Podświadomość, energia, sny i inne czary mary. Oraz MJ:)

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Skoro moja skromna osoba (siadeh_ to potwierdzi ;-) ) tu już drugi raz zostaje przywołana, to może coś wystukam.
Podświadomość potrafi być zaskakujaca. Wczoraj miałem takie oto zdarzenie. Mam w pracy małe zaplątanie. Parę osób chciało mnie wmanewrować w rzeczy, które na dłuższą metę mogą mi zaszkodzić. Staram się być osobą asertywną, ale czasem mi nie wychodzi, a później baran jeden cierpię. Rano się umówiłem, że w pierwszej godzinie pracy pójdę coś dla kogoś załatwić z szefem(wiedząc, że wcale to mi dobrze na popóźniej nie zrobi). No i dziś rano... Zaspałem. Po raz 3 w życiu zaspałem totalnie. Miałem byc w pracy o 7, a obudziłem się o 7:03. Ludzie musieli załatwić sprawę sami. Podświadomość im odmówiła za mnie. A oni oczywiście sobie świetnie poradzili beze mnie.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Hihi, to wokół mnie chyba wiele strasznych zdarzeń od których podświadomość musi mnie chronić, bo ja notorycznie zasypiam. Ale jakoś tak przeważnie wtedy, kiedy mogę sobie na to pozwolić. Jakos nic przez to nie tracę, a wręcz przeciwnie, często dochodze do wniosku, że mogłam zaspać jeszcze bardziej.
A Kaem, Ty potrafisz hipnotyzować? Marta coś wspominała :>

Marta, a co do spotkania, to ja pojęcia nie mam co sie w styczniu będzie działo. Może się i nawet spotkamy, ale jesli Ty faktycznie wpadniesz jak po ogień, to nie wiem...zapalniczke sobie kup czy co... Ale jeśli to spotkanie by wyglądało sensownie (nie pół godziny) to mogłabym może coś wykombinować. W końcu do Katowic tylko kilka godzin:)

A do Francji to jadę sobie postudiować. Zrobię tam jeden semestr, w Nicei. A Francuzi to straszni papierkowcy i cholera ich wie czy będą coś cchieli, żeby im jeszcze przesyłać. Póki co musze jakiś formularz 111 (ubezpieczenie) załatwić. Nawet nie wiem jak, bo się zasady zmieniają od stycznia, to nie wiem czy mam zxałatwiać teraz stary, czy w styczniu ten nowy, i czy ja w takim razie zdążę i w ogóle. I nie wiem jak w tej Francji na uniwerkach z netem, bo słyszałam, że średniowiecze.
Boższ, zjedzą mnie tam. No marnie zginę po prostu... :)
thewiz
Posty: 1256
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 23:46
Lokalizacja: Z gwiazd....

Post autor: thewiz »

kaem pisze:Skoro moja skromna osoba (siadeh_ to potwierdzi ;-) ) tu już drugi raz zostaje przywołana, to może coś wystukam.
Podświadomość potrafi być zaskakujaca. Wczoraj miałem takie oto zdarzenie. Mam w pracy małe zaplątanie. Parę osób chciało mnie wmanewrować w rzeczy, które na dłuższą metę mogą mi zaszkodzić. Staram się być osobą asertywną, ale czasem mi nie wychodzi, a później baran jeden cierpię. Rano się umówiłem, że w pierwszej godzinie pracy pójdę coś dla kogoś załatwić z szefem(wiedząc, że wcale to mi dobrze na popóźniej nie zrobi). No i dziś rano... Zaspałem. Po raz 3 w życiu zaspałem totalnie. Miałem byc w pracy o 7, a obudziłem się o 7:03. Ludzie musieli załatwić sprawę sami. Podświadomość im odmówiła za mnie. A oni oczywiście sobie świetnie poradzili beze mnie.

Moze to jednak taki dzien dzis byl idealny na zasypianie.Mowie tak,bo mi tez akurat dzis zdarzylo sie zaspac totalnie.Kiedys mialam taka sytuacje,ze zaspalam na egzamin ,jeszcze bardziej grzebiac w prehistorii to zaspalam na jakas tam olimpiade w szkole sredniej. Dzis zaspalam na kolo.
Czyli z tego wynika,ze ja sie panicznie boje egzaminow i takie tam?
W sumie to zadzwiajacym jest fakt,ze ja naprawde rzadko zasypiam.Dzis tymczasem nie wiem nawet jakim cudem moj budzik odmowil posluszenstwa.

Ech :surrender:
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

thewiz, ponoć nie ma przypadków, choć nie ma jednego wytłumaczenia na wszystko.
Jowita, tak. Uczyłem się prywatnie hipnozy. Czasem ją stosuję w pracy.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Emmm, a właśnie właśnie... bo w sumie nie wiem i się chciałam zapytać. A "od czego" dokładniej jesteś?
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

To już na pw;)
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

kaem pisze:To już na pw;)
poproszę :)
Awatar użytkownika
cicha
Posty: 1611
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 8:21
Lokalizacja: silent world

Post autor: cicha »

Skoro tutaj wplatalas Michaela, to pozwole sobie przypomniec fragment wywiadu Michaela z Barbara Walter. Mowil o smierci ksieznej Diany:
++++++++++++++++++
Barbara: How did you hear of her death?
Michael: Um...I woke up (in a quiet and reflective voice) and my doctor gave me the news. And I fell back down in grief, and I started to cry. The pain...I felt inner pain, in my stomach, and in my chest. (his voice starts to break slightly) So, I said, "I can't handle this...it's too much." Just the message and the fact that I knew her personally. Then on top of that one I said, "There's another one...real soon...I feel it coming...there's another one....it's another one coming and I pray it's not me...please don't let it be me." And then Mother Theresa came...
Barbara: Are you psychic...is that what you're saying?
Michael: I don't want to say that, but I've done it before.
Barbara: And you thought it might be you?
Michael: Yes. (looks down at his folded hands) I've been living that kind of life all my life. The tabloid press...that kind of press...not the press...the tabloids, the paparazzi, that type. I've been running for my life like that, hiding, getting away. You can't go that way 'cause they're over there...well lets go this way and pretend we're going that way...and we'll go that way. Someone should say, "Hold on! Stop! This person deserves their privacy. You're not allowed to go in there!" I go around the world dealing with running and hiding. You can't...I can't take a walk in the park...I can't go in the store...you can't...I have to hide in the room. You feel like you're in prison.
++++++++++++++++++++++++++
BW: Jak uslyszales o jej [Ksieznej Diany] smierci?
MJ: [cichym i refleksyjnym glosem] Obudzilem sie i moj doktor przekazal mi wiadomosc. Opuscilem sie zmartwiony [na lozko ?] i zaczalem plakac. Bol...czulem wewnetrzny bol, w moim brzuchu i w klatce piersiowej. [glos zaczal sie zalamywac]. Powiedzialem, ze dluzej tego nie zniose...tego jest za duzo. Ta wiadomosc i fakt, ze widzialem i rozmawialem [kiedys] z Diana osobiscie. Pozniej dodalem: "Bedzie jeszcze jedna osoba/smierc /?/...wkrotce...czuje, ze nadejdzie...jeszcze jedna...czuje to i modle sie, zebym to nie byl ja...prosze nie pozwol bym byl to ja". I [wkrotce po Dianie] odeszla Matka Teresa....
BW: Masz zdolnosci parapsychiczne....to chcesz powiedziec?
MJ: Nie chce o tym mowic, ale mialem juz takie sytuacje wczesniej.

No i dalej MJ wyjasnia dlaczego myslal, ze to moglby byc on sam.
O paparazzich, o ucieczce przed nimi, o swoim zyciu jak w wiezieniu przez te wszystkie lata...no i czar metafizycznosci pryska ;-)
+++++++++++++++++++++++++++
No coz? Wyluskalam cos takiego dla Ciebie MJowitku.
Jak czytalam ten wywiad a nawet ogladajac go i widzac Michaela, przemawiajacego takim glosem, to az ciary przechodza. Mniejsza z tym, czy w to wierze czy nie. Wydaje mi sie, ze takie sprawy sa szczegolnie analizowane przez humanistow (ot chociazby romantykow choc nie tylko ;-) ) a nie tych, co cenia sobie empiryzm nade wszystko... :-)

To ja juz sobie zmykam z tego dzialu :wariat:
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Joooo, dziękuję cicha za ten fragmencik wywiadu. Faktycznie. Przypomniało mi się teraz, jak MJ o tym mówił...

A mnie to fascynuje. Wbrew pozorom trudno mnie przekonać do rzeczy, w które nalezy po prostu uwierzyć. Które nie mają żadnego potwierdzenia w nauce.

Ale sny, podświadomość, ciało astralne.. to od dawna przedmioty badań naukowców. Przeprowadza się wiele eksperymentów, pisze o tym książki, prowadzi badania.

To dlatego mnie to pociąga. Bo to takie... niewiarygodne, a prawdziwe.

Piszłam dziś do biblioteki tylko przedłużyć książki, ale była kolejka, to na chwilę zajrzałam między półki i .. jakoś tak... wypożyczyłam sobie "Podróże astralne" Richarda Webstera. Ktoś to może zna? I może polecić, albo.. odlecić? Póki na początku jestem...

Jedno mnie zawsze odciąga od takich książek: obawa przed pseudopsychologami. Napisze taki jeden z drugim książkę, wyda, zarobi, a takiemu MJowitkowi jak ja to nieco trudno czasami się rozeznać co jest wartościowe, a co nie.

Jakby komus się przypomniało coś o MJu, to posze bardzo :] Też cos sama potem może jeszcze napiszę:]

kisses and hugs...

A popos.
Kiedyś przeczytałam, że:
"W prowadzonym przez siebie ośrodku (w stanie Ohio) doktorzy Bill i Dean McGrane zajmujący się problemami poczucia własnej wartości odkryli, że dla zachowania lepszej równowagi psychicznej, ludzie potrzebują codziennie większej liczby uścisków. Minimum, powiadają, wynosi cztery uściski, aby móc funkcjonowac na podstawowym poziomie. A żeby się rozwijać, człowiek potrzebuje dwunastu uścisków dziennie"

:hug: :hug: :hug: :hug: :hug: :hug: :hug: :hug: :hug: :hug: :hug: :hug:

:party:
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

A miałam taki fajny sen, to napiszę:

Miałam dziś kilka snów, które kompletnie mi się poplątały i pamiętam po kawałeczku z każdego. Ale jeden mi sie szczególnie podobał:

Jechałam takim takim roller coasterem z innego wymiaru.
Na początku jechałam w miarę powoli, bez większych wrażeń, ale potem przyspieszyło i było super! Wzbijało się to w chmury, raz nawet wyżej, i mogłam na nie spoglądać z góry. Były jak wata, którą ktoś rozerwał palcami. Jakoś się taki rodzaj chmur nazywa, nie pamiętam. I nagle gdzieś na szczycie kręciołek, pędem w dół, niemal pionowo. Jechałam już dosyć szybko i strasznie mi się to podobało. Żaden koszmar, nic z tych rzeczy. Ale najniezwyklejsze było to, że nagle jechaliśmy niżej, w miejscu, gdzie było dużo ludzi, zaraz nad ich głowami. I nagle odkryłam, że przepływamy przez głowy tych ludzi. Oni w ogóle nas nie zauważali. Jakbyśmy byli w innym wymiarze. Wiedziałam, że to niezwykłe, ale specjalnie mnie to nie zadziwiało. Jakby to było coś całkiem prawdopodobnego. Po pewnym czasie podjechaliśmy do „zamku strachów”, takiego już prawdziwego, realnego, z rzeczywistymi wagonikami. Wjechaliśmy do niego jak zwykły wagonik, jakby teraz była nasza kolej. Strasznie nudno było w tym zamku strachów. Jakaś wiedźma, nagły obrót, ciemna płachta i inne straszne rekwizyty. Ale nie wywoływało to we mnie większych emocji. Mniejszych w zasadzie też nie. Chyba wyjechaliśmy z tego zameczku, ale nie pamiętam. Nie pamiętam już nic dalej. Samego początku snu tez nie kojarzę. Sama jazda.
Marta Wozniak
Posty: 35
Rejestracja: ndz, 30 paź 2005, 1:07
Lokalizacja: Slask/Zaglebie

Post autor: Marta Wozniak »

To ja znowu nie na temat:MJowitku odpuscmy sobie spotkanie, ja tylko tak o tym wspomnialam, bo cos mi sie przywidzialo, ze mieszkasz blisko mnie. Niewazne. A w Nicei jest fajnie. Zazdroszcze Ci bardzo. Gdyby to byl Paryz, to moglybysmy sie tam spotkac, bo ja mam 2 godz. pociagiem, ale na poludnie na razie mnie nie poniesie. No nic. Ja to tylko tak...z tesknoty, bo fajnie mi bylo z Wami w Krakowie!Napewno bedzie Ci tam wspaniale i nie waz sie czuc od nich gorsza, bo jestes z Polski!!!
A na temat...na temat, to ja sie naprawde bardzo wstydze ;-) Moze kiedys. Bo temat tak naprawde bardzo mnie interesuje, tylko eter za szeroki i niekontrolowany. Ale np moja obecnosc w S.M. na poczatku roku miala z tym(tematem ) wiele wspolnego.Nawet cos na ten temat belkotalam w wywiadach na caly swiat jak idiotka skonczona, ze niby mam"misje" czy cos...:-P ! Bo Michael potrzebuje pozyczyc troche energii, zeby nie pasc tam jak kawka. No to ja chcialam mu jej pozyczyc... Boze, jaka ja jestem cyniczna! Ale ludzi trzeba trzymac za reke, kiedy przechodza przez pieklo, bo to im pomaga. Gdybym w to nie wierzyla, to bym siedziala w domu, bo na wystepy cyrkowe tam nie jechalam.
Anyway, mam nadzieje, ze pogadamy kiedys o tym i owym. :szepcze:
Usciski! I juz tu nie przeszkadzam!
Marta
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Marta Wozniak pisze: Usciski! I juz tu nie przeszkadzam!
Ależ przeszkadzaj, przeszkadzaj!
Mi bardzo miło, jak ktoś tutaj przeszkadza! Ja wprost uwielbiam, jak ktoś mi wejdzie do wątku i poprzeszkadza! Ok, a tak serio, to jeśli piszę sobie wątek, a widzę, że w nim nikt nic, to dochodzę do wniosku, że po prostu nikogo to nie interesuje i przestaję pisać. Owszem, widzę, że "ktoś tu wchodzi", ale wchodzić nie znaczy czytać ani się tym interesować. Kapralek widać tym żyje (czy chce czy nie, hihi, moce go same dopadły), kaem naipsał kilka zdań, ale nie wygląda na to, żeby go dyskusja wciągnęła. W sumie rozumiem, jakbym się psychologowaciła cały tydzień w pracy to dla rozrywki szukałabym sobie innego tematu. Wpadła tu cicha, z superpostem, który mnie strasznie usieszył, bo pamiętałam, ze cos o MJu mozna napisać, ale to mi wypadło z głowy, no i jeszcze Ty, co miałaby coś do powiedzenia, a postanawia, że siedzi cicho.

No i słusznie, że "misję" miałaś. Ja się z tym zgadzam.
A co do pisania, to może będziesz mniej oniesmielona, jesli powiem, że własnie czytam sobie książkę Richarda Webstera "Podróże astralne" - praktyczny podręcznik, który traktuje o podróżach poza ciało, które są podobno przyjemne i całkowicie bezpieczne, a powrót z nich jest łatwy i pewny. :party: :wariat:
Toteż pisz śmiało Marta o swoich przemyśleniach i doświadczeniach, zapewniam, że nie uznam Cię za nienormalną :party:
Ostatnio zmieniony wt, 13 gru 2005, 20:30 przez MJowitek, łącznie zmieniany 1 raz.
Marta Wozniak
Posty: 35
Rejestracja: ndz, 30 paź 2005, 1:07
Lokalizacja: Slask/Zaglebie

Post autor: Marta Wozniak »

Eee, no co Ty, tak publicznie mam pisac o "tych" sprawach? Mmmm...
I`m supposed to heal people or something- I hear this once in a while. Chcialabym, to z pewnoscia. Tak wiec Mike`us powinien sie czuc zaszczycony, jak mu podaje lapke! I wyciagac ja do mnie jak najczesciej!
Wczoraj mialam jakis dziwnie pomieszany dzien. Rano w pracy nasz cleaner powiedzial mi, ze mam specjalna aure-jaki piekny komplement! Czesto to slysze od mniej lub bardziej nawiedzonych ludzi.Do nawiezonych zreszta nic nie mam, byle by tylko kontaktu z rzeczywistoscia nie tracili, bo ja za bardzo tolerancyjna nie jestem i nie lubie jak ktos za bardzo odplywa. Pewne sprawy nalezy zostawic dla siebie. A juz napewno nie robic z nich biznesu.(bioenergoterapeuci)
Anyway-to bylo rano. Potem poszlam na godzinke do pubu z ludzmi z pracy w celach integracyjnych ( bo ja mam typowo polska, skromna nature i cos w tej mojej pracy jestem niewidoczna przez to, ze nie wysilam sie na utwierdzanie kazdego z osobna jaka to ja jestem cudowna). A potem pojechalam do domu autobusem i ...zostalam zaatakowana przez murzynke(taaak, wiem, ze to sie pisze z duzej litery...). Ponoc popchnelam jej 2-letnie dziecko, jak wysiadalam z autobusu. Nic o tym nie wiem, a dzieci to dla mnie swietosc, ale przeprosilam to dziecko spokojnym glosem. Moze i by bylo ok, ale ona wpadla w jakis amok. Tylu przeklenstw i wyzwisk w zyciu nie slyszalam, a zwlaszcza pod swoim adresem. Okropnosc. Jakis przechodzien odsunal ja odemnie, a ja zadzwonilam po policje. Chciala mi paznokciami oczy wydlubac. Najgorsze jest to, ze byla z nia jej 10-cio letnia corka, ktora dorownywala matce iloscia przeklenstw pod moim adresem. Niesamowite, co moze w jednej chwili stac sie z czlowiekiem-dopadl mnie jakis potworny atawizm, poczulam jak moje cialo przygotowuje sie na to, by sie z nia bic, nawet, by ja zabic-na oczach jej dzieci. Ja nigdy w zyciu nikogo nie uderzylam, ani nawet nie obrzucilam wyzwiskami.Potwornosc. Jednoczesnie czulam, jak moje rece nie potrafia uniesc sie w gore, bo PODSWIADOMOSC mowila mi, ze to jest zle.
Wysiadajac z autobusu bylam zmeczona-glownie tym, ze przez cala droge grupa 13-15-letnich (czarnych oczywiscie) nastolatkow zdominowala autobus puszczajac glosno muzyke, pijac piwo i gadajac i klnac na caly autobus. Dzien wczesniej bylo to samo-inna grupa nastolatkow(czarnych)puszczala podklad muzyczny, a jakis chlopak imponowal 13-to letnim dziewczynom ubranym jakby szly do nocnej pracy pod latarnia-i rapowal im. Chyba z 5 piosenek tak "wygadal" olewajac totalnie pasazerow. Glowa mnie boli na sama mysl o autobusach-moze rzeczywiscie otarlam sie o to dziecko, nie wiem. To zreszta niczego nie usprawiedliwia.
Za 7 dni przeprowadzam sie do dzielnicy, w ktorej na mieszkania stac tylko osoby bogate, wyksztalcone i z klasa. I biale.Nie moge sie doczekac. A wczorajsze zdarzenie upewnilo mnie tylko w wyborze, ze moj spokoj i bezpieczenstwo jest wazniejsze niz wszelkie pieniadze. Moja obecna dzielnica nie jest zla, ale jest mieszana. Nie chce, by ktos mnie atakowal, bo jego kutlura uznaje to za normalne zachowanie, nie chce, by ktos mnie zgwalcil, bo-znowu-jego kultura i religia uznaje kobiety jako podgatunek, cos na ksztalt zwierzatka domowego. Londyn jest miastem podzielonym-ale ten podzal jest wymuszony i nieunikniony. Ja na widok arabow(no wiem, z duzej!), czarnych, obracam glowe w inna strone, przechodze na druga strone ulicy, nie siadam obok. Ja- osoba niesamowicie tolerancyjna, ktora robaczki z chodnika podnosi, zeby ich nie podeptano. Przykre to. Ale najwyrazniej zasluzone. Po doswiadczeniach z 14lat mojego podrozowania po swiecie.
A z Kaemem to my sobie bardzo czesto gadamy na takie "uduchowine" tematy. Chyba cala nasza przyjazn jest na tym wlasnie oparta. Tylko, ze to nie na takie publiczne posty, musicie sie kiedys spotkac oko w oko. Moze na zlocie, o ile wrocisz do tego czasu?
To chyba tyle w "nietemacie", chociaz poniekad na temat. :hug:
Marta
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

MJowitek pisze:kaem naipsał kilka zdań, ale nie wygląda na to, żeby go dyskusja wciągnęła. W sumie rozumiem, jakbym się psychologowaciła cały tydzień w pracy to dla rozrywki szukałabym sobie innego tematu
Dzięki za wyrozumiałość.
Moje doświadczenie z hipnozą zaczęło się chyba na 3 roku studiów. Miałem szczęście poznać pewną psycholożkę, fenomenalną, chętną do dzielenia się swoim warsztatem. Zrobiłem u niej później odpłatnie i nieodpłatnie "po znajomości" trochę kursów w temacie.
Hipnozę można stosować do np. przywołania w wyobraźni osoby zmarłej, by dokończyć nie domkniętą żałobę. Albo by wyciszyć pacjenta i wprowadzić w transie kluczowe słowa, służące do pożądanej przez niego zmiany czy do dowartościowania osoby. Oczywiście z uwagą i ostrożnością- by nie naruszyć systemu wartości zgłaszającej się osoby. Zresztą, gdy to się tak robi, hipnoza czy trans nie działają. No i nie z kopyta, na 1 wizycie.

Polecam zapoznać się z pracami pana, co się nazywa Milton Erickson. Niezwykły facet. Potrafił wyczaić problem w kilkanaście sekund. I podprowadzać do rozwiązania problemu, gadając o pomidorach. Mistrzostwo świata. W języku polskim wyszło, wydane przez Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, parę książek, napisanych przez jego uczniów:
M. Yapko "Podstawy hipnozy"
J. Haley "Niezwykła terapia"
M. Erickson, E. Rossi "Lutowy człowiek"
J. Zeig "Spotkania z Ericksonem"
Świetne książki, w większości to opisy przypadków, nie sucha teoria.

Jest jeszcze inna fajna książka (która teraz przychodzi mi do głowy), również z psychologii, kompletnie nie związana z Ericksonem i hipnozą. R. Akeret i D. Klein "O mężczyźnie, który kochał niedźwiedzicę polarną". To ksiażka o psychologu, który po latach terapii postanowił poszukać swoich pacjentów, by zobaczyć, jak sobie radzą. Piękna rzecz, bardzo wciągająca.

No i książki o Bercie Hellingerze, pracującym czysto na energii. Metoda odkryta wśród plemienia Zulusów, ocierająca się o ezoterykę, ale nią nie będąca. Też genialna sprawa.
Awatar użytkownika
mania
Posty: 30
Rejestracja: pt, 25 lis 2005, 21:24
Lokalizacja: Wielkopolska

Post autor: mania »

Marta Wozniak pisze:
(...) bo ja za bardzo tolerancyjna nie jestem(...)
(...) Ja- osoba niesamowicie tolerancyjna, ktora robaczki z chodnika podnosi, zeby ich nie podeptano (...)
Hmmm... sama juz nie wiem... ale to drugie stwierdzenie oczywiscie mi bardziej pasuje do Twojej osoby... znam Cie co prawda sporadycznie, ale tak dłuuuugo ;-)
Marta, ale zes miala przygode... :rocky: az strach pomyslec, co moglo byc dalej, gdyby nie ta policja... przyjechala chociaz?
mam nadzieje, ze chociaz w tym pubie bylo fajnie i wesolo ;-)

acha... marta napiszesz cos, please, w temacie Michael JAckson, czyli GRUBY GLOS I PROTEZY NOSA W SZAFIE... Ty to wiesz, i nam prawde powiesz.. japrosic
___________
mania
ODPOWIEDZ