MOONWALKER problem

Wyłącznie pewne i obiektywne informacje. Wielkie wydarzenia i ciekawostki, czyli kim jest naprawdę Michael Jackson. Uwaga - spamowanie w tym dziale jest niedozwolone.

Moderators: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia

User avatar
billie_jean
Posts: 166
Joined: Thu, 10 Mar 2005, 19:29
Location: bronx, NY

Post by billie_jean »

THRILLER wrote: Ciebie na pal! piracie jeden!

A tak poważnie to kogo masz na avatarze? musze spytać bo nie zasnę.
biedny Thrillciu...kolejna bezsenna noc...jak nie imię to avatar... ;-)

#billie_jean# w piżamie :ziew:
"- I have stones to sell, fat to chew, and many different men to see about many different ducks, so if I am not rushing you...
- Slow down, Franky, my son. When in Rome...
- I am not in Rome, Doug. I am in a rush. "
User avatar
Schmittko
Posts: 412
Joined: Thu, 10 Mar 2005, 19:09
Location: Katowice

Post by Schmittko »

THRILLER wrote:A tak poważnie to kogo masz na avatarze? musze spytać bo nie zasnę.
spaliśmy kiedyś w jednym łóżku, a nie poznajesz??? :beksa:
User avatar
konklon
Posts: 6
Joined: Fri, 11 Mar 2005, 12:56

Post by konklon »

nie czytałem wszysykiego ale co do przyspieszenia- to pamiętam już od dawna że pierwsza część filmu takowa była- szczególnie rzucało mi się to podczas miksów- wydaje mi się, że nie ma co reklamować. film został tak zrobiony. technicznie źle coś poszło. Druga możliwość to fakt, że ntsc ma 29 klatek na sekundę a pal 25- w usa być może film leci ok a w europie dla wrażliwych wydawać się może..... chyba walnąłem głupotę ale to jest fakt- to błąd w produkcji filmu a nie producentów płyty.
User avatar
Majkel
Site Admin
Posts: 1450
Joined: Thu, 10 Mar 2005, 17:59
Location: z nienacka

Post by Majkel »

konklon wrote:Druga możliwość to fakt, że ntsc ma 29 klatek na sekundę a pal 25- w usa być może film leci ok a w europie dla wrażliwych wydawać się może..... chyba walnąłem głupotę ale to jest fakt- to błąd w produkcji filmu a nie producentów płyty.
dokładnie to wyzej opisałem :]
...
User avatar
Marzena
Posts: 98
Joined: Fri, 11 Mar 2005, 10:53
Location: SŁUPSK

Post by Marzena »

Witam! Jestem strasznie niekulturalna, nie przywiatałam się w poprzednim poście glupija (choć to mój dopiero 3 post).
Właśnie obejerzałam sobie MONNWALKER'a kolejny raz i wiecie co, albo się starzeję (co by nie mówić, do 30-tki mam bliżej niż dalej), albo padło mi na wzrok (bo uszy z całą pewnością mam "dębowe"), ale nie zuważyłam nic, ani nie usłyszałam niczego niepokojącego ;-). U mnie wszystko z tym filmem jest ok. Nie mam takiego "normalnego" DVD i w związku z tym film oglądam "w komputerze". A mój komputer........ szkoda gadać.... stary ......powolny i ogólnie ZŁOM, więc tym bardziej jestem zdziwiona brakiem problemów przy odtwarzaniu.
Gorąco wszyskich :calus: pozdrawiam
User avatar
Pinky
Posts: 2
Joined: Sun, 20 Mar 2005, 20:19
Location: Cieszyn

Post by Pinky »

Schmittko wrote: Głos Michaela ma być taki jaki jest, a nie "zwiewiórkowany", jak ja to nazywam.
Ha! Od jakichs 10 lat tak samo nazywam to zjawisko (o ile pamietam, zawsze kojarzylo mi sie ono z wiewiorami, zwanymi Chip & Dale). Poza tym, zgadzam sie oczywiscie.
User avatar
kaem
Posts: 4415
Joined: Thu, 10 Mar 2005, 20:29
Location: z miasta świętego Mikołaja

Post by kaem »

A mnie się podoba to przyspieszone tempo. Nie słyszę zniekształceń w głosie, o którym piszecie. W podobnym przyspieszeniu szło "Can't let her get away" w filmie "Dzień Świstaka" i brzmiało przez to wg mnie o wiele lepiej, niż na Dangerous.
Obejrzałem sobie wreszcie Moonwalkera po latach, tym razem na na dvd. Fabuła filmu dość durna jak na mój dzisiejszy gust. Nieskładna. Choćby ta scena z goniącymi Michaela psami: już go dołapują- cięcie- kolejna scena z zupełnie innej beczki. Nie mówiąc o pomyśle zamieniania człowieka w samochód czy w statek kosmiczny.
LaToya kiedyś pokusiła sie na analizę fabuły "zabili go i uciekł", do której Michael uparcie niemal w każdym obrazku nawiązuje (Moonwalker, Ghosts, Thriller, Remember the time, etc). Wymyśliła, że to pojedynek syna z ojcem. Nie brzmi to głupio. Jakiś dziennikarz pisał o Michaelu, że żyje On w przeświadczeniu, że rzeczywistość to to samo, co bajka, gdzie jest świat czarno- biały i zło zawsze zostaje pokonane. Po 17 latach mamy sequela Moonwalkera na sali sądowej. Tym razem to nie bajka. Zgadnijcie, kto przejął rolę Franka Lideo?
No nic to. Rozbawiła mnie scena, w której pani z Club 30's, podczas "Smooth criminal", się co chwila
nadyma do saksofonu, którego nijak nie słychać. A robi to tak, jakby chciała się napić z instrumentu. Może już się ubzdryngoliła, to by wiele tłumaczyło :smiech: . No i parę lapsusów z "Come together", gdzie słychać wokal Michaela, a On wtedy wcale nie porusza ustami.
I wiecie co? Pomimo że film dość przygłupi i na pewno nie dla dzieci (według dzisiejszych standardów- nie! dla pięści i cyców), to ogląda się go wyśmienicie. I po Bad dziś sięgnąłem, a dawno tego krążka nie słuchałem.
Szkoda, że nie dołączyli materiału making of, który krąży po sieci. Jest tylko zwiastun jako dodatek. Niestety nie przetłumaczono tekstów piosenek, za to mamy wyjaśnienia po polsku co do wszelakich napisów i tabliczek na ścianach :mlotek: .
I na zakończenie ciekawostka- z końcowych napisów zniknęły podziękowania dla Quincy Jonesa, które były na filmie w wersji VHS. Mamy za to min. informację po koreańsku, że nie wolno dzielić się tą płytą z bliźnim, dając mu kopię, bo jak tak, to faceci w czerni dadzą nam bęcki.
User avatar
Sade
Posts: 69
Joined: Wed, 23 Mar 2005, 21:53

Post by Sade »

Ja podobnie mam ogromny sentyment to tego obrazu. Raz, że dla mnie Moonwalker stanowi esencją poetyki short filmów Michaela, tych filmików, gdzie rzeczywistość przeplata się z wytworami umysłu; a dwa to fakt, że jest dla mnie chyba najidealniejszym przedstawicielem epoki lat 80. ze swoimi typowymi sztucznymi sceneriami, hollywoodzkim przepychem i rozmachem, kiczem, kreacyjnością, formą górującą nad treścią, bogactwem nawiązań do tradycyjnych form dużego ekranu, zabawą i łączeniem różnych dziedzin popkultury (musical, występ rockowy, s-f...) i przesłaniem gdzieś tam powiedzianym, czasami dosłownie, kiedy indziej bardziej implicite, w subtelny sposób (dla tych lubiących szukać drugiego dna :-) ). A jeśli chodzi o fabułę, w przypadku twórczości filmowej MJ trudno by ją przyjąć za główne kryterium oceny. Ja przynajmniej tego nie robię. Nielogiczności, brak ciągu przyczynowo-skutkowego, mieszanie przestrzeni (zwłaszcza w "Moonwalkerze"), fantazyjność w opozycji do recjonalności to elementy zastępujące wyrafinowaną, intelektualną fabułę i pomysł wg mojej oceny i mojego gustu. Mi się to podoba, bo miast odtwarzania znanej mojemu oku aż nadto rzeczywistości, mam świat z głowy jego twórcy. Wpadki też mnie nie rażą specjalnie. Za fantasy ogólnie nie przepadam, jednakże kręcą mnie rzeczy z nurtu kreowania i odwoływania się do wyzszej, wysnionej, metafizycznej rzeczywistości w jakiś niebanalny sposób. Taki osobisty i nieschematyczny (kto lubi Schulza, Gretkowską i Vonneguta wie o co chodzi ;-) ). A prznosząc to wszystko na grunt michaelowej wizji przedstawionej w "Moonwalkerze", jako że jest pomysłodawcą scenariusza, to jak na moj odbiór jest to jego wewnętrzny świat i pastisz tego wszystkiego czym MJ żył, się fascynował, podglądał z uwielbieniem w czasach, kiedy kształtowała się jego osobowość zawodowa, artystyczna a co z czasem przejął jako cos swojego. Ja na przykład postzregam go (artysta) jako zbitkę tych wszystkich czy to młodzieńczych, czy późniejszych pasji sztuką popularną ogólnie rzecz ujmując, choć też wyższą (chodzi mi np. o włączanie muzyki poważnej jako tła). Myślę, że to można odnieść do każdego aspektu działalności MJa jako twórcy, aczkolwiek teraz, ze względu na temat, ograniczę się do filmów. W "Moonwalkerze" jest mnóstwo pastiszy: filmy s-f, kreskówka czy jak to by się dzisiaj powiedziało - komiks, archetyp herosa ratującego świat od zagłady, sielanka filmów familijnych z l. 50, klimat gangsterskich produkcji z akcją w chicagowskich klubach, musicale, parodia, elementy filmu dokumentalnego, koncert, nowa forma filmu jaką był teledysk, western, i wiele wiele innych odwołań, nie wspominając o nawiązaniach do konkretnych tytułów (jak "Człowiek słoń" Lyncha). Albo się lubi taki misz-masz, hybrydę albo się nie znosi takiej konwencji, moim zdaniem. Albo fascynuje, albo śmieszy. Celowo nie wspominam nic o samej technice, bo to, że trąci myszką to wiadomo, jednakze same gatunki jakie wypracowało kino to już uczta dla tych , co kochają filmy, jak i sama zabawę z nurtami. Ciewawe, czy np. w takim kierunku szedłby MJ, gdyby realizował się jako reżyser.......

Natomiast, co do samego sedna problemu.... nawet nie chce mi się sprawdzać, czy faktycznie owy błąd jest dla mnie słyszalny, a jeśli jest, to czy jest drażniący, czy raczej może działa na plus. Jak dla mnie warto by było coś tym zrobić jedynie ze względów takich, by takie wydawnictwo miało należytą formę, by było perfekcyjne do ostatniego szczególu, o czym już pisano powyżej. Warto o to się starać. A jeśli chodzi o mnie, to muszę się przyznać, że po tak intensywnym obcowaniu z omawianym dziełkiem w przeszłości, teraz, kiedy mam go na DVD, nie obejrzałam ni razu. Są tacy, którzy kupują swoje ulubione analogi np. Led Zeppelinów na kompaktach ze względów kolekcjonerskich a i tak podłączają jakieś tam kabelki w komputerze, by brzmiało jak z adaptera, z trzaskami, szumem i innymi "efektami specjalnymi" ;-) I ja jestem taką osobą. Miałam juz "Moonwalkera" na płycie, a nękana nieodpartą potrzebą, pożyczyłam od kumpla stare, zjeżdżone video, by obejrzeć tenże film. Z paskami, gdzieniegdzie skaczącym obrazem i dźwiękiem mono!! Dziwne?? Pewnie i owszem :wariat: Jeżeli jednak będę chciała posłuchać kawałków z "Bad" w absolutnie idealnym brzmieniu, z niekłamaną frajdą włączę sobie z odtwazracza. A tak, w wypadku "Moonwalkera", cenię bardziej klimat, niż doskonałość odtwarzania.

All that nostalgia!! :mj:
User avatar
THRILLER
Posts: 429
Joined: Thu, 10 Mar 2005, 20:27
Location: Poznań

Post by THRILLER »

Moim ulubionym fragmentem filmu jest ten z garderoby/ pokoju wspomnień gdzie w tle leci Music and Me. Wspaniałe to jest.
Zgadzam się że fabuła filmu jest przygupawa a sam film trochę bez sensu :] ale ma on to coś w sobie. Dosłownie „Film… Inny niż wszystkie” Film który nie wiadomo nawet kiedy się zaczyna :]
User avatar
Willy
Posts: 1473
Joined: Thu, 10 Mar 2005, 21:08
Location: Szczecin

Post by Willy »

Szczerze mówiąc to nie pamiętam kiedy po raz ostatni oglądałem Moonwalkera od początku do końca, musiało to być parę ładnych lat temu, na kasecie video lub gdy leciał w tv. Po cyfrowe jego wcielenie sięgam stosunkowo często ,a to żeby podelektować się MITM z trasy BAD lub niepowtarzalnym Come Together z końcówki filmu ,a to by obejrzeć "bitwę" z królikiem do taktów "Speed Demona" i następnie przypomnieć rzadko puszczany teledysk "Leave me alone". Innym razem by nacieszyć oczy najdłższą z możliwych wersji "Smooth Criminal" bądź po raz kolejny przeżyć nostalgiczną podróż przez karierę Michaela, oglądając fragmenty z początku filmu o których pisał Thriller.
Last edited by Willy on Sun, 27 Mar 2005, 22:59, edited 1 time in total.
User avatar
Sade
Posts: 69
Joined: Wed, 23 Mar 2005, 21:53

Post by Sade »

THRILLER wrote: Zgadzam się że fabuła filmu jest przygupawa a sam film trochę bez sensu :] ale ma on to coś w sobie. Dosłownie „Film… Inny niż wszystkie” Film który nie wiadomo nawet kiedy się zaczyna :]
Absolutnie podpisuję się pod tymi słowami. Ja bym to nawet odniosła do całych lat 80. Jakoś w tym kiczu płynęła błękitna krew, nie brakowało wyobraźni oraz odwagi, by te pomysły realizować. I to w jaki efektowny sposób!! ...Nie to co teraz ;-)
User avatar
Sade
Posts: 69
Joined: Wed, 23 Mar 2005, 21:53

Post by Sade »

kaem wrote: LaToya kiedyś pokusiła sie na analizę fabuły "zabili go i uciekł", do której Michael uparcie niemal w każdym obrazku nawiązuje (Moonwalker, Ghosts, Thriller, Remember the time, etc). Wymyśliła, że to pojedynek syna z ojcem. Nie brzmi to głupio. Jakiś dziennikarz pisał o Michaelu, że żyje On w przeświadczeniu, że rzeczywistość to to samo, co bajka, gdzie jest świat czarno- biały i zło zawsze zostaje pokonane. Po 17 latach mamy sequela Moonwalkera na sali sądowej. Tym razem to nie bajka. Zgadnijcie, kto przejął rolę Franka Lideo?

Coś mi się przypomniało. To tak a'propo interpretacji twórczości Michaela. W dobie demaskowania "prawdziwej" twarzy Jacksona ta intelektualna łamigłówka zdaje się robić furorę.

Mamy już Jacksona-satanistę :diabel1: (pisał o tym Willy).
Mamy Jacksona zadającego filozoficzne, egzystencjalne pytania "Dlaczego chcesz podróż o mnie?" :wariat: ("Why you wanna trip on me")
Mamy swietny scenariusz SUNrise inspirowany przewrotnym, ukrytym sensem "Smooth Criminal" :party:
I oczywiscie Jacksona poruszającego problemy życiowe: amfa ("Speed Demon"), seks w toalecie ("In the closet") i brak higieny miejskich kurtyzan ("Dirty Diana") (niezastąpiona LittleDevil japrosic )

Lecz po przeczytaniu analizy filmu "Ghosts", przeprowadzonej przez naszą ulubiona dziennikarkę, szczerze oddannej słusznej sprawie - Diane Dimond - nie powinniście miec wątpliwości, kto jest prawdziwym ekspertem w przenikaniu zakamuflowanych treści diabolicznego Jacksona :diabel:
Owóż Diane na początku 2004 roku poświęciła show wspomnianemu dziełku. Sprowadziła psychologa, żeby wydobył głębsze znaczenie z tej historii. Próbując wspólnie doszukać się czegoś obciążającego, stwierdzili w końcu, że niepokojące jest to, że bohater nie pozwolił mieszkańcom miasteczka opuścić swojej posiadłości. Psycholog oznajmił, że może to właśnie przydarzyło się rodzinie ofiary... Następnie uznali za dziwne to, że MJ gra burmistrza, człowieka, którego nienawidzi. Kiedy burmistrz wyskoczył z okna psycholog zapytał: "Michael, czy ty chcesz się zabić??" :smiech: :smiech:

Ilekroć sobie o tym przypomnę, turlam się po dywanie :smiech:
User avatar
la_licorne
Posts: 296
Joined: Sat, 12 Mar 2005, 14:04
Location: nie powiem :)

Post by la_licorne »

Sade wrote:Owóż Diane na początku 2004 roku poświęciła show wspomnianemu dziełku. Sprowadziła psychologa, żeby wydobył głębsze znaczenie z tej historii. Próbując wspólnie doszukać się czegoś obciążającego, stwierdzili w końcu, że niepokojące jest to, że bohater nie pozwolił mieszkańcom miasteczka opuścić swojej posiadłości. Psycholog oznajmił, że może to właśnie przydarzyło się rodzinie ofiary... Następnie uznali za dziwne to, że MJ gra burmistrza, człowieka, którego nienawidzi. Kiedy burmistrz wyskoczył z okna psycholog zapytał: "Michael, czy ty chcesz się zabić??" :smiech: :smiech:

Ilekroć sobie o tym przypomnę, turlam się po dywanie :smiech:
:smiech: Diane Dimond jest tak nieobliczalna, ze czasem się jej boje... :wariat:
Locked