
Film umarł
- majkelzawszespoko
- Posty: 1745
- Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
- Lokalizacja: Katowice
popieram nie oglądałem serialu ale jak ktoś opowiada końcówkę to jest to chamstwo i tyle....majkelzawszespoko pisze:za to według mnie należy się conajmniej ostrzeżenie.mjowagabrionetka pisze:Na końcu Michael umrze , ale będzie miał z Sarą dziecko . :)
chciałem dooglądać 4. sezon, wiesz dziecko?
czy jeszcze mózg nie ogarnia tak banalnych i prostolinijnych spraw jak etyka widza?
P.S. wiek przedmówczyni nic tu nie zmienia, najpierw radzę pomyśleć niż coś się palnie publicznie na Forum.
http://michalkrawiec.iportfolio.pl/
NASZ PIERWSZY TANIEC NA WESELU :)
http://www.youtube.com/watch?v=cEQN4965I4A
It's all for love L.O.V.E
NASZ PIERWSZY TANIEC NA WESELU :)
http://www.youtube.com/watch?v=cEQN4965I4A
It's all for love L.O.V.E
-
- Posty: 90
- Rejestracja: czw, 23 lip 2009, 6:06
- Lokalizacja: Płock
Bardzo lubie ten serial, wszystkie serie, wciagaja na maxa, najbardziej jednak, podobala mi sie seria 1,2,2,4 hahahahha........Oczywiscie naleze do ogromnych fanow postaci Michaela Scoffielda
Jak tak dalej pojdzie,to bede musial zapisac sie do funclubu imienia Michael,to juz 3 po Jacksonie, Georgu, moj ulubiony Michael hahahahah

Ja jestem fanką "Californication" (Charlie Runkle - kocham tego gościa), choć to serial raczej dla osób w wieku 18+ a nawet więcej, nie będę pisać dlaczego bo to może odnieść odwrotny skutek i zachęcic młodzież.
W trzeciej serii, niestety nie pamiętam w którym odcinku, jest nawet malutki Michaelowy akcent.
Serial jest WYŚMIENITY, ktoś jeszcze ogląda?
W trzeciej serii, niestety nie pamiętam w którym odcinku, jest nawet malutki Michaelowy akcent.
Serial jest WYŚMIENITY, ktoś jeszcze ogląda?
- majkelzawszespoko
- Posty: 1745
- Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
- Lokalizacja: Katowice
mnie się koleżanko wydaje, że jest to połowa 2. sezonu.GosiOla pisze:W trzeciej serii, niestety nie pamiętam w którym odcinku, jest nawet malutki Michaelowy akcent.
Wczoraj oglądałem ten odcinek, Charlie zaczyna coś tam tańczyć po zażyciu extasy i mówi o Thrillerze, no ale nie będę spojlerował.
co do serialu, to jeszcze się rozwinę jak przyjdzie czas : )
Cali na plus.
Ups, zgadza się.majkelzawszespoko pisze:mnie się koleżanko wydaje, że jest to połowa 2. sezonu.
Wczoraj po wysłaniu posta coś mi nie pasowało, nawet nie mogłam przez to zasnąć. W końcu puzzle mi się ułożyły - oglądałam 2 i 3 sezon prawie równocześnie, stąd pomyłka.
Czy to jednak nie Moody mówił, że Thriller jest w pierwszej 10 jego ulubionych płyt?
Jak już tutaj ktoś walnął spoiler o koncówce Prison Break'a to ja pamiętam, jak oglądałam to drugi raz z mamą (2 końcowe odcinki specjalne, które wyjaśniały końcówkę ostatniego sezonu, taka retrospekcja, bo jak wiecie w filmach często ciągną film do końca i potem jest przedstawiona nagle akcja w niedalekiej przyszłości na zakończenie, podobnie zrobili to w PB) to był dokładnie 25 czerwca 2009 rok... i się popłakałam (po raz drugi)... nie myślałam, że tej nocy będę jeszcze długo płakać... zbieżność imion i wszystko (fatum jakieś).
Ja niestety nie zawsze mam czas na regularne oglądanie seriali w TV to co mnie interesuje sciągam więc z neta. Próbowałam kiedyś strawić Dr.Housea ale pierwsza seria mnie aż tak bardzo nie zachwyciła, być może dlatego że jest to bardzo schematyczny serial-dziwny przypadek dwie diagnozy, załamanie aż w końcu olśnienie i trzecia trafna diagnoza.
natomiast moim absolutnym faworytem jest Greys Aanatomy(Chirurdzy)i aż mnie serce ściska że to już ostatni sezon. Wciąga strasznie, jedynie co mnie irytowało i chyba będzie zawsze to związek Meredith z Dereckiem - kobieta działa na mnie mega denerwująco, swoimi minami, tekstami grrrr....mam ochotę przweijać sceny z nią
natomiast moim absolutnym faworytem jest Greys Aanatomy(Chirurdzy)i aż mnie serce ściska że to już ostatni sezon. Wciąga strasznie, jedynie co mnie irytowało i chyba będzie zawsze to związek Meredith z Dereckiem - kobieta działa na mnie mega denerwująco, swoimi minami, tekstami grrrr....mam ochotę przweijać sceny z nią

Being crazy is a lonely road, but I've got only one life to live.
- blackvarnish
- Posty: 223
- Rejestracja: pt, 31 lip 2009, 15:59
- Lokalizacja: Paradise City
Tak, ale poza tymi przypadkami, House wiedzie też prywatne życie, a tam dużo się dzieje i wszystko układa się w jedną całość. Dopiero niedawno zaczęłam oglądać ten serial, bo ja szczerze mówiąc seriali nie oglądam, ogólnie TV to u mnie rzadkość.moni pisze: Próbowałam kiedyś strawić Dr.Housea ale pierwsza seria mnie aż tak bardzo nie zachwyciła, być może dlatego że jest to bardzo schematyczny serial-dziwny przypadek dwie diagnozy, załamanie aż w końcu olśnienie i trzecia trafna diagnoza.
This is the world we live in
And these are the hands we're given
Use them and let's start trying
To make it a place worth living in.
Last.fm
And these are the hands we're given
Use them and let's start trying
To make it a place worth living in.
Last.fm
- majkelzawszespoko
- Posty: 1745
- Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
- Lokalizacja: Katowice
The Office
Serial The Office (biuro) jest nowatorski. Oglądam edycję amerykańską (NBC) bazującą na wersji brytyjskiej stacji BBC.
The Office to niezręczny humor, pospolite i jednocześnie osobliwe postacie żyjące w biurowym świecie.
The Office nie jest sitcom'em. Potwornie frapuje i z każdym odcinkiem wciąga coraz bardziej. Zaproponowana forma nie jest standardowa. Serial stylizowany jest na dokument. Kręcony jest jedną kamerą, której obecność jest odczuwalna w biurze. Bohaterowie serialu często zwracają się do obiektywu.
Tytułowe biuro - to regionalny oddział firmy handlującej papierem. Biurem "zarządza" Michael Scott. Jest kuriozum z wszystkimi atutami i przywarami dużego dziecka. Oglądając odcinki nie jestem w stanie wyobrazić sobie aktora grającego główną rolę poza serialem. Nie jestem w stanie, bo Steve Carell nie daje żadnych wskazówek, że myśli logicznie i potrafi się kontrolować. Aktor genialnie wciela się w rolę tłuka - egoistycznego człowieka, który uważa się za najzabawniejszego i najbardziej kochanego szefa pod słońcem. Sam siebie uznaje za guru biznesu. Dla Michaela Scotta biuro to wymarzone środowisko - najbardziej przyjazne człowiekowi. Obok Michaela poznajemy jego podwładnych: milszych i mniej miłych, mądrzejszych, głupszych, od prawie normalnych do prawie wypaczonych. Oprócz podwładnych poznajemy osoby z centrali firmy oraz innych oddziałów regionalnych.
Wśród pracowników biura poznajemy:
Dwight'a - najskuteczniejszego sprzedawcę - nawiedzonego nadskakiwacza podlizującego się Michaelowi, Dwight ma wiele pasji często zakrawających o manię. Ambicje zawodowe przysłaniają mu rzeczywistość. Ucieczką od pracy w biurze jest praca we własnym gospodarstwie rolnym.
Jim'a - sprzedawcę - fajnego kumpla, błyskotliwego żartownisia, flirtującego z recepcjonistką
Pam - miłą, rozsądną recepcjonistkę i niańkę Michaela. Pam lubi żartować z Jim'em
Poznajemy innych członków z zespołu sprzedaży, zespół księgowości, zespół magazynierów, nieporadnego kadrowca, specjalistę od zachowania jakości - który nie pamięta swojego zakresu obowiązków ani nawet nazwy swojego stanowiska. Poznajemy też bardzo ambitnego pracownika tymczasowego.
Wątki zawodowe przeplatają się z prywatnymi. Film jest realny ...prawie. Dzięki temu humor jest unikalny. Poznając postacie rozpoznajemy coraz więcej absurdalnych sytuacji. Zwyczajni i normalni ludzie zachowują się dziwnie, irracjonalnie i doprowadzają do niezręcznych sytuacji. Potrafią przejść do porządku dziennego nawet po najdziwniejszych, najbardziej niepokojących i krępujących zdarzeniach.
The Office to niezręczny humor, pospolite i jednocześnie osobliwe postacie żyjące w biurowym świecie.
The Office nie jest sitcom'em. Potwornie frapuje i z każdym odcinkiem wciąga coraz bardziej. Zaproponowana forma nie jest standardowa. Serial stylizowany jest na dokument. Kręcony jest jedną kamerą, której obecność jest odczuwalna w biurze. Bohaterowie serialu często zwracają się do obiektywu.
Tytułowe biuro - to regionalny oddział firmy handlującej papierem. Biurem "zarządza" Michael Scott. Jest kuriozum z wszystkimi atutami i przywarami dużego dziecka. Oglądając odcinki nie jestem w stanie wyobrazić sobie aktora grającego główną rolę poza serialem. Nie jestem w stanie, bo Steve Carell nie daje żadnych wskazówek, że myśli logicznie i potrafi się kontrolować. Aktor genialnie wciela się w rolę tłuka - egoistycznego człowieka, który uważa się za najzabawniejszego i najbardziej kochanego szefa pod słońcem. Sam siebie uznaje za guru biznesu. Dla Michaela Scotta biuro to wymarzone środowisko - najbardziej przyjazne człowiekowi. Obok Michaela poznajemy jego podwładnych: milszych i mniej miłych, mądrzejszych, głupszych, od prawie normalnych do prawie wypaczonych. Oprócz podwładnych poznajemy osoby z centrali firmy oraz innych oddziałów regionalnych.
Wśród pracowników biura poznajemy:
Dwight'a - najskuteczniejszego sprzedawcę - nawiedzonego nadskakiwacza podlizującego się Michaelowi, Dwight ma wiele pasji często zakrawających o manię. Ambicje zawodowe przysłaniają mu rzeczywistość. Ucieczką od pracy w biurze jest praca we własnym gospodarstwie rolnym.
Jim'a - sprzedawcę - fajnego kumpla, błyskotliwego żartownisia, flirtującego z recepcjonistką
Pam - miłą, rozsądną recepcjonistkę i niańkę Michaela. Pam lubi żartować z Jim'em
Poznajemy innych członków z zespołu sprzedaży, zespół księgowości, zespół magazynierów, nieporadnego kadrowca, specjalistę od zachowania jakości - który nie pamięta swojego zakresu obowiązków ani nawet nazwy swojego stanowiska. Poznajemy też bardzo ambitnego pracownika tymczasowego.
Wątki zawodowe przeplatają się z prywatnymi. Film jest realny ...prawie. Dzięki temu humor jest unikalny. Poznając postacie rozpoznajemy coraz więcej absurdalnych sytuacji. Zwyczajni i normalni ludzie zachowują się dziwnie, irracjonalnie i doprowadzają do niezręcznych sytuacji. Potrafią przejść do porządku dziennego nawet po najdziwniejszych, najbardziej niepokojących i krępujących zdarzeniach.