Witam. Ja od tygodnia jestem szczęśliwą posiadaczką książki Michael Jackson: The Magic & the Madness

. Zakupiłam ją w Barcelonie we Fnacu (to taki iberyjsko-francuski Empik) za 11 euro, po angielsku, wydanie z 2004 roku, razem z podziękowaniami, bibliografią, zdjęciami i spisem treści liczy sobie 721 stron! Aż podskoczyłam widząc ją na półce! I to nie jeden egzemplarz, ale przynajmniej kilkanaście tam było. Podobnie w Madrycie i Lizbonie. Widziałam również Visual documentary A. Granta, ale tylko wydanie hiszpańskie z 2000 roku, więc tylko obejrzałam zdjęcia. Były również inne pozycje, ale tylko w języku Cervantesa

Po tej mojej wizycie na Półwyspie Iberyjskim nasunął mi się taki wniosek: tam miłośnicy muzyki, nie tylko MJ, ale innych gatunków, mają, przynajmniej jeśli chodzi o wydawnictwa książkowe o artystach (auto/biografie, teksty piosenek, chwyty gitarowe, albumy fotograficzne z tras koncertowych... itp.*), prawdziwy raj. Polska reprezentuje żenującą mizerię wydawniczą. I nie chodzi mi o to, żeby każda książka była po polsku. Niech po prostu będzie dostępna w oryginale. Ale do osiągnięcia pewnych standardów lat świetlnych nam brakuje. Przykre to.
* na przykład pięknie wydany album zdjęć gwiazd estrady i ekranu autorstwa Anthona Corbijna