Królowa Madonna
- Stanisław Leon Kazberuk
- Posty: 349
- Rejestracja: wt, 01 sie 2006, 22:06
- Lokalizacja: z Poznania.
Ja tymczasem ciekaw jestem wyboru piosenek do "GHV3", tradycyjnym DVD koncertowym znacznie mniej - bo prawda jest taka, że od czasu "Drowned World Tour" Madonna nie ma mi w tej materii niczego interesującego do pokazania. Mimo wszystko WCIĄŻ oczekuję (z nadzieją) na porządny zapis "Blond Ambition", bo niemiecki pirat za każdym razem wyzwala we mnie atak złości, fragmenty z "W łóżku z Madonną" przejadły się dawno, a trasa - jak nie patrzeć - kultowa (nie lubię tego słowa, lecz tu się prosi). No i... jedna z ostatnich na których Madonna próbowała śpiewać na żywo, he he.
Przemek, na serio tak uważasz? Bo mnie poraziła i trasa przy okazji American Life i COTD. Drowned World Tour wydaje się najsłabsze, choć i tak wyśmienite.
Jestem ciekaw, na który koncert MJ się wybierze i czy może coś z tego wyniknie. Przy tej trasie przebąkiwała, że chciała trasy z Prince'm i jak by się MJ dołączył, byłaby Trasa Królewska. Puszczała oczywiście oko, no ale...
Michael, jak trasa wypali, będzie znów numerem 1, a teraz drepcze jej po piętach. I oboje wreszcie są doceniani. Będzie ciekawie.
Swoją drogą, bardzo sprytnie sformatowany comeback Michaela. Wpierw odświeżenie największego hitu, który znów poszedł w milionach, teraz szumnie zapowiadana trasa, a przecież MJ to sceniczne zwierze. A później... Właściwie nie wiemy co później. Pan idol stopniuje napięcie, prowokuje dyskusje. Zmniejsza oczekiwania, bo brak płyty sugeruje może brak weny. A kiedy w końcu wyjdzie, będzie i zaskoczenie i apetyt wyostrzony na maksa.
To rzeczywiście comeback godny Łazarza.
Jestem ciekaw, na który koncert MJ się wybierze i czy może coś z tego wyniknie. Przy tej trasie przebąkiwała, że chciała trasy z Prince'm i jak by się MJ dołączył, byłaby Trasa Królewska. Puszczała oczywiście oko, no ale...
Michael, jak trasa wypali, będzie znów numerem 1, a teraz drepcze jej po piętach. I oboje wreszcie są doceniani. Będzie ciekawie.
Swoją drogą, bardzo sprytnie sformatowany comeback Michaela. Wpierw odświeżenie największego hitu, który znów poszedł w milionach, teraz szumnie zapowiadana trasa, a przecież MJ to sceniczne zwierze. A później... Właściwie nie wiemy co później. Pan idol stopniuje napięcie, prowokuje dyskusje. Zmniejsza oczekiwania, bo brak płyty sugeruje może brak weny. A kiedy w końcu wyjdzie, będzie i zaskoczenie i apetyt wyostrzony na maksa.
To rzeczywiście comeback godny Łazarza.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
- Stanisław Leon Kazberuk
- Posty: 349
- Rejestracja: wt, 01 sie 2006, 22:06
- Lokalizacja: z Poznania.
Może troszkę zbyt uogólniłem, masz sporo racji z "ReInvention" i pewnie niesłusznie ją pominąłem. Ale jest to przede wszystkim zasługa repertuaru - zróżnicowany i obfity w lubiane przeze mnie starsze piosenki (zazwyczaj) no i... sama płyta - to jest główny magnes, który mnie przyciąga do "I'm Going To Tell You A Secret". Mowa oczywiście o wielkim American Life. Co do tej trasy z parkietem, dla mnie ona troszeczkę "nie istnieje" właśnie przez to, że ten okres odczuwam jako początek rzeczywistego kryzysu artystycznego, cała tamta płyta (Confessions) jest dla mnie czymś strasznym, powielanie starych schematów, próba wpisania się w muzyczne trendy (a nie to, czego symbolem do pewnego czasu Madonna była - trend s e t t e r s t w o !), dla mnie muzyczna stagnacja. Najwyraźniej M. nie zdołała sprostać poprzeczce, którą sobie postawiła przy niesłusznie zmieszanej z błotem poprzedniej płycie - miałem nadzieję, że to tylko chwilowa chęć odbudowania, nazwę to, prestiżu i powrotu na eter, więc ten błąd Madonnie wybaczyłem (zresztą... czego się jej nie wybaczy?!) licząc, że odbije się od dna przy okazji następnej płyty. Przeliczyłem się, stąd moja niechęć do obu tras, w których coraz mniej jest czegoś "dla mnie", zamiast kiedysiejszego współgrania świetnych piosenek z doskonale dobranymi inscenizacjami, pojawia się tylko jeden z tych elementów, a braki zastępuje się jeszcze bardziej rozbudowanymi i efektownymi wizualizacjami. Oczywiście, że te wizualizacje to znak rozpoznawczy Madonny od zawsze, jednak w tym przypadku brakuje mi tej 'treści merytorycznej'. Zgadzam się, że trasa z "Confessions" może wzbudzać zachwyty, bo jest tam dużo do oglądania i do zachwycania oka, ale to wszystko. Może po prostu lubię Madonnę stawiającą na przekaz, lubię też tę taneczną, ale nie beznamiętnie kopiującą wszystko, co... nieciekawe. Podczas oglądania miałem parę momentów prawdziwego wzruszenia i, przyznaję, było i sporo takich, w których pojawiła się prawdziwa interpretacja - a nie tylko 'wykonanie bez zarzutów', ale już zaraz całkowicie nie potrzebna inscenizacja do "Live to tell" w której obrazy głodujących dzieci nijak się miały do nastroju "krzyżowego". "Confessions on a dancefloor" jako płyta, jest dla mnie troszkę oczywistą analogią do albumu remiksowego "You Can Dance" (oprócz oczywistych nawiązań, typu piosenki jako jeden set), stawiam te płyty trochę obok siebie, bo mimo wszystko jak na pełnoprawny album, to dla mnie za mało, na jednorazowy eksperyment - może być. A te swoje żale wylewam dlatego, że gniewam się na Madonnę za to, że choć jest w stanie (co udowadnia czasem, gdy jej się chce) zachwycić mnie, ale od paru lat wybiera zdecydowanie prostszą drogę nagrywając coraz to bardziej denne i płaskie płyty, które aż wstyd postawić na jednej półce z takimi Dziełami jak "Like a Prayer" (moja fascynacja absolutna). I trzymam kciuki za uwolnienie naszej zakładniczki ze szponów Timbalandów i innych modnisiów, może się tym razem nie zawiodę. Tymczasem pędzę włączyć sobie "Eroticę"!
Mam do odsprzedania bilet pod scenę w strefie Golden Circle, na koncert w Warszawie. Proszę chętnych o kontakt na pw.
Obejrzałem kilka dni temu dvd z Confessions tour raz jeszcze i ugruntowałem się w przekonaniu, że jeśli chodzi i widowiskowość, to dla mnie to będzie punkt odniesienia w ocenie koncertów Michaela. Oboje są dziś podobnie znani, mają podobne możliwości- jeżeli chodzi o promocję i podobnie się nie oszczędzają. Ten koncert pani Ciccone był różnorodny, pełen tańca i świetnej, zmyślnej oprawy. Miał odniesienia do ostatnich wydarzeń z życia artystki. To fascynujące, jak Madonna z upadku z konia potrafiła zrobić motyw przewodni koncertu. Jak wieloznaczny jest występ tancerzy w Isaac, jak fajne odniesienia do filmów Travolty ze złotej ery disco znajdują się w Music, jak dramaturgia osiąga kulminację w Let It Will Be... Są odniesienia do polityki, do historii muzyki. Rewelacyjni tancerze, zupełnie pozmieniane aranżacje starych przebojów, dużo nowych utworów z ostatniej płyty, po raz pierwszy na scenie. I Madonna pełna wigoru. To jest dla mnie występ artysty pop, rozrywka pierwszej próby; show, od którego aż się w głowie kręci od wrażeń. I nawet kontakt z widownią ma miejsce, co w przypadku gwiazd tego formatu nie jest regułą.
Życzę Michaelowi takiego rozmachu, a przecież talentem przewyższa Madonnę o głowę, jak nie o kilka głów. Byleby nie zabrakło pomysłów i otwartego umysłu na nowe, bo talent to nie wszystko.
Obejrzałem kilka dni temu dvd z Confessions tour raz jeszcze i ugruntowałem się w przekonaniu, że jeśli chodzi i widowiskowość, to dla mnie to będzie punkt odniesienia w ocenie koncertów Michaela. Oboje są dziś podobnie znani, mają podobne możliwości- jeżeli chodzi o promocję i podobnie się nie oszczędzają. Ten koncert pani Ciccone był różnorodny, pełen tańca i świetnej, zmyślnej oprawy. Miał odniesienia do ostatnich wydarzeń z życia artystki. To fascynujące, jak Madonna z upadku z konia potrafiła zrobić motyw przewodni koncertu. Jak wieloznaczny jest występ tancerzy w Isaac, jak fajne odniesienia do filmów Travolty ze złotej ery disco znajdują się w Music, jak dramaturgia osiąga kulminację w Let It Will Be... Są odniesienia do polityki, do historii muzyki. Rewelacyjni tancerze, zupełnie pozmieniane aranżacje starych przebojów, dużo nowych utworów z ostatniej płyty, po raz pierwszy na scenie. I Madonna pełna wigoru. To jest dla mnie występ artysty pop, rozrywka pierwszej próby; show, od którego aż się w głowie kręci od wrażeń. I nawet kontakt z widownią ma miejsce, co w przypadku gwiazd tego formatu nie jest regułą.
Życzę Michaelowi takiego rozmachu, a przecież talentem przewyższa Madonnę o głowę, jak nie o kilka głów. Byleby nie zabrakło pomysłów i otwartego umysłu na nowe, bo talent to nie wszystko.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
No i już jutro koncert Madonny, czy ktoś z forum wybiera się ? Szczeże powiedziawszy nie przepadam za jej charakterem i jej poczynaniami ale muzyke ma całkiem całkiem.Chcę powiedzieć, że się wzruszyłam, bo którz to wie czy MJ nie zawitałby do nas...myślę, że byłoby jeszcze większe zamieszanie i poruszenie niż z Mad.
مايكل جاكسون
- Noemi.best
- Posty: 358
- Rejestracja: śr, 15 lip 2009, 22:36
- Lokalizacja: z kątowni
Ja sie wybieram :) w pewnym sensie :D tzn albo bede siedziec u rodzicow na tarasie i ogladac, bo mieszkaja przy samym lotnisku, albo jest szansa ze bede miala bilet za pol darmo, ale to sie jeszcze okaze 

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination!
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination!
mój kolega mieszka w bloku przy lotnisku, akurat dzisiaj się do niego wieczorem wybieram, mam nadzieje że dojade ;p
byłam tam wczoraj i musze powiedzieć że scena jest dwa razy mniejsza niż Michaela ;P <drobiazg>
ogólnie myślałam że trybuny będą większe, niedaleko miejsc stojących jest mnóstwo stoisk (między innymi z piwami), a no i od barierek wejściowych do sceny jest niezły kawałek ;))
byłam tam wczoraj i musze powiedzieć że scena jest dwa razy mniejsza niż Michaela ;P <drobiazg>
ogólnie myślałam że trybuny będą większe, niedaleko miejsc stojących jest mnóstwo stoisk (między innymi z piwami), a no i od barierek wejściowych do sceny jest niezły kawałek ;))
Bo gdy zabraknie wśród nas miłości,
Kto powie jak naprawdę trzeba żyć ?
Kto powie jak naprawdę trzeba żyć ?
- DirtyDiana94
- Posty: 270
- Rejestracja: pn, 07 lip 2008, 12:14
- Lokalizacja: stamtąd. ;D
- Noemi.best
- Posty: 358
- Rejestracja: śr, 15 lip 2009, 22:36
- Lokalizacja: z kątowni
- Oluksandra
- Posty: 129
- Rejestracja: ndz, 12 lip 2009, 21:14
- Lokalizacja: Wrocław