Widzę, że teraz na forum MJ rejestrują się z prędkością światła.
Nie wiem mam mieszane uczucia co do tego nagłego boom.
Urodziłam się w 1991 roku, kiedy to zmarł mój idol nr. 2 tj. Freddie Mercury, a Michael był we wspaniałej formie jak wiadomo z Dangerous

Jako mała dziewczynka byłam raczej odseparowana od takiej muzyki niestety. U mnie w rodzinie nie można było słuchać Queenu, bo Mercury "to gej i zmarł na AIDS",a Jackson to "małpa i pedofil".
I tak wychowywana byłam, choć osobiście nie czułam niechęci do żadnego z nich.
Później wraz z przybyciem do mojego domu internetu chciałam dowiedzieć się czegoś więcej ... i okazało się, że to absolutni geniusze - każdy w swojej dziedzinie muzyki. Okazało się, że mimo, że w dzieciństwie nie miałam szans poznać ich twórczości, to ...kojarzyłam sporo piosenek, melodii, nie wiem skąd, ale potrafiłam zanucić Billie Jean czy Smooth Criminal i zawsze brzmiały znajomo (ogromna siła rażenia MJ - nawet, gdy nie interesujesz się i nie słuchasz - i tak znasz

Tak się zaczęło, potem teledyski (pierwszy był Smooth Criminal;)) ciekawostki, wywiady, wystąpienia, koncerty...
...I w wieku 16 lat uznałam, że pokochałam tego wspaniałego artystę i człowieka za wszystko, za wielkie serce, za stosunek do drugiego człowieka, do przyrody, do świata, za wrażliwość i troskę i miłość.
Kiedy po dwóch latach dowiedziałam się o planowanej trasie koncertowwej byłam po prostu wniebowzieta. !!!!
A parę miesięcy późnej ... ten straszliwy kopniak w twarz od losu, który nie pozwolił mi długo nacieszyć się Michaelem.
Obiecałam sobie po jego śmierci, że zmienię się, poprawię na lepsze, postaram się być tak wspaniałą, kochającą, cierpliwą i altruistyczną osobą jak ON.
Michael zmieniał świat na lepsze, nadal zmienia i zmieniać będzie. Jeżeli jego fani będą uczyć się być tacy jak on to po opanowaniu świata stworzymy raj peace & love. Myślę, że będzie z nas dumny.
