
Michael Jackson - HIStory (1995)
Moderators: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
- mimi-yoshi
- Posts: 273
- Joined: Thu, 25 Jun 2009, 17:53
- Location: Katowice
Kocham tę płytę, bo na niej się wychowałam (;. Gdyby nie moja mama, nigdy nie zagościłaby na naszej półce (jak myślę). Nie miałam MTV, byłam odcięta od świata muzyki, jako pięcioletnie dziecko nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego, jak szczególnym artystą był MJ. Płytę jednak uwielbiałam. Także dziękuję mamie za to, że ją kupiła. Bardzo lubiła, wręcz uwielbiała swego czasu Michaela (a któż nie (;?). Tylko nigdy się nam nie przelewało, moja mama nie miała nawet adaptera i nie miała szans na zakupienie "Thrillera" czy "Bad", bo czasy były ciężkie. Na szczęście kampania do "HIStory Tour" zrobiła swoje. Dziś spytałam, czemu w 96 nie pojechała na koncert. Może, gdybym wtedy razem z nią... Moja przygoda z MJem byłaby dłuższa?
Przepraszam za ten długi, zbędny wstęp.
Płytę kocham. Jest genialna. Ta podróż jest niesamowita. Zarówno jeśli chodzi o HIStory Past i wybrane na nią znane świetnie wszystkim utwory, jak i HIStory Continues.
HIStory Continues pełne jest genialnych utworów, za które MJa uwielbiam.
Zaczyna się świetnie. Mocne, energetyczne "Scream", które uważam za dawkę świetnych, porażających emocji. Ten utwór po prostu mnie rozwala!
"They don't care about us" to także utwór dzieciństwa. Genialny tekst, świetne emocje. Dawka świetnej muzyki.
"Stranger in Moscow"- uwielbiam, kocham- za wszystko. Koktajl emocji, budujący napięcie piękny głos Michalea. Fantastyczny i odważny, a zarazem osobisty tekst.
"Earth Song" to także budząca najwięcej emocji w mym skromnym dzieciństwie piosenka. Niesamowita, niektórzy mogą doszukać się nieco patosu, ale dla mnie to krzyk i frustracja. I próba wstrząśnięcia. Głos Michaela jak grzmot- poraża.
"This time around"- lubię, aczkolwiek nie jest to szczególnie ulubiony utwór. Natomiast doceniam za tekst i emocje, brutalne emocje, które przekazuje- mam nadzieję, że określenie "brutalne" nie wyda Wam się nieodpowiednie.
"D.S"- pisałam w innym temacie, iż piosenki nie lubię. Lubię ją, za dawkę energetyczną i tę frustrację- czasy się zmieniają. "D. S."- tajemniczy, a może pan o oczywistym pochodzeniu. Nazwisko powtarzane ze złością, wściekłością, wstrętem.
"Money"- uwielbiam za świetny tekst, jakże oczywisty, prosty, a zarazem odważny. Genialny refren.
"Come together"- powiedzcie mi, kto może zrobić genialnijeszy cover kultowej piosenki? Na dodatek jednej ze swoich ulubionych. Brak mi słów, jak bardzo ubóstwiam wersję michaelową- czysta przyjemność. Głos MJa niesamowity, energia- rośnie z prędkością dźwięku, by osiągnąć apogeum (:.
"You are not alone"- któż nie zna? Kocham ballady MJa, i proste, a zarazem poruszające teksty. Bo właśnie te proste słowa są piękne.
Koniec spektakularny. Niesamowity głos Michaela (;.
"Childhood"- jedna z ukochanych z dzieciństwa, uwielbiam teledysk i cichy, delikatny głos Michaela, który przenosi nas w świat swojego dzieciństwa.
"Tabloid Junkie"- frustracja sięga już naprawdę wysoko. Tekst niezwykle szczery i poruszający, a nawet nieco sarkastyczny, jak wszystkie MJa o tej tematyce.
"2 Bad"- także wielbię. Świetna, porażająca dawka energii (;.
"History" lubię za świetny tekst, choć nie jest to zdecydowanie najlepszy kawałek z płyty, to na pewno ją dopełniający i bardzo go lubię.
"Little Susie" to utwór, który mnie wzrusza i emanuje niesamowitą energią. Ma niepowtarzalny klimat i nastrojem przypomina mi- wiem, może jestem dziwna- twórczość pana Tima Burtona.
"Smile" w wersji MJa to cudo. Cudo, które zamiast wywoływać uśmiech na mojej twarzy, sprawia, iż często wylewam, mimo woli, może łez (przyznam się bez bicia).
Przepraszam za ten długi, zbędny wstęp.
Płytę kocham. Jest genialna. Ta podróż jest niesamowita. Zarówno jeśli chodzi o HIStory Past i wybrane na nią znane świetnie wszystkim utwory, jak i HIStory Continues.
HIStory Continues pełne jest genialnych utworów, za które MJa uwielbiam.
Zaczyna się świetnie. Mocne, energetyczne "Scream", które uważam za dawkę świetnych, porażających emocji. Ten utwór po prostu mnie rozwala!
"They don't care about us" to także utwór dzieciństwa. Genialny tekst, świetne emocje. Dawka świetnej muzyki.
"Stranger in Moscow"- uwielbiam, kocham- za wszystko. Koktajl emocji, budujący napięcie piękny głos Michalea. Fantastyczny i odważny, a zarazem osobisty tekst.
"Earth Song" to także budząca najwięcej emocji w mym skromnym dzieciństwie piosenka. Niesamowita, niektórzy mogą doszukać się nieco patosu, ale dla mnie to krzyk i frustracja. I próba wstrząśnięcia. Głos Michaela jak grzmot- poraża.
"This time around"- lubię, aczkolwiek nie jest to szczególnie ulubiony utwór. Natomiast doceniam za tekst i emocje, brutalne emocje, które przekazuje- mam nadzieję, że określenie "brutalne" nie wyda Wam się nieodpowiednie.
"D.S"- pisałam w innym temacie, iż piosenki nie lubię. Lubię ją, za dawkę energetyczną i tę frustrację- czasy się zmieniają. "D. S."- tajemniczy, a może pan o oczywistym pochodzeniu. Nazwisko powtarzane ze złością, wściekłością, wstrętem.
"Money"- uwielbiam za świetny tekst, jakże oczywisty, prosty, a zarazem odważny. Genialny refren.
"Come together"- powiedzcie mi, kto może zrobić genialnijeszy cover kultowej piosenki? Na dodatek jednej ze swoich ulubionych. Brak mi słów, jak bardzo ubóstwiam wersję michaelową- czysta przyjemność. Głos MJa niesamowity, energia- rośnie z prędkością dźwięku, by osiągnąć apogeum (:.
"You are not alone"- któż nie zna? Kocham ballady MJa, i proste, a zarazem poruszające teksty. Bo właśnie te proste słowa są piękne.
Koniec spektakularny. Niesamowity głos Michaela (;.
"Childhood"- jedna z ukochanych z dzieciństwa, uwielbiam teledysk i cichy, delikatny głos Michaela, który przenosi nas w świat swojego dzieciństwa.
"Tabloid Junkie"- frustracja sięga już naprawdę wysoko. Tekst niezwykle szczery i poruszający, a nawet nieco sarkastyczny, jak wszystkie MJa o tej tematyce.
"2 Bad"- także wielbię. Świetna, porażająca dawka energii (;.
"History" lubię za świetny tekst, choć nie jest to zdecydowanie najlepszy kawałek z płyty, to na pewno ją dopełniający i bardzo go lubię.
"Little Susie" to utwór, który mnie wzrusza i emanuje niesamowitą energią. Ma niepowtarzalny klimat i nastrojem przypomina mi- wiem, może jestem dziwna- twórczość pana Tima Burtona.
"Smile" w wersji MJa to cudo. Cudo, które zamiast wywoływać uśmiech na mojej twarzy, sprawia, iż często wylewam, mimo woli, może łez (przyznam się bez bicia).
Wyrzec słowo, by stwierdzić, że głos
Jest krzykiem i nikogo to nie obchodzi
R.W.
Jest krzykiem i nikogo to nie obchodzi
R.W.
Cieszy mnie, że ostatnio docenia się Off The Wall i wymienia jednym tchem z Thrillerem, jako najbardziej wpływowe płyty Michaela- bo to jest prawda. Tym bardziej mam ochotę wyrazić swoje zaskoczenie tym, jak idzie się często w duże uproszczenia, komentując dorobek Michaela i umniejszając to, co było później. Słuchałem wielu takich podsumowań ostatnio i o ile oszczędza się jeszcze album Dangerous, to HIStory stawia się w jednym rzędzie z BOTD i Invincible jako spadek weny twórczej MJ.
Dla mnie HIStory to wielka płyta pod wieloma względami. Po pierwsze, Michael po raz pierwszy był tak mocny w warstwie tekstowej. Scream, TDCAU, SIM, TTA, Money, TJ, History... Mają mocne, pełne ognia teksty. Michael nigdy wcześniej nie był tak dosadny i tak zmyślny w układaniu słów do piosenek. Są rytmiczne, zaskakują nieoczywistymi metaforami i są dalekie od banału. Już nie same słowa, ale konstrukcje zdań są znaczeniem.
Po drugie- to wszystko idzie w parze z melodią. Pamiętam, jak w 1995 roku porwało mnie Stranger In Moscow, jak mile zaskoczony byłem This Time Around- że MJ odnajduje się w nowych trendach i jak stają się Jego, jak TDCAU to był lewy sierpowy- nokaut natychmiastowy. Jaką potęgę brzmienia ma Little Susie, jak fenomenalnym jest utwór tytułowy- gdzie MJ w piosence uchwycił podwójne znaczenie utworu, jak i całej płyty. Ten sam groove, ta sama energia taneczna utworów, a równocześnie tak wiele opowiadają w tak dojrzały sposób.
To był świetny następca albumu Dangerous. Nie ustępował mu, a był odważniejszy, dojrzalszy, a dający silniejszego kopa.
Na płycie tylko 2 utwory wtedy wydawały się słabsze- D.S. i 2Bad, później jednak i one sprawiały radość. Dziś w moich uszach na znaczeniu straciło jedynie You Are Not Alone- paradoksalnie największy hit z albumu.
Jakbym dziś miał komuś polecić cokolwiek Michaela, to byłaby właśnie ta płyta. Wciąż aktualna, bez słabych momentów. Wnosząca dużo nowego, a wciąż tak bardzo Michaela, nie tracąca niczego, co było dobre wcześniej. To od niej zaczęliśmy zabawę w Najsłabszym Ogniwie.
Chyba dlatego Invincible dla mnie była rozczarowaniem, bo była łagodna, nie tak gniewna. Dziś słucham HIStory najchętniej. I dla krzyku, i dla buntu i dla poczucia, że zawsze jest powód do uśmiechu. On o to prosił.
___________
pop is dead
Dla mnie HIStory to wielka płyta pod wieloma względami. Po pierwsze, Michael po raz pierwszy był tak mocny w warstwie tekstowej. Scream, TDCAU, SIM, TTA, Money, TJ, History... Mają mocne, pełne ognia teksty. Michael nigdy wcześniej nie był tak dosadny i tak zmyślny w układaniu słów do piosenek. Są rytmiczne, zaskakują nieoczywistymi metaforami i są dalekie od banału. Już nie same słowa, ale konstrukcje zdań są znaczeniem.
Po drugie- to wszystko idzie w parze z melodią. Pamiętam, jak w 1995 roku porwało mnie Stranger In Moscow, jak mile zaskoczony byłem This Time Around- że MJ odnajduje się w nowych trendach i jak stają się Jego, jak TDCAU to był lewy sierpowy- nokaut natychmiastowy. Jaką potęgę brzmienia ma Little Susie, jak fenomenalnym jest utwór tytułowy- gdzie MJ w piosence uchwycił podwójne znaczenie utworu, jak i całej płyty. Ten sam groove, ta sama energia taneczna utworów, a równocześnie tak wiele opowiadają w tak dojrzały sposób.
To był świetny następca albumu Dangerous. Nie ustępował mu, a był odważniejszy, dojrzalszy, a dający silniejszego kopa.
Na płycie tylko 2 utwory wtedy wydawały się słabsze- D.S. i 2Bad, później jednak i one sprawiały radość. Dziś w moich uszach na znaczeniu straciło jedynie You Are Not Alone- paradoksalnie największy hit z albumu.
Jakbym dziś miał komuś polecić cokolwiek Michaela, to byłaby właśnie ta płyta. Wciąż aktualna, bez słabych momentów. Wnosząca dużo nowego, a wciąż tak bardzo Michaela, nie tracąca niczego, co było dobre wcześniej. To od niej zaczęliśmy zabawę w Najsłabszym Ogniwie.
Chyba dlatego Invincible dla mnie była rozczarowaniem, bo była łagodna, nie tak gniewna. Dziś słucham HIStory najchętniej. I dla krzyku, i dla buntu i dla poczucia, że zawsze jest powód do uśmiechu. On o to prosił.
___________
pop is dead
"HIStory" to była druga płyta Michaela, na którą oczekiwałam przebierając nogami z niecierpliwości. Dlaczego druga? Bo jak się zakochałam w Jego muzyce, to płyta "Bad" już od roku była na rynku, choć jeszcze wtedy w Polsce znalezienie oryginału nie było wcale proste. Z zakupieniem "Dangerous" było już łatwiej.
"HIStory" nabyłam już jako prawie dorosła osoba. Niestety, na początek tylko w wersji kasetowej, bo akurat wtedy nie było mnie stać na CD. Na szczęście rok po wydaniu albumu miałam osiemnastkę i zrobiono mi piękny prezent- dostałam HIStory na CD. Mam je do dziś, w świetnym stanie, mimo tego, że było słuchane tysiące razy.
Bardzo czekałam na HIStory, bo chciałam, żeby Mike udowodnił tą płytą, że nie dał się złamać oskarżeniami. Poza tym, jak zwykle, cierpiałam na chroniczny głód Jego piosenek a ciekawość zawartości nowej płyty przyprawiała mnie o ból żołądka.
HIStory poraziło mnie od pierwszego włożenia kasety w magnetofon. Zmiażdżyło i wdusiło w fotel. Oczywiście zaczęłam słuchanie od "HIStory Continues", na deser zostawiając sobie krążek ze zbiorem znanych mi już od lat utworów.
Na tej płycie było wszystko- energia, złość, gniew, żywioł, smutek, refleksja, zaduma. Michael śpiewał o tym, co Go męczyło i bolało, dobitnie rozliczał się z tymi, którzy Go skrzywdzili, zwracał uwagę na temat ważny dla nas wszystkich ("Earth Song") a w piosence "Childhood" kontynuował to, co powiedział na rozdaniu American Music Awards w 1993 roku: "Jeśli dorasta się tak, jak ja, na oczach setek milionów ludzi, człowiek automatycznie staje się inny".
Dla mnie ta płyta nie ma słabych momentów, choć od razu wiedziałam, że słodkie "YANA" nigdy nie zajmie w moim sercu miejsca "Dirty Diany" czy "Give In To Me"- i to wcale nie ze względu na klip z Lisą Marie...
Nie wiem, czy ktoś z Was miał podobne odczucia, ale mnie "TDCAU" ze względu na swą muzyczną wymowność i pewną surowość od razu skojarzyło się ze "Smooth Criminal".
"HIStory" nabyłam już jako prawie dorosła osoba. Niestety, na początek tylko w wersji kasetowej, bo akurat wtedy nie było mnie stać na CD. Na szczęście rok po wydaniu albumu miałam osiemnastkę i zrobiono mi piękny prezent- dostałam HIStory na CD. Mam je do dziś, w świetnym stanie, mimo tego, że było słuchane tysiące razy.
Bardzo czekałam na HIStory, bo chciałam, żeby Mike udowodnił tą płytą, że nie dał się złamać oskarżeniami. Poza tym, jak zwykle, cierpiałam na chroniczny głód Jego piosenek a ciekawość zawartości nowej płyty przyprawiała mnie o ból żołądka.
HIStory poraziło mnie od pierwszego włożenia kasety w magnetofon. Zmiażdżyło i wdusiło w fotel. Oczywiście zaczęłam słuchanie od "HIStory Continues", na deser zostawiając sobie krążek ze zbiorem znanych mi już od lat utworów.
Na tej płycie było wszystko- energia, złość, gniew, żywioł, smutek, refleksja, zaduma. Michael śpiewał o tym, co Go męczyło i bolało, dobitnie rozliczał się z tymi, którzy Go skrzywdzili, zwracał uwagę na temat ważny dla nas wszystkich ("Earth Song") a w piosence "Childhood" kontynuował to, co powiedział na rozdaniu American Music Awards w 1993 roku: "Jeśli dorasta się tak, jak ja, na oczach setek milionów ludzi, człowiek automatycznie staje się inny".
Dla mnie ta płyta nie ma słabych momentów, choć od razu wiedziałam, że słodkie "YANA" nigdy nie zajmie w moim sercu miejsca "Dirty Diany" czy "Give In To Me"- i to wcale nie ze względu na klip z Lisą Marie...
Nie wiem, czy ktoś z Was miał podobne odczucia, ale mnie "TDCAU" ze względu na swą muzyczną wymowność i pewną surowość od razu skojarzyło się ze "Smooth Criminal".
Non omnis moriar, Michael.
Bardzo cenię history i chyba nigdy nie zrozumiem dlaczego często uznawana jest ona za jedną z gorszych płyt Michaela :/
Znajdują się na niej tylko dwa kawałki, których nie lubię:
1) Scream - gdy wymieniam tę piosenkę jako jeden z najmniej przeze mnie lubianych kawałków MJ-a, większość robi wielkie oczy ze zdumienia ;) Ale po prostu nie trawię tej piosenki i już ;P Mnie z kolei ciężko jest np zrozumieć jak można nie lubić piosenek takich jak "Little Susie" czy "Smile". Ale zdaję sobie sprawę, że to wszystko rzecz gustu :)
2). This Time Around - po prostu nie lubię. I tyle ;)
Znajdują się na niej tylko dwa kawałki, których nie lubię:
1) Scream - gdy wymieniam tę piosenkę jako jeden z najmniej przeze mnie lubianych kawałków MJ-a, większość robi wielkie oczy ze zdumienia ;) Ale po prostu nie trawię tej piosenki i już ;P Mnie z kolei ciężko jest np zrozumieć jak można nie lubić piosenek takich jak "Little Susie" czy "Smile". Ale zdaję sobie sprawę, że to wszystko rzecz gustu :)
2). This Time Around - po prostu nie lubię. I tyle ;)

Ja uwielbiam ta płytę... jest poprostu genialna, ale uważam, że jedna piosenka nie ma racji bytu na tym albumie... chodzi o You Are Not Alone. według mnie koszmarny utwór... o teledysku nie wspomnę...
Nie dokońca trawię też Childhood ponieważ traktuję to (nie wiem czy słusznie) jako użalanie się nad sobą.. "och, jakiego to ja nie imałem tragicznego dzieciństwa, jak mi źle... użalajcie się nade mną" i zamiast Michaelowi wspóczuć to przy słuchaniu tej piosenki odnoszę wrażenie, że mocno podkoloryzował to swoje tragiczne dzieciństwo.
Moje ulubione to (kolejność przypadkowa)
1. They Don't Care About Us - świetna piosenka. zawsze brakuje mi słów żeby wyrazić mój zachwyt nad tym utworem.
2. Stranger In Moscow - jak wyżej.
3. Earth Song - GENIALNE. Zawsze jak tego słucham to mam ochotę położyć sie na podłodze i sie jakoś tak zanurzyć w
ziemię... czuję, że jestem częścią naszej planety... a refren, mimo że ogranicza się do
"AAaaaAaAaaaaaAaaa..!" to jest wymowny jak żaden inny.
resztę tez kocham, ale ta trójka to moi faworyci :P
Nie dokońca trawię też Childhood ponieważ traktuję to (nie wiem czy słusznie) jako użalanie się nad sobą.. "och, jakiego to ja nie imałem tragicznego dzieciństwa, jak mi źle... użalajcie się nade mną" i zamiast Michaelowi wspóczuć to przy słuchaniu tej piosenki odnoszę wrażenie, że mocno podkoloryzował to swoje tragiczne dzieciństwo.
Moje ulubione to (kolejność przypadkowa)
1. They Don't Care About Us - świetna piosenka. zawsze brakuje mi słów żeby wyrazić mój zachwyt nad tym utworem.

2. Stranger In Moscow - jak wyżej.
3. Earth Song - GENIALNE. Zawsze jak tego słucham to mam ochotę położyć sie na podłodze i sie jakoś tak zanurzyć w
ziemię... czuję, że jestem częścią naszej planety... a refren, mimo że ogranicza się do
"AAaaaAaAaaaaaAaaa..!" to jest wymowny jak żaden inny.

resztę tez kocham, ale ta trójka to moi faworyci :P
Płyta świetna . Szczególnie utwory : They don't care about us . Scream , Earth Song i You are not alone , Wiem , że to idiotyczne ale czasami po 1-2h słucham mieszanki koncertowej They Don't Care About Us & In The Closet . Reszta utworów też jest fajna ale mają jak dla mnie mniej energi dlatego czasami je pomijam . Cóż , siostra mi mówi , że do piosenek takich jak Stranger in Moscow trzeba dorosnąć . Pożyjemy , zobaczymy .
'' History'' to chyba jedyny album Michaela , który nie jest spójny , każdy utwór z tego krażka ma coś innego do przekazania, więc z całą pewnością można znajść coś dla siebie . Słuchając tego dzieła mam wrażenie, że jest to jedna z najbardziej osobliwych płyt Michaela , w tekstach zawartch jest dużo Jego przemyśleń i zopatrywania się na otaczający świat.
Z tego krążka moimi ulubionymi utworami są;
''Earth Song'' za przejmujący apel do ludźkości o poszanowanie planety którą zamieszkujemy , bo małymi krokami grozi nam zagłada, oraz o szanowanie siebie nawzajem,
''Don't Care About Us '' za dynamikę utworu,
''Stranger In Moscow'' za pięknie uwidocznioną barwę głosu Michaela w utworze oraz za teledysk,
''Come Together'',
''You Are Alone'' za świetna ballade miłosną,
''History'',
'' Lettie Susie'' za emocje i dramatyzm utworu,
''Smile'' ponieważ Michael lubił ten utwór , i uważam podobnie jak On , że warto mimo przeciwności losu iść przez życie z uśmiechem.
Z tego krążka moimi ulubionymi utworami są;
''Earth Song'' za przejmujący apel do ludźkości o poszanowanie planety którą zamieszkujemy , bo małymi krokami grozi nam zagłada, oraz o szanowanie siebie nawzajem,
''Don't Care About Us '' za dynamikę utworu,
''Stranger In Moscow'' za pięknie uwidocznioną barwę głosu Michaela w utworze oraz za teledysk,
''Come Together'',
''You Are Alone'' za świetna ballade miłosną,
''History'',
'' Lettie Susie'' za emocje i dramatyzm utworu,
''Smile'' ponieważ Michael lubił ten utwór , i uważam podobnie jak On , że warto mimo przeciwności losu iść przez życie z uśmiechem.
Moją grą jest nieśmiertelność
Ze Szczęśliwości przyszedłem
W Szczęśliwości jestem zdeterminowany
Do szczęśliwości wracam
Jeśli teraz tego nie wiesz
Wstyd
Czy słuchasz ? Michael Jackson .
Ze Szczęśliwości przyszedłem
W Szczęśliwości jestem zdeterminowany
Do szczęśliwości wracam
Jeśli teraz tego nie wiesz
Wstyd
Czy słuchasz ? Michael Jackson .
Jeżeli chodzi o pomnik to jest taki jeden ;)
Znajduje się on w Eindhoven w Holandii
Znajduje się on w Eindhoven w Holandii

"We can`t take it,
We arledy had Enough."
The legend never die...MJ 1958-2009
Piszę poprawnie po polsku.
We arledy had Enough."
The legend never die...MJ 1958-2009
a mnie jakos niespecjalnie podoba sie okładka "HIStory":] dla mnie jest zbyt "zimna",taka patetyczna,zbyt monumentalna,wyniosła.(choc mam o tej plyty sentyment- moja pierwsza plyta Michaela,mialam ok.6-7lat:)
Wole okładkę "thrillera" (choc w Michaelu zakochałam sie w połowie lat 90tych,kiedy był nieco bielszy)- pamietam jak calowalam wtedy jeszcze kasete z cd"Bad":p No i bardzo podoba mi sie okladka "dangerous":)
(sorry za mini off topic)
co do HIStory- kocham:
-The don't care about us- UBÓSTWIAM
-scream
-stranger in moscow (choc przez dluzszy czas jej nie lubialam,-kiedy mialam te 7 lat..-bo nie rozumialam ang
-earth song- kocham
- you are not alone- pamietam jak sluchajac jej wyobrazalam sobie jak sie caluje z Michaelem(że niby jestem jego dziewczyną:p (platoniczna milosc z czasów podst.:)
-tabloid junkie -kocham za tekst no i rytm
-D.S - kilka mies. temu sie w niej zakochalam,dawniej jej nie lubialam no bo jej nie rozumialam rzecz jasna,choc zawsze ciekawilo mnie co to za skrót w tytule:) teraz juz wiem,co wiecej strasznie mi sie podoba eufemistyczne okreslenie "skur**a" użyte jako "cold man":D
-2Bad i Money dawniej prawie zawsze omijalam- teraz słucham non stop :)
reszty piosenek slucham rzadziej,zależnie od nastroju:)
ale zawsze omijam "Come together"- nie wiem dlaczego,ale nie trawie tego i tych "kocich dźwięków":/:)
Wole okładkę "thrillera" (choc w Michaelu zakochałam sie w połowie lat 90tych,kiedy był nieco bielszy)- pamietam jak calowalam wtedy jeszcze kasete z cd"Bad":p No i bardzo podoba mi sie okladka "dangerous":)
(sorry za mini off topic)
co do HIStory- kocham:
-The don't care about us- UBÓSTWIAM
-scream
-stranger in moscow (choc przez dluzszy czas jej nie lubialam,-kiedy mialam te 7 lat..-bo nie rozumialam ang
-earth song- kocham
- you are not alone- pamietam jak sluchajac jej wyobrazalam sobie jak sie caluje z Michaelem(że niby jestem jego dziewczyną:p (platoniczna milosc z czasów podst.:)
-tabloid junkie -kocham za tekst no i rytm
-D.S - kilka mies. temu sie w niej zakochalam,dawniej jej nie lubialam no bo jej nie rozumialam rzecz jasna,choc zawsze ciekawilo mnie co to za skrót w tytule:) teraz juz wiem,co wiecej strasznie mi sie podoba eufemistyczne okreslenie "skur**a" użyte jako "cold man":D
-2Bad i Money dawniej prawie zawsze omijalam- teraz słucham non stop :)
reszty piosenek slucham rzadziej,zależnie od nastroju:)
ale zawsze omijam "Come together"- nie wiem dlaczego,ale nie trawie tego i tych "kocich dźwięków":/:)
Ubóstwiam tą płytę...Strój Michaela jest powalający i oczywiście na trasie HIStory odwiedził Polskę ;)
Uwielbiam te kawałki
Come Thogether-za ten strój,za tą dzikość jest taki mrauu :D
Scream-uwielbiam ten moment kiedy Mike krzyczy
i świetne połączenie z siostrą
D.S-trawia centralnie w ucho
2 Bad-ohh za takie piosenki warto Michaela kochać :D
They don`t Care About Us za wartościowy tekst
History-jest taka...nie mam słów :D
Earth Song powiem tak samo -w tym momencie kiedy wyjrzykuje,znajdue sie wiele uczuć...
Uwielbiam te kawałki
Come Thogether-za ten strój,za tą dzikość jest taki mrauu :D
Scream-uwielbiam ten moment kiedy Mike krzyczy


D.S-trawia centralnie w ucho

2 Bad-ohh za takie piosenki warto Michaela kochać :D
They don`t Care About Us za wartościowy tekst
History-jest taka...nie mam słów :D
Earth Song powiem tak samo -w tym momencie kiedy wyjrzykuje,znajdue sie wiele uczuć...
"We can`t take it,
We arledy had Enough."
The legend never die...MJ 1958-2009
Piszę poprawnie po polsku.
We arledy had Enough."
The legend never die...MJ 1958-2009
- Moonwalk_Girl
- Posts: 150
- Joined: Sun, 09 Aug 2009, 11:44
- Location: Katowice
HIStory to płyta, którą kocham i często po nią sięgam to zestawienie starszych, cudownych i nieprzemijalnych przebojów naszego króla plus kolekcja nowych, bardzo zróżnicowanych utworów. Co do Disc 1 co tu dużo mówić, po prostu poezja, dawka największych hitów MJ'a przez całe bodajże 70min ;)
Druga płyta to z kolei kolejne kawałaki, które podbiły moje serce. Bezapelacyjnie dla mnie najlepsze są "Stranger in Moscow"- wzrusza mnie za każdym razem kiedy ją słyszę, jest naprawdę piękna, kolejna to "Earth Song" kolejne cudo Michaela, utwór dający do myślenia, skłania do refleksji, jest taki prawdziwy..
Z bardziej tanecznych utworów mam słabość do "Money", choć spotkałam się z krytyką tego utworu, sama uważam, że jest genialny- wokal Michaela, muzyka no po prostu kiedy ją słyszę to mam ochotę tańczyc !
No i Childhood, gdy po raz pierwszy usłyszałam ten utwór to się popłakałam, bo Michael śpiewał o sobie, o tym jak ciężko mu było i jest. Sam kiedyś powiedział, że jeżeli ludzie chcą się czoegoś o nim dowieedzieć to powinni posłuchać tego kawałka, bo to najszczerszy tekst jaki kiedykolwiek napisał..
Na koniec coś o okładce albumu, cóż ktoś stwierdził, że zbyt monumentalna, fakt jest monumentalna, ale mnie się podoba, w końcu tytuł albumu to "History" i dla mnie okładka jak najbardziej na miejscu ;)
Druga płyta to z kolei kolejne kawałaki, które podbiły moje serce. Bezapelacyjnie dla mnie najlepsze są "Stranger in Moscow"- wzrusza mnie za każdym razem kiedy ją słyszę, jest naprawdę piękna, kolejna to "Earth Song" kolejne cudo Michaela, utwór dający do myślenia, skłania do refleksji, jest taki prawdziwy..
Z bardziej tanecznych utworów mam słabość do "Money", choć spotkałam się z krytyką tego utworu, sama uważam, że jest genialny- wokal Michaela, muzyka no po prostu kiedy ją słyszę to mam ochotę tańczyc !
No i Childhood, gdy po raz pierwszy usłyszałam ten utwór to się popłakałam, bo Michael śpiewał o sobie, o tym jak ciężko mu było i jest. Sam kiedyś powiedział, że jeżeli ludzie chcą się czoegoś o nim dowieedzieć to powinni posłuchać tego kawałka, bo to najszczerszy tekst jaki kiedykolwiek napisał..
Na koniec coś o okładce albumu, cóż ktoś stwierdził, że zbyt monumentalna, fakt jest monumentalna, ale mnie się podoba, w końcu tytuł albumu to "History" i dla mnie okładka jak najbardziej na miejscu ;)

Moonwalk_Girl - tak,ja stwierdzilam ze zbyt monumentalna. Oczywscie zgadzam sie z Toba ,ze pasuje do tytulu plyty no i w ogole calego przeslania i jej charakteru. Okladka idealnie pasuje do plyty,tylko ,ze mi sie nie podoba:) taki "kamienny" Michael,az mi sie serce kroi jak na to patrze:]tak jakby biedak duszy nie miał:( ale kazdy ma wlasne zdanie:)
- Moonwalk_Girl
- Posts: 150
- Joined: Sun, 09 Aug 2009, 11:44
- Location: Katowice
madziu06 masz rację, w sumie nie patrzyłam na okładkę pod tym kontem,ale faktycznie tu się z Tobą zgodzę, że można ją odebrać również tak jak mówisz w kwestii posągu, że zimny i bez serca, ale na szczeście wiemy wszyscy, że sam Michael miał ogromne serce i kto jak kto, ale on na pewno nie był oziębły :)

WRESZCIE- po dlugim okresie- kilka tygodni temu przekonałam sie do 'Come together'. popadłam w koncu we frustracje i zaczelam jej sluchac raz po raz az w koncu mi zaskoczylo- 'przeciez to jest genialne!" <jestem z siebie dumna>
dawniej nie cierpialam tej piosenki od pierwszych taktów,raz ze nie rozumialam slow bo bylam za mała, a dwa ze sama muzyka mnie odstręczała (zbyt drapieżna dla 6latki:p) . potem dlugo ją omijałam- bo juz bylam na zaś negatywnie nastawiona, a teraz to sie zmienilo i uwielbiam te piosenke hehe. jednak-jak to sie mowi- na wszystko kiedys przychodzi czas :)


dawniej nie cierpialam tej piosenki od pierwszych taktów,raz ze nie rozumialam slow bo bylam za mała, a dwa ze sama muzyka mnie odstręczała (zbyt drapieżna dla 6latki:p) . potem dlugo ją omijałam- bo juz bylam na zaś negatywnie nastawiona, a teraz to sie zmienilo i uwielbiam te piosenke hehe. jednak-jak to sie mowi- na wszystko kiedys przychodzi czas :)

