Po THRILLER LIVE MUSICAL - nasze wrażenia i opinie

O Michaelu rozmowy luźne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia

Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Skąd: Lublin

Post autor: akaagnes »

Relacja aka Agnes , Warszawa godzina 15:00.

Set lista z Posen zgadza się. Mały Michael był niesamowity, super dzieciak, tak że nie wiedziałam (i do teraz nie wiem),czy stare nagrania Jackson 5 leciały w taśmy ,czy śpiewali je na żywo. Świetnie tańczyli, poczułam klimat tamtych lat. Ben w wykonaniu małego był przepiękny!Miał taki delikatny subtelny głos, no jak mały prawdziwy Michael. Były zapowiedzi, przypomnienie faktów, wspomniano o Barry Gordie'm i Motown ( japrosic ) . Can You Feel it zaśpiewali w kolorowych światłach, to było naprawdę dobre.

Druga część była tym bardziej efektywna, zaczęli Wanna Be Startin Something, przepletli to innym kawałkiem (już nie pamiętam). Niezwykły był początek Smooth Criminal, kiedy kolo był ubrany jak z teledysku i poruszał się bardzo podobnie, jak MJ. Chociaż samo wejście piosenki mi się wydaje trochę skopsali, bo zaczęło się rozbiciem szkła, jak w Jam, a było SC. Dirty Diana bez pazurra! Eh, troche płytkie, ale później poprawili się. Billie Jean... chyba najważniejsza piosenka spektaklu - taniec świetny, ale zdziwiło mnie jak ułatwiali sobie Moonwalk - koleś robił to jakoś... szerzej i bez charakteru. Ale w sumie wyszło dobrze. Widziałam próbę Moonwalka bokiem,ale im nie wyszło, tak jak robocie ruchy, ale całośc generalnie super.
Po Heal The World niby koniec? Niektórzy zaczęli wychodzić *_o, ale pojawił się mały Michael i zaimitował ,że pisze do publiczności: Do You Want More? i I cant Hear You, a potem BAD. Było bardzo dobrze.

Na koniec mix Smooth Criminala, Thrillera i finito.

Zawiodło mnie trochę moje ukochane The Way You Make Me Feel i I'll Be There (tak czekałam...), zaśpiewała je kobieta, z głosem wspaniałym,ale bez tego ...polotu Michaelowego w oryginale. Tak samo Dirty Diana.

Ale ogólnie chwalę sobie musical. Naprawdę było warto. :)

To o show i artystach, Bardzo mi się podobało i nie żałuję ani złotówki wydanej na to wydarzenie.
Natomiast uderzyło i zszokowało mnie bardzo zachowanie publiczności. :| Siedzieli, słuchali, nie ruszali się, a przecież były takie energetyczne kawałki !! Spytałam laskę obok mnie, czy jest fanką na początku i odpowiedziała,że tak,ale d*** nie ruszyła. Artyści robili wszystko, by rozruszać publicznośc, no to raz się podnieśli i krzyczeli na zawołanie przy Dance & Shout , a potem znowu siedli na tyłkach :| Dopiero pod koniec wstali i ... klaskali, jak na Kryszaku co najmniej . :surrender:

Nie wiem ile było fanów na sali. Może tylko ja i Agneta.... Ja nie potrafię siedzieć, czy stać w miejscu. Więc jeśli ktoś widział postać w kapeluszu, która dygała i prawie skakała na swoim miejscu (jako chyba jedyna w całej Sali Kongresowej - bo oglądałam się za siebie), to byłam ja. ;-) Potem wstałam,bo już nie wytrzymałam!! No luuuuudzie !!! Laska obok mnie gapiła się jak na ufo,, że co... że ja się Bawię, a ona siedzi. Nie szkoda było im kasy? Skoro nudziło ich to? ŻYję już 27 lat na tym świecie i nie rozumiem po prostu. Byłam na wielu koncertach, spektaklach, musicalach... ale pierwszy raz widziałam aż tak drętwiacką publikę!!!, zawsze to chociaż w drugiej części wstają i tańczą, a tu nic! Siedzieli i gapili się, muzyka w ogóle ich nie ruszała, może nie znali? Pod koniec,kiedy były oczywistości takie jak Beat It, Thriller, czy Black or White zaczęli klaskać! i usłyszałam jakiś okrzyk, ktoś pewnie skojarzył" a tak, to też jest Jacksona! :|
Nie no sorry, Myślę że artyści są bardzo zawiedzeni publicznością.

MAM NADZIEJĘ,ŻE O 19:00 Ludzie się bawią na serio, bo widziałam więcej przystylizowanej młodzieży.

edit: wychodzę z założenia,że jak idę na jakąś imprezę, wydaję na nią kasę, to chcę mieć z niej jak najwięcej, świetnie się bawić, poskakać, wytańczyć. zawsze tak robię, czy mnie artysta podnieca, zachwyca, jest mi obojętny... a jak nie lubię, to nie idę. więc nie wiem co robili ci ludzie o 15:00 .. mogli pójść do kina, tam można siedziec na d****. na koncercie/musical nawet wypada się ruszyć z miejsca. eh.. polska publicznośc *hopeless*



Niestety nie można było robić zdjęć, po musicalu tylko cyknęłyśmy fotę przy napisie. ;]

To tyle ode mnie.


Szkoda,że nie wypaliło żadne spotkanie, bo to była jedna z bardziej realnych okazji. Nikt się jednak nie odezwał, nie potwierdził. Szkoda.

(...)
Mandey
Posty: 3414
Rejestracja: pt, 16 lis 2007, 20:14

Post autor: Mandey »

rav pisze:była bardzo fajna atmosfera (którą początkowo ograniczały goryle sadzające ludzi na miejsce)
Nie ma się co dziwić. To jest musical a nie koncert.
Ja jadę to oglądać i chłonąć muzykę bo to sztuka a nie wrzeszczeć jak na koncercie. Jak mi we Wrocku ludzie na miejscach siedzących będą stać i zasłaniać to nie ręczę za siebie. To się ogląda i podziwia. Widać że pierwszy raz na musicalu jesteście.
Szukasz mnie? Znajdziesz mnie tutaj albo tutaj ;)
Awatar użytkownika
rav
Posty: 8
Rejestracja: śr, 12 gru 2007, 19:29
Skąd: Poznań

Post autor: rav »

W tym rzecz, że nawet artyści zachęcali do wstawania z miejsc. Przy Shake Your Body Down podzielili halę na dwie strony i kazali poszczególnym stronom podnosić ręce w górę na odpowiedni znak. Wspaniała atmosfera.

Siedzieć i podziwiać można na musicalach, które mają jakąś wspaniałą i zawiłą fabułę, a nie na musicalu przedstawiającym życie MJa poprzez pokazanie jego najlepszych kawałków.
Awatar użytkownika
onlyKATE
Posty: 517
Rejestracja: pt, 25 kwie 2008, 20:48
Skąd: Poznań

Post autor: onlyKATE »

Nie popadajmy ze skrajności w skrajność, narzucając albo 3godzinne wrzeszczenie albo flegmatyczne siedzenie. Moim zdaniem, było jak być powinno. W Poznaniu przynajmniej. Przy różnych zapowiedziach, recytacji osiągów Michaela przez tajemniczy głos, jak i wolniejszych "lirycznych" utworach, publika grzecznie siedziała i delektowała się widowiskiem. Później już nawet nie wypadało. Artyści sami podrywali do okrzyków, unoszeń rąk i kołysania biodrami. No i w miedzy czasie chcieli usłyszeć "jak się Poznań bawi". Utrzymanie kontaktu ze sceną poprzez spontaniczne reakcje było wręcz wskazane.

Siedziałam w trzecim rzędzie, w środkowym sektorze. Kilka razy delikatnie spojrzałam za plecy. Stała cała arena. :]

Edit: A ja mam jeszcze pytanie a raczej prośbę taką..
Czy ktoś, kto zakupił 'broszurę' mógłby podać imiona i nazwiska głównych artystów?
Niestety na zakup się nie rzuciłam, a w internecie danych brak.
Ostatnio zmieniony ndz, 29 mar 2009, 21:54 przez onlyKATE, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek
Awatar użytkownika
Trinity
Posty: 395
Rejestracja: czw, 23 mar 2006, 11:03
Skąd: Poznań

Post autor: Trinity »

Obok mnie siedziało chyba 5 osób przynajmniej po 50 roku życia i też wstali jak nam artyści kazali wstać do Shake Your Body, też się świetnie bawili, może nie tańczyli, ale wstali, więc nie koniecznie nawet Ci starsi będą chcieli ciągle siedzieć.

Poza tym artyści sami nam powiedzieli, że chcą widzieć nas jak tańczymy i że wszyscy mają wstać. Mimo, ze to musical był, ale bardziej potraktowali to ludzie jak koncert xD Śmiesznie było parę razy, kiedy fanki zaczęły się wydzierać jak nastała chwila ciszy :), sala się zaśmiała. Ci co jeszcze nie byli to sami się przekonają, że nie da się siedzieć...
Jak próbowałam siedzieć to i tak nogi mi same latały ^^
Awatar użytkownika
rav
Posty: 8
Rejestracja: śr, 12 gru 2007, 19:29
Skąd: Poznań

Post autor: rav »

onlyKATE pisze:Edit: A ja mam jeszcze pytanie a raczej prośbę taką..
Czy ktoś, kto zakupił 'broszurę' mógłby podać imiona i nazwiska głównych artystów?
Niestety na zakup się nie rzuciłam, a w internecie danych brak.
http://www.thrillerlive.com/cast/tour/ - tutaj są wszyscy, którzy występowali w Poznaniu. Na mnie osobiście największe wrażenie zrobiła Rachel Kay. PS. Nie spodziewaj się wielu informacji po wygooglaniu ich nazwisk :( Jest ich jak na lekarstwo.
Gość

Post autor: Gość »

Ja dzisiaj byłem z kolei w Sali Kongresowej na 19tą. Co do samego musicalu, to zaczęło się obiecująco, kawałki Jackson 5 i kostiumy sprawiły, że ducha Michaela sie czuło, potem kiedy zaczeły sie kawałki z Off The Wall i wysyp tancerzy i piosenkarzy na scenie troszke to dla mnie utraciło klimat. Fajna zabawa z publiką z podzieleniem jej na dwie części wypaliła połowicznie. Moge zakładać dwie wersje, albo strona po której siedziałem naprawde nie zna podstaw angielskiego i zachęcanie do podniesienia reki w góre i krzyknięcia "Dance" przekraczało ich możliwości, albo są z natury sztywni (mam generalnie na myśli wyższe rzędy, widać było, że te przy scenie się "trzęsły" razem z nią).

Potem było już w zasadzie lepiej, ludzie chyba troche się rozluźnili, a drugą część w której więcej było samego Michaela w Michaelu rozbujała Sale kongresową na maksa (obawiałem się, że staruszka nie wytrzyma ciśnienia xD). Ogólnie in plus, świetnie sie bawiłem.

Zastanowiły mnie ceny sprzedawanych gadżetów. Za koszulkę wartą może ze 20 złotych (naprawdę ten nadruk był marny), życzyć sobie 100 złotych?? najczęściej, kiedy ludzie słyszeli cenę unosił się w korytarzu głośny śmiech. Kupiłem sobie broszurę (choć wciąz moim zdaniem powinna ona być rozdawana za darmo, a nie za 30 Zł) i kubek.

I jeszcze jedna rzecz, która bardzo irytowała. W całej sali kongresowej było kilka automatów z napojami...nie znalazłem żadnego czynnego, albo SOLD OUT, albo awaria. No ludzie na boga, poczułem się jak w kraju trzeciego świata no i ofc BRAK KLIMATYZACJI!, myślałem, że się ugotuje.
Awatar użytkownika
editt
Posty: 646
Rejestracja: wt, 26 gru 2006, 16:19
Skąd: Starachowice, http://twitter.com/editt86

Post autor: editt »

A ja po dzisiejszym 'koncercie' jestem normalnie w 7 niebie! wg mnie to było absolutnie fantastycznie :dance: , nie tylko dlatego, że to muzyka Michael'a, ale i z powodu całej tej oprawy. Śpiewali niesamowicie, i tańczyli równie dobrze. Dla mnie BOMBA! A poza tym ten Dwayne Wint jest taki przystojny :love:
Awatar użytkownika
M.Dż.*
V.I.P.
Posty: 2792
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 11:50
Skąd: gdzieś z Polski

Post autor: M.Dż.* »

I jeszcze szybciutka recenzja ode mnie, czyli Warszawa, godz. 19 ;-)

Musical sam w sobie potrzebuje zdecydowanie więcej pracy ze strony artystycznej, czyli prób i jeszcze raz prób.
Wokale pozostawiają bardzo wiele do życzenia- niestety z fałszem włącznie (mały Michael). Co więcej, kompletnie brakowało mi tej pasji w śpiewaniu, czyli tego, za co Michael'a-wokalistę uwielbiam najbardziej.
Wokalnie grupę zdecydowanie ratowała blond solistka, Miranda Wilford- absolutne chapeau-bas dla niej- ani jednej fałszywej nutki, wysokie tony, świetna technika japrosic

Tanecznie....
Również z mieszanymi uczuciami, bo niby było wszystko, a jednak często nieco rozlazłe. Brakowało mi dynamiki i ekspresji tak bardzo charakterystycznych dla naszego Michael'a.
Synchrony... ekhm.... przejdźmy do następnego punktu ;-)
Bardzo ciekawy pomysł z wplataniem elementów break-dance to tu, to tam.

Ale.... Z tego co powyżej można by wysnuć wniosek, że ogólnie musical kiepski.
A tu zonk! Nic z tych rzeczy! :dance:

Sama koncepcja i reżyseria bardzo fajne.
Ciekawy pomysł, aby nie tylko nie odwzorowywać w 100% aranżacji oryginalnych, ale wręcz robienie małego misz-maszu na scenie, od czasu do czasu np. pomysł z czterema Michael'ami podczas "theWay You make me Feel"- bardzo fajny. Również aranżacja utworów na kilka głosów bardzo estetyczna i co ważniejsze, dająca możliwość wyciągnięcia wszystkich tonów w danym utworze (gdyby ktoś jeszcze chciał powiedzieć, że spiewać, jak Michael każdy potrafi, zapraszam ;-))

Świetnie dobrane utwory i jeszcze lepsza aranżacja instrumentalna.
Dziękuję za sięgnięcie do aranżacji nieco mniej znanych szerszej publiczności. Przy "Dangerous" np. ludzie nie mieli kompletnie pojęcia, co się dzieje, bo i wersja z MTV 1995 znana raczej wyłącznie fanom i koneserom muzycznym.
Absolutny celujący z plusem.

Stroje- fakt- skromne. Ale wydaje mi się, że prawdziwa sztuka polega na zrobieniu czegoś z niczego, więc to zdecydowanie na plus.

Absolutny szacunek dla wykonawców za umiejętność nawiązania kontaktu z publicznością i wciągnięcie jej w przedstawianą historię.
W Warszawie o 19-ej, bowiem publiczność oszalała!!!!
Ludzie tańczyli, śpiewali, krzyczeli, dawali aplauz na stojąco- emocje przeogromne, że poczułam się nieco, jak na koncercie samego Michael'a ;-)
A i łzy wzruszenia były....

No i najważniejsze....
Usłyszeć bity "Billie Jean" w Sali Kongresowej.... warte każdych pieniędzy! :banan:
"Everywhere I go
Every smile I see
I know you are there
Smilin back at me
Dancin in moonlight
I know you are free
Cuz I can see your star
Shinin down on me"
thewiz
Posty: 1256
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 23:46
Skąd: Z gwiazd....

Post autor: thewiz »

Zaliczyłam show na 19sta. Decyzja zapadła niespodziewanie, tj. bilet kupowałam o 17stej Absolutnie nie żałuję.

Można by wiele pisać na temat niedoskonałości występu... Ja jednak poszłam z myslę odpowiednim nastawieniem - dobrze się pobawić i nie oczekiwać fajerwerków. Tak jak napisała M.Dż* mały MJ nieźle fałszował. Potem pozostali również wokalnie masakrowali co niektóre momenty. Taniec mógłby być bardziej zsynchronizowany,scenografia bogatsza itd.

Jednak od samego początku wiedziałam, że to bardzo offowe przedstawienie, czyli minimum środków. Już starsi Jacksonowie wprowadzili mnie w świetny nastrój. Najbardziej podobała mi się sekcja The Jacksons/Off the wall. Nawiązania do epoki disco, Nowego Jorku i (a jakże) klubu 54 były naprawdę bardzo fajne. Tę część spektaklu oglądałam z dalszych siedzeń. Publiczność wokół mnie (szczególnie osoby za plecami) na początku przedstawienia wogóle nie wiedzieli o co kaman. Bardzo słabe rozeznanie. Śmiać mi się chciało, gdy koleś z tyłu rzucił: "Ale się bawią" z nutą ni to dezaprobaty ni to zazdrości, że sam nie potrafi się zrelaksować, dać ponieść muzyce i zacząć tańczyć i śpiewać. Na górze z tym tancem było kiepsko (mało miejsca), ale ludzie bujali się na fotelach. Przy Shake your body zupełnie nie zrozumieli, że mają krzyczeć Shout, więc się darli. Środek zastępczy. Aksutyka z mojego rzędu 32 była naprawdę fajna.

Na drugą część zeszłam na dół i usiadłam w pobliżu sceny. Tutaj wyszło zdecydowanie więcej niedostatków. Więcej widziałam słabości w tańcu (ekspresja taka sobie) i akustyka też zadziałała na niekorzyść. Choć w sumie szacun dla tego, który wykonał Don't stop i wyciągał góry.

Mi osobiście kostiumy bardzo się podobały właśnie dlatego, że często odbiegały od tych autentycznych. Taka drobna wariacja tu i tam wyszła im na dobre, bo orginały byłoby bardzo drogo odwzorować. Choć fedora na tasiemce była zabawna.

Bardzo podobały mi się pomysły na choreografię. Nawet jeśli wykonania nie były dopracowane na tip top to sam zamyśl często bardzo ciekawy. TWYMMF z 4 Michaelami, odwzorowana z MTV i pozostałych występów wersja Dangerous, disco szaleństwo przy kawałkach z OTW (wstawki break dance extra), Smooth Criminal w wersji z Moonwalkera...naprawde fajnie to wszystko wyszło. Najgorzej wypadły ballady (dla mnie chyba Man in the mirror było najsłabsze), bo zabrakło ... ekspresji...

Wokalnie rzeczywiście najfajniejsza była babeczka i to jej przypadły najcięższe partie. Szkoda jedynie, że barwa jej głosu nie była na moje ucho zachwycająca...

Mimo wszystko bawiłam się świetnie. W sumie zabawa w stosunku do jakości wykonania była droga, ale emocje - bezcenne. O to chodziło - o pobujanie się w rytm muzyki, poklaskanie, potańczenie, pośpiewanie...Tak do tego w ostatniej chwili podeszłam, dlatego w ostatniej chwili na imprezę poszłam. Nie chciałam żałować, bo w sumie podobne przedstawienia zdarząją się nieczęsto w naszym kraju.

Co do publiki warszawskiej to od niejednej osoby słyszałam, że jest zarówno dramatycznie wmagająca jak i totalnie nieluzacka. Myślę, że w pewnym stopniu te wszystkie ograniczenia narzuca nam kultura. Ludzie mają po prostu kłopot z wyluzowaniem. W przypadkach takich jak ten musical problem naszej sztywności narodowej może wyjść na dramatycznym poziomie. Powiem dosadnie - często bez alkoholu wśród naszych rodaków ani rusz. Nie zmienia to faktu, że na 19stą publiczność szalała - duża w tym zasługa samych artystów, którzy potrafili nawiązać kontakt z odbiorcami.
Awatar użytkownika
derozje
Posty: 355
Rejestracja: czw, 27 mar 2008, 20:04

Post autor: derozje »

A według mnie ten musical wyszedł bardzo dobrze. Nie będę się powtarzać jeżeli chodzi o niedoskonałości ale jedyne co mnie raziło to tancerze, którzy nie powinni być w niektórych piosenkach oraz billie jean zatańczone w złą strone . :P
ale to szczegóły.
publika (o 19stej) na początku była drętwa to fakt, ale sie rozgrzali i na prawie każdej piosence wszyscy wstawali i się bawili :D
dirty diana, TWYMMF, shake your body, i kilka utworów J5 najbardziej zapadły mi w pamięci.
:dance:
Bo gdy zabraknie wśród nas miłości,
Kto powie jak naprawdę trzeba żyć ?
Awatar użytkownika
tanczacy delfin
Posty: 104
Rejestracja: wt, 23 gru 2008, 0:51
Skąd: Poznań

Post autor: tanczacy delfin »

Recenzja Thriller Live Musical Poznań (nie wiem czemu niktórzy piszą festiwal ;-) ) by Tańczący Delfin:

Tego dnia padało, nie było więc widać przesadnie dużo ludzi przed samą Areną, jednak w środku sporo osób spacerowało. Przeszliśmy z dziewczyną korytarzem w jedną i drugą stronę, aby zobaczyć co i jak. Ceny za gadgety typu koszulki itp. - kompletny absurd! Osoby, które kupowały np. wspomniane koszulki (z najbardziej szokującą ceną - około 100 pln) musiały być albo bogate albo zdesperowane :) Na polskie warunki - naprawdę - szczyt absurdu ekonomicznego. Więcej by zarobili sprzedając znacznie więcej po znacznie normalniejszych cenach. Publika - rozpiętość niesamowita - pomyślałem everybody loves Michael :mj: Jednak - pomimo zapewnień, że gorzej było w Warszawie o 15.00 - moim zdaniem publika w Poznaniu była drętwa. To nie "Skrzypek Na Dachu" jak już ktoś wspomniał. Ja się czułem co najmniej dziwnie, bo miałem ochotę tańczyć - całą drugą połowę - a tu ludzie jakoś nie bardzo... Artyści sami zachęcali do zabawy!

Nagłośnienie - tam gdzie ja siedziałem - 2 sektor, 11 rząd, ,miejsce 7 - bardzo dobre - czyste brzmienie, ogólnie wystarczająco głośno :mj:

Oświetlenie - w zależności od utworów - miejscami bardzo fajne, miejscami kompletnie nie robiące wrażenia. Chociaż może to wynika z mojego doświadczenia w tym zakresie (jako widza) i może mam zbyt wygórowane wymagania ;-)

Ekran diodowy - nie wszystko tam działało zawsze jak trzeba, ale generalnie bardzo dobry pomysł - świetne nasycenie barw, mógłby być większy. To co się na nim pojawiało - bardzo dobre pomysły, szczególnie sprayowanie BAD przed małego Michael'a!

Budowa sceny - ogólnie ok, aczkolwiek jakiegoś mega wrażenia to na mnie nie zrobiło. Proste konstrukcje bez większych fajerwerków.

Choreografia - w zależności od utwórów - od najprawdę wyśmienitej do zaledwie średniej. Napiszę dokładniej niżej o tańcu.

Wokale + taniec - zdecydowanie stwierdziłem, że jednak w tym przypadku It matters if you black or white nenene ponieważ moim skromnym zdaniem afroamerykańscy wokaliści i tancerze wypadli o niebo lepiej od białych. Wokale białego pana i białej pani (blondynki) kompletnie mi nie pasowały do utworów. Pani śpiewała pięknie - to prawda, jednak nie mogłem się do niej przekonać, trochę za bardzo też cukierkowo wyglądała. Biały pan natomiast (przepraszam za operowanie kolorami ;-) ) zupełnie nie podpasował mi ze swoim głosem. No kompletnie. Za to - mały Michael - mimo fałszowania miejscowego - świetna barwa głosu - szacunek, dwóch afroamerykanów - rewelacja, a ten w długich włosach - rewelacja absolutna :)

Stroje - zbyt tandetne miejscami - nie pasujące... ale były też miłe wyjątki. Strojami to dla mnie oni szału nie zrobili...

Pierwsza połowa musicalu była ok, dobry głos lektora, ciekawe wstawki historyczne. Jednak nie porywało to jakoś super Areny, miłe dla oka i ucha, ale szału nie było :)

Natomiast po przerwie - coraz lepiej, aż do świetnego finału! Właściwie od Smooth Criminal było już bardzo dobrze. Dirty Diana - ciekawy taniec, wokal nie bardzo. Remember The Time - egipsko się zrobiło, Man in The Mirror - wzruszyłem się :mj: jednak tu nastąpiła jedna, bardzo drażniąca sprawa - rozumiem wizualizacje z Martinem Luterem Kingiem itp, ale na miłość boską - zakończenie tego wizerunkiem Baraca Obamy to już przesada! Jak można tak upolitycznić ten show - tymbardziej, że obecny prezydent, oprócz tego że został wypromowany jako pierwszy ciemnoskóry (bo czarnoskóry to on nie jest) prezydent USA - nie zrobił absolutnie nic znaczącego dla świata (poza drukowaniem kolejnych $$$ bez pokrycia). Uważam ten motyw za całkowitą porażkę - miałem ochotę wyjść z Areny...

Dangerous - REWELACJA - pomimo wpadek - super, że wykorzystali pomysł z MTV Music Awards! Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. Earth Song - ciekawe wizualizacja, Heal The World - też się trochę wzruszyłem :mj: No i oczywiste było, że to nie koniec, bo sobie mówię, a gdzie Billie Jean? Także było Billie Jean - naprawdę dobre - pełen aplauz!!!W KOŃCU! Thriller - też bardzo dobry, dalej Bad i kończący Black or White - końcówka wyśmienita! Potańczyłem, pośpiewałem :mj:


Całość uważam za bardzo dobrą imprezę i przede wszystkim - wyjątkową w swoim rodzaju. Warto było! Chciałbym zobaczyć coś takiego, ale z większym rozmachem - te utwory mają nieograniczony potencjał :mj:
Ostatnio zmieniony pn, 30 mar 2009, 22:54 przez tanczacy delfin, łącznie zmieniany 2 razy.
Man In The Mirror
Awatar użytkownika
cobytuby
Posty: 138
Rejestracja: pn, 18 lut 2008, 18:11

Post autor: cobytuby »

tańczący delfin błagam BILLIE Jean!

ja byłam na 15 w Warszawie ciągle stałam i śpiewałam, w moim pobliżu stał Hakiel, który 'żartował' podczas przerwy z jakimiś licealistkami (tak przynajmniej wyglądały jego towarzyszki) o tym, czy w następnym etapie musicalu aktorzy będą biali, tak jak Michael w danym okresie i czym na koniec odpadnie mu nos - generalnie niesmaczne to było

Według mnie musical był naprawdę udany (troszkę drażniły mnie stroje, bo się już przyzwyczaiłam do oryginalnych kreacji)
nabyłam breloczek za 20 pln : )
Can't you see that heaven's just begun? It's livin' here inside our hearts!
Awatar użytkownika
Amadeusz Jean
Posty: 44
Rejestracja: wt, 06 lis 2007, 8:39
Skąd: Dębica

Post autor: Amadeusz Jean »

No to i ja napiszę recenzję :P
Ja byłem na 19 w sali Kongresowej, byłem mile zaskoczony jak sala zaczynała się wypełniac po brzegi. Później było już tylko lepiej, nie podobał mi się bład rzeczowy kiedy powiedzieli, że Thriller sprzedał się w 50 mln egzemplarzy a nie 104 :D Jak dla mnie najlepsze było smooth crimminal, ludzie naprawdę wyśmienicie bawili się na tym kawałku, miło było jak ostatnie cztery utwory konkresówka stała. Mi osobiści najbardziej podobała się pani grająca Diane czyli Chelsea De Carvalho-bardzo urokliwa pani.
Jak dla mnie koncert jak najbardziej na plus.
Obrazek
Awatar użytkownika
Megi1975
Posty: 594
Rejestracja: ndz, 26 lis 2006, 14:11

Post autor: Megi1975 »

Mi sie podobalo. Fajnie sie bawiłam i mój maż, który nie jest jakimś tam wielkom fanem MJ też. Wiadomo, że porównujac do Michaela to nie to samo. Przede wszystkim taniec. To przecież tylko imitacja a nie oryginał ,ale i tak było super. I tyle ludzi przyszło. Mi podobalo sie wykonanie Diryty Diany. Niosło ze soba wiele emocji. Jestem zadowolona i nie żałuję, że byłam :dance:
Obrazek
ODPOWIEDZ