Wciąż Pozostanie Żywy.... (Nasze Wspomnienia)

O Michaelu rozmowy luźne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia

Awatar użytkownika
Marie
Posty: 515
Rejestracja: sob, 27 cze 2009, 11:02
Skąd: Planet Earth

Post autor: Marie »

Cały wieczór oglądałam sobie galerie. Jego najnowsze zdjęcia, filmiki z przechadzek po sklepach ze swoimi dziećmi...

Przecież to jest niesprawiedliwe.
A jego dzieci? Co teraz? Co z nimi będzie?

Czytając komentarze w temacie galeria płakałam.. każde nowe zdjęcie było komentowane przez was " Powraca nasz stary dobry Majkuś", "Świetnie wygląda!" ... a teraz go nie ma?

Czemu ta prawda tak boli?
Awatar użytkownika
Final Cloud
Posty: 399
Rejestracja: sob, 18 lis 2006, 19:13
Skąd: Reykjavik

Post autor: Final Cloud »

Michael Jackson R.I.P- Moje Wspomnienia!
http://www.youtube.com/watch?v=fM_KuKi_KDc

Filmik mojej roboty :(
Awatar użytkownika
eda5555
Posty: 85
Rejestracja: ndz, 28 cze 2009, 1:47
Skąd: woj. Lubelskie

Post autor: eda5555 »

Nigdy nie zapomnę jak jego muzyka zmieniła moje życie,

On nauczył mnie jak być dobrym człowiekiem. Jak być odważnym i iść przez życie z podniesioną głową. Dzięki Michaelowi mam wspaniałe wspomnienia i za to z całego serca dziękuję. Bycie jego fanką to najwspanialsza przygoda w życiu.

Kocham Cię Michael, na zawsze pozostaniesz żywy w moim sercu.
"Świat jest księgą
A człowiek, który nie podróżuje
Czyta tylko jedną stronę." Św.Augustyn

Obrazek
Awatar użytkownika
Ai
Posty: 103
Rejestracja: czw, 10 maja 2007, 23:14
Skąd: Gdańsk - Toruń

Post autor: Ai »

Final Cloud pisze:Michael Jackson R.I.P- Moje Wspomnienia!
http://www.youtube.com/watch?v=fM_KuKi_KDc

Filmik mojej roboty :(
no i się rozbeczałam...
Lies run sprints, but the truth runs marathons

MJ symbol mojego dzieciństwa - dziecko BAD
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Skąd: Lublin

Post autor: akaagnes »

wiecie.... są rzeczy, których mówić nie mogę, ale powiem tylko tyle. 28 lipca dla mnie i koleżanek z ekipy miał być WIELKIM dniem, i bynajmniej nie tylko że koncert.
ja osobiście wszystko co robiłam do tej pory było po to,by spełniać swoje marzenia, nierealne też,bo jestem w tym specjalistką. za rok lub półtora wylatuję do Stanów na stałe, do Los Angeles. marzyłam że będę czasem widywać Michaela jak wychodzi ze studia lub nawet spacerującego po centrum handlowym.... że kiedyś będę go żywego pokazywać swoim dzieciom, że będzie żył... a nawet marzyłam o tym, że kiedyś będę miała okazję usiąść z nim przy szklance soku jabłkowego i pogadać, usłyszeć jak się śmieje, uścisnąć mu dłoń, dać znać ile dla mnie znaczy, jak bardzo go kocham.

....i co teraz? po 18 latach życia (z) Michaelem, magia życia, muzyka, inspiracja, siła napędowa..... jego uśmiech, smooth criminal i bad, które zawsze dodawały mi powera i sprawiały,że się uśmiechałam.... co teraz?
dopiero dziś zaczęłam znów włączać jego muzykę,bo wcześniej nie dałam rady.
obejrzałam billie jean i smooth z bukaresztu i pamiętam jak widziałam to na żywo jako 10-latka. mogłabym napisać książkę o tym co wtedy przeżyłam..... on był zawsze, wiedziałam że żyje, że jest,że kiedyś go spotkam, poznam itd. i co teraz?
umarła połowa mnie, czuję się jakbym straciła kogoś najważniejszego niemal w życiu, przyjaciela, doradcę, bratnią duszę, przyszłego męża .... tak właśnie się czuję - możecie się śmiać. ....................
bywam spokojna,gdy łyknę prochy, wtedy gdy słucham muzyki wydaje mi się,że nie mam już łez, ze ktoś mnie wypatroszył ze wszystkiego, wyrwal mi serce i dlatego nic nie czuję. ale potem pojawia się ten przejmujący ból w piersiach..... ściska mnie w gardle jak próbuję nusić music and me, jeszcze to nagranie Mandeya.... i świat mi się wydaje beznadziejny....bez sensu

wiem,że za jakiś czas trzeba się ogarnąć, iść do przodu i żyć jak gdyby nigdy nic. dla mnie świat się teraz zatrzymał,ale generalnie jednak żyje nadal. rzuciłam pracę w piątek, i tak była beznadziejna. teraz muszę szukać nowej. chcę gdzieś wyjechać ale nie wiem gdzie. coś zmienić, diametralnie, ale nie wiem jak, nie wiem gdzie zacząć.
wiem,że nie mogę się poddać, Michael na nas patrzy, chce nam dodawać sił, nie mogę go zawieźć. jego siła ciągle musi być we mnie.... trzeba tylko oswoić sie (JAKOŚ) z myślą,że już go na tym świecie nie zobaczymy nigdy.... tylko w marzeniach, na zdjęciach, teledyskach.........i to będzie smutne.

jedynym pocieszeniem jakie widzę na razie to jest to,,że już nie cierpi, chociaż może się martwi o te sytuacje na ziemi i chce,żeby jego dzieci były bezpieczne. ale już odchodzi do lepszego świata.... Bóg go doceni, ja to wiem. popełniał błędy jak każdy, ale był wspaniałym człowiekiem.

i teraz już wie o nas, o każdym z osobna, i o tym co do niego czuję, ile dla mnie znaczy i jak przeżywam ten kosmos co się teraz dzieje. uśmiecha się do mnie ze zdjęcia na szafie, jakby mówił: ja tu zawsze będę, tu,w Twoim sercu, moja muzyka zawsze będzie z Tobą, tak samo,a moze nawet bardziej będę Cię wspierał, nie martw się, będzie OK.


mam ściśnięte gardło. muszę wyjść na spacer.
nie słucham w ogóle wiadomości, nie czytam internetu...nie chcę. wiem,że Tu znajdę informacje rzetelne, jeśli się pojawią.
nie chcę brać udziału w tym medialnym cyrku.

pozdrawiam. xoxoxo
Awatar użytkownika
Ai
Posty: 103
Rejestracja: czw, 10 maja 2007, 23:14
Skąd: Gdańsk - Toruń

Post autor: Ai »

dlaczego w sumie dla nas obca osoba, po jej śmierci tak płaczemy? dlaczego to tak bardzo boli ? czuje się pusta, nie mogę zebrać myśli...

akaagnes trzymaj się, czuje to samo i miała takie same marzenia...
Lies run sprints, but the truth runs marathons

MJ symbol mojego dzieciństwa - dziecko BAD
Awatar użytkownika
Annie5
Posty: 41
Rejestracja: sob, 01 wrz 2007, 19:27
Skąd: Kielce

Post autor: Annie5 »

akaagnes pisze:wiedziałam że żyje, że jest,że kiedyś go spotkam, poznam itd. i co teraz?
umarła połowa mnie, czuję się jakbym straciła kogoś najważniejszego niemal w życiu, przyjaciela, doradcę, bratnią duszę, przyszłego męża .... tak właśnie się czuję - możecie się śmiać. ....................
bywam spokojna,gdy łyknę prochy, wtedy gdy słucham muzyki wydaje mi się,że nie mam już łez, ze ktoś mnie wypatroszył ze wszystkiego, wyrwal mi serce i dlatego nic nie czuję. ale potem pojawia się ten przejmujący ból w piersiach..... ściska mnie w gardle jak próbuję nusić music and me, jeszcze to nagranie Mandeya.... i świat mi się wydaje beznadziejny....bez sensu
amen.

beznadzieja. piątek był pierwszym w życiu dniem przepłakanym dokładnie od rana do nocy... On zajmował mnóstwo miejsca w moim sercu a teraz ta pustka do końca życia nie zostanie zapełniona. I już zawsze będzie boleć. chcę tylko wierzyć, że On na prawdę patrzy na nas z góry. że żyje po drugiej stronie, że to wszystko, że On się nie skończył wraz z ostatnim uderzeniem serca.
i ja chcę się już obudzić :(
Awatar użytkownika
bittersweetlady
Posty: 55
Rejestracja: pt, 27 cze 2008, 18:30
Skąd: Słupsk

Post autor: bittersweetlady »

tak
niech ten okropny koszmar w końcu się skończy ;(

przed chwilą na tvp2 leciało 'jesteś lekiem na całe zło, nadzieją na przyszły rok' i to tak wszystko pasuje do tej sytuacji...
Michael zawsze pomagał mi wyjść z doła, dzięki Niemu zawsze miałam siłę na poradzenie sobie z coraz to wyższymi poprzeczkami stawianymi w życiu
a teraz czuję tylko wielką pustkę, niemoc i smutek
Obrazek
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Skąd: Lublin

Post autor: akaagnes »

Annie5 pisze:On zajmował mnóstwo miejsca w moim sercu a teraz ta pustka do końca życia nie zostanie zapełniona.
Ja nigdy się go nie pozbędę z mojego serca, nie da się, choćbym nawet chciała. Zbyt wiele dla mnie znaczy, zbyt wiele mu zawdzięczam...
I denerwuje mnie zdanie typu: nigdy o nim nie zapomnimy. wiecie dlaczego? bo on był, jest i będzie moim dniem codziennym, jak myśl o umyciu zębów, czy nakarmieniu psa, wiecie o co chodzi... nie odłożę na półkę jego płyt, nie zdejmę zdjęć... a jak można zapomnieć coś,co Ci towarzyszy zawsze... każdego dnia... mam tak samo z moją babcią... umarła dawno temu, najwspanialsza kobieta na świecie... i nie mam czegoś takiego,że mówię,że ją zapomniałam... bo ona jest ze mną codziennie, rozmawiam z nią,gdy mi ciężko... mam jej zdjęcie na półce, czuję jej obecność,gdy potrzebuję. i choć
Ai pisze:w sumie dla nas obca osoba
, jak Michael ,a jednak dla mnie ma takie samo znaczenie jak moja babcia. Wyrosłam w domu z muzyką, muzyka była zawsze, mój tato to też taki zapaleniec,ale na rock n roll tak jak ja miałam ognia na Michaela. od 9 roku życia... i choć miałam przerwę, ja tego tak nie nazywam. Milczał po prostu we mnie przez kilka lat, chyba dał mi się wyszumieć Mansonem, NIN itd.,by później znów zapukać i powiedzieć: hej, wiesz,że ja tu ciągle jestem? był. zawsze.

to niesamowite,ale w każdym bardziej znaczącym momencie życia słyszałam jego piosenkę, która dawała jakąś odpowiedź. na maturze z j. francuskiego,gdzie myślałam że nie zdam - HIStory, przed wylotem do Stanów na lotnisku przed bramką nie wiem skąd w ogóle Beat It, wracając z Londynu po 5 miesiącach - Smooth Criminal (moja mama na imię ma Anna, bardzo się martwiła i chciała, żebym wróciła zamiast zmywać gary w Londynie), rano tego dnia jak zwolniono mnie z pracy w Wawie -The Way You Make Me Feel i jego "come on, girl" lub "go girl"-bo tak to słyszałam... więcej przykładów?

byłam w Las Vegas 2006 (pracowalam na wakacje w USA), w sierpniu skminiła mi się praca w klubie,gadałam na scenie różne rzeczy,nieważne. i potem miałam z koleżanką taką fazę, że będziemy sławne,że dobrze się czujemy na scenie i w ogóle. wychodząc następnego wieczora z klubu w MGM Hotel na drzwiach widniał napis: SUCCESS IS A JOURNEY, NOT A DESTINATION. nie zgadniecie jaką piosenkę usłyszałam po przeczytaniu tego. BAD. w holu hotelu, out of the blue. a wtedy jeszcze Michael milczał we mnie. aż wryło mnie w ziemię. cytat zapamiętam do końca życia, to jedno z moich przewodnich myśli życiowych.

zbyt dużo przypadków i zbiegów okoliczności w moim życiu prowadzących do Michaela lub jego muzyki. zbyt wiele lat życia NIM, z NIM, z jego muzyką, uśmiechem i innymi rzeczami....

moi rodzice mi się teraz wcale nie dziwią, wspierają mnie i jestem im za to wdzięczna. wiedzą ile ON dla mnie znaczy. siedzieli w tym ze mną, nawet mimo woli, przez lata.
i dziwnie tak, bo realistycznie to obcy człowiek dla nas, ale ja CZUJĘ inaczej. może jestem wariatką, powinnam siedzieć w psychiatryku, nie wiem... wiem że jestem kosmitką, weirdo - nie od dziś... ale tak mam. I nie pozbędę się tych uczuć ani dlatego,że ktoś stwierdzi,że to chore i nienormalne ani dlatego,że zmarł. ..... To będzie we mnie wiecznie, każdego dnia..... do końca mojego ziemskiego życia. A potem już go spotkam i w tej wieczności już się ode mnie nie uwolni........;P



Wkurzam się też na niego, jestem wściekła na Michaela. Podobno był myślącym człowiekiem, i do ch0lery miał dużo latek nie? nie przyszło mu do głowy,że ciut za dużo tego bierze? że za bardzo chce? że szprycuje się bez sensu??? podobno dzień wcześniej już czuł się źle, nie pomyślał,że może do szpitala pojechać? słowo daję,gdybym tam była, to bym go związała i siłą zawiozła do szpitala.... duży a głupi, nie moge!


PRZEPRASZAM WAS,ŻE SIĘ TAK ROZPISUJĘ DUŻO I BARDZO. ALE MUSI TO ZE MNIE ZEJŚĆ JAKOŚ, A NIE MAM NA RAZIE GDZIE SIĘ WYKRZYCZEĆ.
WIEM,ŻE CIERPICIE TAK SAMO JAK JA....

ALE JA TEGO NIE MOGE ZNIEŚĆ. TO JEST JAKIŚ KOSMOS, LUDZIE!!!
słyszałam głosy,że to żart, że Michael chciał zniknąć przed koncertami, że sfingował swoją śmierć, że coś tam..... chociaż znając jego wiem,że nie zrobiłby celowo ludziom na całym świecie takiego świństwa.
Ale ile ja bym dała,żeby to była prawda.... żeby wyszedł skądś, powiedział że przeprasza i cokolwiek. wku**iona bym była na gigant, ale wybaczyłabym mu , naprawdę. przy najbliższej okazji tylko skopałabym mu tak ten chudy tyłek,że wtedy dopiero straciłby dech, ale wybaczyłabym mu,żeby tylko żył !!!
niech spaceruje po ogródku, nie robi nic...ale niech żyje, a nie o tak................


PRZEPRASZAM WAS JESZCZE RAZ, ALE CHCĘ SIĘ WYKRZYCZEĆ TU,ŻEBY JUŻ NIE MARUDZIĆ MOIM RODZICOM PRZY NAJBLIŻSZEJ OKAZJI.

MUSIMY WSZYSCY TO JAKOŚ PRZETRWAĆ, POTEM OGARNĄĆ SIĘ I JAKOŚ ŻYĆ DALEJ. NIE MA WYJŚCIA.

pozdrawiam
Awatar użytkownika
Marie
Posty: 515
Rejestracja: sob, 27 cze 2009, 11:02
Skąd: Planet Earth

Post autor: Marie »

Akaagnes doskonale cię rozumiem.
Nie masz za co przepraszać bo ja czuje to co ty.
Mam troche do niego żal, że nas osierocił, że zostawił w takiej chwili. Bo przecież on nie odszedł na żadną emeryturę, do cholery chciał do nas wrócić. Chciał pokazać na co go stać..

Dlaczego w takim momencie????
Kiedyś myślałam, że on będzie żył zawsze, że zawsze będzie, że ja w wieku 50 lat będę oglądała go na żywo w tv. Że zostanie.


Przecież sam śpiewał "Kiedy anioły przyjdą po mnie żeby zabrać mnie z ziemi, powiem żeby mnie oddali z powrotem do niej. Niebo może zaczekać"

Przecież nadal mogło czekać na niego!! Teraz siedze sobie z całą rodziną i słuchamy jego piosenek. Nie wyobrażam sobie tego, że nie zobacze jutro nowego zdjęcia z jego zakupów, że nie zobaczymy jak macha fanom ze sceny.

Przecież to jest takie niesprawiedliwe!!

Ja dalej nie wierze.
Po prostu nie potrafię.
Awatar użytkownika
Ai
Posty: 103
Rejestracja: czw, 10 maja 2007, 23:14
Skąd: Gdańsk - Toruń

Post autor: Ai »

akaagnes nie przejmuj się, w końcu od tego jest forum żeby dzielić się swoimi radościami i smutkami - szczególnie teraz

ja od rana siedze i rysuje jego portrety jakbym się bała że zapomnę jego twarz, oczy, usta brwi policzki wszystko. portret za portretem. mama do mnie przychodzi co chwila i mówi żebym zrobiła wreszcie porządek w pokoju (wróciłam z uczelni - studiuje w Toruniu) ale ja po informacji o jego śmierci nie mogę się zając czymś tak prozaicznym i przyziemnym jak sprzątanie rozpakowywanie rzeczy czy pranie ubrań. siedzie i rysuje słuchając jego muzyki - jak otępiała... czasami czuje jakby ktoś stal za mną i obserwował co robię, czasami mam wrażenie ze ktoś kładzie mi na ramieniu ciepłą dłoń jakby chciał powiedzieć żebym się trzymała i nie załamywała się. siedzę na łóżku ze słuchawkami patrze przez okno i myślę co będzie dalej - do tego to wrażenie ze ktoś mnie obserwuje... wiem to szalone ale ja ciągle nie mogę uwierzyć ze on nie żyje...
nie chciałam płakać ale wczorajszy wieczór cały przepłakałam, szukałam w tv jakichkolwiek wywiadów muzyki teledysku z mjem. chciałam usłyszeć ze jednak udało się jakimś cudem go odratować... cokolwiek ale wiedziałam ze tak nie może być
do tego jak pomyśle ze pokroili ze sprawdzają co tam łyknął lub co mu wstrzyknęli to jest straszne wrażenie...

a tak bardzo chciałam go spotkać, zaprzyjaźnić się z nim, wiem ze by mi się udało - mam taka nadzieje w końcu był takim ciepłym i nieśmiałym człowiekiem dlaczego odszedł ? śmierć nie mogla wziąć jakiegoś szalonego podżegacza terrorystów co to marzy tylko o wyrżnięciu wszystkich "niewiernych" ? a tak zabrała geniusza... DLACZEGO ? nie umiem znaleźć na to odpowiedzi
Lies run sprints, but the truth runs marathons

MJ symbol mojego dzieciństwa - dziecko BAD
Awatar użytkownika
Marie
Posty: 515
Rejestracja: sob, 27 cze 2009, 11:02
Skąd: Planet Earth

Post autor: Marie »

http://img134.imageshack.us/img134/9972/lllllllf.jpg


Takie małe coś zrobione na szybko.
I po tych wypowiedziach miał być powrót, na tych zdjęciach odrazu widać jak się cieszył...
Awatar użytkownika
annie_30
Posty: 41
Rejestracja: pn, 09 mar 2009, 19:08

Post autor: annie_30 »

Ja cały piątek byłam w szoku- chodziłam jak otępiała nie wiedziałm co mam ze sobą zrobić. Czułam się jak jakis potwór kompletnie wyssany z uczuć. Dopiero w nocy z piątku na sobotę przyszedł czas na łzy. Całą sobotę co chwila płakałam i uspokajałam się. Tak jak wielu z was szukałam w telewizji czegokolwiek o MJ. Dzisiaj znowu jestem jakas dziwna, już nie moge płakać, co chwila się zamyślam, wszyscy mówią że jestem jakaś dziwna, a dla mnie wszystko jest odrealnione. Rano wreszcie coś zjadłam, wcześniej nic nie mogłam przełknąć.

Chęć spotkania kiedyś w życiu Michaela- myślę że każdy tak miał. Każdy chciałby sobie spokojnie porozmawiać ze swoim idolem, przekazać mu jak bardzo go kocha... ale w głębi wiemy że to sie raczej nie spełni. Tym charakteryzują się marzenia- pragniemy w nich tego, co nigdy sie nie urzeczywistni...

Piszecie że teraz Michael przynajmniej nie cierpi. Popatrzcie umarł gdy był w swoim żywiole. Nie odszedł w chwili kiedy znajdował się w największym dole, lecz teraz. Wszyscy będący blisko Michaela mówią że był szczęśliwy.

Martwię się co będzie dalej. Dziś widziałam ujęcie Katherine i Paris w samochodzie... i znów łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Żal mi jego dzieci, cały świat się im zawalił. Jest tyle spraw które trzeba szybko załatwić...

Nie podoba mi się, że jak na śmierci każdej sławnej osoby wielu ludzi będzie próbowało zarobić na Michaelu. Z jednej strony pewnie ukaże się nowa płyta- przyniesie radość odkrywania twórczości geniusza. Ale z drugiej strony zawsze będę czuła pewnien niesmak związany z okolicznościami wydania nowego albumu.
To straszne ile osób w otoczeniu MJ, które powinny o niego dbać, tak naprawdę nie liczyło się z nim, jego zdrowiem czy samopoczuciem.

Bałam się tego momentu. Raczej nie myśli sie na codzień o śmierci. Ja w swoim życiu rozmyślałam tylko nad śmiercią dwóch osób mojego Ojca i Michaela Jacksona. Nie wiem czemu nigdy nie myśle że może zabraknąć mi matki, mimo że mam z nią takie same relacje jak z tatą. Tak samo nie wiem czemu bałam sie odejścia Michaela- przecież moje życie dalej będzie wyglądało tak samo-praca, szkoła, dom. A jednak mam wrażenie, że wszytsko się zmieniło...

Nie wiem ile razy już dzisiaj próbuje coś napisać i mi nie wychodzi. Cały czas mam wrażenie że pisze nie to co trzeba, nie tam gdzie trzeba, że w ogóle nie powinnam nic pisać. Po prostu nie wiem co mam zrobić- chce się podzielić moimi odczuciami ale jakoś nie moge się przełamać. W końcu kliknę wyślij, zamiast usówać tego posta..
Awatar użytkownika
KarolinaMJJ
Posty: 23
Rejestracja: sob, 27 cze 2009, 17:44
Skąd: mazowieckie

Post autor: KarolinaMJJ »

Moja miłość do jego piosenek, tańca i do niego samego osiągnęła już pełnoletność... Moje pierwsze wspomnienia z nim... hmmm... chyba jak miałam mniej więcej 3-4 latka (niedługo bede miec 22) w telewizji pelno bylo MJJ no i stało sie zakochałam sie w tej muzyce, jego uśmiechu, który zawsze dodawał mi sił. Pamietam jak tata kupił mi i mojej siostrze pierwszą kasete KRÓLA POPU, słuchałyśmy jej bez końca, naśladowałyśmy jego kroki... Zawsze go miałam zły dzień jego piosenki dodawały mi otuchy, mówiły, że bedzie lepiej, żebym się nie poddawała... I skutkowało po kilku słowach jego piosenek czułam się lepiej... Myśl, że jest tam daleko i kocha nas swoich fanów była dla mnie ważna...
Jestem szczęsliwa, że mogłam podziwiać tak wielkiego człowieka, który bardzo wiele dobrego wniósł w moje zycie, rozpromieniał czas kiedy coś było nie tak... Jego szczery uśmiech był taki prawdziwy zawsze dla wszystkich... Pamiętam jego koncert w Polsce, nie migłam wtedy tam byc, miałam 10 lat i właśnie byly moje urodziny... jego przyjazd dokraju traktowalam jak prezent urodzinowy...
Byl i jest dla mnie kims wyjatkowym... w swiecie show biznesu taki czlowiek jak on musial wiele wycierpiec...
Gdy dowiedziałam się co sie stało, byłam w szoku jakby ktos mnie czymś ogłuszył, w ciągu kilku minut widziałm zdjęcia z karetki z reanimacji potem gdy przewozili go w celu wykonania sekcji zwłok... to było za dużo nie zdązylam pomyślęc co sie wlasnie stało a już go nie bylo, już wszystko sie wydarzylo... wlaczylam jego piosenki i nerwy puscily, laly sie strumienie lez... te kilka dni bylo dla mnie najgorszych... ciągle nie wiem dlaczego? jest mnostwo inf ale ktore sa prawdziwe?
Tęsknie za nim... zawsze będzie żył w moim sercu... Czesc mnie odeszla razem z nim...
Wiem, ze nie jeden raz bede plakac ale bol kiedys minie a pozostanie radosc z tego byl...
I'll never let you part
For you're always in my heart...
Awatar użytkownika
eldicoranna
Posty: 5
Rejestracja: śr, 01 kwie 2009, 13:28
Skąd: wrocław

Ten ból nie słabnie....

Post autor: eldicoranna »

Wciąż boli, idę ulicą i moje myśli krążą wokół jego... wokół MJ..... I nic nie zapowiada tego, że ból po nim osłabnie.....:( R.I.P.
ODPOWIEDZ