Wasilewski
- Wasilewski
- Posty: 10
- Rejestracja: pt, 11 wrz 2009, 22:07
Wasilewski
Witajcie!
Nazywam się Maciek, nick pochodzi od mojego nazwiska. Mieszkam w Lublinie, jestem w klasie maturalnej.
Jacko od zawsze był gdzieś tam w mojej pamięci, wciąż pamiętam gdy, jako dziecko, zobaczyłem go po raz pierwszy w telewizji (spytałem się mamy, co to za pani :D) i zrobił wtedy na mnie wielkie wrażenie (na pewno był to jakiś klip, czuję że z okresu Dangerous, Jackson tańczył na tle wielkiego tłumu - nigdy nie miałem motywacji, by sprawdzić dokładnie, co to było). Poważniejsze zainteresowanie przyszło jakiś rok temu, nigdy nie lubiłem Billie Jean, lecz na którejś z dyskotek nagle coś zaskoczyło... Byłem też wtedy na etapie kompletnego szaleństwa na punkcie Madonny i Prince'a - fascynował mnie fakt, że cała trójka urodziła się w tym samym roku, w przeciągu dwóch miesięcy i cała trójka osiągnęła wszystko, co jest do osiągnięcia. Do jego śmierci znałem co prawda tylko jego 'Number Ones', ale mogę szczerze powiedzieć, że od dawna kibicowałem mu w powrocie, wiedziałem, że jest przynajmniej tak samo utalentowany, jak dwójka jego rówieśników, że to wielki człowiek, który najprawdopodobniej ma jakiś krótkotrwały zastój. Okropnie cieszyłem się na jego comeback, więc równie okropnie przeżyłem to, że dosłownie pare dni przed koncertami Jacko rozstał się ze światem.
Nie chcę być zaszufladkowany, jako jeden z tych fanów, którzy pokochali go dopiero po śmierci, choć faktem jest, że naprawdę zacząłem go poznawać dopiero wtedy. Różnica jest taka, że Jackson siedział gdzieś w mojej podświadomości jako wielki artysta, trochę muzyczna ciekawostka, przyznaję - trochę relikt dawnych lat i dopiero po śmierci (szczególnie po odkryciu jego genialnych ballad) uświadomiłem sobie, że rzeczywiście, żadna gazeta i żaden program w radiu czy telewizji się nie mylił - był niekwestionowanym królem.
Na to forum zaglądałem już w poszukiwaniu niusów od czasów zaanonsowania trasy This Is It, nie będę ukrywał, zarejestrowałem się tutaj głównie dla wiadomości, szczególnie dotyczących tego koncertu planowanego na czerwiec.
Co mogę jeszcze powiedzieć? Moje główne zainteresowanie to taniec i muzyka, pewnie jak większości z was. Z tym wyjątkiem (a może właśnie nie wyjątkiem - przepraszam was więc wszystkich), tańcem chcę się zajmować przynajmniej półprofesjonalnie. Mam całkiem spore doświadczenie jeśli chodzi o muzyczne fora, w zamierzchłych czasach moderowałem nawet forum oficjalnego fan clubu Marilyna Mansona (nie bójcie się, do tego Szatana został mi tylko sentyment dzieciństwa :>), więc chyba możecie być spokojni - nie będę wam trollował.
Nazywam się Maciek, nick pochodzi od mojego nazwiska. Mieszkam w Lublinie, jestem w klasie maturalnej.
Jacko od zawsze był gdzieś tam w mojej pamięci, wciąż pamiętam gdy, jako dziecko, zobaczyłem go po raz pierwszy w telewizji (spytałem się mamy, co to za pani :D) i zrobił wtedy na mnie wielkie wrażenie (na pewno był to jakiś klip, czuję że z okresu Dangerous, Jackson tańczył na tle wielkiego tłumu - nigdy nie miałem motywacji, by sprawdzić dokładnie, co to było). Poważniejsze zainteresowanie przyszło jakiś rok temu, nigdy nie lubiłem Billie Jean, lecz na którejś z dyskotek nagle coś zaskoczyło... Byłem też wtedy na etapie kompletnego szaleństwa na punkcie Madonny i Prince'a - fascynował mnie fakt, że cała trójka urodziła się w tym samym roku, w przeciągu dwóch miesięcy i cała trójka osiągnęła wszystko, co jest do osiągnięcia. Do jego śmierci znałem co prawda tylko jego 'Number Ones', ale mogę szczerze powiedzieć, że od dawna kibicowałem mu w powrocie, wiedziałem, że jest przynajmniej tak samo utalentowany, jak dwójka jego rówieśników, że to wielki człowiek, który najprawdopodobniej ma jakiś krótkotrwały zastój. Okropnie cieszyłem się na jego comeback, więc równie okropnie przeżyłem to, że dosłownie pare dni przed koncertami Jacko rozstał się ze światem.
Nie chcę być zaszufladkowany, jako jeden z tych fanów, którzy pokochali go dopiero po śmierci, choć faktem jest, że naprawdę zacząłem go poznawać dopiero wtedy. Różnica jest taka, że Jackson siedział gdzieś w mojej podświadomości jako wielki artysta, trochę muzyczna ciekawostka, przyznaję - trochę relikt dawnych lat i dopiero po śmierci (szczególnie po odkryciu jego genialnych ballad) uświadomiłem sobie, że rzeczywiście, żadna gazeta i żaden program w radiu czy telewizji się nie mylił - był niekwestionowanym królem.
Na to forum zaglądałem już w poszukiwaniu niusów od czasów zaanonsowania trasy This Is It, nie będę ukrywał, zarejestrowałem się tutaj głównie dla wiadomości, szczególnie dotyczących tego koncertu planowanego na czerwiec.
Co mogę jeszcze powiedzieć? Moje główne zainteresowanie to taniec i muzyka, pewnie jak większości z was. Z tym wyjątkiem (a może właśnie nie wyjątkiem - przepraszam was więc wszystkich), tańcem chcę się zajmować przynajmniej półprofesjonalnie. Mam całkiem spore doświadczenie jeśli chodzi o muzyczne fora, w zamierzchłych czasach moderowałem nawet forum oficjalnego fan clubu Marilyna Mansona (nie bójcie się, do tego Szatana został mi tylko sentyment dzieciństwa :>), więc chyba możecie być spokojni - nie będę wam trollował.
- babybemine
- Posty: 329
- Rejestracja: pt, 24 lip 2009, 21:27
- Lokalizacja: Szczytno
- Dama Kameliowa
- Posty: 374
- Rejestracja: pn, 24 sie 2009, 12:52
Witam i zapraszam http://www.forum.mjpolishteam.pl/viewtopic.php?t=6745

"Najpiękniejsze usta które prawdy strzegą...
Najpiękniejszy uśmiech co cieszy smutnego."
- Wasilewski
- Posty: 10
- Rejestracja: pt, 11 wrz 2009, 22:07
A to uprzejmie przepraszam, nigdy nie powiedziałbym o nim Jacko Wacko, chyba że gdzieś baaaardzo po cichu, zawsze myślałem że samo Jacko to tylko zdrobnienie nazwiska. Zresztą przyzwyczaiłem się na forum Madonny do dość...specyficznych określeń, z których starsza pani to najlżejsze :> Ale widzę różnicę, Mad nigdy sobie nic z tego nie robiła, więc i można sobie było pofolgować, a na forum MJ uszanowanie jego woli będzie dla mnie priorytetem, o!
edit:
a zapomniałbym, żaden opis moich fascynacji muzycznych nie odda ich tak ostatecznie jak link do mojego lasta (jeśli macie tu osobny temat do wklejania linków do tego typu portali, to sory, jeszcze go nie odkryłem) - http://www.lastfm.pl/user/Wasylesky/
edit:
a zapomniałbym, żaden opis moich fascynacji muzycznych nie odda ich tak ostatecznie jak link do mojego lasta (jeśli macie tu osobny temat do wklejania linków do tego typu portali, to sory, jeszcze go nie odkryłem) - http://www.lastfm.pl/user/Wasylesky/
Witaj na forum, Maćku.
Mała prośba, pliisss, nie łącz i nie ocieraj o siebie gwiazd typu Madonna czy Prince vs Michael Jackson. Naprawdę coś o nim wiem, mając 31 lat, i pomimo dokonań innych gwiazd, Majki był gdzieś w innej przestrzeni jeśli chodzi o artystyczny świat. On wyprzedzał muzyczny/taneczny glob, był ubóstwiany za to, stąd - jak sądzę - tyle omdleń i sytuacji histerycznych na jego widok. Był legendą za życia, natomiast problem polega na tym, że nie jest artystą ostatniego dziesięciolecia. Było mi dane pamiętać z autopsji "Thrillera". Miałem tylko rok, gdy ukazał się "Off The Wall", więc ten album musiałem po latach nadrobić. Z całym szacunkiem do Madonny, ale ta pani zaczynała około połowy lat 80', podczas gdy MJ z The Jackson 5 startowali około połowy lat 60', czyli 20 wiosen wcześniej. Niestety, ale pomijając nawet znane szlagiery i jego niepodrabialny styl, trzeba poznać takie hity Króla, jak "Ben", "Working Day & Night", "Shake Your Body (Down To The Ground)", "Dancing Machine" itp., żeby wiedzieć, że innych artystów z Michaelem po prostu nie sposób łączyć.
Kiedyś MJ napisał z Lionelem Richie prawdziwy hymn "We Are The World". Zaśpiewało go wspólnie wielu topowych wówczas artystów. O Madonnie nikt nawet nie pomyślał, ponieważ - jak powiedział niedawno jeden ze znanych dziennikarzy - była ona z zupełnie innej galaktyki muzyki rozrywkowej. Nie wnikam, czy miał na myśli kicz, tandetę i zwyczajnie jej słabość wokalną. Ale tak rzekł.
Tak więc witam raz jeszcze i posłuchaj, po prostu posłuchaj choćby większych fragmentów albumów Michaela z całej kariery, a (mam nadzieję) przyznasz mi rację. Pozdrawiam ciepło!
Mała prośba, pliisss, nie łącz i nie ocieraj o siebie gwiazd typu Madonna czy Prince vs Michael Jackson. Naprawdę coś o nim wiem, mając 31 lat, i pomimo dokonań innych gwiazd, Majki był gdzieś w innej przestrzeni jeśli chodzi o artystyczny świat. On wyprzedzał muzyczny/taneczny glob, był ubóstwiany za to, stąd - jak sądzę - tyle omdleń i sytuacji histerycznych na jego widok. Był legendą za życia, natomiast problem polega na tym, że nie jest artystą ostatniego dziesięciolecia. Było mi dane pamiętać z autopsji "Thrillera". Miałem tylko rok, gdy ukazał się "Off The Wall", więc ten album musiałem po latach nadrobić. Z całym szacunkiem do Madonny, ale ta pani zaczynała około połowy lat 80', podczas gdy MJ z The Jackson 5 startowali około połowy lat 60', czyli 20 wiosen wcześniej. Niestety, ale pomijając nawet znane szlagiery i jego niepodrabialny styl, trzeba poznać takie hity Króla, jak "Ben", "Working Day & Night", "Shake Your Body (Down To The Ground)", "Dancing Machine" itp., żeby wiedzieć, że innych artystów z Michaelem po prostu nie sposób łączyć.
Kiedyś MJ napisał z Lionelem Richie prawdziwy hymn "We Are The World". Zaśpiewało go wspólnie wielu topowych wówczas artystów. O Madonnie nikt nawet nie pomyślał, ponieważ - jak powiedział niedawno jeden ze znanych dziennikarzy - była ona z zupełnie innej galaktyki muzyki rozrywkowej. Nie wnikam, czy miał na myśli kicz, tandetę i zwyczajnie jej słabość wokalną. Ale tak rzekł.
Tak więc witam raz jeszcze i posłuchaj, po prostu posłuchaj choćby większych fragmentów albumów Michaela z całej kariery, a (mam nadzieję) przyznasz mi rację. Pozdrawiam ciepło!