Kurcze strasznie to wszystko poplątane. Naprawdę sama już nie wiem co mam myśleć. Ja ze swoich wrażeń po sławnej "konferencji" oprócz tego o czym już pisałyście, pamiętam też ogromne zaskoczenie, że MJ wogóle zdecydował się na koncertowanie. Nie na wydanie płyty, nakręcenie teledysku, czy zaśpiewanie jednej/dwóch piosenek na jakiejś wielkiej gali tylko na serię koncertów

Jeszcze w ostatnim wywiadzie udzielonym, nie pamiętam dokładnie, ale myślę chyba o tym z końcówki 2008 roku, był wyraźnie niechętny na trasy i wypowiadał się zdecydownie, że pracuje, tworzy, coś tam kiedyś wyda, zrobi fanom niespodziankę, ale o serii koncertów raczej nie mamy co marzyć, bo nie zamierza się zaharowywać. I ok i słusznie- pomyślałam. A potem nagle BUM wielkie koncertowanie. Bardzo mi to zgrzytało.
A potem TA konferencja. Nie pamiętam już ile razy to oglądałam cofałam ogladałam cofałam oglądałam... Setki razy. Domalowywałam nawet, durna, okulary jakie miał na konferencji do innych jego w miarę aktualnych zdjęć- robiłam to po to, żeby porównać jego twarz. Bo taki niepodobny do siebie mi się wydawał. Michael zachowywał się tak dziwnie, tak zaskakujące było to jego dwuminutowe wystąpienie, te niedokonczone zdania, wieloznaczności, tytuł trasy i to jego skandowanie... I "I love you", które słyszałam milion razy, a wtedy na nowo mnie poruszyło
Tak. Ja myślę, że on mógł się z nami żegnać. To MOGŁO BYĆ pożegnanie.
Mógł też być pod wpływem jakiś środków i stąd odmienne zachowanie. Ale szczerze...Nie sądzę. Nawet jak używał tego i owego to jakoś absurdalne wydaje mi się, ze otumanił się przed dwuminutowym wystąpieniem

MJ raczej nie bał się nigdy swoich fanów, jego płomienne mowy, często długie, chociażby przemowa na MTV 2006 są na to dowodem. Zastanawia mnie jeszcze, od kiedy zaczął się tak dziwnie zachowywać? Przecież jeszcze całkiem niedawno wyglądało na to, że wszystko gra. Nie wiem. Sama już nie wiem co mam myśleć. A niestety nie potrafię się od tego uwolnić.