Wasze spotkania z Królem

Wyłącznie pewne i obiektywne informacje. Wielkie wydarzenia i ciekawostki, czyli kim jest naprawdę Michael Jackson. Uwaga - spamowanie w tym dziale jest niedozwolone.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia

Awatar użytkownika
lunatyczka
Posty: 403
Rejestracja: czw, 09 cze 2005, 20:32
Skąd: Las Między Światami

Wasze spotkania z Królem

Post autor: lunatyczka »

Napiszcie o swoich kontaktach z MJ`em. O koncertach na ktorych byliście, a moze nawet o bardziej bezpośrednich spotkanich, rozmowach, itp. :party:
Pozdrawiam wszystkich!!!
Obrazek
Michael is a beautiful soul.
Awatar użytkownika
maartynka
Posty: 165
Rejestracja: czw, 05 maja 2005, 17:13
Skąd: bora bora islands

Post autor: maartynka »

W zyciu go nie widziałama, ale jak bede miala kiedys okazje to go normalnie ....zgwałce :dance:
Awatar użytkownika
lunatyczka
Posty: 403
Rejestracja: czw, 09 cze 2005, 20:32
Skąd: Las Między Światami

Post autor: lunatyczka »

maartynka pisze:W zyciu go nie widziałama, ale jak bede miala kiedys okazje to go normalnie ....zgwałce :dance:
maartynka??!! proszę się wyrażac. ;-)
Pozdrawiam wszystkich!!!
Obrazek
Michael is a beautiful soul.
Awatar użytkownika
Yana
Posty: 512
Rejestracja: czw, 09 cze 2005, 15:13
Skąd: Warszawa

Post autor: Yana »

Miałam to szczęście być na koncercie w Warszawie, jak również być pod hotelem w dniu kiedy przyjechał. Stałam przy samych barierkach i widziałam Michaela z bardzo bliska.
Michael is the best !!!
Awatar użytkownika
maartynka
Posty: 165
Rejestracja: czw, 05 maja 2005, 17:13
Skąd: bora bora islands

Post autor: maartynka »

lunatyczka pisze:
maartynka??!! proszę się wyrażac. ;-)
No ale naprawde :P Chyba bym szalu dostala ze szczescie i by mnie w kaftaniku musieli wynoscic ... lol
Awatar użytkownika
ghoust
Posty: 112
Rejestracja: wt, 22 mar 2005, 6:53
Skąd: Bydzia

Post autor: ghoust »

Ja tesh jeszcze niemialem okzji spotkac sie z MJ gdyby udlo mi sie to kiedys to podejrzewam ze niemoglbym z siebie slowa wydusic
Obrazek
Awatar użytkownika
LittleDevil
Site Admin
Posty: 1081
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 23:45
Skąd: mam wiedzieć, że cyklop puszcza mi oczko?

Post autor: LittleDevil »

Bylam na kilku koncertach - Dangerous Tour we Wiedniu, Monachium "WMCIG", oba koncerty w Madison Square Garden w 2001 - przed pierwszym koncertem w MSG widzialam MJa najblizej, kiedy zrobil sobie mala rundke po stadionie. Byl pod parasolem (chociaz stadion jest pokryty dachem :smiech: glupija ) niesionym przez ochroniarza, ktory wazyl przynajmniej tyle, co spory mlody byczek. Przeszli mniej wiecej dwa metry od miejsca, na ktorym siedzialam. Mjsiek robil wrazenie nerwowego - nie wiem, czy byla to trema przed koncertem, czy raczej czul sie niepewnie spacerujac po pelnym ludzi stadionie w towarzystwie zaledwie trzech czy czterech goryli.
Widzialam go takze dzien pozniej - przypadkowo przechodzilam kolo muzeum historii naturalnej w Nowym Yorku, kiedy on wlasnie je opuszczal - widzialam, jak wsiadal do samochodu i jak machal lapa do gapiow.
Obrazek
Buszmen

Post autor: Buszmen »

ghoust pisze:Ja tesh jeszcze niemialem okzji spotkac sie z MJ gdyby udlo mi sie to kiedys to podejrzewam ze niemoglbym z siebie slowa wydusic
Z tej strony chciałem tylko powiedzieć od siebie, że Twój avaterk jest przesłodki :happy: :-)

Trochę mi Schmittka przypomina...to pewnie przez to spojrzenie :smiech:
Awatar użytkownika
Piotrek
Posty: 83
Rejestracja: sob, 09 kwie 2005, 16:12
Skąd: EH1 1BQ

Post autor: Piotrek »

/off

@LittleDevil
Nie kojarze dokladnie daty koncertow w MSG, ale bylas w Nowym Jorku 11 wrzesnia?
Awatar użytkownika
LittleDevil
Site Admin
Posty: 1081
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 23:45
Skąd: mam wiedzieć, że cyklop puszcza mi oczko?

Post autor: LittleDevil »

Piotrek pisze:/off

@LittleDevil
Nie kojarze dokladnie daty koncertow w MSG, ale bylas w Nowym Jorku 11 wrzesnia?

Owszem, 11 wrzesnia i potem jeszcze dwa tygodnie, bo po zamachu odwolano wszystkie loty do Europy, a potem trzeba sie bylo doslownie bic o bilet powrotny....Mialam wielkie szczescie, ze dostalam bilet dosc wczesnie. Nie sa to zbyt mile wspomnienia - byc samemu w obcym kraju i nawet nie moc z niego wyjechac.
Obrazek
Awatar użytkownika
Unnamed
Posty: 15
Rejestracja: śr, 24 sie 2005, 0:16
Skąd: Spain

Post autor: Unnamed »

kaem pisze:Invincible i wśród fanów wzbudza różne reakcje, często dalekie od zachwytu, ale do poziomu psów jeszcze w dyskusjach nie doszliśmy, hehe.
Może skrobnij coś o tym koncercie w Hiszpanii, tylko w głównym dziale, bo tu to o czym innym zacz. Chętnie poczytam.
Główny to chyba tutaj. W tym temacie może być? Przejrzałem trochę to forum i tak czytam co tu młodzież wypisuje i temat "Wasze spotkania z Królem" :-) najbardziej mi się spodobał. Recenzji pisał nie będę, bo koncert był dawno, więc już nie pamiętam o której wyszedłem na niego z domu, jakie buty miałem na sobie itd. Tylko trochę refleksji.
W swoim życiu byłem już na setkach koncertów. Po części bo taka praca, takie hobby, takie życie. Jedne były na wielkich stadionach, inne w małych klubach. Na jednych było świetnie pod względem organizacji występu na innych pod względem publiczności, jeszcze kolejne były nudne lub odegrane na pół gwizdka, przy szwankującym nagłośnieniu, muzycy się niezbyt angażowali w to co robią lub... jeszcze tysiące innych historii.
Koncert Michaela był niesamowity i robił piorunujące wrażenie. Wielki pod każdym względem, scena, choreografia, Michael i ludzie. Jackson podczas koncertu live na scenie, to obiekt który naprawdę miło się ogląda i który chce się oglądać. 1992 rok. Miałem wtedy coś z 14 czy 15 lat i nie pamiętam już z koncertu wiele, ale wrażenie zrobił na mnie dosyć mocne. Koncert jak i sam Michael i ... fani pod hotelem. Wrażenie pokoncertowe było na tyle silne, że następnego dnia poleciałem do sklepu po jego płytę. Dangerous właśnie. Tekst Keep The Faith mnie rozwalił. A Who Is It i Why You Wanna Trip On Me leciały wtedy u mnie obok muzyki GN'R i Aerosmith non stop coś przez parę miesięcy. Zresztą cała Dangerous to płyta - perła, na której nie ma ani jednej piosenki typu "zapychacz".
MJ to Fenomen jakich mało - w pozytywnym sensie. Składa się na niego wiele czynników, jego muzyka jest tutaj tylko jednym z nich. Wydaje mi się, że na Was równie silnie co muzyka, (z tego co zauważyłem po przeczytaniu paru tematów) działa jego wygląd zewnętrzny ;-) , styl życia, osobowość, sposób bycia, pewnie jeszcze taniec, sposób w jaki się ubiera i nie wiem co jeszcze.
Dla mnie Fenomenem są też jego fani. Pierwszy taki szok przeżyłem jeszcze przed koncertem. Miałem to dziwne "szczęście" przechodzić ulicą obok jego hotelu, bo tak jakoś po drodze do domu mi było. Idę, a tu się nie da przejść. Setki dzieciaków z transparentami zablokowało całą ulicę i skandowało jego imię. Później znalazłem się na koncercie. Byłem niemalże pod samą sceną. Wyszedł MJ, a wszyscy wokół nagle nie w krzyk, ale we wrzask. I wokół setki płaczących na jego widok osób. Nie wiem czy tak było na całym stadionie czy to ja akurat ulokowałem się w takim miejscu, gdzie stały bardzo...entuzjastyczne osoby. Nigdy wcześniej na żadnym koncercie czegoś takiego nie widziałem. Zawsze mnie zastanawiało to, kim on dla was jest i to jak go odbieracie, bo normalnych ludzi, nawet jeśli są wielkimi artystami tak się z reguły nie traktuje. Teraz gdy był ten cały jego proces, oglądałem mimochodem (nie to, żebym się jakoś specjalnie przyglądał) jakiś reportaż o fanach, którzy opowiadali, że cały czas się modlą, porównywali go do Boga, któraś fanka miała w domu zrobione coś w rodzaju jego kapliczki gdzie paliły się świece i to nie były 10 letnie osoby, tylko takie w granicach lat trzydziestu jak nie więcej. To nie wygląda zdrowo ;-). Otaczanie kogoś kultem religijnym. Nie mówię, że z wami jest coś nie tak, tylko coś mi się wydaje, że niektórzy lekko przesadzają i uważają go za kogoś kim on nie jest i przypisują mu rolę jakiej nie pełni. Z drugiej strony to szczęściarz, bo jaka inna oskarżona gwiazda mogłaby liczyć na TAKIE poparcie ze strony swoich fanów jak on. Trzeba mieć w sobie coś, żeby tak ludzi do siebie przyciągać i to nie tylko trzynastolatków, ale i ludzi dorosłych, samodzielnie i rzeczowo myślących (mam nadzieję).

Na koncertach rockowych zazwyczaj jest tak, że przychodzą fani, obejrzą, trochę pośpiewają, trochę potańczą, koncert się kończy, idą do knajp, albo rozchodzą się do domów. Oczywiście zdarzają się różne pojedyncze sytuacje, że jakaś rozhisteryzowana fanka chce wedrzeć się do pokoju hotelowego jakiegoś muzyka, różne rzeczy w życiu widziałem. Natomiast fani MJ idą pod jego hotel g r o m a d n i e gdzie koczują całą noc. I biją się o wyrzucony przez okno kwiatek. Z mojego punktu widzenia to trochę śmieszne. Sam w dzieciństwie miałem paru idoli, bywałem na ich koncertach, które w jakiś sposób przeżywałem, ale nigdy nie poszedłbym stać pod ich hotelem i to cały dzień czy noc. No może tylko wtedy, gdyby Elvis z Lennonem zmartwychwstali i pojawili się na balkonie jakiegoś hotelu. Pewnie poszedłbym zobaczyć i spytać jak się mają.
Rok po koncercie MJ zaliczyłem koncert GN'R. Był dokładnie w tym samym miejscu na tym samym stadionie. Właściwie pod każdym względem mógł konkurować z MJ. Ogromna scena, świetne nagłośnienie, zresztą wszystko wielkie i świetne, bo tacy w tamtych czasach byli Guns N'Roses. Atmosfera też była niesamowita, z tym, że nikt na ich widok się nie rozpłakał i zamiast krzyków I love you latały w powietrzu prezerwatywy, staniki, fucki i tradycyjnie czerwone róże. No i wszyscy śpiewali i śpiewali, i... śpiewali, w sumie cały ten koncert za Axla zaśpiewała publiczność. A później zamiast pod ich hotel, bo i po co? towarzystwo wyległo na ulice obsiadając wszystkie czynne i... nieczynne bary. Po takim koncercie przez kilka dni dochodziło się do siebie. I właśnie te dwa koncerty były jednymi z najlepszych na jakich w życiu byłem. MJ - bo w wyniku obcowania z otaczającą mnie setką krzyczących fanów, przez 3 dni nic nie słyszałem. GN'R bo po zaśpiewaniu całego koncertu za Axla przez 3 dni nie mogłem mówić :-) .

kaem pisze:ale do poziomu psów jeszcze w dyskusjach nie doszliśmy, hehe
Faktycznie, może i nie wysiliłem się zbytnio w swojej ocenie. Mogłem napisać że zszedł ... ( a nie ważne), czy coś innego. Ale psy - cudowne stworzenia, sam mam dwa i byle komu bym zejść na nie, nie dał.
Widzę, że dyskusje na temat tej płyty też już tutaj mieliście. Przeczytałem i jak najbardziej zgadzam się z tym jak SUNrise widzi tę płytę. Ja tak samo nie jestem zadowolony z muzycznego kierunku jaki MJ obrał wraz z ostatnią płytą. Stracił przez to w oczach wielu ludzi, którzy obracają się w rejonach muzyki rockowej, nie tylko w moich czy SUNrise, ale pewnie jest sporo takich osób. Za to zwrócił na siebie uwagę tych co słuchają r'n'b, soul. Sam gdy zacząłem słuchać tego albumu, to po którejś piosence z kolei, aż musiałem sprawdzić żeby się upewnić czy to na pewno jego płyta. Nie chodzi tylko o gatunki muzyczne, ale też teksty. Byłem przyzwyczajony do tego, że Michael w swoich tekstach sięga po coś innego niż oklepane frazesy. Sam seks nie jest nudny, ale piosenki o nim zwłaszcza w repertuarze wykonawców rap, r'n'b, pop i pokrewnych - owszem tak. Poza tym jedna Janet Jackson wystarczy. Michael nie musi iść w jej ślady. Każdy idiota, który chociaż raz to robił potrafi napisać piosenkę o seksie. Jednak o wiele ciekawsze jest spróbować wyrazić w tekście to co myślisz, napisać o tym co cię otacza i o niektórych sprawach składających się na rzeczywistość.

Trudno. Nie da się wszystkim dogodzić. Jednak najważniejsze jest to, żeby tworzyć w zgodzie z sobą, być prawdziwym wewnątrz. Jeśli Michael nagrał taką płytę nie dlatego, że jest artystą przeżartym komercją (czyli że ten typ muzyki w Stanach się dobrze sprzedaje), lecz dlatego, że tak wtedy czuł i miał taką a nie inną potrzebę, to ok. Nie wiem jak z nim było więc nie mnie tu wyrokować. Inną sprawą jest to, że takie zmiany (jak w przypadku Invincible MJ) rzadko robią artyście dobrze. Ludzie słuchają tego co lubią. Muzyki słucha się dla muzyki, a nie dla artysty (przynajmniej w moim przypadku). Gdyby teraz grupa Aerosmith nagrała płytę z dźwiękami r'n'b czy rap to mimo tego, że mam całą ich dyskografię, tej jednej płyty bym nie kupił.
ObrazekObrazekObrazek
Awatar użytkownika
Archi
Posty: 339
Rejestracja: ndz, 12 cze 2005, 22:16
Skąd: Brwinów ok.W-wa

Post autor: Archi »

No kolega z góry ma gadane! Same mądrości i to bez ironji. Ja Invincible nie mam jak i kilku innych płyt pomimo tego dobrze znam ową płytę (i te którch nie mam jakkolwieg głupio to brzmi) i coś w niej jest. Take mocne elektroniczne brzmienie jak w 2 Bad osobiście bardzo mi odpowiada.

Do tematu na koncercie MJ nie byłem. Byłem jednak na koncercie BIG CYC`a. Wszyscy byli już podchmieleni a tu nagle wychodzi "gwiazda" Skiba i zaczyna"śpiewać". Znałem tylko kilka ich fragmentów ich piosenek(pornola, dres mam dres, wow wow jejeje) lae bawiłem się skakałem i tańczyłem. Kiedy już wróciłem do domu i wyspałem się :smiech: uświadomiłem sobie jak fajnie musi byc na koncercie prawdziwej gwiazdy(prawdziwej dla ciebie) ktoś kogo lubisz słuchasz i znasz dobrze jego piosenki. Każdą śpiewasz tańczysz jak on a wszyscy ludzie pomimo tego że są ci kompletnie obcy, jakoś czujesz z nimi więź bo cos was łączy.

Taką namiastką koncertu był zlot. Nieznałem nikogo ale momętalnie poznałem i było EXTRA.
Obrazek
Awatar użytkownika
lunatyczka
Posty: 403
Rejestracja: czw, 09 cze 2005, 20:32
Skąd: Las Między Światami

Post autor: lunatyczka »

Dziękuję za tak obszerną wypowiedz, ale tez za to ze nie oceniasz ani nas, ani samego Michaela zbyt pochopnie.

Co do fanów i ich czasem dziwnych zachowań na koncertach i w poblizu MJ'a. Tez czasem jak widze to i slysze te piski, histryczne wręcz zachowania to pukam się w głowe i myślę sobie, ze oni są chyba niezbyt zrównoważeni. Ale coż...ja sama jeszcze nigdy nie bylam na koncercie, ani nie widzialam z bliska MJ'a wiec kto wie jak bym się zachowala. ;-) Teraz wydaje mi się, ze w moim przypadku takie zachowanie nie byloby mozliwe, ale kto wie, czlowiek nie zna siebie do końca. A jesli widzi się swojego idola, ktory jest obecny w twoich myslach bardzo czesto i to przez lata, czasem emocje puszczają. Poza tym zadaje się, ze tu w rachubę wchodzi tez tzw psychologia tlumu, tzn jesli 100 osob wrzeszczy reszta instynktownie robi to samo, dziwniąc sie pewnie potem , co oni robią. glupija

A jesli chodzi o to uwielbienie dla Michaela, te modlitywy, manifestacje poparcia itp...jak sam zauwazyles robią to nie tylko nastolatki znające MJ'a od 2 czy mniej lat, ale dojrzali fani pod 30-stke, ze sporym stażem. Ja mam teraz 25 lat, ale slucham MJ'a 18 lat z malymi przerwami, interesuje się jego osobą, nie tylko muzyką, moze z 12 lat. I pewnie tez w ciężkim momencie pomodliłabym się za niego, poszla na manifestacje i walczyła jak lwica w obornie Jego dobrego imienia...Dlaczego? Bo myslę sobie ,ze naprawdę warto, jak dla mało kogo, bo myslę, ze dość dobrze go poznalam, i chyba go nie idealizuje, szukam prawdy(a nie brukowych, tanich sensacji), zawsze, jakaby ona nie byla, wiem ze MJ ma tez wady, ale kazy z nas je ma, kazdy jest grzeszny.Wiem jedno, nigdy się na nim nie zawiodlam, a niejednokrotnie mnie zaskakiawał i to w bardzo pozytywnym sensie, az sama się dziwnie, skad on czerpie tyle sił ażeby mimo tego wszystkiego mieć w sobie jeszcze tyle dobra dla wszystkich...Ale wiem tez jedno, ze to niezwykly czlowiek, o pięknym wrazliwym, czystym sercu, naprawdę wyróżnia się ponad wszystkich, teraz jest dla mnie nie tylko idolem muzycznym, ale przede wszystkich chyba autorytetem w wielu sprawach. Jego podejscie do niektorych spraw, swiatopoglad, jesli miejscami zadziwiający. Niezwykla jest postawa tego czlowieka mimo tego co go spotyka przez cale zycie, zwlaszcza w tych okropnych czasach, MJ ma wręcz archaiczne poglądy i moze dlatego uwazany jest za dziwaka. :] Smutne to...

Na pewno wsród fanow Mj'a są fanatycy, jest ich wszystkich tylu, ze i tacy się znajdą, ale oni szybko zapominają o nim i przesiadają się na innego idola...
I mam nadzieję, ze moja wypowiedz jest dowodem na to, ze są też fani (nie fanatycy), którzy naprawdę głęboko wierzą w Michaela, bo poznali kawalek jego pięknej duszy...stają za nim murem, bo wiedzą, ze naprawdę warto, bo takich ludzi trzeba bronic i chronić za wszelką cenę, bo w dzisiejszych czasach jest ich juz tak niewielu...

To tyle, nie będę dalej pisać, bo moglabym jeszcze długo, długo, a o tym co napisalam trzeba się przekonać na własnej skórze...i na pewno ja ani nikt inny Cie do tego nie przekona, ale moze będziesz teraz troche inaczej patrzył na naszego MJ'a.

Pozdrawiam :-)
Pozdrawiam wszystkich!!!
Obrazek
Michael is a beautiful soul.
Awatar użytkownika
Unnamed
Posty: 15
Rejestracja: śr, 24 sie 2005, 0:16
Skąd: Spain

Post autor: Unnamed »

lunatyczka pisze:Dziękuję za tak obszerną wypowiedz, ale tez za to ze nie oceniasz ani nas, ani samego Michaela zbyt pochopnie.
Nie no, nie mam w zwyczaju wchodzić gdzieś i na dzień dobry osądzać ludzi nie znając ich. Natomiast niestety widzę na co dzień, że nie każdemu chce się na tyle wysilić, żeby (zanim wyda się jakiś osąd), postarać się przejść tę samą drogę co drugi człowiek w celu zrozumienia skąd wzięły się jego postawy, jakieś oceny czy zachowania. Tylko wczuwając się w położenie drugiej osoby można spojrzeć na sprawy z jej punktu widzenia, zrozumieć jej świat, sposób myślenia a co za tym idzie nauczyć się reagować tolerancyjnie nawet w wypadku różnicy poglądów. Co do Michaela, to tutaj już wybitnie niektórzy ludzie zdrowo przesadzają ze swoimi złośliwościami pod jego adresem, których aż ciężko jest słuchać. Może nie dzieje się to w środowisku w którym ja się obracam, bo tutaj ludzie generalnie go szanują, ale np. w mediach wielokronie słyszałem i czytałem o nim bardzo nieprawdopodobne rzeczy. Co zrobić. Z głupotą sami bogowie walczą nadaremno.
lunatyczka pisze:Niezwykla jest postawa tego czlowieka mimo tego co go spotyka przez cale zycie, zwlaszcza w tych okropnych czasach, MJ ma wręcz archaiczne poglądy i moze dlatego uwazany jest za dziwaka. :] Smutne to...
Nie wiem co ludziom bardziej nie pasuje: czy to poglądy czy jego wygląd zewnetrzny bardziej. W każdym razie jak by nie było, sposób w jaki ludzie najczęściej mu dokuczają (czyli nos i te sprawy), to jest taki prymitywny sposób na dowartościowanie samego siebie.
A Michael i jego poglądy... Jak to ktoś powiedział: nie było jeszcze wielkiego geniuszu bez przymieszki szaleństwa ;-) .
ObrazekObrazekObrazek
Awatar użytkownika
lunatyczka
Posty: 403
Rejestracja: czw, 09 cze 2005, 20:32
Skąd: Las Między Światami

Post autor: lunatyczka »

Unnamed pisze: Nie no, nie mam w zwyczaju wchodzić gdzieś i na dzień dobry osądzać ludzi nie znając ich.
Dziękuję za taką postawę w imieniu swoim i pewnie wszystkich MJówek, no i samego Michaela. :hug:
Unnamed pisze: A Michael i jego poglądy... Jak to ktoś powiedział: nie było jeszcze wielkiego geniuszu bez przymieszki szaleństwa ;-) .


Ja wiem czy szaleństwa?? to pojęcie bardzo względne, moze lekkiej ekscetryczności, albo lepiej, większej szczerości w wyrażaniu siebie. Moze jest tak, ze kazdy z nas chciaby czasem zrobić coś innego, załozyć na siebie coś dziwnego, ale wstydzimy się reakcji innych, boimy się etykietki wariata, czy ekscentryka, a przecież takize zachowania nie są przejawem prawdziwego szaleństwa, co najwyzej odwagi...
Pozdrawiam wszystkich!!!
Obrazek
Michael is a beautiful soul.
ODPOWIEDZ