Nie ma dziecka, które by nie chciało poznać swojego biologicznego ojca, a co dopiero matki. To Ty sprowadzasz ich do reproduktorów bez znaczenia. Trochę to prymitywne myślenie.lleytonowa pisze:słowo "ojciec" i "matka" ma w cywilizacjo troche szersze znaczenie niz u zwierzat
Ty sprowadzasz to do samego aktu zaplodnienia
troche to prymitywne myslenie
Wtrącam się do tego dokładnie w takim samym stopniu jak Wy, rozmawiając o tym od paru stron na tym forum.Noemi.best pisze:Mysle, ze gdybys Ty sie z jakichs tam wzgledow zdecydowala na adopcje to bys nie byla zadowolona gdyby sasiedzi Ci sie do tego wtracali.
Mam znajomych którzy adoptowali dziecko, ale są to światli ludzie i gdyby zabronili swojemu dorastającemu dziecku spotkania się z biologicznymi rodzicami, świadczyłoby to tylko o ich ograniczeniu i głupocie, bo dopiero wtedy dziecko zaczęłoby chcieć uciekać z domu i ich szukać. Młodzi ludzie chcą znać prawdę, nawet jeśli jest okrutna (mama była niedojrzała i cię oddała) jest lepsza niż najlepsze kłamstwa. I nie musicie mnie pouczać na temat adopcji, bo dosyć sporo o tym wiem.
Możecie zakładać kółko wzajemnej adoracji Ale mnie Wasze wypowiedzi osłabiają.
EDIT:
Bardziej wkurzało mnie egzaltowanie się, że nie ma znaczenia, kto jest mamusią, a kto tatusiem, niż stwierdzenie, że to na pewno jego biologiczne dzieci... Ten drugi fakt to tylko moje prywatne zdanie i ucieszę się, jeśli nie będę miała racji i okaże się że Mike mówił prawdę. Ale pierwsza część (rodzicielstwo) i poprzednie wypowiedzi nadal mnie śmieszy/zadziwia.BettyBlue1982 pisze:Ja wierzę że to są dzieci biologiczne Michaela, wolę wierzyć Michaelowi... po za tym patrze na Michaela sercem a nie suchym, obiektywnym okiem..