Dzieci Michaela

Prince, Paris, Blanket, Rebbie, Jackie, Tito, Jermaine, LaToya, Marlon, Randy, Janet, 3T, Joseph, Katherine i pozostali członkowie rodziny Jackson - wiadomości i rozmowy luźne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, kaem, @neta, anialim, Mariurzka, Mafia

Shulamitka
Posty: 396
Rejestracja: czw, 13 mar 2008, 9:26
Skąd: Rzym

Post autor: Shulamitka »

lleytonowa pisze:słowo "ojciec" i "matka" ma w cywilizacjo troche szersze znaczenie niz u zwierzat
Ty sprowadzasz to do samego aktu zaplodnienia
troche to prymitywne myslenie
Nie ma dziecka, które by nie chciało poznać swojego biologicznego ojca, a co dopiero matki. To Ty sprowadzasz ich do reproduktorów bez znaczenia. Trochę to prymitywne myślenie.
Noemi.best pisze:Mysle, ze gdybys Ty sie z jakichs tam wzgledow zdecydowala na adopcje to bys nie byla zadowolona gdyby sasiedzi Ci sie do tego wtracali.
Wtrącam się do tego dokładnie w takim samym stopniu jak Wy, rozmawiając o tym od paru stron na tym forum.
Mam znajomych którzy adoptowali dziecko, ale są to światli ludzie i gdyby zabronili swojemu dorastającemu dziecku spotkania się z biologicznymi rodzicami, świadczyłoby to tylko o ich ograniczeniu i głupocie, bo dopiero wtedy dziecko zaczęłoby chcieć uciekać z domu i ich szukać. Młodzi ludzie chcą znać prawdę, nawet jeśli jest okrutna (mama była niedojrzała i cię oddała) jest lepsza niż najlepsze kłamstwa. I nie musicie mnie pouczać na temat adopcji, bo dosyć sporo o tym wiem.

Możecie zakładać kółko wzajemnej adoracji :-) Ale mnie Wasze wypowiedzi osłabiają.

EDIT:
BettyBlue1982 pisze:Ja wierzę że to są dzieci biologiczne Michaela, wolę wierzyć Michaelowi... po za tym patrze na Michaela sercem a nie suchym, obiektywnym okiem..
Bardziej wkurzało mnie egzaltowanie się, że nie ma znaczenia, kto jest mamusią, a kto tatusiem, niż stwierdzenie, że to na pewno jego biologiczne dzieci... Ten drugi fakt to tylko moje prywatne zdanie i ucieszę się, jeśli nie będę miała racji i okaże się że Mike mówił prawdę. Ale pierwsza część (rodzicielstwo) i poprzednie wypowiedzi nadal mnie śmieszy/zadziwia.
...Jeśli chcesz,znajdziesz sposób.Jeśli nie, znajdziesz powód...
Awatar użytkownika
Noemi.best
Posty: 358
Rejestracja: śr, 15 lip 2009, 22:36
Skąd: z kątowni

Post autor: Noemi.best »

Shulamitka pisze: Mam znajomych którzy adoptowali dziecko, ale są to światli ludzie i gdyby zabronili swojemu dorastającemu dziecku spotkania się z biologicznymi rodzicami, świadczyłoby to tylko o ich ograniczeniu i głupocie, bo dopiero wtedy dziecko zaczęłoby chcieć uciekać z domu i ich szukać. Młodzi ludzie chcą znać prawdę, nawet jeśli jest okrutna (mama była niedojrzała i cię oddała) jest lepsza niż najlepsze kłamstwa. I nie musicie mnie pouczać na temat adopcji, bo dosyć sporo o tym wiem.

Możecie zakładać kółko wzajemnej adoracji :-) Ale mnie Wasze wypowiedzi osłabiają.

EDIT:
BettyBlue1982 pisze:Ja wierzę że to są dzieci biologiczne Michaela, wolę wierzyć Michaelowi... po za tym patrze na Michaela sercem a nie suchym, obiektywnym okiem..
Bardziej wkurzało mnie egzaltowanie się, że nie ma znaczenia, kto jest mamusią, a kto tatusiem, niż stwierdzenie, że to na pewno jego biologiczne dzieci... Ten drugi fakt to tylko moje prywatne zdanie i ucieszę się, jeśli nie będę miała racji i okaże się że Mike mówił prawdę. Ale pierwsza część (rodzicielstwo) i poprzednie wypowiedzi nadal mnie śmieszy/zadziwia.
Chodzilo nam raczej, ze to czy Mike jest ich biologicznym ojcem czy nie, nie miało wplywu na ich relacje i to czy byl dobrym Ojcem. Nikt nie mowi, ze biologiczni rodzice nie sa wazni, nikt tez nie napisal, ze gdyby sie okazalo ze nie sa jego biologicznymi dziecmi to maja zakaz spotykania sie z 'prawdziwa' mamusia i tatusiem.

Czytaj prosze ze zrozumieniem i nie doszukuj sie ukrytego sensu.
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination!
Karioka
Posty: 57
Rejestracja: sob, 27 cze 2009, 0:12

Post autor: Karioka »

Shulamitka pisze:Nie ma dziecka, które by nie chciało poznać swojego biologicznego ojca, a co dopiero matki

tego nie wiesz
jesli jest choc takie jedno dziecko
to Twoje stwierdzenie jest niezgodne z prawda

i nie zrozumialas zupełnie
ani razu nie napisalam ze to nigdy nie ma znaczenia
kto jest biologicznym rodzicem


czytanie ze zrozumieniem sie klania
ain't no sunshine when he's gone...
1958-2009
Shulamitka
Posty: 396
Rejestracja: czw, 13 mar 2008, 9:26
Skąd: Rzym

Post autor: Shulamitka »

lleytonowa pisze:i nie zrozumialas zupełnie
ani razu nie napisalam ze to nigdy nie ma znaczenia
kto jest biologicznym rodzicem
Mylisz się, lleytonowa, doskonale Cię i powstałą dyskusję zrozumiałam. Oto przykłady:
lleytonowa pisze:dla mnie to zawsze od poczatku do konca sa dzieci Michaela
Mary_Jackson pisze: dokladnie, to nie ma zadnego znaczenia, bo najwazniejsze ze je kochal i ze stworzyl im dom
Noemi.best pisze:tak naprawde co to za roznica czy Mike byl ich biologicznym ojcem czy nie. Wazne, ze je kochal i wychowywal najlepiej jak umial. A to czy je splodzil to nie ma tu zadnego znaczenia
Nadal uważasz, że nigdzie nie zostało napisanie, że to nie ma znaczenia, kto jest ich biologicznym ojcem?
Seledynowa pisze:czytanie ze zrozumieniem sie klania
No comments.

Aha, i może nauczysz się trochę szacunku wobec osób z którymi rozmawiasz na forum? Bo jak na razie rzucasz ignoranckimi tekstami typu, iż sprowadzam rodzicielstwo
lleytonowa pisze:do samego aktu zaplodnienia
troche to prymitywne myslenie
(cóż, dałabym sobie rękę uciąć, że to właśnie Ty to robisz...)
lub takimi
lleytonowa pisze:gdybym miala adoptowane dziecko
to nie chcialabym aby spotkalo kogos takiego jak Ty na swojej drodze
A ja nie chciałabym, aby osoby które uważają, że biologiczne rodzicielstwo nie ma znaczenia miały prawo do adoptowania dzieci (zresztą zwykle nie mają...). Bo konsekwencją niejasnych historii rodzinnych są takie tragedie, że dorastające dziecko w atmosferze udawania i niejasności próbuje dowiedzieć się czegoś na "własną rękę" i "dzięki temu" oprócz ogromnej nieufności wobec rodziców, którzy je adoptowali, zyskuje tylko masę poranień. Widać, że nic nie wiesz o takich historiach, skoro takim pewnym tonem rzucasz ignoranckimi atakami na prawo i lewo. To dowiedz się, że współcześni psychologowie zajmujący się psychiką dzieci adoptowanych niemal każą rodzicom mówić odkąd tylko mają świadomość, że są adoptowane, i odpowiadać na każde ich pytanie z tym związane. I każdy rodzic który adoptuje dziecko musi się liczyć z tym, że kiedyś dziecko powie "Chcę poznać mamę/tatę, którzy mnie spłodzili". Jeśli rodzic naprawdę kochał swoje dziecko, nie musi się bać, że po poznaniu rodzica biologicznego, dziecko będzie chciało odejść. Jestem pewna, ze dzieci Michaela, nawet jeśli poznałyby swoich rodziców biologicznych, chciałyby nadal zostać z Nim, ponieważ je kochał. Do tego dochodzi cały bagaż genetyczny, który jest niesamowicie ważny, choć oczywiście nie determinujący życie. Ale dzięki kółku wzajemnej adoracji ze stron poprzednich dowiedziałam się już, jaka jestem prymitywna, i że nie odróżniam zwierząt od ludzi, ponieważ uważam, że rodzicielstwo biologiczne ma znaczenie. Dziękuję :-) Ciekawa jestem, jakie Mike ma teraz z dystansu zdanie na ten temat, i co powiedzą no tym jego dzieci za parę lat.
Kończę dyskusję bo kto miał zrozumieć o czym mówię, zrozumiał, a kto nie i woli powalczyć aby jego było na górze, niech to robi innym...
...Jeśli chcesz,znajdziesz sposób.Jeśli nie, znajdziesz powód...
natasha007
Posty: 61
Rejestracja: śr, 01 lip 2009, 18:15
Skąd: Kraków

Post autor: natasha007 »

Mi zawsze rodzice wpajali że nie ten kto spłodził lecz ten kto wychował...
Dla mnie naprawde nie ma zaczenia czy był czy też nie był...
Czy naprawde bardziej dla dzieci liczy się ten kto jest biologicznym rodzicem od tego kto wlożył całe serce, cały swój czas, cały swój trud, i kochał je ponad wszystko? Wydaje mi się że nie... one są dumne i szczęśliwe że były kochane... dla nich tata nie był wielkim muzykiem, wielkim człowiekiem, był dla nich autorytetem, przyjacielem, wielkim oparciem... napewno, dzieci wiedziały jak dziadek traktował Michaela, i wiedziały że one tego koszmaru nie przeżyją... były pewne miłości ojca do nich. Chciały się cieszyć każdą chwilą spędzoną z człowiekiem dla którego przede wszystkim liczyły się dzieci i dzieciństwo tych maluchów.
Chciał im dać to wszystko co jemu zostalo odebrane, czego nigdy nie doświadczył...
Spekulacje mediów do niczego nie prowadzą... nie zmienią podejścia dzieci do ojca, dla nich będzie on tym jedynym, który się ich nie wyparł, który wychował i którego kochały ponad plotki i newsy hien cmentarnych...

Dla nich był przedewszystkim tatusiem...
Awatar użytkownika
KarolinaMandolina
Posty: 115
Rejestracja: czw, 09 kwie 2009, 17:45

Post autor: KarolinaMandolina »

DLA WSZYSTKICH NIEDOWIARKÓW. DZIECI MICHAELA TO JEGO DZIECI!

http://www.youtube.com/watch?v=c4uiPHtMSpM

Dzieci sa bi rasowe, i mitem jest ,ze czarne geny sa silniejsze, sa jesli czarna osoba jest czysta rasowo, np. Afrykanie, a Afroamerykanie to sa mieszanki etniczne, oni nie maja tak silnych "czarnych" genów, dlatego tam mówi sie na nich"kolorowi", niektórzy maja niebieskie oczy, jak ojciec Michaela itd. Genetyka jest bardziej skomplikowana niz Wam sie wydaje. Oto wspaniałe dowody :)
Awatar użytkownika
Louie
Posty: 188
Rejestracja: śr, 01 lip 2009, 19:26
Skąd: Warszawa

Post autor: Louie »

Z tego co wiem z genami odpowiedzialnymi za kolor skóry jest bardziej jak z tymi odpowiedzialnymi z kolor groszku (czyli może być biały, może mulat, może czarny ;) ), a nie jak z genami koloru włosów czy oczu (dominujące, recesywne). Wiedza z podstawówki :)

Jednak jak to już ktoś napisał... jakie to ma znaczenie?
You're just another part of me

In this way are we learning
Or do we sit here yearning
For this world to stop turning round
It’s now or never
Awatar użytkownika
moniazabak
Posty: 29
Rejestracja: pt, 31 lip 2009, 19:39
Skąd: Jacksonlandia ^^

Post autor: moniazabak »

natasha007 pisze:Mi zawsze rodzice wpajali że nie ten kto spłodził lecz ten kto wychował...
Mnie tak uczono ze ten kto wychowal( choc to nie jeGo dzieci ) jest ojcem. Przeciez tamten ojciec ktory splodzil i zostawil dziecko to nie jest pradziwym ojcem ale biologicznym. ! Michael Jackson dla swoich dzieci czyli Prince,Paris i Blanket byl najprawdziwszym i najukochanszym tatusiem na swiecie !
Shulamitka pisze:Jezu, jak mnie wkurza takie ślepomaniactwo na punkcie Michaela.
Uważam, że to ma znaczenie, kto jest biologicznym ojcem i biologiczną matką. Uważam, (ale to moje osobiste zdanie) że Michael nie jest ojcem biologicznym 2 pierwszych dzieci.
Nie zmienia to faktu że czuję i czułam ogromną sympatię do niego jako twórcy i jako człowieka. Ale nie wyłączam mózgu z tego powodu. A takie sweetaśne stwierdzenia "nie ważne, kto jest matką, nie ważne, kto jest ojcem, ważne że je kooochał" pokazują tylko jak mało wyobraźni czy też życiowego znaczenia mają osoby piszące...
Dziewczyno ! Przeciez nawet jak Michaela to nie byly dzieci to kto je mial kochac .. Tylko prawdziwy czlowiek ktory stal sie dla nich tatusiem NAJUKOCHANSZYM ! A gdzie ojciec niby tych dzieci i matka.No gdzie ? Tylko dla nich sie liczyla kasa,kasa i kasa ! ! ! Wiec nie wiem dlaczego tutaj sa tacy uzutkownicy ktorzy tego nie rozumiejĄ ?
Rada dla Shulamika : Jezeli cos cie denerwuje to po prostu wyjdz skad:> i wyzyj sie gdzies indziej :]
Shulamitka
Posty: 396
Rejestracja: czw, 13 mar 2008, 9:26
Skąd: Rzym

Post autor: Shulamitka »

W jednym miejscu oburzacie się, że przypodabniają Omera do Michaela, a przecież są zupełnie rózni, a w drugim wkręcacie sobie że dzieci wyglądają jak MJ, co jest bzdurą.
Myślę, że MJ kochał swój "tercet PPB" i one nigdy by od niego nie odeszły. Ale bardzo się cieszę że będą miały kontakt z biologiczną matką, bo owszem to ma ogromne znaczenie kto jest rodzicem dla dzieci w okresie dorastania. Nie jesteście adoptowani więc nie macie takiej wiedzy, w sumie powinnam się z tego cieszyć gdyby nie brak wyobraźni i umiejętności słuchania co po niektórych dziewcząt na tym forum.

Nie mam najmniejszej ochoty "odpowiadać Ci do woli", lleytonowa ;-) Nawet nie zależy mi na Twoim zrozumieniu, piszę do milczących czytelników. A jak już napisałam, kto ma zrozumieć, ten zrozumie.

EDIT:
moniazabak pisze: A gdzie ojciec niby tych dzieci i matka.No gdzie ? Tylko dla nich sie liczyla kasa,kasa i kasa ! ! ! Wiec nie wiem dlaczego tutaj sa tacy uzutkownicy ktorzy tego nie rozumiejĄ ?
Rada dla Shulamika : Jezeli cos cie denerwuje to po prostu wyjdz skad:> i wyzyj sie gdzies indziej :]
Nie no sorry Monia ale to juz jest bezczelność dziecko co Ty mi tu wypisujesz. :-) Jesteś tu od 3 dni i bedziesz mi pisać jak Ci się coś nie podoba to wyjdź? Proszę Cię.
Co do ludzi, dla których się liczyła kasa kasa kasa, to słuchaj Moniu. osobą która rodzonej mamusi dzieci tą kasę dała nie był nikt inny jak nasz najukochańszy Michael i to on przede wszystkim ponosi winę, że jego biologicznej matki przy dzieciach nie było. Bo to był jego pomysł.
Jesteś młoda Moniu więc jeśli już chcesz zabierać głos w każdej kwestii to czytaj, słuchaj, zastanawiaj się, bo jeszcze musisz się dużo pouczyć. Jesteś młoda ale myśleć już potrafisz, więc powodzenia!
...Jeśli chcesz,znajdziesz sposób.Jeśli nie, znajdziesz powód...
Forever Yours
Posty: 32
Rejestracja: sob, 04 lip 2009, 21:14

Post autor: Forever Yours »

A mi się wydaje, że Debbie zawsze myślała o swoich dzieciach. Pamietacie jak ciepło wypowiadała się o nich i Michaelu w ''Living with MJ TAKE TWO''? Wyjasniła wtedy, ze nie opusciła dzieci tylko chce by były z Michaelem. Warunkiem miały być raporty i zdjecia czyli po prostu chciała wiedzieć, ze u nich wszystko ok. Pózniej chciała zerwać umowę bo gdy Michael został oskarżony o molestowanie przestał sie z nią kontaktować, nie odbierał telefonów od niej itp. Myślę, że ona wtedy robiła to z myślą o dzieciach. Pozatym ogladałam wywiad Larry Kinga z jej przyjaciółką, która mówiła o Debbie, że bardzo kocha Michaela i dzieci i chce mieć z nimi kontakt dla ich dobra... Myślę, że większość przemawia za tym że Debbie to dobra kobieta. Dała Michaelowi ogromny skarb.
Awatar użytkownika
Tatiana.
Posty: 117
Rejestracja: pt, 23 lis 2007, 20:45

Post autor: Tatiana. »

Tatiana. pisze:Trust in me
Tatiana. pisze:po prostu podałam powód dla którego nie powinna tego robić o czym zresztą mowa już nie raz była.
akurat ja zadnej takiej fotki nie wstawilam na forum

dziekuje
proszę, nie czepiaj się słówek, wiadomo przecież że chodziło mi o zdjęcia wklejone przez Billie Jaen
przepraszam za to przekręcenie.
chodziło mi tylko o to, że już na forum była większa dyskusja na temat, czy mamy zacząć pokazywać tu zdjęcia dzieci Michaela bez zasłoniętych twarzy i doszliśmy do ostatecznego wniosku, że nie, a ja Ci powyżej podałam tego powód. Wybacz, moim zamiarem nie był atak na Ciebie.
He was always such a nice boy
The quiet one
With good intentions
Respectful to his mother
His life was stole
Now we'll never know
Awatar użytkownika
M.J.[*]
Posty: 499
Rejestracja: śr, 01 lip 2009, 20:11

Post autor: M.J.[*] »

eh....obawiam się ,że ich życie przewroci się ''do gory nogami''
że zasmakują ''innego'' życia....tata pokazywał im księgarnie , muzea , teatr...piękną muzyke....teraz szkoła (?) centra handlowe.... ( bez masek ! )
będe 3mała za nie kciuki żeby wyrosly na takich ludzie jak ich Tatuś...
Michael byl wzorcowym ojcem.
Obrazek
''CHCIAŁEŚ SAM ZBAWIĆ ŚWIAT.ŚMIALI SIĘ Z TWOICH RAD ale wiem,że spełni się Twój sen.Bo sen Twój to lepszy świat.''
Tylko kto powie mi jak żyć i dokąd iść ?
Awatar użytkownika
Kermitek
Posty: 480
Rejestracja: pn, 28 mar 2005, 15:43
Skąd: Ustronie Morskie taka sobie mieścina

Post autor: Kermitek »

Ja zas najbardziej boję sie o Blanketa.Czy wiecie i zdajecie sobie sprawę że on tak naprawdę nie będzie pamiętał swojego ojca. Co gorsza każdy gdy dorośnie będzie mógł wmówić mu co zechce jesli chodzi o Mj. Zaś starszym dzieciakom obraz sie zatrze i pozostaną tylko strzępki wspomnień. Tak było ze mną i moją babcią która zmarła gdy miałam 12 lat. Do dziś pamiętam tylko obraz jej siedzącej na tapczanie i bujającej sie w przyd i w tył z zamknietymi oczami trzymając jedną nogę w gorze za kolano. Ale twarzy jej dokładnie nie pamiętam. Dalej pamietam że szyłą mi fajne ciuszki i była złotą kobietą.Takie tylko tam wrażenia i tak będzie w tych przypadkach. To jest bardzo smutne wieżcie mi
Kultura umożliwia rozkwit najpiękniejszych zdolności człowieka
Awatar użytkownika
alexis
Posty: 52
Rejestracja: śr, 11 mar 2009, 20:34
Skąd: Szczecin

Post autor: alexis »

Kermitek pisze:Zaś starszym dzieciakom obraz sie zatrze i pozostaną tylko strzępki wspomnień.
Moja prababcia zmarła gdy miałam 12 lat i bardzo dobrze ją pamiętam. Nie wiem może to zależy od każdego indywidualnie. Patrząc na siebie wątpię, że zatrze im się obraz. To prawda, że stało się to stanowczo za wcześnie ale wydaje mi się, że zbyt bardzo były z nim zżyte żeby zatarły im się obrazy z dzieciństwa spędzonego z ojcem. Pięknych, wartych zapamiętania chwil napewno było tak wiele, że nie sposób tego zapomnieć ;-)
Kermitek pisze:Ja zas najbardziej boję sie o Blanketa.Czy wiecie i zdajecie sobie sprawę że on tak naprawdę nie będzie pamiętał swojego ojca. Co gorsza każdy gdy dorośnie będzie mógł wmówić mu co zechce jesli chodzi o Mj
To akurat prawda :-/ Niestety ale małemu obraz może się bardzo zatrzeć i to jest okropne ale będąc w tym wieku dużo nie zapamięta :-/ Oby rodzina mu o nim przypomniała i nie pozwoliła chłonąć tego co usłyszy...a napewno usłyszy.
Nie wiem...mam wrażenie, że wszystko będzie teraz inne, że ich życie potoczy się zupełnie innym torem. Oby nie zatraciły tych wartości, które ojciec im przekazałm i oby życie było dla nich łaskawsze, żeby były szczęśliwe, bo chyba tego najbardziej na świecie Michael pragnął
"I close my eyes...just to try and see You smile one more time...but it's been so long now all I do is cry...can't we find some love to take this away...'cause the pain gets stronger every day...";(
Awatar użytkownika
Mary_Jackson
Posty: 97
Rejestracja: śr, 22 lip 2009, 16:15
Skąd: Neverland

Post autor: Mary_Jackson »

Przecież Blanket ma 7 lat, a dziecko w tym wieku już nie jest takie małe i sporo pamięta.
Ja tylko obawiam się o to, że teraz kiedy Michaela przy nich nie ma to będą bardziej narażone na to, że ich zdjęcia będą się pojawiac w tabloidach, ich prywatnośc nie będzie już chroniona tak jak byla kiedy żył Michael.
You can pray to the angels
and they will listen,
but the best way to call them,
I am told, is to laugh.
ODPOWIEDZ