Interpretuj tekst!

Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.

Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil

Awatar użytkownika
Xander
Posty: 1163
Rejestracja: sob, 24 lis 2007, 22:54
Skąd: Włoclawek

Post autor: Xander »

Kiedyś zainspirowany tą piosenką nagrałem dla niej teledysk, używając przy tym scen z jednego filmu o zakochanych w sobie osobach.

http://www.youtube.com/watch?v=vesk43BohBI

Być może takie zoobrazowanie tej piosenki w jakiś sposób pomoże nam w jej interpretacji. Bo to, że podmiotem lirycznym tekstu może być sam Michael - wiemy na pewno.
Obrazek
Awatar użytkownika
Anet18
Posty: 406
Rejestracja: czw, 09 lip 2009, 15:58
Skąd: Leszno / Wrocław

Post autor: Anet18 »

Osobiście nie doszukuję się w utworze wątku autobiograficznego Michaela ale fakt faktem że można ja odnieść do związku Michaela i Lisy

Tekst jest piękny, ponadczasowy i bardzo życiowy. Myślę że ,,opowiada" on o dylematach wszystkich młodych ludzi wkraczający w nowy związek tak bardzo potrzebujący tego zapewnienia bliskości i czułości i tego ,, będziemy razem zawsze".
,,Cokolwiek, cokolwiek, cokolwiek
Cokolwiek się wydarzy, nie opuszczaj mnie
Cokolwiek się wydarzy, tylko mnie nie opuszczaj
Nie opuszczaj mnie "

Bardzo ciężko jest zaakceptować w całości swoje wady zalety ale na tym właśnie polega prawdziwy związek. Widać ze obydwoje w tym utworze boją się tego. Chcą akceptacji mimo tego ,, cokolwiek sie wydarzy".

No i to niezrozumienie między nimi. Zapewne dlatego że obydwoje boją sie mówić o swoich prawdziwych myślach, uczuciach bojąc sie że stracą siebie nawzajem co jest źródłem tej kłotni, gonitwy mysli itp.
Jak w prawdziwym życiu...Ludzie nie wiedzą jak wyrazić swoje myśli w obawie o utratę tej miłości.

No i ostatnia sprawa którą poruszył kaem. Często zapominamy o swoich marzeniach, wizjach, na rzecz tej drugiej osoby. W ten schemat wpadł również mężczyzna z utworu.

Podsumowując. Tekst piękny, bliski każdemu, odnoszący sie prawie do każdej młodej pary, małżeństwa.
ula
Posty: 117
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 16:31
Skąd: świętokrzyskie

Post autor: ula »

W mojej ocenie Invincible to najbardziej dojrzała płyta w twórczości Michaela. Whatever Happens – Cokolwiek się wydarzy – już samo mówi za siebie. Ten wstęp na gitarze wykonany przez Santanę połączony z wygwizdywaną melodią kojarzy mi się z westernem i tym jak dwaj rewolwerowcy przygotowują się do pojedynku pośrodku miasta. I tak sobie myślę, że to może być piosenka o walce o przetrwanie związku, który zaczyna się rozpadać.
Kobieta, mężczyzna i nawarstwiające się problemy, które zaczynają ją przerastać. Ona chce uciec mimo iż kocha, on ją pociesza – „Wszystko się dobrze skończy”. Jej strach przed tym co może ich jeszcze spotkać blokuje wszystkie jego zapewnienia i obietnice. On tłumaczy jak wiele poświęcił dla niej, pracując i wyrzekając się marzeń. Błaga ją – cokolwiek się wydarzy nie opuszczaj mnie.


Michael pisząc ten tekst był już emocjonalnie dojrzałym mężczyzną. Facetem po przejściach. Na stan jego ducha wpłynęło wiele, bo też wiele się w jego życiu wydarzyło, zarówno pięknych, radosnych jak i smutnych chwil. Pokochał kobietę, założył rodzinę i został ojcem, ale też zawiódł się na ludziach, których uważał za przyjaciół. A może zawiódł się też na sobie samym.

MonikaJ Twoja interpretacja jest mi bardzo bliska. Napisałaś to co było również dla mnie pierwszym skojarzeniem - związek Michaela z Lisą i powody z jakich się rozpadł.
Awatar użytkownika
cicha
Posty: 1611
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 8:21
Skąd: silent world

Post autor: cicha »

kaem pisze:To trudne dylematy, dość powszechne- samorealizacja czy rodzina. I pytanie na ile można jedno z drugim połączyć, bo osobny wybór wydaje się z wszelkich stron niewystarczający i obciążony błędem braku drugiego.
Są takie pary, którym się udało:
(polski światek artystyczny)
Kydryński + Kunicka;
Jopek + Kydryński;
Kukulska + Dąbrówka;
Steczkowska + Myszkowski
czy
(zagraniczny światek)
Swayze + Niemi.

Przykłady, które naprędce przyszły mi na myśl.

Tekst - ogromny ładunek dojrzałości. A utworek dla koneserów.
kaem pisze:Ale jest też rodzina. Jest z jednej strony ważna siła systemu, by się nie rozpadł, a z drugiej właśnie potrzeba wolności.
Wiąże się to jednak z poczuciem odpowiedzialności obojga partnerów. Za swoją rodzinę, za jej dobro materialne, komfort i bezpieczeństwo. Związek partnerski, oparty na świadomych kompromisach, podziale obowiązków, wzajemnym zaufaniu, zrozumieniu, lojalności i wierności nie tylko w tych świetnych latach związku, ale także w tych monotonnych, trudnych i smutnych, bo takie chwile też się zdarzają. Cokolwiek się wydarzy, nie opuszczaj mnie. To nie koniec świata. (Znajdziemy nowe rozwiązanie. Na nowo sobie wszystko poukładamy, bo to) Ty dajesz mi szczęście. (Ty jesteś moją radością. To dla Ciebie żyję).

MJ zaśpiewał o zagubieniu związku partnerskiego w codziennej rutynie życiowych obowiązków. Może zabrakło tutaj czujności, że związek wymaga nieustannej pielęgnacji z obu stron, by nie zagubić się w tej codziennej rutynie życia? Stąd ta obawa, że to co robią, nie jest dobre.

Szkopuł tkwi jednak w tym, że po części jesteśmy egoistami, egocentrykami i chcemy mieć kontrolę nad swoim partnerem w związku albo zupełnie przestajemy dbać o nasz związek i szukamy 'rozrywki-ukojenia' w innych ramionach czyli dochodzi wtedy do zdrady. A jak się wynurzą dwie egoistyczne natury, to z miłości łatwo przejść do nienawiści...i zaczyna się dramat związku i rodziny. Ale to już zupełnie wychodzi poza ramy analizowanego tekstu.
Talitha pisze:mogą pojawić się problemy przy interpretacji kolejnych tekstów :)
Mimo wszystko, to ciekawe, jak inni odbierają teksty, które śpiewa MJ. A problemy, to mogą wynikać głównie z tego, że nie udaje się unikać powtórzeń. Bo wtedy pozostaje pełna zgodliwość i zupełnie nie ma powodu,by udzielać się w temacie:)

edit
MJdoris pisze:również dziękuję za tak ciekawy temat
a_gador pisze:Dziękuję kaem za ten wątek
Anet18 pisze:serdecznie dziękuję Ci kaem za ten wątek.
ula pisze:Kaem wielkie dzięki za ten wątek.
Ja tez sie dopisze. Kaem, to byl Twoj strzal w dziesiatke.

Ja rowniez skladam ogromne podziekowania za ten temat!
Od siebie dodam, ze zawsze zwracalam uwage na teksty, roznych piosenek. Dlatego jestem fanka piosenki i jej interpretacji, a nie wykonawcow. Wyjatkiem jest MJ, ktoremu udalo sie przebic przez moj wewnetrzny mur i uderzyc w czula strune serca i duszy, absolutnie we wszystkich kategoriach (spiewu, tanca, tekstu, komponowania i jego wybitnej, nieszablonowej osobowosci).
Ostatnio zmieniony wt, 06 paź 2009, 14:03 przez cicha, łącznie zmieniany 2 razy.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
Talitha
Posty: 686
Rejestracja: ndz, 06 wrz 2009, 0:13
Skąd: inąd

Post autor: Talitha »

Ta piosenka to moim zdaniem najlepszy na świecie podkład muzyczny do rumby!
Począwszy od jej wydania w 2001 roku - od razu pojawiła się na turniejowych parkietach tańca towarzyskiego. I aż żal bierze, że nie zagościła na tych nieco mniej profesjonalnych.

Gdybym to ja wiedziała w którym roku została napisana i nagrana :knuje: mogłabym wnioskować coś więcej jeśli chodzi o interpretację tekstu. Chyba jestem ślepa albo nieporadna, bo nic nie znalazłam na ten temat.

W tych okolicznościach trudno mi napisać czy słowa piosenki rzeczywiście odnosiły się do osobistych przeżyć Michaela. Można przypuszczać, że tekst powstał po rozstaniu z żoną, a nagranie całej piosenki nastąpiło dopiero do sesji Invincible, chociaż tu też mam małe zastrzeżenia. Jeśli się mylę i ktoś z Was posiada wiedzę o tym, kiedy i jak, to proszę o naprowadzenie mnie "na dobrą drogę".
Ostatecznie, chyba nie zabłysnę tu niczym oryginalnym... w tych sprawach jestem kompletnie zielona, a słowa są tak proste w przekazie, że nie ma sensu doszukiwać się w nich jakiegoś głębszego znaczenia. Inni, bardziej doświadczeni w tym zakresie forumowicze zinterpretowali ten tekst doskonale.
cicha pisze:pozostaje pełna zgodliwość i zupełnie nie ma powodu,by udzielać się w temacie:)
Otóż TO! W pełni się zgadzam z wypowiedziami nade mną i pode mną.

Xander dzięki za teledysk - połączyłeś w nim to, co kocham najbardziej, czyli MJ i filmy azjatyckie :)

Jak wpadnę na coś genialnego, to jeszcze napiszę...
ula
Posty: 117
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 16:31
Skąd: świętokrzyskie

Post autor: ula »

Kaem wielkie dzięki za ten wątek. Jest moim ulubionym i zaglądam tu naprawdę często. Może to aura dzisiejszego dnia tak na mnie wpływa, a może smutna „Whatever happens”, że chciałam napisać coś więcej niż odniesienie do tekstu. Do tej pory nie zagłębiałam się w sens piosenek, po prostu był tekst i melodia, zgrane w jeden przyjemny dla ucha rytm. I tyle. A teraz odkrywam je na nowo. Może dlatego, że widzę w tych tekstach czasami swoje własne przeżycia. Pociesza mnie, że mimo wszystko, nie wiele się różnimy między sobą, że mamy tak wiele wspólnego, że popełniamy podobne błedy, że mamy podobne życiowe sukcesy. Szok, ale jaki przyjemny ;-).
Lubię czytać o waszych spostrzeżeniach i odczuciach, ciekawych i zaskakujących. Mam nadzieję, że to jest początek i że nie umrze on śmiercią naturalną przez zapomnienie. Że mimo ferworu dnia codziennego nadal będziemy tu zaglądać i dzielić się swoimi myślami, przy kolejnych tekstach.
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Skąd: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Dzięki ula.

Nie wiązałem tej piosenki z osobistymi przeżyciami Michaela. On mówił kilkakrotnie, że chciałby być niezauważalny i obserwować życie zwyczajnych ludzi; być jak mucha na ścianie (no i jak teraz zabijać muchy...). Whatever Happens to dla mnie taki tekst z obserwacji Michaela. Być może i innych- piosenka ma wielu ojców.
Pracuje dzień i noc, myśli, że tak ją uszczęśliwi
Zapominając o wszystkich marzeniach, które kiedyś miał
I nie zdaje sobie sprawy, że to nie koniec świata
Że nie jest przecież aż tak źle
Ona stara się mu wytłumaczyć: "To ty dajesz mi szczęście"
Cokolwiek, cokolwiek, cokolwiek
Cokolwiek się wydarzy, nie opuszczaj mnie
Ale kto wie.. Może to i o nim i i Lisie- Marie. Tyle tylko, że Michael według moich obserwacji, traktował pasję jako priorytet. Zdradzał Lisę z inną, którą jest muzyka. W tym kontekście WH byłby Michaela rachunkiem sumienia. Stracił wiele, mógł być po prostu dla niej, dla swojej rodziny. Nie musiał już niczego. Wybrał inaczej i stracił.
Może tak być, choć byłbym ostrożny aż z tak osobistym rozpatrywaniem WH.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
Anet18
Posty: 406
Rejestracja: czw, 09 lip 2009, 15:58
Skąd: Leszno / Wrocław

Post autor: Anet18 »

Zgadzam się z Tobą kaem.

Myślę że wielu utożsamia utwór z osobistym zyciem Michaela ale dlatego że ten utwór tak naprawdę pasuje do każdego.
Ja osobiście nigdy go nie odnosiłam do samego Michaela, tylko też traktowałam go raczej jako obserwatora.

Jednak nie mówię że nie ma tutaj wątku biografii. Tylko sam Michael wie o czym myślał pisząc tekst.My możemy snuć tylko domysły dlatego też ten temat jest tak fajny ;-)

I z tego miejsca też serdecznie dziękuję Ci kaem za ten wątek.
Moj najlepszy temat na forum jak i cały dział.
ula
Posty: 117
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 16:31
Skąd: świętokrzyskie

Post autor: ula »

Tak jak napisałam wcześniej, związek z Lisą był moim pierwszym skojarzeniem po przeczytaniu tego tekstu. Ale humanum est errare. Może to nie chodziło o Lisę. Może faktycznie na jego powstanie nie miały wpływu osobiste przeżycia Michaela. Ale będę się upierać nad tym, że każdy artysta czy autor tworzy, pisze o tym co akurat w jego duszy gra. Tak się zastanawiam czy wiedziałabym jak wyrazić coś czego nigdy nie przeżyłam. Bazując tylko na obserwacji innych. Chyba nie. Albo przynajmniej byłoby mi bardzo trudno być wiarygodną. A ten tekst nie ma w sobie fałszu, jest z czym się wszyscy zgodziliśmy prosty, czytelny w przekazie, chyba dzięki temu, że autor tekstu wiedział o czym pisze.
Ale ja to nie Michael i do artysty mi daleko ;-).
Anet18 pisze:Tylko sam Michael wie o czym myślał pisząc tekst.My możemy snuć tylko domysły

No właśnie...
Awatar użytkownika
a_gador
Posty: 773
Rejestracja: ndz, 12 lip 2009, 21:03
Skąd: Śląsk

Post autor: a_gador »

Ona i On. Młodzi, pełni marzeń, wierzą, że świat jest u ich stóp, a to czego pragną jest w zasięgu ręki. Mają plany, mają nadzieje i najważniejsze mają siebie. Niestety nie można żyć samą miłością, reality bites, jak kiedyś stało w tytule pewnego filmu z W. Ryder, i trzeba się z nią mierzyć każdego dnia.


Mijają lata. Wciąż są razem, wciąż się kochają, ale On ma wyrzuty sumienia, tak wiele chciałby Jej ofiarować, i choć się stara to ma bolesną świadomość, że to nie wystarczy, że Ona zasługuje na więcej, dla Niego dotychczasowe życie jest porażką, poza miłością. Ona stara się Go pocieszyć, dla Niej ważne jest tylko to co ich łączy, Ona czuje się szczęśliwa, bo troski i radości dzieli z Nim. W końcu On decyduje się na desperacki krok i wikła się w jakiś szemrany interes, usprawiedliwia siebie, przecież to dla Niej, bym zasłużył na Jej miłość, czyste intencje zderzone z rynsztokiem prozy życia, którą On jeszcze bardziej komplikuje. Wyjawia Jej prawdę, Ona stara się Go zrozumieć, ale konsekwencje Jego decyzji będą nieuniknione. On wszystko zniesie, byle Ona była przy nim...

Dziękuję kaem za ten wątek ;-) . A za Whatever happens dziękuję podwójnie. To mój faworyt na płycie Invincible.
"Zbierz księżyc wiadrem z powierzchni wody. Zbieraj, aż nie będzie widać księżyca na powierzchni." Yoko Ono
www.forumgim6.cba.pl
Obrazek
Awatar użytkownika
MJdoris
Posty: 194
Rejestracja: czw, 29 maja 2008, 17:50
Skąd: "... i znów szybki kawy łyk i uczucie ,że nie rozumie nikt.."

Post autor: MJdoris »

szkoda ,że Michael nie pokusił się nagrać do tego utworu videoclipu, wówczas byłoby nam łatwiej dotrzeć do Jego myśli , on tak bardzo dobrze potrafił w swoich mini filmikach przedstawić daną historię , swoje uczucia , swoją radość , smutek - był profesjonalistą
( Bad , THriller , Scream, .... ) .....
słuchając tego utworu i czytając jego tekst wyczuwam ogromny smutek , problemy między młodymi ludźmi , spowodowane być może jakimiś nieporozumieniem,

..."Coklwiek się wydarzy, nie opuszczaj mnie" ...
...."Nie opuszczaj mnie "....

to wołanie ,świadczy o ogromnej samotności , to strach bycia samym ...

Myślę ,że Michael był bardzo samotnym człowiekiem i często czuje to w Jego tekstach....oczywiście pisał również o miłości , o radości .....
jednakże Jego życie stało się w pewnym momencie koszmarem
( oskarżenia ) , zniszczono mu reputację ,wiele "przyjaciół " się od niego odwróciło , niestety nie wiele lojalnych pozostało przy Nim w tym trudnym dla Niego czasie .....myślę ,że był bardzo samotny , czuł się niezrozumiany , Jego dobre intencje zostały mylnie odebrane, powstało wiele nieprawdziwych historii.....to smutne ....
tak naprawdę ( to moje zdanie ) Michael mimo pomyślnie zakończonej sprawy sądowej.....niestety On się już nie "odnalazł" i gdyby żył powstało by jeszcze wiele takich smutnych historii ( utworów )....
pozdrawiam i również dziękuję za tak ciekawy temat
Michael, świat będzie za Tobą tęsknił...;(...
" Był Królem serc, wokalistów i tancerzy,
królem wyobraźni, królem ojców, królem
przyjaciół...Był darem od Boga, który pokazał
nam jak żyć, jak kochać "
Awatar użytkownika
raisa
Posty: 18
Rejestracja: wt, 06 paź 2009, 0:17
Skąd: Wrocław

Post autor: raisa »

Dla mnie tekst Whatever Happens jest o związku, który dopada tzw. proza życia. Po tym cukierkowym etapie zakochania przychodzi czas na zmierzenie się z rzeczywistością. Para w piosence gubi gdzieś po drodze wspólny język.

On chce dla niej szczęścia, jednak nie potrafi jej zrozumieć. W obliczu codzienności czuje niepokój, ale chce zapewnić ją, że może czuć się bezpieczna, wybiera jednak na to zły sposób: He's working day and night, thinks he'll make her happy
Ona pochłonięta różnymi sprawami nie dostrzega jego starań, chęci uszczęśliwienia jej. Może boi się konfrontacji związku z rzeczywistością; Afraid that what they're doing is not right

Gubią w tej gonitwie siebie samych: Forgetting all the dreams that he had
i siebie nawzajem But she doesn't hear a word that he says.
Moim zdaniem tekst nie jest jednak smutny jak napisała MJdoris, bo mimo trudności jednak chcą być razem i próbują ocalić związek. Dlatego potrzebują tej pewności Whatever happens, don't let go of my hand

Ja nie odbieram tekstu Whatever Happens jako opowieści o konkretnym związku Michaela. Myślę, że to uogólnienie dotyczące rutyny dopadającej związek dwojga ludzi
Mam nadzieję, że nie ma tu zbyt wiele nadinterpretacji
;-)
Awatar użytkownika
Teresa
Posty: 80
Rejestracja: pn, 24 sie 2009, 18:49

Post autor: Teresa »

Wielokrotnie zabierałam się do napisania wiadomości w tym temacie, ale gdzieś po drodze uciekał mi wątek. Przede wszystkim nie utożsamiałam podmiotu lirycznego z Michaelem, a tekst przepuściłam przez pryzmat życiowych doświadczeń. MJdoris podsunęła mi nowe spojrzenie na Whatever Happens - odważę się je opisać.
raisa pisze:Ja nie odbieram tekstu Whatever Happens jako opowieści o konkretnym związku Michaela.
Również nie odbierałam. Do momentu.
Parę osób wyczytało między wierszami relację Michael - Lisa Marie.
Ja widzę tu pewien piękny związek mężczyzny - Michaela - ze światem, symboliczną kobietą.


Jeszcze raz się uśmiecha, stara się zrozumieć jej racje
Chce pokazać, że mu zależy

Spotkałam się z opinią, że albumy MJ do Dangerous były dziełami sztuki, później "to już nie to samo...".
Invincible - nowa płyta. Ponowna odezwa do świata.

Ona chce wyjść
Jest pochłonięta tym wszystkim, co się wydarzyło

Jakiś czas temu czytałam na forum wspomnienia fana. Opisywał on swoje dzieciństwo - ludzi kochających Michaela, reklamówki z twarzą Bad, muzykę w radio - i czas po postawieniu zarzutów w 1993r. Przyjęcie do wiadomości, że MJ molestuje dzieci i oburzenie ugodowym zakończeniem sprawy. Trudno mi się osobiście odnieść do tego okresu, bo jestem zbyt młoda na takie wspomnienia...

Wszystko będzie dobrze - zapewnia ją
Ale do niej nie dociera żadne jego słowo

"Jestem niewinny" - mówi. Ale my nie słyszymy.
"Jest winny" - twierdzą brukowce.

Zatroskana, przestraszona
Boi się, że to co robią, nie jest dobre

W życiu spotykamy się z wieloma wątpliwościami. Umysły ludzkie nie są do końca zablokowane - jeśli człowiek chce, położy się i sprawę przemyśli. Raz, jeden, drugi, a za trzecim pomyśli "a może...?". Tak łatwo jest kogoś oskarżyć.

A on nie wie co powiedzieć, więc zaczyna się modlić
...

Cokolwiek, cokolwiek, cokolwiek
Cokolwiek się wydarzy, nie opuszczaj mnie
Cokolwiek się wydarzy, tylko mnie nie opuszczaj
Nie opuszczaj mnie

Część świata - fani, jak część człowieka - wątpliwość. Oni wierzą w Jego niewinność, cenią go jako człowieka. Więc cokolwiek by się stało - mężczyzno, bądź.

Pracuje dzień i noc, myśli, że tak ją uszczęśliwi
Mężczyzna w dalszym ciągu pracuje, tworzy, koncertuje, zapewnia ludzi, że oskarżenia to bzdura.
Próbuje na siłę uszczęśliwić ludzi - po zakończeniu pewnego etapu krążkiem "Dangerous". Bo świat mówi "To nie to", "to nie tak...", "nie
zachwyca...".
Zapominając o wszystkich marzeniach, które kiedyś miał
Bo po drodze tak łatwo się zgubić...

I nie zdaje sobie sprawy, że to nie koniec świata
Że nie jest przecież aż tak źle
Ona stara się mu wytłumaczyć: "To ty dajesz mi szczęście"

Chwilowa słabość, której powodem może być perfekcjonizm artysty. Odpowiedzią na nią tłumy fanów.

Cokolwiek, cokolwiek, cokolwiek
Cokolwiek się wydarzy, nie opuszczaj mnie
Cokolwiek się wydarzy, tylko mnie nie opuszczaj



Tak to widzę - obawiam się tylko, że mogę trochę nadinterpretować, szczególnie patrząc na datę wydania piosenki i dzisiejszą. Wtedy był to rok 2001 - jeszcze przed najgłośniejszą sprawą o molestowanie. Dzisiaj jest 2009 - po "molestowaniu" i po śmierci...
Początkowo wydawało mi się, że nie ma złej/błędnej interpretacji. Swoją chciałam zatrzymać dla siebie, ale uznałam, że nieco różni się od innych.
Jeśli temat zrozumiałam, nie ma to być tylko "co autor miał na myśli", a też "co my w tym widzimy"...
Obrazek
Awatar użytkownika
Speed Demon
Posty: 938
Rejestracja: pn, 09 kwie 2007, 23:17
Skąd: Otwock

Post autor: Speed Demon »

Ja powiem krótko. Tekst moim zdaniem opowiada o tej beznadziejnej sytuacji w związku, gdy ludzie go tworzący zaczynają myśleć zgodnie z jednym z najgłupszych haseł naszego stulecia "Nie kochaj za coś - kochaj bez względu na wszystko". Oczywiście, że kocha się za coś, zakochuje się w kimś z jakiegoś powodu i gdy, np. ten ktoś przestał poświęcać nam czas, zaczął starać się tak bardzo, że stracił poczucie tego co ważne, itp. itd. to można się odkochać, ponieważ to, co sprawiło, że w kimś się zakochaliśmy na początku - już nie istnieje. Osobiście bardzo nie lubię tekstów z płyty Invincible, jako że większość piosenek pisała armia kompozytorów i tak naprawdę nie wiadomo ile w kompozycji jest MJa i czy jest w ogóle.

Tekst pokazuje, jak wielu z nas żyje iluzją, złudzeniami, ideami romantycznymi, utopijnymi, nie sprawdzających się w prawdziwym życiu.
Awatar użytkownika
Mariurzka
Posty: 384
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 14:52
Skąd: lasy i bory Roztocza ;)

Post autor: Mariurzka »

Speed Demon pisze:Tekst moim zdaniem opowiada o tej beznadziejnej sytuacji w związku, gdy ludzie go tworzący zaczynają myśleć zgodnie z jednym z najgłupszych haseł naszego stulecia "Nie kochaj za coś - kochaj bez względu na wszystko".
Będę trochę polemizować. Może wyjdę na romantyczko - idealistkę, ale moim zdaniem jeśli kochamy kogoś za coś, a nie za to, że jest i jest taki a nie inny, to właśnie wtedy zaczyna się dramat. Dramat taki, jaki można zobaczyć w tej piosence. Bo (moim zdaniem), jeśli kocham kogoś za coś, to go uprzedmiotawiam, a skoro nie spełnia już moich oczekiwań, to przecież mogę go wymienić na "nowszy model". Efekt jest taki, że wychodzimy ze skóry, żeby zadowolić drugą stronę, a jak nie wychodzi, to podświadomie brniemy w udawanie, żeby utrzymać istniejący stan rzeczy. Wtedy chyba trudno mówić o prawdziwym związku... Bo oczywiście, w związku starać się trzeba, ale czy za wszelką cenę i wyłącznie z interesowności, z obawy przed ocenieniem?
Speed Demon pisze:Tekst pokazuje, jak wielu z nas żyje iluzją, złudzeniami, ideami romantycznymi, utopijnymi, nie sprawdzających się w prawdziwym życiu.
Tu się zgodzę. I pisało to już kilka osób w tym wątku - że to utwór o zderzeniu wzniosłych uczuć z prozą życia, która bezlitośnie weryfikuje nasze, czasem mylne, wyobrażenia.

Fakt, inaczej interpretuje się teksty, które nie są autorstwa samego MJa, ale przyjęłabym założenie, że w większym stopniu on się jednak z tymi tekstami identyfikował. Jakoś nie pasuje mi po prostu MJ śpiewający teksty, których przesłania nie czuje.

Spróbowałam podejść do tematu z trochę innej strony i przefiltrowałam ten tekst przez zawartość całej "Invincible". Po odrzuceniu wszystkich nie - miłosnych tekstów zostaje ciekawy zestaw utworów - mówiących o ogromnym pragnieniu szczęśliwego związku, fascynacji niedostępnymi (a nawet niebezpiecznymi) kobietami, chęci spełnienia. Nieprzypadkowa wydaje się też kolejność: od "Heartbreaker" (kontroluje moje myśli, nie potrafię się jej oprzeć) i "Invincible" (wszystko, co robię, jest dla Ciebie, ale ty uważasz, że to za mało) przez teksty mówiące o miłości spełnionej (a co najmniej o chęci tego spełnienia): "Break of dawn", "You rock my world", "Butterflies" i "Speechless"; piosenki-wyznania typu "You are my life" (sugerującym stabilizację i szczęście, bo: byłem sam a teraz budzę się z uśmiechem na twarzy) aż po obawę przed rozstaniem: "Don't walk away" i analizowane przez nas "Whatever happens". Taka muzyczna historia miłości w odcinkach, może nie tej konkretnej, jedynej; ale miłości rozwijającej się od zauroczenia przez próbę zdobycia, spełnienie i normalne, codzienne życie z wszystkimi jego problemami, które sprawdzają i weryfikują uczucie. Cała paleta "miłosnych barw" - że się tak wyrażę.

Oczywiście nie uniknę powtórzeń, bo w każdej z Waszych wcześniejszych wypowiedzi jest coś, co ja też widzę w "Whatever...". Dla mnie to jest tekst o rozpaczliwej potrzebie udowodnienia, że jestem coś wart, że zasługuję na miłość - Twoją miłość. Tylko że wtedy zaczyna się udawanie, zakładanie masek (Pracuje dzień i noc, myśli, że tak ją uszczęśliwi, Zapominając o wszystkich marzeniach, które kiedyś miał... Chce pokazać, że mu zależy) a w związku niknie szczerość (Ona stara się mu wytłumaczyć: "To ty dajesz mi szczęście" - a skoro się stara, to znaczy, że on nie do końca to rozumie...). No właśnie - gdy staramy się coś udowodnić i sobie i tej drugiej stronie, gubimy własne ja i zamiast szczęścia i spełnienia zaczynamy odczuwać frustrację (to nieszczęsne "zapominanie o marzeniach").
To jest też (jak napisał Kaem) tekst o niezrozumieniu, które może wynikać z takiej (nawet podświadomej) potrzeby udowodnienia swojej wartości. Potrzeby paradoksalnie wypływającej z chęci zasłużenia na tę miłość? Tyle tylko, że na miłość nie za bardzo można zasłużyć, to nie jest konkurs, w którym wygrywa ten, kto zebrał największą liczbę punktów.
Trochę też tu jest tak, że bohaterowie tekstu budzą się ze świadomością, że miłość w fazie zauroczenia a miłość, którą trzeba znaleźć w prozie życia to dwa różne uczucia i niestety to drugie jest o wiele trudniejsze w realizacji.

Czy to jest związek w stanie rozpadu? Jeszcze raczej nie, co najwyżej w fazie, gdy pewne oczekiwania zaczynają się rozmijać (może właśnie przez to niezrozumienie, chęć doskoczenia do niewidzialnej, wysoko zawieszonej poprzeczki?), ale widać, że im na sobie zależy, że rozpaczliwie nie chcą się stracić (zaczyna się modlić; to nie koniec świata; nie jest przecież aż tak źle; Cokolwiek się wydarzy, nie opuszczaj mnie). To uczucie można uratować, pod warunkiem, że oboje zechcą usłyszeć swoje racje i w prozie życia spróbują na nowo odnaleźć to, co ich kiedyś połączyło.
Dlatego nie uważam, że to jest tekst o MJ i Lisie, raczej utwór o naszym, często mylnym, postrzeganiu słowa "miłość".

A już całkiem na marginesie dodam, że bardzo Ci Kaem dziękuję: i za wątek i za wybór tego właśnie tekstu - jednego z dwóch na tej płycie, które darzę szczególną sympatią.
Czy słyszysz, jak tam daleko muzyka gra?
ODPOWIEDZ