
Uprawiacie sporty?
Ja kiedyś bardzo dużo grałem w piłkę nożną i nawet się zastanawiałem czy nie spróbować związać swojej przyszłości zawodowej z tą dyscypliną sportu. Od najmłodszych lat piłka była moją pasją i wydaje mi się, że jak na amatorską grę poczynałem sobie nie najgorzej na boisku. Niestety moje ambitne plany pokrzyżowała kontuzja do spółki z brakiem dostatecznej wiary, że naprawdę mógłbym robić w przyszłości to co kocham.
Oprócz tego w czasach szkolnych dużo jeździłem na rowerze, trochę grałem w kosza i uprawiałem wiele innych sportów, ale typowo rekreacyjnie.
Obecnie moja styczność ze sportem ogranicza się w głównej mierze do oglądania relacji telewizyjnych i kibicowania
Niestety różnego rodzaju obowiązki (a co się z tym wiąże brak wolnego czasu), postępujące lenistwo i brak towarzystwa uprawiającego na co dzień sport mocno ogranicza moją aktywność. Dziesięć lat temu nie uwierzyłbym, że tak 'skończę'. Teraz głównie jeżdżę na rowerze, w piłkę gram od święta, czasami poprzerzucam jakieś ciężary...
Widzę jednak, że ta sytuacja dotyczy wielu moich znajomych, z którymi kiedyś spędzałem całe dnie na boisku.
Fajnie byłoby wrócić do dawnych lat...
Oprócz tego w czasach szkolnych dużo jeździłem na rowerze, trochę grałem w kosza i uprawiałem wiele innych sportów, ale typowo rekreacyjnie.
Obecnie moja styczność ze sportem ogranicza się w głównej mierze do oglądania relacji telewizyjnych i kibicowania

Widzę jednak, że ta sytuacja dotyczy wielu moich znajomych, z którymi kiedyś spędzałem całe dnie na boisku.
Fajnie byłoby wrócić do dawnych lat...
No to możemy sobie podać rękę.Mental pisze:Niestety moje ambitne plany pokrzyżowała kontuzja
Ja grałem dwa lata w juniorach w moim mieście w połowie lat 90tych na
pozycji rozgrywającego. Siadło kolano i dziękuje za uwagę. Do dziś je odczuwam gdy trochę pobiegam.
Na dzień dzisiejszy to w tenisa ziemnego raz po raz pogram lub w halówkę.
Ale rzadko. Będąc ostatnio na wypadzie nad jeziorem dorwałem z bratem
stół pingpongowy w jednym ośrodku. Nagrałem się za wszystkie czasy. Rowerek też dość często...
Tak w ogóle to muszę rzucić fajki. Zabieram się za to już dłuższy czas.
- Dangerous_Dominika
- Posty: 530
- Rejestracja: pn, 10 mar 2008, 19:42
- Lokalizacja: Łodź ;D
ja kiedys trenowałam pływanie..ale przez to ze zaczęłam chorowac musiałam zrezygnowac...
potem była koszykówka ale ciągle miałam jakies skórcze, ktore byly efektem wczesniejszego pływania i kolana mi wysiadały ;/
teraz nic niestety nie trenuje, głównie przez brak czasu ;/
potem była koszykówka ale ciągle miałam jakies skórcze, ktore byly efektem wczesniejszego pływania i kolana mi wysiadały ;/
teraz nic niestety nie trenuje, głównie przez brak czasu ;/
"Jestem
Powątpiewaniem w sens
Formą ponad treść
Bywam protestem, planem B
I wlepką w metrze" - HEY
Powątpiewaniem w sens
Formą ponad treść
Bywam protestem, planem B
I wlepką w metrze" - HEY
- majkelzawszespoko
- Posty: 1745
- Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
- Lokalizacja: Katowice
pytanie jest o uprawianie sportu, niekoniecznie trenowanie ; )Dangerous_Dominika pisze:teraz nic niestety nie trenuje
ja przygodę ze sportem zacząłem w wieku lat 7.
blisko klubu piłkarskiego mieszkam, więc od razu ojciec mnie zapisał.
no i tak kopałem te piłke dobre 9 lat, nawet nieźle mi szło, aż do najczęstszej kontuzji świata - kolano. lewe kolano skręcone, koniec kariery na długi okres rehabilitacji. niestety wrodzona wada więzadeł krzyżowych nie pozwoliła mi na częste granie. druga sprawa, że nie mogłem na boisku pokazywać pełni umiejętności, gdyż strach o krzywe położenie nogi i ponowne skręcenie był silniejszy. niestety nie było stać mnie ani rodziców na stabilizator za 800zł, który też nie daje pełnej gwarancji. także powoli kariera piłkarska dobiegała końca.
druga miłość, która nadal trwa, to siatkówka. najpierw gimnazjum i drużyna szkolna, wicemistrzostwo katowic, następnie liceum tak samo. umiejętności rozwijałem na szkolnych 'sks-ach', a także treningami z drużyną, z którą grałem w amatorskiej lidze. czasami zdarzały się dłuższe przerwy, gdyż oprócz kolana jestem strasznie podatny na kontuzje typu wybity palec, już taki ze mnie paralityk. ale jakoś dawaliśmy radę. kiedy lige rozwiązano z braku pieniędzy (odwieczny problem w polskim sporcie), wspólnie z moim najlepszym kolegą trenowaliśmy siatkówkę plażową. niestety moje przekleństwo zwane kontuzją kolana coraz częściej dawało o sobie znać, więc to granie było coraz rzadsze. a był nawet plan wystartować w eliminacjach do mistrzostw polski na słupnej w mysłowicach, gdyż stwierdziliśmy, że poziom tam prezentowany jest w naszym zasięgu. wyszło jak wyszło.
to są dwa sporty, z którymi miałem najwięcej styczności w życiu.
natomiast epizody z innymi sportami wyglądały mniej więcej tak:
windsurfing - 2 razy na trzytygodniowym obozie. frajda jakich mało. chętnie bym to kontynuował, niestety nie ma czasu.
tenis ziemny - dalej czasami pogrywam z kolegą, średnio raz w tygodniu 2,5 godzinki spędzamy na korcie.
kiedyś bieganie na długie dystanse, raczej dla własnej przyjemności.
tenis stołowy w gimnazjum i liceum - też dawałem radę całkiem nieźle.
unihokej, w zimie czasami snowboard, który opanowuję już 3. rok, pływanie jak każdy, rower od czasu do czasu, chociaż ostatnio rzucony w piwnicy leży i rdzewieje.
z dyscyplin bardziej technicznych i taktycznych to pool, snooker i ostatnio zajawka na pokera.
oj tak, oj tak... znam to.Mandey pisze:Tak w ogóle to muszę rzucić fajki. Zabieram się za to już dłuższy czas.
ogólnie pojęty fitness to coś co zajmuje mnie od kilkunastu juz lat. Różne odmiany stepu, tbc, aerobik. Miewam przerwy ale zawsze wracam.
Poza tym uwielbiam rower, kiedys jeździlam dość dużo, teraz mniej nad czym ubolewam. Lubię pływać, ale jakoś rzadko się mobilizuję do wyjścia na basen.
Liznęłam troche wspinaczki skałkowej, ale nie pociąga mnie to.
Moim niespełnionym od lat marzeniem jest żeglowanie (byłam tylko raz na 2 tyg. rejsie i nic więcej).
aha - ubiegłej zimy odświeżyliśmy sport z dzieciństwa - zakupiliśmy łyżwy i co tydzień jeździliśmy z młodą (3,5 roku) na lodowisko. Jak tylko pogoda zrobi się mniej zachęcająca do spędzania czasu na dworze, to napewno znowu sie wybierzemy.
Poza tym uwielbiam rower, kiedys jeździlam dość dużo, teraz mniej nad czym ubolewam. Lubię pływać, ale jakoś rzadko się mobilizuję do wyjścia na basen.
Liznęłam troche wspinaczki skałkowej, ale nie pociąga mnie to.
Moim niespełnionym od lat marzeniem jest żeglowanie (byłam tylko raz na 2 tyg. rejsie i nic więcej).
aha - ubiegłej zimy odświeżyliśmy sport z dzieciństwa - zakupiliśmy łyżwy i co tydzień jeździliśmy z młodą (3,5 roku) na lodowisko. Jak tylko pogoda zrobi się mniej zachęcająca do spędzania czasu na dworze, to napewno znowu sie wybierzemy.
off topic:
Mandey - błagam Cię... szczęka z LMA mnie zawsze bawiła,ale te przerażające potworki z Moonwalkera........ jakby mi się przyśniły w nocy to bym już się nie obudziła ........
OK-ROP-NE !!
wracając do tematu....................... kiedyś jeździłam konno, od 11 do 20 roku życia, ...obozy, wycieczki konne z Białki k. Krasnegostawu (woj.lubelskie), zawody nawet .. skakałam. Być może poszłabym w to bardziej, ale moja klacz zachorowała i zdechła, ja się załamałam i wszystko rzuciłam. Teraz jeżdżę rzadko, głównie wiosną... oxer, bramka jeszcze daje radę,ale double~ i triplebar to porażka.... nie to co kiedyś.
Teraz to wiosną rower, czasami siłownia, od kilku lat raz w roku maraton - 2007 maraton warszawski, 2008 the Human Race, a w tym roku nie wiem, może jak będzie THR w Łodzi,to pobiegnę przepędzić kaca po MJowisku ,hehehe
no i seks, chociaż ostatnio też rzadko

Mandey - błagam Cię... szczęka z LMA mnie zawsze bawiła,ale te przerażające potworki z Moonwalkera........ jakby mi się przyśniły w nocy to bym już się nie obudziła ........

wracając do tematu....................... kiedyś jeździłam konno, od 11 do 20 roku życia, ...obozy, wycieczki konne z Białki k. Krasnegostawu (woj.lubelskie), zawody nawet .. skakałam. Być może poszłabym w to bardziej, ale moja klacz zachorowała i zdechła, ja się załamałam i wszystko rzuciłam. Teraz jeżdżę rzadko, głównie wiosną... oxer, bramka jeszcze daje radę,ale double~ i triplebar to porażka.... nie to co kiedyś.

Teraz to wiosną rower, czasami siłownia, od kilku lat raz w roku maraton - 2007 maraton warszawski, 2008 the Human Race, a w tym roku nie wiem, może jak będzie THR w Łodzi,to pobiegnę przepędzić kaca po MJowisku ,hehehe
no i seks, chociaż ostatnio też rzadko



- Dangerous_Dominika
- Posty: 530
- Rejestracja: pn, 10 mar 2008, 19:42
- Lokalizacja: Łodź ;D
majkelzawszespoko pisze:Dangerous_Dominika napisał:
teraz nic niestety nie trenuje
pytanie jest o uprawianie sportu, niekoniecznie trenowanie ; )
no już..nie łap mnie za słówka.. ;)
ja jak mowie o uprawianiu sportu to ma mam na mysli cos regularnego, a w takich wypadkach to najczesciej trenowałam...
bo nieregularnie to; jezdze na rowerze, gram w noge, w szachy, biegam i jezdze na nartach ;)
"Jestem
Powątpiewaniem w sens
Formą ponad treść
Bywam protestem, planem B
I wlepką w metrze" - HEY
Powątpiewaniem w sens
Formą ponad treść
Bywam protestem, planem B
I wlepką w metrze" - HEY
- Oluksandra
- Posty: 129
- Rejestracja: ndz, 12 lip 2009, 21:14
- Lokalizacja: Wrocław
Lubię sport, ostatnio rzadziej ale to z ogólnego lenistwa.
Kiedyś biegałam, brałam udział w jakiś szkolnych zawodach i nawet wojewódzkim! ;D
Teraz też biegam ale na przystanek autobusowy albo do sklepu, no i wieczorami tak dla kondycji.
Pogrywam też w koszykówkę, zdarza się, że w siatkówkę.
Ah to lenistwo. Straszna rzecz.
Kiedyś biegałam, brałam udział w jakiś szkolnych zawodach i nawet wojewódzkim! ;D
Teraz też biegam ale na przystanek autobusowy albo do sklepu, no i wieczorami tak dla kondycji.
Pogrywam też w koszykówkę, zdarza się, że w siatkówkę.
Ah to lenistwo. Straszna rzecz.
- Damianos60
- Posty: 466
- Rejestracja: pt, 12 gru 2008, 10:57
- Lokalizacja: Legnica
- Mary_Jackson
- Posty: 97
- Rejestracja: śr, 22 lip 2009, 16:15
- Lokalizacja: Neverland
Aktualnie nie, ale kiedys grałam w siatkówke w klubie, ale to przez krótki czas. Teraz grywam w siatkówkę tylko dla rozrywki, ale uwielbiam oglądać i jeździć na mecze, kibicuje polskiej drużynie siatkarek.
You can pray to the angels
and they will listen,
but the best way to call them,
I am told, is to laugh.
and they will listen,
but the best way to call them,
I am told, is to laugh.