Ja podobnie mam ogromny sentyment to tego obrazu. Raz, że dla mnie Moonwalker stanowi esencją poetyki short filmów Michaela, tych filmików, gdzie rzeczywistość przeplata się z wytworami umysłu; a dwa to fakt, że jest dla mnie chyba najidealniejszym przedstawicielem epoki lat 80. ze swoimi typowymi sztucznymi sceneriami, hollywoodzkim przepychem i rozmachem, kiczem, kreacyjnością, formą górującą nad treścią, bogactwem nawiązań do tradycyjnych form dużego ekranu, zabawą i łączeniem różnych dziedzin popkultury (musical, występ rockowy, s-f...) i przesłaniem gdzieś tam powiedzianym, czasami dosłownie, kiedy indziej bardziej implicite, w subtelny sposób (dla tych lubiących szukać drugiego dna

). A jeśli chodzi o fabułę, w przypadku twórczości filmowej MJ trudno by ją przyjąć za główne kryterium oceny. Ja przynajmniej tego nie robię. Nielogiczności, brak ciągu przyczynowo-skutkowego, mieszanie przestrzeni (zwłaszcza w "Moonwalkerze"), fantazyjność w opozycji do recjonalności to elementy zastępujące wyrafinowaną, intelektualną fabułę i pomysł wg mojej oceny i mojego gustu. Mi się to podoba, bo miast odtwarzania znanej mojemu oku aż nadto rzeczywistości, mam świat z głowy jego twórcy. Wpadki też mnie nie rażą specjalnie. Za fantasy ogólnie nie przepadam, jednakże kręcą mnie rzeczy z nurtu kreowania i odwoływania się do wyzszej, wysnionej, metafizycznej rzeczywistości w jakiś niebanalny sposób. Taki osobisty i nieschematyczny (kto lubi Schulza, Gretkowską i Vonneguta wie o co chodzi

). A prznosząc to wszystko na grunt michaelowej wizji przedstawionej w "Moonwalkerze", jako że jest pomysłodawcą scenariusza, to jak na moj odbiór jest to jego wewnętrzny świat i pastisz tego wszystkiego czym MJ żył, się fascynował, podglądał z uwielbieniem w czasach, kiedy kształtowała się jego osobowość zawodowa, artystyczna a co z czasem przejął jako cos swojego. Ja na przykład postzregam go (artysta) jako zbitkę tych wszystkich czy to młodzieńczych, czy późniejszych pasji sztuką popularną ogólnie rzecz ujmując, choć też wyższą (chodzi mi np. o włączanie muzyki poważnej jako tła). Myślę, że to można odnieść do każdego aspektu działalności MJa jako twórcy, aczkolwiek teraz, ze względu na temat, ograniczę się do filmów. W "Moonwalkerze" jest mnóstwo pastiszy: filmy s-f, kreskówka czy jak to by się dzisiaj powiedziało - komiks, archetyp herosa ratującego świat od zagłady, sielanka filmów familijnych z l. 50, klimat gangsterskich produkcji z akcją w chicagowskich klubach, musicale, parodia, elementy filmu dokumentalnego, koncert, nowa forma filmu jaką był teledysk, western, i wiele wiele innych odwołań, nie wspominając o nawiązaniach do konkretnych tytułów (jak "Człowiek słoń" Lyncha). Albo się lubi taki misz-masz, hybrydę albo się nie znosi takiej konwencji, moim zdaniem. Albo fascynuje, albo śmieszy. Celowo nie wspominam nic o samej technice, bo to, że trąci myszką to wiadomo, jednakze same gatunki jakie wypracowało kino to już uczta dla tych , co kochają filmy, jak i sama zabawę z nurtami. Ciewawe, czy np. w takim kierunku szedłby MJ, gdyby realizował się jako reżyser.......
Natomiast, co do samego sedna problemu.... nawet nie chce mi się sprawdzać, czy faktycznie owy błąd jest dla mnie słyszalny, a jeśli jest, to czy jest drażniący, czy raczej może działa na plus. Jak dla mnie warto by było coś tym zrobić jedynie ze względów takich, by takie wydawnictwo miało należytą formę, by było perfekcyjne do ostatniego szczególu, o czym już pisano powyżej. Warto o to się starać. A jeśli chodzi o mnie, to muszę się przyznać, że po tak intensywnym obcowaniu z omawianym dziełkiem w przeszłości, teraz, kiedy mam go na DVD, nie obejrzałam ni razu. Są tacy, którzy kupują swoje ulubione analogi np. Led Zeppelinów na kompaktach ze względów kolekcjonerskich a i tak podłączają jakieś tam kabelki w komputerze, by brzmiało jak z adaptera, z trzaskami, szumem i innymi "efektami specjalnymi"

I ja jestem taką osobą. Miałam juz "Moonwalkera" na płycie, a nękana nieodpartą potrzebą, pożyczyłam od kumpla stare, zjeżdżone video, by obejrzeć tenże film. Z paskami, gdzieniegdzie skaczącym obrazem i dźwiękiem mono!! Dziwne?? Pewnie i owszem

Jeżeli jednak będę chciała posłuchać kawałków z "Bad" w absolutnie idealnym brzmieniu, z niekłamaną frajdą włączę sobie z odtwazracza. A tak, w wypadku "Moonwalkera", cenię bardziej klimat, niż doskonałość odtwarzania.
All that nostalgia!!
