Michael Jackson - Invincible (2001)

Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil

Jak oceniasz tę płytę?

1
2
0%
2
8
2%
3
17
4%
4
73
17%
5
140
32%
6
193
45%
 
Liczba głosów: 433

Awatar użytkownika
hubertous
Posty: 723
Rejestracja: wt, 06 mar 2007, 22:14
Skąd: Poznań

Post autor: hubertous »

Moja skromna subiektywna opinia:
- Unbreakable i Heartbreaker - fajne, szybkie, ale nie powinny być obok siebie
- Invincible - wg mnie jeden z najsłabszych kawałków z płyty, mdły, nudzi schematyczność wykonania oraz linia melodyczna
- Break of Down - idealnie wyprodukowany kawałek pod względem czysto muzycznym i artystycznym, zaśpiewany super - jednym słowem bardzo dobry kawałek
- Heaven Can Wait - nie podoba mi się, nie pasuje zaraz po Break of Down
- You Rock My World - dość luźny kawałek, bardzo melodyjny, wpadający w ucho już po pierwszym przesłuchaniu, idealnie pasują te grające skrzypce w refrenie i na początku piosenki. Beat piosenki mocny, porywa do tańca. Fajnie gra cichutko elektryczne piano w rytmie piosenki wręcz zagnieżdżone.
- Butterflies - kawałek idealny. Można się dosłownie rozpłynąć słuchając refrenu.
- Speechless - osobiście mi podoba się. Ale jest kilka "ale": 1. Wg mnie niepotrzebne rozpoczynanie piosenki od śpiewu acapella, to samo tyczy się końcówki. 2. Brakuje mi trochę gitarek akustycznych przy zwrotkach. Ale to tylko moja osobista sugestia
- 2000 Watts - utwór hmm trudny do jednoznacznego określenia. Silny beat, wokal niepotrzebne obniżony pitchem, przez co brzmi nieco nieco nie-Michaelowo. Poza tym bardzo podoba mi się sam kawałek ;-)
- You Are My Life - Powolny, lecz nudny i flegmatyczny wręcz. Ten beat nie pasuje do tej piosenki, za mocny bas, to jest delikatny utwór, a producent lekko przesadził wg mnie z poziomem beatu. Utwór przeze mnie nie lubiany.
- Privacy- nigdy, przenigdy nie przekonam się do tego kawałka, wkurza mnie wręcz słuchanie jego, wyłączam momentalnie po usłyszeniu pierwszych jego dźwięków. Jest tak zrobiony, że nie da się tego słuchać. Taka jest moja opinia.
- Don't Walk Away - ballada piękna, powinna zastąpić You Are My Life a zamiast You Are My Life powinien zostać umieszczony We've Had Enough. To był wg mnie katastroficzny błąd nie umieszczenie tego kawałka na tym albumie.
- Cry - lubię słuchać tego kawałka za sprawą przyjemnego dla ucha podkładu muzycznego (ciekawe dźwięki umieszczone tak samo ciekawie w różnych miejscach w panoramie stereo piosenki) oraz tekstu, który w połączeniu z tym podkładem idealnie się komponuje. Bardzo lubię ten utwór.
- The Lost Children... - drugi kawałek którego dosłownie nienawidzę; przesłodzony, werbel (z raczej sampel uderzenia pałeczkami) beznadziejny w podkładzie, sam utwór nudny i zrobiony naprawdę na siłę, w celu upchania miejsca na płytce.
- Whatever Happens - po najgorszym momencie na płycie przychodzi czas na wielką nagrodę! Najlepszy kawałek na płycie! Santana odwalił kupę dobrej roboty, producent także niesamowicie się postarał, Michael również. Nic, tylko słuchać ;-) Utwór bez żadnych wad.
- Threatened - Utwór w którym wykorzystano schemat z Invincible, natomiast zrobiono to dużo, dużo lepiej. Ten utwór na zakończenie płyty nadaje się idealnie, bardzo lubię słuchać go. Mój numer 4 na płycie:)

No i to na tyle ;-) Możecie się zarówno ze mną zgodzić, jak i kategorycznie zaprzeczyć, to była subiektywna opinia.
Obrazek
Nie cytuj, póki cytowanego tekstu nie zrozumiesz. Nie ma czegoś takiego jak niemyślenie. Jednak często kierujemy swoje myśli w niewłaściwe strony.
Awatar użytkownika
Wiśnia
Posty: 395
Rejestracja: sob, 16 wrz 2006, 22:17
Skąd: Żyrardów

Post autor: Wiśnia »

O tak.... We've had Enought było by wielkim hitem... ale jeśli się nie myle zostało nagrane w 04r. Szkoda że Michael i Sony nie zajeli sie porządna produkcja takich kawałków jak WH , 2000W, Butterflies. Mi osobiście podoba się heartbreaker, myślę że wykonywany ''live'' z odpowiednią choreografią został by uwielbiany, fajnie prezentuje się Invincible World Tour zmontowane przez fanów, a szczególnie heartbreaker ;p
Obrazek
http://www.youtube.com/watch?v=-GMyqvkCmgk mój występ z okazji dnia nauczyciela :)
Król popu nie odszedł, zmienił tylko scenę
Awatar użytkownika
Little_Lilly
Posty: 71
Rejestracja: czw, 31 lip 2008, 14:06
Skąd: bydgoszcz

Post autor: Little_Lilly »

wstyd mi za moją niewiedzę, ale możecie powiedzieć, dlaczego MJ napisał We've had enough? z powodu jakichś katastrofalnych zamieszek, na charytatywne cele, czy tak po prostu? Moim zdaniem, jest to jego jedna z najlepszych piosenek w karierze, i przyznam, że myslałam, że jest bardzo stara... no jeśli to parwda, że z 2004, to widac, że michale ma nadal wenę... może wkrótce powstanie coś podobnego? :knuje:
L.O.V.E. is all what we have...
Awatar użytkownika
hubertous
Posty: 723
Rejestracja: wt, 06 mar 2007, 22:14
Skąd: Poznań

Post autor: hubertous »

Wiśnia pisze:ale jeśli się nie myle zostało nagrane w 04r
Nie nagrane, tylko wydane na The Ultimate Collection, a to jest różnica ;-) Ewentualnie w 2004 mogło być remasterowane lub w jakiś sposób dokańczane, ale na pewno zostało nagrane w sesji do Invincible.
Obrazek
Nie cytuj, póki cytowanego tekstu nie zrozumiesz. Nie ma czegoś takiego jak niemyślenie. Jednak często kierujemy swoje myśli w niewłaściwe strony.
Awatar użytkownika
Little_Lilly
Posty: 71
Rejestracja: czw, 31 lip 2008, 14:06
Skąd: bydgoszcz

Post autor: Little_Lilly »

hubertous napisał:
Nie nagrane, tylko wydane na The Ultimate Collection, a to jest różnica Ewentualnie w 2004 mogło być remasterowane lub w jakiś sposób dokańczane, ale na pewno zostało nagrane w sesji do Invincible.
to szkoda, że nie wydał na Invincible... to byłby hicior!! :-)
A tak, mało kto ją zna...
L.O.V.E. is all what we have...
Awatar użytkownika
malakonserwa
Posty: 634
Rejestracja: czw, 03 kwie 2008, 16:11
Skąd: się biorą dzieci?

Post autor: malakonserwa »

Może ta płyta wyprzedza czas??
Według mnie wyprzedziła. To nie była typowa płyta na 2001 rok. Dziś piosenki z niej przyjmuje się już jako 'normę'. Ale dopiero dziś.
Przynajmniej takie jest moje zdanie.
Obrazek
Awatar użytkownika
Speed Demon
Posty: 938
Rejestracja: pn, 09 kwie 2007, 23:17
Skąd: Otwock

Post autor: Speed Demon »

malakonserwa pisze:
Może ta płyta wyprzedza czas??
Według mnie wyprzedziła. To nie była typowa płyta na 2001 rok. Dziś piosenki z niej przyjmuje się już jako 'normę'. Ale dopiero dziś.
Przynajmniej takie jest moje zdanie.
Opinie jednak głoszą, że płyta jest "opóźniona" w premierze
Awatar użytkownika
malakonserwa
Posty: 634
Rejestracja: czw, 03 kwie 2008, 16:11
Skąd: się biorą dzieci?

Post autor: malakonserwa »

Opinie jednak głoszą, że płyta jest "opóźniona" w premierze
No cóż... Każdy ma prawo do własnego zdania, a ja mówię (piszę?) wyłącznie to co słyszę (przepraszam za rym). Nie to co czytam :-)
A słucham uważnie od wielu, wielu lat.
Obrazek
Awatar użytkownika
dangerous_girl
Posty: 454
Rejestracja: wt, 22 sty 2008, 13:34
Skąd: Kwidzyn

Post autor: dangerous_girl »

jak pierwszy raz przesłuchałam tę płytę to powiem wam szczerze że mi się nie spodobała, wydała mi się zupełnie inna niż pozostałe i przez to o wiele gorsza, takie było moje pierwsze odczucie, prawda jest taka ze sie poprostu nie wsłuchałam dokładnie i już sobie odpusciłam, ale po jakims czasie postanowiłam znowu do niej wrocić, przesłuchałam raz jeszcze, dokładniej i zupełnie zmieniłam o niej zdanie, na tyle ze potrafiłam ją słuchać dzień w dzień, a takie piosenki jak "Butterflies" czy "You are my life" juz do konca zycia bedą dla mnie jednymi z najpiękniejszych ballad Michaela, kiedy ich słucham ciarki mnie przechodzą. Świetna płyta. Oceniam jak najbardziej na 6! ;-)
Awatar użytkownika
chodziarz91
Posty: 29
Rejestracja: śr, 19 lis 2008, 13:08

Post autor: chodziarz91 »

rzeczywiście ta płyta wyrażnie się róźni od pozostałych(podkład muzyczny jest zupełnie inny) i oto własnie Michaelowi chodziło zaskoczyć fanów czymś odrębnym.Fakt faktem niudało sie tego zrobić myślał że tą płytą wruci na szczyt kariery stalo się inaczej.Może teraz niewydaje nowych płyt bo ma trochę obawę że fani przyjmą nową jak Invincible???
Choć dla mnie ta płyta jest świetna ;-)
Awatar użytkownika
Xander
Posty: 1163
Rejestracja: sob, 24 lis 2007, 22:54
Skąd: Włoclawek

Post autor: Xander »

Przed chwilą wszedłem na oficjalną stronę Sony Music i ku mojemu zdziwieniu zauważyłem, że dla Jacksona zatrzymał się tam czas zupełnie. Ostatnie wpisy do notki biograficznej kończą sie na Invincible.

Co by tego było mało, wyczytałem tam fakty, które po raz kolejny juz budzą we mnie białą gorączke. Czemu promocja tego albumu nie mogła być wznowiona! Zapewne już znacie te informacje, ale postanowiłem wam przypomnieć jak byłoby miło gdyby...


W ramach kampanii promocyjnej albumu „Invincible” przewiduje się wydanie specjalnych singli z niepublikowanymi utworami i nakręcenie nowatorskiego filmiku do piosenki „Unbreakable”, który ma się ukazać na początku 2002 r. Michael Jackson chce nim ustanowić nowe standardy tworzenia teledysków. Wiadomo, że klip będzie zawierał nowe kroki taneczne Jacksona i mnóstwo efektów specjalnych nad którymi pracują eksperci ze studia George Lucasa – „Industral Light & Magic”. Praca nad filmikiem trwa od sierpnia 2001 r.W planach Króla Popu jest wydanie nagranego z plejadą gwiazd, singla „What More Can I Give” (hymn na rzecz ofiar ataku terrorystycznego na USA) oraz realizacja filmu, w którym zagra główną rolę.

Wyobrażacie sobie ten wypasiony klio do Ubreakable rodem z Gwiezdnuch wojen!? Jakie to nowe kroki taneczne wymyslił Michael i czy zdecyduje się je pokazać podczas promocji następnego albumu!? O jakim film chodziło, o jaką główną rolę - Moonwalker numer dwa?!

I w końcu wydawanie kolejnych singli z nowymi nieopublikowanymi utworami! Pomysleć, że moglibyśmy mieć coś wiecej niż tylko Shout na Cry ;(


Ciekawostką, może być fakt, iż podczas produkcji ‘Cry’, po raz pierwszy Jackson miksował wykonywany przez siebie utwór.

Pełen pozytywnej wibracji ‘Speechless’ i hymn ‘The Lost Children’, w którym jednym z narratorów jest syn artysty, Prince.


Jest to zarazem najdroższa płyta w historii muzyki rozrywkowej. Produkcja ‘Invincible pochłonęła 30 000 000 $. Na tą sumę w głównej mierze składają się honoraria dla uznanych producentów i artystów, którzy wzięli udział w sesji (m.in. Lauren Hill, z którą duet nie znalazł się na albumie).


Gdzie ta piosenka z Lauren Hill - czy nigdy jej nie poznamy?!
Obrazek
Awatar użytkownika
mimi-yoshi
Posty: 273
Rejestracja: czw, 25 cze 2009, 17:53
Skąd: Katowice

Post autor: mimi-yoshi »

"Później losy Michaela układały się różnie. Wspaniałe muzyczne momenty coraz częściej łączyły się ze skandalami natury obyczajowej. Wokół Jacksona narosła masa plotek, spekulacji, w pewnym momencie nawet nie miało znaczenia, które z nich były potwierdzone i miały w sobie chociaż promil prawdy. Z bohatera Ameryki Jacko stał się ofiarą samego siebie i swojego wielkiego sukcesu. Doszło do tego, że gdy w 2001 r. ukazał się jego ostatni krążek "Invincible", wielu dziennikarzy i słuchaczy nawet nie wysłuchawszy materiału ocenili go negatywnie, a sprzedaż rzędu ośmiu milionów sztuk oceniono jako (sic!) spektakularną porażkę."

W końcu ktoś to przyznał.

http://www.infomuzyka.pl/Muzyka/1,83570 ... l_Pop.html
Wyrzec słowo, by stwierdzić, że głos
Jest krzykiem i nikogo to nie obchodzi

R.W.
MarsVolta
Posty: 3
Rejestracja: pn, 29 cze 2009, 9:57

Post autor: MarsVolta »

To może i ja napiszę kilka moich spostrzeżeń na temat tej płyty.
Bardzo możliwe że kilka z nich się już powtórzy, ale nie chce mi się czytać 14 stron. :) Płyta jest piekielnie długa. Strasznie przypomina mi to sytuację z Metaliką i ich nieszczęsnym St.Anger. Gdyby tak skrócić o połowę niektóre utwory to naprawdę można by z tego albumu zdecydowanie więcej wycisnąć. Chociażby takie Unbreakable, na co komu ta końcówka? Zdarzają się niestety mielizny. Mówiłem o skróceniu kawałków, a można było też parę z nich po prostu wyrzucić. Takie Butterflies kompletnie burzy mi doznania związane z YRMW i Speechless. Albumowi ewidentnie brakuje napięcia. Takiego trzymania za krocze przez cały czas jego trwania. A za tym idzie trudność wytrzymania do cudownej końcówki (TLC, WH i Threatened)
Jeżeli chodzi o brak sukcesu komercyjnego to można zwalić to na dobór singli. Uderzyć Unbreakable, Speechless wsparte jakimś łapiącym za serducho wideoklipem.

To album średni jak na możliwości Michaela, ale i tak w stosunku do pozostałych arystów pop jest to poziom nieosiągalny...
Awatar użytkownika
mimi-yoshi
Posty: 273
Rejestracja: czw, 25 cze 2009, 17:53
Skąd: Katowice

Post autor: mimi-yoshi »

Ja bym się nie zgodziła, każdy ma inny gust, to prawda, ale dla mnie ten album to coś bardziej osobistego, prywatnego, składa się właśnie z jakby dwóch części-tej przeważającej, balladowej, wyciszonej, niekiedy bardzo zaskakującej (dla mnie właśnie utwory takie jak "Butterflies" czy "Heaven can wait" to zaskoczenie, i to niemałe, ale zarazem dawka wspaniałych przeżyć; niesamowity głos MJa, który sprawia, że za każdym razem myślę: "Jak on tak potrafi? To niesamowite, piękne.")i sporej dawki energetycznej. Są co prawda także utwory, które nie są w moim guście- jest to, np. często wymieniane "2000 Watts", ale płytę oceniam bardzo dobrze, bo zwłaszcza ostatnio wywiera na mnie ogromne wrażenie.

Tak, i cudowne "Whatever Happens".

Pierwsze przesłuchanie albumu było szokiem- o co chodzi? To jest Michael? Niemożliwe. Było szokiem, ale później, dla mnie, okazało się miłą niespodzianką.

*** [EDIT]
Muszę jeszcze dodać kilka zdań, bo po prostu nie wytrzymam, jeśli tego nie napiszę. Także, jak Marie, początkowo wydawało mi się, że to przesłodzona płyta, dla wielbicieli cukierkowych ballad.

Wsłuchując się jednak w tekst tych utworów, niesamowity klimat, który Michael tworzy, to napięcie, ta dojrzałość. To jest cudowne, zarazem odrealnione i dziecięce. Dla mnie ta płyta to poskładane części, doszlifowany, czuły i bardzo prawdziwy Michael.

Dobre płyty nie muszą podoba się za pierwszym razem po przesłuchaniu. Ba, nawet za dziesiątym mogą budzić niechęć. Moim zdaniem o tym, czy płyta jest dobra, świadczy to, że kiedyś w końcu po nią sięgnę, sięgnę- z przyjemnością, choć do końca nie jest w moim guście. I będę mogła się nią w pełni rozkoszować. Da mi dawkę emocji, której nie będę w stanie sprostać i w tym natłoku uczuć otworzę się i całkowicie poświęcę muzyce.

Kocham także "Cry", kocham każdą balladę z tej płyty. Kocham "Unbreakable"- dla mnie majstersztyk i dałabym wszystko za zobaczenie teledysku do tej piosenki. Poza odpychającym dla mnie "2000 Watts", do którego na pewno nigdy się nie przekonam, płyta jest dla mnie czymś niemalże osobistym. Może zwłaszcza dlatego, że tak niewielu po nią sięga?

MOJA LISTA WYGLĄDAŁABY NASTĘPUJĄCO:

1. Whatever Happens
2. Unbreakable
3. Break of dawn
4. Cry
5. Heaven can wait
6. You rock my world
7. The lost children
8. Butterflies
9. Don't walk away
10. Threatened
11. You are my life
12. Speechless
13. Invincible
14. Heartbreaker
15. Privacy
16. 2000 Watts
Ostatnio zmieniony śr, 15 lip 2009, 20:38 przez mimi-yoshi, łącznie zmieniany 2 razy.
Wyrzec słowo, by stwierdzić, że głos
Jest krzykiem i nikogo to nie obchodzi

R.W.
Awatar użytkownika
Marie
Posty: 515
Rejestracja: sob, 27 cze 2009, 11:02
Skąd: Planet Earth

Post autor: Marie »

Nie wstydze sie tego i powiem, ze 'INVINCIBLE' mi sie podoba i doceniam ta plyte pod wzgledem glebokiego glosu Michaela i wzruszajacych ballad, ktore maja swietna muzyke jak i sam tekst.
Zgadzam sie z mimi-yoshi .
To cos prywatnego, cos wyrwanego z jego zycia.
W kazdej piosence dominuja inne emocje, ktore da sie odczuc. To znaczy dostrzegam je.
Gdy pierwszy raz przesluchalam cala plyte powiedzialam sobie, ze to Michael, ktory spiewa razem z jakims boysband'em. Nie podobalo mi sie w tej plycie nic. Uwazalam, ze to zbyt slodkie, ze napisane dla nastolatek zeby wzbudzic w nich tzw 'nagla milosc do artysty'.
Po glebszym zastanowieniu sie nad kazda piosenka uwazam, ze plyta ta jest piekna na swoj sposob.
I mimo to, ze to cos 'innego' doceniam ja jak kazda inna.
ODPOWIEDZ