O widzę, że front zaczyna się rozpraszać :P
Z tego co teraz proponujecie zdecydowanie Beautiful Girl
Jak to ładnie opisał Xander - jest w tej piosence coś sztucznego, jakby była nagrywana na siłę. Tak ją odbieram.
Wokal naturalnie genialny! - cóż dziwnego w końcu to Michael Jackson, dlatego... wymagam więcej ;)
Wystarczy zestawić owo nagranie z inną "dziewczyną", tą liberyjską i mamy jasny / jak palące afrykańskie słońce

/ dowód na to, że zauroczenie to jeszcze NIE miłość...
Z ogromną przykrością stwierdzam zatem, iż Beautiful Girl wcale nie jest beautiful. Brakuje owemu dziewczęciu klasy, brakuje urody poprzedniczki, brakuje wdzięku, delikatności, eteryczności... Kto wie, może zyskałaby na wartości np. ucząc się swahili...? Może Michael, doświadczony przez życie 51 latek wówczas bardziej by ją docenił, pokochał miłością prawdziwą :]
Pamiętam kiedy słuchałam fragmentów tego dema /zapodanych chyba przez Buszmena/ spodziewałam się rewelacji! Przyszło rozczarowanie. Szkoda. Tego pierwszego wrażenia po odkryciu całości nie udało mi się zatrzeć do dziś...
Moim zdaniem nawet nominowane przez kogoś wcześniej do odejścia Elizabeth I Love You ma w sobie większy pierwiastek prawdy i emocji!
Pulsujące radością Can't Get Outta The Rain bardzo lubię. Nie wiem, co Wam się tutaj nie podoba. Może kawałek nie zasługuje na podium, ale jeszcze troszkę powinien z nami posiedzieć

Te niebywałe odgłosy na dalszym planie.
Intrygujące... toż to
prawie psychodelia ;P
P.S. A co najistotniejsze nie brzmi jak "smerfy" 