
Michael nie żyje - posty 25.06-04.07
Moderators: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia
To straszne co piszecie...ja sama sie tego boję, bo czuję dokładnie to samo...czuję się jak w jakimś nierealnym świecie...niby wszystko jest ok, ludzie chodzą, mówią do mnie, ja im odpowiadam....ale mam wrażenie, że to sie naprawdę nie dzieje... nie potrafię o niczym innym myśleć...cały czas zyję jakby w stresie, serce mi bije jakoś szybciej, nie wiem czemu...nie potrafię tego wyjaśnić...rodzice zaczynają się o mnie martwić...sama zaczynam się martwić 

"I close my eyes...just to try and see You smile one more time...but it's been so long now all I do is cry...can't we find some love to take this away...'cause the pain gets stronger every day...";(
ja kiedy wychodzę ze swojego pokoju, mijam próg drzwi czuje się jakby zakładała maskę - śmieje się, rozmawiam, ale niewiele do mnie tak naprawdę dociera i o niczym nie myślę oprócz Michaela, za to w moim pokoju czuje że nie muszę ukrywać swoich uczuć i mogę wziąć ręcznik i zalać go łzami tak żeby nikt nie widział... osobista tragedia
Lies run sprints, but the truth runs marathons
MJ symbol mojego dzieciństwa - dziecko BAD
MJ symbol mojego dzieciństwa - dziecko BAD
dokładnie, ale tak jak mówiła Preslejów on nie chciał "umrzeć na scenie"anne wrote:Gdyby On odszedł mając lat 80. byłoby łatwiej. Bolałoby, ale bylibyśmy na to przygotowani.
A ja dzisiaj widziałam na youtubie filmik, w którym na przypadkowe pytanie o to, jakby chciał być w przyszłości pochowany Michael mówi "I want to live forever".
Ała.
a ten filmik z "I want to live forever" to nie jest z Living with Michael Jackson ?
Lies run sprints, but the truth runs marathons
MJ symbol mojego dzieciństwa - dziecko BAD
MJ symbol mojego dzieciństwa - dziecko BAD
- TheVoiceWithin
- Posts: 50
- Joined: Sun, 01 Jun 2008, 20:39
- Location: stąd
Zaraz poszukam.
Edit: Już mam, to ten, zapodawał go Cobytuby w temacie o tabloidach:
Edit: Już mam, to ten, zapodawał go Cobytuby w temacie o tabloidach:
Przewiń na 1:22.cobytuby wrote: http://www.youtube.com/watch?v=f3BZqRCv ... re=channel
Last edited by anne on Tue, 30 Jun 2009, 0:41, edited 2 times in total.
Non omnis moriar, Michael.
- tanczacy delfin
- Posts: 104
- Joined: Tue, 23 Dec 2008, 0:51
- Location: Poznań
Ciężko jest mi z tym wszystkim, w przeciwieństwie do większości z was ja sie nie wychowałem na muzyce MJ, ale na Elvisie. Sluchałem jego muzy ze świadomością, że Elvis-król-legenda już nie żyje, zawsze żałowałem że nie było mi dane żyć w jego czasach i go zobaczyć, bądź też że Ten o góry tak szybko go zabrał z Ziemi, a razem z nim dziesiątki nienapisanych cudownych piosenek. Michaela właściwie słucham dopiero 2 lata, ale rozkochałem się w jego twórczości bezgranicznie... I kiedy właśnie pokochałem jego muzykę, kiedy nabrałem nadziei że może uda mi się go zobaczyć w Londynie, że wyda nową płytę z cudowną muzyką, która zamknie usta wszystkim prześmiewcom w tym wielu moim znajomym, stało się coś takiego.
Najgorsze jest to, że nie raz przechodziła mi przez myśl, że śmierć Majka byłaby siłą napędową dla jego muzyki... niestety miałem rację, choć to była ostatnia rzecz jaką chciałem. Teraz nagle wszyscy kiedyś kochali Jacksona, ubierali się jak on, a jeszcze tydzien temu zrównywali z błotem...
Może to głupie, ale często przed snem myślałem sobie co akurat w tym momencie slychac u Michaela? Może coś tworzy? może ma próbe? teraz mi pozostaje wierzyć, że skoro nie udało mi się w tym, to w innym życiu go spotkam ;) Pozdrawiam Was!
Najgorsze jest to, że nie raz przechodziła mi przez myśl, że śmierć Majka byłaby siłą napędową dla jego muzyki... niestety miałem rację, choć to była ostatnia rzecz jaką chciałem. Teraz nagle wszyscy kiedyś kochali Jacksona, ubierali się jak on, a jeszcze tydzien temu zrównywali z błotem...
Może to głupie, ale często przed snem myślałem sobie co akurat w tym momencie slychac u Michaela? Może coś tworzy? może ma próbe? teraz mi pozostaje wierzyć, że skoro nie udało mi się w tym, to w innym życiu go spotkam ;) Pozdrawiam Was!
-
- Posts: 161
- Joined: Fri, 16 Jan 2009, 10:13
- Location: z Wrocławia
dokladnie...Ja żyję jak we śnie. Wczoraj wypłakałam już wszystkie łzy, a teraz jestem w jakimś dziwnym stanie odrętwienia. W zasadzie nie wiem jak to opisać. W tej chwili nie czuję nic. Wszystko jest mi obojętne... niby się z tym pogodziłam, ale jakoś nie potrafię z niczego czerpać radości...
i zgadzam sie z wami...gdyby Mike umarl w wieku 70-80lat bylibysmy bardziej na to gotowi chociaz i tak wieczorem kladac sie spac i zamykajac oczy wyszeptalibysmy ciocho "gone too soon"...
Each morning I get up I die a little
Can barely stand on my feet
Take a look in the mirror and cry
Lord what you're doing to me
They say I'm goin' crazy...
Can barely stand on my feet
Take a look in the mirror and cry
Lord what you're doing to me
They say I'm goin' crazy...
Śmieszne ,że to piszesz , bo zawsze wyobrażałam sobie , ze ejśli Michael rzeczywiście będzie musiał odejśc z tego świata to będzie to tak 70-80. A ja wtedy będe już dorosła i bede porafiła się z tym pogodzic. Teraz chyba każdy z nas ma jakby przyklejony na serce kamień , bije boleśnie , otępienie , a naokoło nikt się nami nie przejmuje , bo przecież "nawet go nei znaliśmy". Najsmutniejsze są momenty keidy słucham jego piosenek i wyszukuję teksty o życiu i smierci , tak jakby sam mówił , że nie chce odejśc za wszesnie.A do tego zaczynam sie znowu bac ciemności i zasnąc nie mogę...zawsze tak miałam kiedy umarł mi ktoś z rodziny...baśka_MJ4ever wrote:gdyby Mike umarl w wieku 70-80lat bylibysmy bardziej na to gotowi
Męczy mnie to niezrozumienie strasznie...mijam się z rodzicami w korytarzu, rozmawiam z nimi, ze znajomymi...widzą, ze coś jest nie tak ale nie potrafią tego zrozumieć...mama na początku mnie rozumiała, widziała jak to przeżywam...nie dziwiła się...ale teraz chyba trwa to dla niej stanowczo za długo...mam wrażenie, ze zaczynają mnie mieć za wariatkę, bo przecież to był obcy człowiek...SpookyMeg wrote:Teraz chyba każdy z nas ma jakby przyklejony na serce kamień , bije boleśnie , otępienie , a naokoło nikt się nami nie przejmuje , bo przecież "nawet go nei znaliśmy".


"I close my eyes...just to try and see You smile one more time...but it's been so long now all I do is cry...can't we find some love to take this away...'cause the pain gets stronger every day...";(
Dokładnie. Ale na przykład ja zawsze myślałam, że on będzie żył zawsze, że nie ma takiej opcji żeby UMARŁ. Że on musi trwać bo przecież kto jak nie on pokaże innym pokoleniom kto był prawdziwym królem.
A dziś mówiąc szczerze żałuję, że nie byliśmy przygotowani na jego śmierć. To wszystko było nagłe, działo się bardzo szybko.
Dlatego nie oswajam się z myślą, że odszedł. Bo ja w to ciągle NIE WIERZĘ.
A dziś mówiąc szczerze żałuję, że nie byliśmy przygotowani na jego śmierć. To wszystko było nagłe, działo się bardzo szybko.
Dlatego nie oswajam się z myślą, że odszedł. Bo ja w to ciągle NIE WIERZĘ.
-
- Posts: 161
- Joined: Fri, 16 Jan 2009, 10:13
- Location: z Wrocławia
I długo długo nie uwierzymy...ale jakby nie patrzec....teraz MY mamy na wszystko czas...i uwierzymy. Ale to bedzie blec jeszcze bardziej niż teraz. Narazie to jest tylko napisane wszędzie, a nas niepokoji. Boję sie uwierzyć. Choć z drugiej strony już nie czuję tej obecności gdzieś , gdzieś tam daleko za oceanem.