie mam z każdym jednym wydawnictwem związanym z MJem (nieważne ile czasu trwa). Raz zakupione (lub ściągnięte w przypadku nieoficjalnych materiałów), raz obejrzane i praktycznie bardzo rzadko do tego już wracam...Chyba, że nachodzi mnie tak zwana faza na MJa ;) - ale to u mnie bardzo sporadyczne zjawisko...Nie wspominając o tym, że w ogóle nie słucham albumów MJa...
Wszystko sobie leży w specjalnie do tego przeznaczonym miejscu, niby żeby kurzu nie zbierały, ale i tak się kurzą. Perfidny - wszędzie się wciśnie. ;p
ZAQ84 pisze:Chciałoby się, żeby każdy utwór był tak dokumentowany
No i chciałoby się więcej oficjalnych materiałów z lat 80-tych i 70-tych - zwłaszcza tych koncertowych i ewentualnie tych z TV (jak choćby Variety Shows), ale z drugiej strony, gdyby do tego doszło, to zapotrzebowanie na MJa, w moim przypadku, osiągnęłoby stan pasywny i przesycony do granic możliwości...no chyba, że MJowi udałaby się sztuka oczarowania nowym albumem...
i chyba właśnie na to czekam, ale czas pokaże, jak to wyjdzie w praniu. ;)