loveyoumore wrote:
Wow, jesli to wiedzialas jestem pod wrazeniem!
Dlaczego czujemy sie teraz predysponowani do wydawania takich sadow?
Nie mamy czesto pojecia jaka byla prawda, nie znamy prawdy, on sam tylko ja znal.
[...]
I jesli This is it okazalo by sie klapa, media by go "zjadly". Trudno, nie pierwszy raz, sadze ze on byl swiadomy ze tak moze to wygladac. Ale by zyl! Wychowywal swoje dzieci, mogl spedzac czas ze swoja matka, machac reka do swoich fanow. A czy bylby szczesliwy czy nie nie dowiemy sie nigdy. Mowienie ze lepiej ze umarl brzmi mniej wiecej jak zacheta do odebrania sobie zywota ( co w pewnym sensie Michael sobie zalatwil).
Poza powiekszeniem jego majatku na skutek smierci, ja nie dostrzegam zadnych dla niego korzysci z tego ze nie zyje.
Oczywiście, że nic nie można powiedzieć z całą pewnością. Aby powiedzieć, że wiem to na pewno - po pierwsze musiałabym wiedzieć co jest po śmierci, po drugie musiałabym siedzieć w Michaelu. Jednak opierając się na tym co wiemy, mogę wyciągać pewne wnioski.
Wiemy, że nie był głupi. Wiedział co ryzykuje trasą. Wiedział co ryzykuje biorąc propofol. Może wmawiał sobie, że i tym razem wszystko się uda, ale wiedział jakie ryzyko podejmuje. Wiedział też jakim obciążeniem jest to dla jego organizmu. A mimo wszystko się w to pakował. W jak wielkim musiał żyć stresie, jak bardzo musiał być zagubiony, że robił to pomimo miłości jaką darzył swoje dzieci. Ból i cierpienie musiały być ponad tę miłość, a wiemy że była ona nieskończona.
Wiem co to jest ból psychiczny. Wiem, że nie każdy da się uleczyć. Nie twierdzę, że wiem co Michael czuł, ale wiem co mógł czuć.
Mówienie, że lepiej że umarł nie jest zachętą do odebrania sobie żywota. Uważam, że nie żyjemy dla siebie. Nie żyjemy po to by być szczęśliwymi. Ludzie goniący za własnym szczęściem i stawiający je sobie za cel w życiu popełniają wg mnie szalony błąd. Nie należy sobie odbierać życia przede wszystkim dlatego, że krzywdzi to innych, tych dla których tu jesteśmy. Michael dał innym ludziom bardzo wiele z siebie. Jestem pewna, że świadomie nie odebrałby sobie życia, właśnie dlatego, że tak mu na innych zależało. Ale należał się mu odpoczynek. Pisząc to kierują mnie najprostsze ludzkie uczucia. Takie jakie mamy widząc cierpienie umierających zwierząt, że chcemy je skrócić... Chciałabym żeby Michael żył. Bardzo bym chciała! Jednak wiem, że to jest bardzo egoistyczne pragnienie i sama przed tą myślą się powstrzymuję.
Powiększenie majątku to akurat żadna dla niego korzyść w tej chwili. O ile w ogóle kiedykolwiek by korzyścią była.
haker wrote:Macie jakieś informacje, nie wiadomo jakie. Nic nie wiemy dokładnie, a zaczynacie pisać jak pudle. Był taki, owaki, bełkotał, koncerty na siłę itp.
A przypomnijcie sobie wypowiedzi ludzi, którzy widzieli i byli przy MJ przez ostatni miesiąc, pół roku, rok!
Frank Dileo, Lionel Richie, Akon, Ortega i wszyscy inni. Niby po co Michael chciał zrobić tak wielkie show jakiego jeszcze nigdy nikt wcześniej nie zrobił ?
Gdyby tak z nim było źle, zrobiłby coś ciekawego, małego, dostałby kase i było by po sprawie.
Widziałam go na konferencji w o2, widziałam film z ostatniej próby, wiemy że stres zmuszał go do brania propofolu... czego chcesz więcej? Nie wątpię, że chciał wystąpić, ale wziął na siebie zbyt wiele.