Senna mara Michael Jackson
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia
Ja dziś miałam dwa Michaelowe sny Pierwszego w ogóle nie pamiętam, ale drugi pamiętam dość dobrze.
Otóż byłam jakąś znaną osobą i udzielałam wywiadu. Rozmawialiśmy o mojej miłości do Michaela. Facet się mnie o coś spytał, a ja odpowiedziałam, że zawsze chciałam mieć Moonwalk (książkę), że z tego "chcenia" jakieś dziwne rzeczy robiłam (?) i czytałam wypowiedzi osób, które mają już tą książkę Potem spytał się mnie, czy teraz już spełniłam swoje marzenie. Odpowiedziałam, że tak i pokazałam mu kilka książek - wszystkie to Moonwalk, jednak różnią się wydawnictwem i językiem
Otóż byłam jakąś znaną osobą i udzielałam wywiadu. Rozmawialiśmy o mojej miłości do Michaela. Facet się mnie o coś spytał, a ja odpowiedziałam, że zawsze chciałam mieć Moonwalk (książkę), że z tego "chcenia" jakieś dziwne rzeczy robiłam (?) i czytałam wypowiedzi osób, które mają już tą książkę Potem spytał się mnie, czy teraz już spełniłam swoje marzenie. Odpowiedziałam, że tak i pokazałam mu kilka książek - wszystkie to Moonwalk, jednak różnią się wydawnictwem i językiem
A ja mialam pare snow i powiem tylko w skrocie 2 . Jedne to taki ,ze na jakism polu z ufoludkami czekalam na koncert Michaela xD (wteyd caly czas o tym myslalam bo to blyo zanim oglosozno this is it ) a pozniej albo troche wczesniej;/ nie wiem nie pamietam dokladnie... snilo mi sie ,ze Mike mial wypadek samochodowy :( ,z enormalnie jakism ciemny autem z rodzina ^^ dzieic byly juz dorosle i z zona jakas.... sie rozbili i chyba przez sen plakalam i w ogole bo sie obudzialam tak dziwna i bylam smutna przez caly dzien ... i nad ranem nie wiedzialam cyz to prawda czy tlyko sen;/a pozniej pomyslalam sobie przeca Michale nie ma zony , ale i tka bylam w jakims takims dole ,ze nie umialam sie pozbierac nawte jesli to byl sen...
a co do teog koncertu to Mike wyszedl na scene ze statku kosmiczneog ktory latal nad nami przed dobry szmat czasu i robil "dyskoteke" swoimi kolorowymi swiatelkami xD
ha widac w tmy snie Michael byl zaprzyjaniony z obca cywilizacja xD ha kto by go nie kochal?
rezte snow miala takie... umm no teoche zboczone itd xD
a co do teog koncertu to Mike wyszedl na scene ze statku kosmiczneog ktory latal nad nami przed dobry szmat czasu i robil "dyskoteke" swoimi kolorowymi swiatelkami xD
ha widac w tmy snie Michael byl zaprzyjaniony z obca cywilizacja xD ha kto by go nie kochal?
rezte snow miala takie... umm no teoche zboczone itd xD
Keep The Faith
A mi się dziś śniło, że siedzę przy komputerze i czytam coś na tym forum. Klikam w "Hyde Park", a tam każdy temat w stylu "Michael Jackson żyje i ma się dobrze" , "Michael Jackson żyje i jest szczęśliwy" itp. Zamurowało mnie (w śnie) i nie wiedziałam w co kliknąć, więc czytałam tylko tytuły Ciekawe, co było w środku
Mnie tez się dziś przyśnił, pierwszy raz!!! To było piękne :) Śniło mi się, ze byłam na jego probie i chciał rozmawiać tylko ze mną. A jak próba się skończyła, to powiedział "Idę odprowadzić Agnieszkę do domu". I szedł ze mną, trzymał mnie za rękę, obejmował - kochany Mike Pamiętam, ze jeszcze pocałowałam go w policzek. A potem nagle zniknął.... Ja się rozpłakałam, mówiąc "kocham Cie" i... obudziłam się... Tak strasznie za nim tęsknię
Oooow :) Miej nadzieje,że będzie kontynuacja snuagusiaa_w pisze:Ja się rozpłakałam, mówiąc "kocham Cie" i... obudziłam się... Tak strasznie za nim tęsknię
Mój sen też był dziwny....
Śnił mi się Michael w tej bluzie co był w teledysku do Bad (pełna wersja ;p)
i gadał z tym dziadkiem co był w teledysku The Way You Make Me Feel.
Ja akurat przechodziłam tą ulicą i patrzyłam na niego,ale on sie wydawał wciągnięty w tą rozmowę(ciekawe o czym gadali ).
Przechodziłam obok nich i sie na Michaela spojrzałam (nie wiedziałam kim jest ale wiedziałam że jest śliczny :D)
uśmichnełam się,on się też uśmiechnął... On wstał na nogi ja się zatrzymałam...Miał taki błysk w oku... No i sie obudziałam ehh
"We can`t take it,
We arledy had Enough."
The legend never die...MJ 1958-2009
Piszę poprawnie po polsku.
We arledy had Enough."
The legend never die...MJ 1958-2009
Piszę poprawnie po polsku.
- Dangerous_Dominika
- Posty: 530
- Rejestracja: pn, 10 mar 2008, 19:42
- Skąd: Łodź ;D
mi sie sniło ze tanczyłam z Michaelem, ale nie pamiętam przy jakiej piosence nawet nie wiem czy to była Michaela utwór... ale to był taki miły sen taki szczęsliwy ;D
a wczoraj nie mogłam usnąc udało mi sie dopiero dzis o 6 rano ;/ bo szczerze mówiąc miałam takie dziwne przeczucie związne z Michaelem i nie dawało mi to spać..trudno mi to opisac..tak samo odczuwałam z 25 na 26 czerwca tego roku (a rano wiadomo o czym sie dowiedziałam ;(
a wczoraj nie mogłam usnąc udało mi sie dopiero dzis o 6 rano ;/ bo szczerze mówiąc miałam takie dziwne przeczucie związne z Michaelem i nie dawało mi to spać..trudno mi to opisac..tak samo odczuwałam z 25 na 26 czerwca tego roku (a rano wiadomo o czym sie dowiedziałam ;(
"Jestem
Powątpiewaniem w sens
Formą ponad treść
Bywam protestem, planem B
I wlepką w metrze" - HEY
Powątpiewaniem w sens
Formą ponad treść
Bywam protestem, planem B
I wlepką w metrze" - HEY
-
- Posty: 92
- Rejestracja: pt, 24 lip 2009, 22:03
A mi się dzisiaj śniło,że był u mnie Michael z Blanketem.Było bardzo ciepło,wręcz istne lato,Michael bawił się z Blanketem w berka,u mnie na ogrodzie,a ja im przyniosłam sok i zaczęłam się opalać .Wszyscy byliśmy tacy uśmiechnięci :(
,,Just call my name and I'll be there '' ... So I call You - MICHAEL !!
Yes,I'm Believer :) L.O.V.E
PT <3
... POT jest HOT :D
Yes,I'm Believer :) L.O.V.E
PT <3
... POT jest HOT :D
-
- Posty: 558
- Rejestracja: śr, 17 wrz 2008, 17:58
- Skąd: Warszawa / Nasielsk
Hm.. Mój sen - realny czy nie...
Niezwykły sen.. Który trwał tylko chwilę... Za to chwilę, której nie da się zapomniec...
Michael był bardzo smutny... Miał na nosie czarne lotki, założył tego wieczora granatowy długi płaszcz... Na głowie, czarny kapelusz. Ani na chwilę nie wyjmował dłoni z kieszeni.
Zauwazyłam go takiego idąc zamoczoną kroplami deszczu ulicą. Z racji tego, ze była już noc, wszystko pode mną, mieniło się w blasku księżyca.
Szedł w wogóle innym kierunku. Lecz gdy mnie ujrzał, stanął.
Dokładnie na środku szosy. Na przeciw mnie.
Z kamienną miną... (Widziałam po ustach). Milczeliśmy tak kilka chwil.
Po krótkim wpatrywaniu się w niego, opuściłam głowę. Pomyślałam, że on nie chce bym na niego patrzyła.
Wtedy on rzekł:
"Patrz..."
Myślałam początkowo, że się przesłyszałam. Więc nawet nie podniosłam wzroku. Znów usłyszałam jego głos:
"Nie wstydź się, patrz..."
Teraz byłam pewna, że przemówił. Spojrzałam...
To co ujrzałam, było niesamowite i przeszywające na wskroś moje serce... Nie zapomnę tego w życiu. To tak, jakby Michael objawił mi się we śnie..
Stał teraz w długich, czarnych włosach, bez płaszcza, w blado-niebieskiej koszuli i w czarnych spodniach. Żadnych okularów, kapeluszy i szczere oczy, wpatrzone w moje. Wyciągał w moją stronę ręce. Rozpościerał palce w dłoniach. Specjalnie na nie spojrzałam...
Świecił pewnym nieopisanym światłem... Zupełnie jakby błyszczał...
Uśmiechnął się do mnie. I tak już został. Na jego rękach... Widniało jego serce. Przeraziłam się.
Powiedział do mnie coś takiego:
"Spraw, by było czyste i wolne od ludzkich domysłów. Tylko Wy to potraficie..."
Zamknęłam oczy. Sama nie wiem czemu. Gdy je otworzyłam.. Obudziłam się...
Zapłakana chodziłam przez godzinę chyba... To przez tę Jego śmierc... Przypomniał mi, jak bardzo musimy o niego dbac... Jak mocno, musimy go bronic... Bo "Wy" to tak na prawdę My - fani...
Boże.. Michael, zaskoczyłeś mnie...
Niezwykły sen.. Który trwał tylko chwilę... Za to chwilę, której nie da się zapomniec...
Michael był bardzo smutny... Miał na nosie czarne lotki, założył tego wieczora granatowy długi płaszcz... Na głowie, czarny kapelusz. Ani na chwilę nie wyjmował dłoni z kieszeni.
Zauwazyłam go takiego idąc zamoczoną kroplami deszczu ulicą. Z racji tego, ze była już noc, wszystko pode mną, mieniło się w blasku księżyca.
Szedł w wogóle innym kierunku. Lecz gdy mnie ujrzał, stanął.
Dokładnie na środku szosy. Na przeciw mnie.
Z kamienną miną... (Widziałam po ustach). Milczeliśmy tak kilka chwil.
Po krótkim wpatrywaniu się w niego, opuściłam głowę. Pomyślałam, że on nie chce bym na niego patrzyła.
Wtedy on rzekł:
"Patrz..."
Myślałam początkowo, że się przesłyszałam. Więc nawet nie podniosłam wzroku. Znów usłyszałam jego głos:
"Nie wstydź się, patrz..."
Teraz byłam pewna, że przemówił. Spojrzałam...
To co ujrzałam, było niesamowite i przeszywające na wskroś moje serce... Nie zapomnę tego w życiu. To tak, jakby Michael objawił mi się we śnie..
Stał teraz w długich, czarnych włosach, bez płaszcza, w blado-niebieskiej koszuli i w czarnych spodniach. Żadnych okularów, kapeluszy i szczere oczy, wpatrzone w moje. Wyciągał w moją stronę ręce. Rozpościerał palce w dłoniach. Specjalnie na nie spojrzałam...
Świecił pewnym nieopisanym światłem... Zupełnie jakby błyszczał...
Uśmiechnął się do mnie. I tak już został. Na jego rękach... Widniało jego serce. Przeraziłam się.
Powiedział do mnie coś takiego:
"Spraw, by było czyste i wolne od ludzkich domysłów. Tylko Wy to potraficie..."
Zamknęłam oczy. Sama nie wiem czemu. Gdy je otworzyłam.. Obudziłam się...
Zapłakana chodziłam przez godzinę chyba... To przez tę Jego śmierc... Przypomniał mi, jak bardzo musimy o niego dbac... Jak mocno, musimy go bronic... Bo "Wy" to tak na prawdę My - fani...
Boże.. Michael, zaskoczyłeś mnie...
When we meet again, I'll ask you how you're doing
And you'll say fine and ask me how I'm doing
And then I'll lie and I'll say ordinary, It's just an ordinary day.
And you'll say fine and ask me how I'm doing
And then I'll lie and I'll say ordinary, It's just an ordinary day.
Piękny sen... naprawdę piękny.
Mi praktycznie nic się nie śni,
ale po śmierci Michaela miałam taki sen:
Moja koleżanka miała pięknego, kolorowego i wielkiego motyla w akwarium.
Któregoś dnia jej uciekł, a ja pobiegłam go poszukać. Leżał na chodniku.
Wzięłam go do ręki, a on nagle zmienił się w malutkiego, bezbarwnego i bezsilnego motylka.
I porwał mi go wiatr.
Tak sobie myślę, że motyl to Mike, bo wspominał
przecież, w którymś z wywiadów, że lubi motyle.
Z zewnątrz szczęśliwy, kolorowy i silny, a w środku bezsilny, słaby i potrzebujący wsparcia.
Mi praktycznie nic się nie śni,
ale po śmierci Michaela miałam taki sen:
Moja koleżanka miała pięknego, kolorowego i wielkiego motyla w akwarium.
Któregoś dnia jej uciekł, a ja pobiegłam go poszukać. Leżał na chodniku.
Wzięłam go do ręki, a on nagle zmienił się w malutkiego, bezbarwnego i bezsilnego motylka.
I porwał mi go wiatr.
Tak sobie myślę, że motyl to Mike, bo wspominał
przecież, w którymś z wywiadów, że lubi motyle.
Z zewnątrz szczęśliwy, kolorowy i silny, a w środku bezsilny, słaby i potrzebujący wsparcia.
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiadomy_sen proszę bardzo :D miałam straszne koszmary (o duchach i innych zjawach) ale sie przestraszyłam jak miałam sen o Freddy`m Krugerze :D (no wiecie,Koszmar z Ulicy Wiązów) i poskutkowało....śnią mi sie od czasu do czasu koszmary ale na szczęscie nie z freddy`m :D nie pamiętam jak to zrobiłam ale to ...zrobiłam xpagusiaa_w pisze:nie słyszałam, zdradź mi tajemnicę proszę
"We can`t take it,
We arledy had Enough."
The legend never die...MJ 1958-2009
Piszę poprawnie po polsku.
We arledy had Enough."
The legend never die...MJ 1958-2009
Piszę poprawnie po polsku.
Znowu ja, z kolejnym dziwnym snem.
Dwa dni temu śnił mi się MJ. A dokładnie to jechałam z tyłu ambulansu, po prostu sobie siedziałam, kiedy to karetka się zatrzymała i na wózku inwalidzkim do środka wjechał Michael. Wstał z tego wózka, usiadł obok mnie. Nie wiem czemu ale patrzyłam na niego i coś mnie ciągle bawiło że od czasu do czasu śmiałam się z czegoś. I nagle on na mnie spojrzał i powiedział: "Tak, ja żyję i wrócę..." Po czym wysiedliśmy i zaczęliśmy chodzić po różnych sklepach, potem staliśmy na pasach i na środku ulicy, po prawej stronie stał facet z aparatem i krzyczał: "Michael! Odwróć się! no pokaż się!" (coś w ten deseń) ale MJ w ogóle nie patrzył w tamtą stronę, tylko odwrócił głowę udając że go nie słyszy. Przeszliśmy przez tą ulice i weszliśmy do jakiegoś autokaru...
Głupie ale strasznie mnie zdziwił ten moment z tym że on żyje ... <nie żebym w to wierzyła>
Dwa dni temu śnił mi się MJ. A dokładnie to jechałam z tyłu ambulansu, po prostu sobie siedziałam, kiedy to karetka się zatrzymała i na wózku inwalidzkim do środka wjechał Michael. Wstał z tego wózka, usiadł obok mnie. Nie wiem czemu ale patrzyłam na niego i coś mnie ciągle bawiło że od czasu do czasu śmiałam się z czegoś. I nagle on na mnie spojrzał i powiedział: "Tak, ja żyję i wrócę..." Po czym wysiedliśmy i zaczęliśmy chodzić po różnych sklepach, potem staliśmy na pasach i na środku ulicy, po prawej stronie stał facet z aparatem i krzyczał: "Michael! Odwróć się! no pokaż się!" (coś w ten deseń) ale MJ w ogóle nie patrzył w tamtą stronę, tylko odwrócił głowę udając że go nie słyszy. Przeszliśmy przez tą ulice i weszliśmy do jakiegoś autokaru...
Głupie ale strasznie mnie zdziwił ten moment z tym że on żyje ... <nie żebym w to wierzyła>
Bo gdy zabraknie wśród nas miłości,
Kto powie jak naprawdę trzeba żyć ?
Kto powie jak naprawdę trzeba żyć ?
- TuttiFrutti
- Posty: 8
- Rejestracja: wt, 11 sie 2009, 21:55
- Skąd: Szczecin
- bittersweetlady
- Posty: 55
- Rejestracja: pt, 27 cze 2008, 18:30
- Skąd: Słupsk
W noc z 29 na 30 sierpnia, w noc, kiedy urodził się nasz Król, przyśnił mi się cudowny sen. Byłam wraz z koleżanką na Jego koncercie. Dość nietypowym chyba, bo odbywał się w pomieszczeniu podobnym do teatru. Usiadłyśmy w pierwszym rzędzie zaraz pod sceną, nie wiem jakim cudem, bo ludzi było od groma. Po jakichś paru minutach kurtyny rozsunęły się i naszym oczom ukazał się nasz wspaniały Michael. Wyglądał jak z ery Bad, lecz miał na sobie mniej ekstrawaganckie ciuchy. Przywitał się z nami kilkoma ciepłymi słowami i zeskoczył ze sceny. Uśmiechał się wesoło i rozdawał autografy. Kiedy podszedł do nas, uśmiech nagle mu zgasł, stał tylko i patrzał na mnie smutnymi oczami. Poprosiłam go o autograf, ale On zaczął płakać. Zerwałam się szybko z fotela, myślałam, że może ja Go czymś uraziłam. Chciałam Go przytulić, ale nie zdążyłam, bo On sam wpadł z płaczem w moje ramiona. Przytuliłam Go mocno do siebie i szeptałam pocieszające słowa, nie wiedząc o co chodzi, ale On nadal płakał. Nagle zaczęła lecieć jakaś wolna piosenka. Michael zaczął się ze mną powoli poruszać w rytm muzyki. Po chwili już nie płakał, lecz nadal trwał w moich objęciach. Miałam wrażenie, że nasz taniec trwa całą wieczność. Nie widziałam już wlepionych w nas oczu ludzi, którzy byli w z nami w teatrze. Byłam tylko ja i On, my. W końcu się zatrzymał, popatrzył mi prosto w oczy, uśmiechnął się czule, otarł mi łzy, które uroniłam podczas naszego tańca i pocałował mnie w policzek. Poprowadził mnie do miejsca, które wcześniej zajmowałam i usiadłam. Powiedział żebym dała mu kartkę, którą z wrażenia całkiem pogniotłam w dłoniach. Popatrzyłam Mu w oczy i powiedziałam, że nie, że nie chcę już autografu, bo uświadomiłam sobie, że Mike dał mi dużo więcej, ale On zdecydowanym tonem powtórzył swoją prośbę więc oddałam mu kartkę. Z kieszeni wyjął długopis i coś napisał na niej z uśmiechem na ustach. Oddał mi kartkę, uśmiechnął się raz jeszcze i odszedł. Spojrzałam na kartkę, nie pamiętam co dokładnie tam było napisane, ale to coś w tym stylu: „ Dziękuję Tobie i wszystkim fanom. Bardzo mi pomogliście. Kocham Ciebie, Was wszystkich. Michael Jackson.” Po tym się obudziłam. To było naprawdę piękne. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że podczas mojego spotkania z Michaelem cały czas miałam świadomość, że to tylko sen, mimo tego, że był naprawdę bardzo realistyczny.