Michael nie żyje - dyskusja

O Michaelu rozmowy luźne.

Moderators: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia

loveyoumore
Posts: 61
Joined: Fri, 24 Jul 2009, 21:11
Location: UK/ Krakow

Post by loveyoumore »

Louie wrote:

To bolesne, ale najlepszym co mogło spotkać Michaela, była właśnie jego śmierć.
Louie jak mozesz tak myslec ? Pomijajac artystyczna strone jego bycia na ziemi on byl czlowiekiem, ojcem. On potrzebowal POMOCY a nie opuszczania ziemskiego padolu. Ja wiem swietnie ze osobie uzaleznionej nie da sie pomoc jesli ona sama nie chce , ale przy wysilku osob najblizyszych mozna tej osobie pokazac ze jest sens by ona chciala !
Ja nie potrafie tak myslec, nie moge i nie chce sie pogodzic z tym ze ten czlowiek umarl bo byl zbyt wrazliwy!
Jako artysta mogl byc "skonczony", mogl juz nie odniesc tak spektakularnego sukcesu jak 20 lat wczesniej , ale mial 3 dzieci ktore byly sensem jego zycia . To sa male dzieci, ktorym najbardziej na swiecie jest potrzebna matka i ojciec . Tej pierwszej nie ma ( pomijam dywagacje dlaczego ), mialy ojca ktory je kochal nad zycie . I tutaj byla szansa ogromna by facet zwalczyl nalog. Ja nie chce sie zastanawiac kto jest winny , czy rodzina , czy przyjaciele, nikogo nie osadzam, ale wiem ze szansa jest zawsze by czlowieka uratowac ! Ja stracilam ojca z powodu nalogu i wiem dzis , ze mozna mu bylo pomoc, dzis na to patrze inaczej.
Promise me we'll always be
Walking the world together
Hand in hand where dreams never end
My star secret friend and me
User avatar
B.Crow
Posts: 65
Joined: Sat, 22 Aug 2009, 16:09

Post by B.Crow »

Myślę że Michael tymi lekami chciał zagłuszyć swój ból i nie tylko fizyczny.Ten psychiczny pewnie w jego przypadku był nawet większy...ja po smutnym wydarzeniu w moim życiu przez krótki czas byłam na lekach uspokajających i wierzcie ona potrafią dać ukojenie,zagłuszyć ból tętniący jak stado koni w głowie.Tak się pewnie rozpoczęła droga do uzależnienia Michaela.On był osobą bardzo wrażliwą i delikatną a przecież tak bardzo zaszczutą przez media,gdzieś to musiało mieć w nim ujście.

Bardzo żal!Był geniuszem!
User avatar
anne
Posts: 61
Joined: Sat, 27 Jun 2009, 10:33
Location: Wrocław

Post by anne »

thewiz wrote: Nie oceniacie innych zbyt szybko. Mnie tylko wkurza, ze Michael okazal sie zbyt slaby na te wszystkie uzaleznienia. Gdy byl mlodszy, Elisabeth byla mlodsza, udalo jej sie wyciagnac Michaela z tego bagna - z pomoca zawsze sluzacego gwiazdom w podobnych przypadkach Eltona Johna. Wtedy jednak Michael nie ukrywal uzaleznienia. Teraz wielu podejrzewalo, ale nikt nic nie mowil. Moze jemu sie juz nic nie dalo powiedziec!? Przeciez w MSG 2001 mial tak zacmiony wzrok, nie mowil lecz belkotal, wygladal naprawde strasznie. Nie mowcie, ze nikt tego nie zauwazyl. To nie tylko proces go dobil, nie tylko po ogloszeniu wyroku wygladal jak pusta marionetka. To trwalo od lat, ale skoro nawet osoba ktora go kochala i ktora MJ kochal (LMP) nic z tym nie mogla zrobic, to czego wymagacie od tego calego lekarza, ktory dopiero co poznal Michaela.

Nie rzucajcie kamieniami, bo nikt z Was nie zna prawdy.
Dokładnie. Znalezienie kozła ofiarnego nie wróci Michaelowi życia.
Zresztą- musiał bardzo cierpieć, skoro decydował się na takie igranie z lekami. Przecież był w showbiznesie od lat i na własne oczy widział, co uzależnienie od przeróżnych substancji robi ze sławami. Wiedział, czym to grozi i do czego prowadzi. Być może łudził się, że On ma na tym kontrolę. Być może wybrał "mniejsze zło" i planował coś z tym zrobić po serii koncertów. Zdawał sobie sprawę, że jeśli uda się na odwyk przed "This is it", to przedsięwzięcie nie dojdzie do skutku a media nie zostawią na Nim suchej nitki. Że medialnie będzie skończony.
Paradoksalnie, jeśli problemy z bólem i snem występowały wcześniej, jeśli już wcześniej był uzależniony od leków, to fakt, że czeka go seria występów tylko nasilił Jego problemy ze snem.
Zamknięte koło.
Non omnis moriar, Michael.
User avatar
Louie
Posts: 188
Joined: Wed, 01 Jul 2009, 19:26
Location: Warszawa

Post by Louie »

loveyoumore wrote:Louie jak mozesz tak myslec ? Pomijajac artystyczna strone jego bycia na ziemi on byl czlowiekiem, ojcem. On potrzebowal POMOCY a nie opuszczania ziemskiego padolu. Ja wiem swietnie ze osobie uzaleznionej nie da sie pomoc jesli ona sama nie chce , ale przy wysilku osob najblizyszych mozna tej osobie pokazac ze jest sens by ona chciala !
Mogę tak myśleć. Wiem co to znaczy być nadwrażliwcem, wiem co to znaczy brak poczucia własnej wartości, wiem jak to jest zawodzić się na kolejnych osobach, wiem jak to jest mieć depresję, wiem jak to jest chcieć ukoić ból bez względu na konsekwencje. Wiem, choć to co spotkało mnie, był to zaledwie promil tego czego w swym życiu doświadczał Michael.
Każde zdarzenie w naszym życiu odciska jakiś ślad na psychice. Po każdym zdarzeniu stajemy się inni. Łatwo jest powiedzieć, że ktoś potrzebuje pomocy. Nie bierzecie tylko pod uwagę tego, że nie zawsze da się komuś pomóc. Co mogli zrobić przyjaciele i rodzina Michaela? Ano mogli go zmusić w jakiś sposób, żeby poszedł na odwyk np. Przypuśćmy, że obywałby się bez leków, alkoholu, narkotyków i innych zagłuszaczy. Czy to znaczy, że ten wewnętrzny ból, który w nim siedział byłby mniejszy? Nie. Może by żył, ale czy powróciłby blask jego oczu sprzed '93 roku? Nie.
Pewnych rzeczy nie da się zapomnieć choćby nie wiem jak się chciało. Pewnych uczuć nie da się zagłuszyć racjonalnymi argumentami. Można się nauczyć żyć z pewnym bólem w sercu. Każdy z nas coś takiego w sobie nosi. Jednak Michael niósł tak gigantyczne brzemię, że trudno by je było komukolwiek udźwignąć.
Teraz na pewno jest mu lepiej.

loveyoumore wrote:ale mial 3 dzieci ktore byly sensem jego zycia . To sa male dzieci, ktorym najbardziej na swiecie jest potrzebna matka i ojciec .
Zgodzę się. Dzieciom jest potrzebny. To one tracą najwięcej. Napisałam jednak o tym co najlepsze dla niego, nie dla jego dzieci.
You're just another part of me

In this way are we learning
Or do we sit here yearning
For this world to stop turning round
It’s now or never
User avatar
Louie
Posts: 188
Joined: Wed, 01 Jul 2009, 19:26
Location: Warszawa

Post by Louie »

W chwale? On by "This is it" nie przetrwał. Jeszcze przed jego śmiercią tak bardzo się o te koncerty martwiłam. Miałam nadzieję, że machnie na wszystko ręką, zapłaci odszkodowanie, oleje fanów i odstąpi od tego pomysłu. Gdyby to był jeden, świetnie przygotowany koncert... moglibyśmy mówić o chwale.
50? Wyobrażacie sobie co by się w trakcie tych koncertów działo? Wyobrażacie sobie co by brukowce wypisywały? Wyobrażacie sobie recenzje tych wszystkich pseudo-krytyków pokroju Leszczyńskiego, którzy rozpisywaliby się, że to już nie ten sam Michael i wypatrywali każdego jego nawet najdrobniejszego potknięcia? To byłby koszmar!!!
You're just another part of me

In this way are we learning
Or do we sit here yearning
For this world to stop turning round
It’s now or never
haker
Posts: 38
Joined: Tue, 07 Apr 2009, 22:38

Post by haker »

Jestem przerażona niektórymi wypowiedziami :/
Macie jakieś informacje, nie wiadomo jakie. Nic nie wiemy dokładnie, a zaczynacie pisać jak pudle. Był taki, owaki, bełkotał, koncerty na siłę itp.
A przypomnijcie sobie wypowiedzi ludzi, którzy widzieli i byli przy MJ przez ostatni miesiąc, pół roku, rok!
Frank Dileo, Lionel Richie, Akon, Ortega i wszyscy inni. Niby po co Michael chciał zrobić tak wielkie show jakiego jeszcze nigdy nikt wcześniej nie zrobił ?
Gdyby tak z nim było źle, zrobiłby coś ciekawego, małego, dostałby kase i było by po sprawie. On już swoje w życiu udowodnił, a tutaj zatrudniał najlepszych ludzi jakich się da, projektantów, magików itp. Jeszcze pokażą to w kinach żeby udowodnić jak bardzo był temu oddany. Czyli to naprawdę jest coś niezwykłego. Pracował nad dwoma albumami, chciał stworzyć nowe, oryginalne rzeczy, muzyka poważna itd. Na takie rzeczy na prawdę trzeba mieć chęci.
A propofol ?
To nie nowość, że Jackson miał problemy z zasypianiem. W latach 90 było to samo. Ten człowiek przeszedł bardzo ciężki wypadek, przeszczepy, kuracje itp. To jego trudne życie prywatne. Potem jeszcze procesy. A scena ? Przecież on to kochał. Moim zdaniem bardziej bał się mediów i tego co znowu z nim zrobią niż koncertów.
Niektórzy piszą, że rodzina nie miała z nim kontaktu i że nie widzieli go nie wiadomo jak długo. Bez przesady. Nawet są zdjęcia jak sobie po parku chodzą, a na spotkania rodzinne Michael przychodził zawsze.
Katharine teraz obwinia wszystkich i siebie, ale na Boga, ona straciła syna! To logiczne, że teraz szuka przyczyn i jest załamana.
DZIĘKUJĘ

" Cóż na Boga stało się z prawdą, może wyszła ona po prostu z mody ? "
User avatar
Louie
Posts: 188
Joined: Wed, 01 Jul 2009, 19:26
Location: Warszawa

Post by Louie »

loveyoumore wrote: Wow, jesli to wiedzialas jestem pod wrazeniem!
Dlaczego czujemy sie teraz predysponowani do wydawania takich sadow?
Nie mamy czesto pojecia jaka byla prawda, nie znamy prawdy, on sam tylko ja znal.
[...]

I jesli This is it okazalo by sie klapa, media by go "zjadly". Trudno, nie pierwszy raz, sadze ze on byl swiadomy ze tak moze to wygladac. Ale by zyl! Wychowywal swoje dzieci, mogl spedzac czas ze swoja matka, machac reka do swoich fanow. A czy bylby szczesliwy czy nie nie dowiemy sie nigdy. Mowienie ze lepiej ze umarl brzmi mniej wiecej jak zacheta do odebrania sobie zywota ( co w pewnym sensie Michael sobie zalatwil).
Poza powiekszeniem jego majatku na skutek smierci, ja nie dostrzegam zadnych dla niego korzysci z tego ze nie zyje.
Oczywiście, że nic nie można powiedzieć z całą pewnością. Aby powiedzieć, że wiem to na pewno - po pierwsze musiałabym wiedzieć co jest po śmierci, po drugie musiałabym siedzieć w Michaelu. Jednak opierając się na tym co wiemy, mogę wyciągać pewne wnioski.
Wiemy, że nie był głupi. Wiedział co ryzykuje trasą. Wiedział co ryzykuje biorąc propofol. Może wmawiał sobie, że i tym razem wszystko się uda, ale wiedział jakie ryzyko podejmuje. Wiedział też jakim obciążeniem jest to dla jego organizmu. A mimo wszystko się w to pakował. W jak wielkim musiał żyć stresie, jak bardzo musiał być zagubiony, że robił to pomimo miłości jaką darzył swoje dzieci. Ból i cierpienie musiały być ponad tę miłość, a wiemy że była ona nieskończona.
Wiem co to jest ból psychiczny. Wiem, że nie każdy da się uleczyć. Nie twierdzę, że wiem co Michael czuł, ale wiem co mógł czuć.

Mówienie, że lepiej że umarł nie jest zachętą do odebrania sobie żywota. Uważam, że nie żyjemy dla siebie. Nie żyjemy po to by być szczęśliwymi. Ludzie goniący za własnym szczęściem i stawiający je sobie za cel w życiu popełniają wg mnie szalony błąd. Nie należy sobie odbierać życia przede wszystkim dlatego, że krzywdzi to innych, tych dla których tu jesteśmy. Michael dał innym ludziom bardzo wiele z siebie. Jestem pewna, że świadomie nie odebrałby sobie życia, właśnie dlatego, że tak mu na innych zależało. Ale należał się mu odpoczynek. Pisząc to kierują mnie najprostsze ludzkie uczucia. Takie jakie mamy widząc cierpienie umierających zwierząt, że chcemy je skrócić... Chciałabym żeby Michael żył. Bardzo bym chciała! Jednak wiem, że to jest bardzo egoistyczne pragnienie i sama przed tą myślą się powstrzymuję.

Powiększenie majątku to akurat żadna dla niego korzyść w tej chwili. O ile w ogóle kiedykolwiek by korzyścią była.

haker wrote:Macie jakieś informacje, nie wiadomo jakie. Nic nie wiemy dokładnie, a zaczynacie pisać jak pudle. Był taki, owaki, bełkotał, koncerty na siłę itp.
A przypomnijcie sobie wypowiedzi ludzi, którzy widzieli i byli przy MJ przez ostatni miesiąc, pół roku, rok!
Frank Dileo, Lionel Richie, Akon, Ortega i wszyscy inni. Niby po co Michael chciał zrobić tak wielkie show jakiego jeszcze nigdy nikt wcześniej nie zrobił ?
Gdyby tak z nim było źle, zrobiłby coś ciekawego, małego, dostałby kase i było by po sprawie.
Widziałam go na konferencji w o2, widziałam film z ostatniej próby, wiemy że stres zmuszał go do brania propofolu... czego chcesz więcej? Nie wątpię, że chciał wystąpić, ale wziął na siebie zbyt wiele.
You're just another part of me

In this way are we learning
Or do we sit here yearning
For this world to stop turning round
It’s now or never
User avatar
zu
Posts: 915
Joined: Wed, 30 Aug 2006, 19:01

Post by zu »

Louie wrote:Nie żyjemy po to by być szczęśliwymi.
Nigdy nie uszczęśliwisz nikogo, jeśli sam nie jesteś szczęśliwy. I nie ja to wymyśliłam. Chodzi oczywiście o bliskie relacje przede wszystkim.

Nie widzę zupełnie tego, w jaki sposób bycie szczęśliwym miałoby wykluczać uszczęśliwianie kogoś lub sprawianie dobra i radości dla innych. o_O
User avatar
Louie
Posts: 188
Joined: Wed, 01 Jul 2009, 19:26
Location: Warszawa

Post by Louie »

Zgadzam się z Tobą. Ja nie mówię, że jest tu jakaś sprzeczność. Chciałam tylko wyjaśnić dlaczego brak szczęścia własnego nie jest jeszcze powodem do samobójstwa.
You're just another part of me

In this way are we learning
Or do we sit here yearning
For this world to stop turning round
It’s now or never
User avatar
Kermitek
Posts: 480
Joined: Mon, 28 Mar 2005, 15:43
Location: Ustronie Morskie taka sobie mieścina

Post by Kermitek »

A psłuchajcie tego. wiem że nie jest to świetne źródło ale daje trochę do myślenia . Wypowiada sie jakiś lekarz. Posłuchajcie go i tego co powiedziano potem . To dość ciekawe spojrzenie na sprawę
http://wp.tv/i,Jackson-zostal-zamordowa ... caid=58a14
Kultura umożliwia rozkwit najpiękniejszych zdolności człowieka
User avatar
zu
Posts: 915
Joined: Wed, 30 Aug 2006, 19:01

Post by zu »

Moim zdaniem sprawa z 1993, kiedy Michael był uzależniony od "leków przeciwbólowych" (czyli, mówiąc krótko, od narkotyków - czyli wtedy, kiedy ćpał) oraz sprawa z bezsennością to dwie zupełnie różne rzeczy.

O ile nie wyjdą jakieś nowe fakty, to wychodzi na to, że być może ktoś naopowiadał Michaelowi, jaki to jest super sposób i dalej poszło samo. Biorąc pod uwagę ciemną przeszłość Murray'a, może on sam naopowiadał Michaelowi o tym. W każdym razie - nie było to leczenie bezsenności, tylko jakieś chore szprycowanie Michaela. Czemu nie zajął się tym jakiś specjalista od leczenia właśnie bezsenności, tylko jakiś kardiolog spod ciemnej gwiazdy?! Nie wiem, kto podsunął Michaelowi ten pomysł, ale faktem jest, że Murray się na to zgodził. A że nie miał pozwolenia na używanie propofolu, to już wszyscy wiemy.

No na litość, są przeróżne sposoby na to, żeby kogoś leczyć z bezsenności! Pomijając teorie spiskowe (kto wie, kto wie...), Murray działał nielegalnie. Gdyby to był wypadek przy pracy, to być może byłoby mi nawet go żal. Ale nie mam najmniejszych skrupułów w stosunku do kogoś, kto postępuje w ten sposób. To nie jest leczenie, to jest jakieś zaleczanie, uzależnianie od leków i wikłanie w jeszcze większe problemy, niż miał. Cóż, niczym się nie różni od dilera narkotyków dla mnie.
User avatar
karolinaonair
Posts: 80
Joined: Sun, 09 Aug 2009, 12:35
Location: hollyłódź

Post by karolinaonair »

Pamiętajmy, że uzależnienie to uzależnienie. A Michael był uzależniony od leków. Nie brał narkotyków, żeby być na haju czy coś takiego. On ciągle czuł ból, nie mógł spać, był zmęczony i wykończony. I uzależnił się od tych środków przeciwbólowych. Czlowiek uzależniony jest w stanie zrobić wszystko by dostać to czego potrzebuje. Nie chce pomocy i uważa, że nad wszystkim panuje.
Last edited by karolinaonair on Tue, 25 Aug 2009, 21:41, edited 1 time in total.
Image

"Kłamstwa biegną sprinty, prawda biegnie maratony" - Michael Jackson
User avatar
zu
Posts: 915
Joined: Wed, 30 Aug 2006, 19:01

Post by zu »

Pamiętajmy, że uzależnienie to uzależnienie. A Michael był uzależniony od leków. Nie brał narkotyków, żeby być na haju czy coś takiego. On ciągle czuł ból, nie mógł spać, był zmęczony i wykończony. I uzależnił się od tych środków przeciwbólowych. Czlowiek uzależniony jest w stanie zrobić wszystko by dostać to czego potrzebuje. Nie chce pomocy i uważa, że nad wszystkim panuje.
O czym teraz mówisz? O uzależnieniu z 1993 roku? To było i minęło. Te leki, które brał przed śmiercią, nie są lekami przeciwbólowymi jak morfina czy demerol. Skąd wiesz, że był zmęczony, wykończony, uzależniony? Skąd to możesz wiedzieć? Nie powtarzaj plotek z brukowców, nie wypada, poczytaj troszkę.
User avatar
karolinaonair
Posts: 80
Joined: Sun, 09 Aug 2009, 12:35
Location: hollyłódź

Post by karolinaonair »

zu wrote:O czym teraz mówisz? O uzależnieniu z 1993 roku? To było i minęło. Te leki, które brał przed śmiercią, nie są lekami przeciwbólowymi jak morfina czy demerol. Nie powtarzaj plotek z brukowców, nie wypada, poczytaj troszkę.
Nie, nie źle mnie zrozumiałaś. Chodzi mi o to, że uzależnił się od leków, które brał teraz. Poczytałam na ten temat.

Ja mam wrażenie, że Murray jest tylko jakimś pionkiem. Ze to jest jakoś szerzej okrojone, jak wszystkie dotychczasowe próby zniszczenia Michaela. Coś mi tu po prostu nie pasuje do końca.
Image

"Kłamstwa biegną sprinty, prawda biegnie maratony" - Michael Jackson
User avatar
Louie
Posts: 188
Joined: Wed, 01 Jul 2009, 19:26
Location: Warszawa

Post by Louie »

Nie sądzę, żeby ktoś celowo chciał go zabijać czy niszczyć. Raczej zarobić na nim. Żywym lub martwym. Te 50 koncertów!!! To nie mógł być pomysł Michaela.
You're just another part of me

In this way are we learning
Or do we sit here yearning
For this world to stop turning round
It’s now or never
Post Reply