Podświadomość, energia, sny i inne czary mary. Oraz MJ:)

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Marta Wozniak
Posty: 35
Rejestracja: ndz, 30 paź 2005, 1:07
Lokalizacja: Slask/Zaglebie

Post autor: Marta Wozniak »

Do Mani.
Ze co???Ja nic nie wiem w temacie protez itp. Sorry, chyba mnie mylisz z kims innym. I nie jest dobrze czasem ludzi lapac za slowka. O zarowno mojej tolerancji jak i nietolerancji latwo mozna sie przekonac. Spotkalysmy sie dwa, czy trzy razy w zyciu, pamietam, ze sie wlasnie o tym przekonalas.Pozdrawiam.[/quote]
Marta
Awatar użytkownika
mania
Posty: 30
Rejestracja: pt, 25 lis 2005, 21:24
Lokalizacja: Wielkopolska

Post autor: mania »

Marta Wozniak pisze: Ja nic nie wiem w temacie protez itp. Sorry, chyba mnie mylisz z kims innym.
Oczywiscie, ze Cie z nikim nie myle...
Chodziło mi tylko o to, zebys tam cos mogła napisac na temat glosu Michaela, bo ktos tam taki temat zaczał...
wiec pomyslałam, ze skoro słyszałas z bliska Michaela, to mogłabys napisac, czy "live" faktycznie ma taki niski czy gruby glos... bo w wypowiedziach tv raczej nie...
a to, ze temat ma tytuł Michael JAckson, czyli GRUBY GLOS I PROTEZY NOSA W SZAFIE... to co ja moge na to... tez mi sie nie podoba...
nie miałam nic złego na mysli... absolutnie...
I nie jest dobrze czasem ludzi lapac za slowka. O zarowno mojej tolerancji jak i nietolerancji latwo mozna sie przekonac. Spotkalysmy sie dwa, czy trzy razy w zyciu, pamietam, ze sie wlasnie o tym przekonalas
...tu tez nie mialam nic zlego na mysli... kazdy sie moze pomylic w wypowiedziach i wlasnie napisalam, ze do mnie bardziej pasuje to drugie stwierdzenie nt. tolerancji, tak duzej, ze nawet robaczki byz podniosla, zeby ich nie podeptano :)) spotkalysmy sie zaledwie kilka razy, niestety, ale kazde spotkanie milo wspominam, i to dłuuuuga korespondencje jako "teenies" rowniez... ;-) Fajnie było w tamtych czasach...
Sorry, jesli mnie zle odebralas... nie mialam nic zlego na mysli... really... glupija
:hug:
______________
mania
Awatar użytkownika
mania
Posty: 30
Rejestracja: pt, 25 lis 2005, 21:24
Lokalizacja: Wielkopolska

Post autor: mania »

MJowitku...
przepraszam, ze tak w Twoim temacie ja nie na temat... :wariat:
Juz nie bede wiecej przeszkadzac...
Pozdrawiam
______________
mania
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

A ja lubię off topy i wszelkie "dygresja nie na temat". Kiedy wchodze na forum i widzę, ze są wiadomości zarówno w dziale o MJ jak i nie o MJ.. wchodze najpierw do tego drugiego. Myślę, ze gdyby nie pogaduszki, to o wiele rzadziej zaglądałabym na to forum /czyli jakies pięc razy na dobę, a nie dziesięć.../.

W ogóle mi nie przeszkadza, jeśli temat schodzi na boki, zwłaszcza, że wcześniej lub później prawopodobnie znowu powróci do linii prostej. Off topów nie toleruję jedynie wtedy, jesli ludzie sie "głupio kłócą", nie zachowują kultury itp. Mogą sie nie zgadzać, owszem. Ale bez obrażania. W tym temacie są różne zdania, ale ku mojej radości nikt się tu nie kłóci. W razie czego pędziłabym bezpośredno do administratora na skargę :-P


A tak teraz wracając do tematu, to Kaem, wielkie dzięki za polecenie książeczek:] Niedawno prawie napisałam o tym posta, że mi brakuje takiego polecania, bo książek jest w cholere albo i więcej, ale czasami się obawiam, zcy czasem nie napisał tego jakiś psycholoczyna, co musi sobie na chałupę dorobić i pisze co bądź...
Ja niestety nie jestem wprawiona i można mi łatwo bzdur napakować w łepetynkę...
A znasz Richarda Webstera i "Podróże astralne"? Bo właśnie wpadło mi to w łapki i sobie poczytuję do poduszki. To jest coś, co najbardziej mnie fascynuje, to całe fizyczne i duchowe życie człowieka. Fakt (teoria?), że jest rozdzielne. Że można opuszczać ciało fizyczne i fruu, lecieć gdzie dusza zapragnie. Mi by wystarczyło choćby do przedpokoju. Na razie jestem na początku, początek obfituje w przykłady, co uwielbiam. Pewien facet zwany Stuart Harary usiłował kiedyś ('73) dokonać projekcji samego siebie do innego budynku. W tym innym budynku był jakiś kotek, który wyraźnie reagował na obecnośc ciała astralnego pana H.
Cóż, póki co sobie czytam i nie wydaje mi się, żeby to jakoś specjalnie miało zaszkodzić MJowitkowemu Rozumkowi. Co najwyżej będę zasypiać wyobrażając sobie, że wdycham uzdrawiajającą poświatę i latam znajomymi ulicami. To z tym lataniem to podobno ułatwia wywołanie OBE (Out of Body Experience) czyli ową podróż astralną. No chyba mi to nie zaszkodzi, wręcz przeciwnie, miło mi się śpi ostatnio. I mam dużo snów. Cholera, aż za dużo. Tak po trzy - cztery za jednym "posiedzeniem". Już wszystkie mi się poplątały ostatnio :] Obrazek

Ale pamiętam urywek jednego takiego misz maszu...
Śniło mi się między innymi, że jadę takim roller coasterem z innego wymiaru.

i bla bla bla.. przecież już o tym wcześniej piałam :]

W każdym razie...
Fajnie było...
:siesta:
Ostatnio zmieniony pn, 12 gru 2005, 23:52 przez MJowitek, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

MJowitek pisze:A tak teraz wracając do tematu, to Kaem, wielkie dzięki za polecenie książeczek:] Niedawno prawie napisałam o tym posta, że mi brakuje takiego polecania
Ależ proszę bardzo. Niech Ci służą.
MJowitek pisze:A znasz Richarda Webstera i "Podróże astralne"?
Nie znam.
SUNrise pisze: Ale nie rozumiem jak można oceniać cały naród albo całą rasę na podstawie zachowania jednego człowieka czy danej grupy ludzi. I w dodatku uwłaczać, Bogu ducha winnym Arabom mieszkającym sobie gdzieś tam w Uzbekistanie na przykład - pisząc "ja na widok arabów" - celowo z małej literki.
Pewnie chodziło Marcie konkretnie o Arabów na emigracji w Wlk. Brytanii. Słyszę od Niej podobne rzeczy o Polakach, zresztą. Wierzę Jej, jeżeli słyszę że np. jakaś grupa etniczna korzysta z toalety tak, że pożal się Boże wejść po nich; że można mieć dość. To może znechęcać i skłaniać do nadmiernych uogólnień. Nie do końca sie z Nią zgadzam, ale też nie pracowałem na farmie czy w mieście na obczyźnie, więc nie wiem, jak to jest.
Mój kumpel z kolei też opowiadał mi, że pracując w Anglii nabawił się Arabowstrętu. Chdziło o nie liczenie sie z innymi- poprzez właśnie korzystanie z miejsc publicznych czy np. to że widział jak Arabowie pluli do kanapek, które pakowali, bo "nie lubili Anglików".
Oczywiście znowu jest to jakieś uogólnienie. Dla mnie to zaproszenie, co kryje się pod niechęcią do narodów.
Ostatnio zmieniony pn, 12 gru 2005, 17:31 przez kaem, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Mam ochotę coś jeszcze dopisać w temacie...

Wczoraj spotkałam się ze znajomymi, i sącząc koktajle bananowe zeszło nam się na tematy duchów. Sama nie wiem już kiedy i jak. Ktoś wspomniał film Emily Rose, trochę o nim powiedział, na końcu dodał, że "jak się to tak mówi, to to pewnie jest śmieszne, ale w filmie to było straszne", na co ja gdzieś spod stołu zapewniłam, że "straszne straszne".

Zastanawiałyśmy się jak to jest z egzorcystami w obecnych czasach, na jak duży teren jeden przypada i kiedy może się brać do roboty. wiemy, że po orzeczeniu kilku lekarzy, że nie są w stanie pomóc, że medycyna nic nie zadziała.

Później wracałam do domu, kawałek odprowadziła mnie pewna Ulcia, i jakoś tak temat nam się kontynuował. Mnie fascynuje to wszystko, co takie tajemnicze i "niemal niemożliwe, a jednak". Rozróżnienie na ciało fizyczne i astralne, świadome śnienie i inne takie. Ulcia na mnie patrzyła z niepokojem, ale nie takim "uwaga, mamy na sali wariata..." tylko jak ktoś, kto też coś wie i rozumie o czym ja mówię.
Rodzina Ulci ma jakiegoś znajomego bioenergoterapeutę, który ma mnóstwo książek i tam się naczytała więc jest w temacie. A nawet bardziej niż ja.

Bo mi się zawsze wydawało, że to nic złego, nic niebezpiecznego, to zagłębianie się w siebie, myślenie o tym, co niewytłumaczalne. A tu nagle się dowiedziałam, że były różne przypadki osób, które się tym właśnie zbyt zainteresowały, wsiąkły w to, a potem... słyszały różne głosy, dźwięki, czuły obecność czegoś... nie wiem jak skończyły. Nie wiem czy chcę wiedzieć.

I to mnie zastanawia. Kiedy nadchodzi to "zbyt"? Zwykle umiem ocenić granice. Ale tu mam pewne problemy. Kiedy kończą się granice medytacji, zagłębiania w siebie, prób uchwycenia nieuchwytnego, a kiedy zaczyna się teren, na który ktoś nieprzygotowany, jak ja, nie powinien wstępować.

Na przykład jest takie ćwiczenie. Zrelaksować się /bardzo/ i wyobrazić sobie sąsiedni pokój. Ze szczegółami. A potem powoli wrócić do siebie, zapamiętać to wyobrażenie pokoju i pójść sprawdzić czy pokrywa się z rzeczywistością. Podobno czasami rezultaty są zdumiewające. Tak jakby ktoś faktycznie wyszedł sam z siebie, poszedł do tego pokoju, zobaczył wszystko i wrócił. Taka podróż mentalna. Podobno jest to możliwe. Ba, były przeprowadzane różne badania, i różnym ludziom udawało się dokonać projekcji samego siebie w inne miejsce. Ja aż tak ambitna nie jestem, ale...to mnie pociąga. Nie ukrywam.

Przykład wydaje mi się niegroźny. Dla mnie to jest raczej relaksacja. Skupienie się na czymś innym niż własne ciało.

Tylko jak rozpoznać granice? Kiedy niewinne hobby staje się niebezpieczną grą...
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Tak tylko chciałam powiedzieć, że czytam sobie teraz taką książkę "Wędrówka dusz" dr M. Newtona. /dzięki Kapralek, odeśle wkrótce.../
Trochę opisów i teorii, ale przede wszystkim spisane rozmowy psychologa z pacjentami, którzy pod wpływem hipnozy przypominaja sobie..moment własnej śmierci.
Śmierci z poprzedniego życia.
A także to, co się działo PO TYM jak już umarli.
Super sie to czyta:)
Już kiedyś coś podobnego miałam w swych MJowitkowych łapkach...

Bardzo lubię takie klimaty...

PS. Niestety moje próby przekazania telepatycznie M.Dż., że ma ode mnie od kilku godzin PW w swojej skrzynce za bardzo mi nie wychodzą. Muszę chyba jeszzce trochę poćwiczyć. Ale nie wiem jak, bo już bardziej sie skupić nie da. Chociaż...Tak od pół godziny rozmyslam o psach husky, weszłam teraz na chwilę na forum, a Kasia na posterunku. :knuje: Ale chyba bez moich rozmyślań też by tu była. Hmmm...
Awatar użytkownika
M.Dż.*
V.I.P.
Posty: 2792
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 11:50
Lokalizacja: gdzieś z Polski

Post autor: M.Dż.* »

MJowitek pisze:PS. Niestety moje próby przekazania telepatycznie M.Dż., że ma ode mnie od kilku godzin PW w swojej skrzynce za bardzo mi nie wychodzą. Muszę chyba jeszzce trochę poćwiczyć. Ale nie wiem jak, bo już bardziej sie skupić nie da. Chociaż...Tak od pół godziny rozmyslam o psach husky, weszłam teraz na chwilę na forum, a Kasia na posterunku. :knuje: Ale chyba bez moich rozmyślań też by tu była. Hmmm...
A to Ci, MJowitku, powiem, że nie dałabym głowy czy te Twoje telepatie nie zadziałały, bo..... zupełnie nie miałam w planie otwierać dziś wieczorem laptopa, ale.... coś mnie tknęło glupija
No i jestem :luz:
Na PW, chętnie odpowiem, ale dopiero jutro :nerwy:
Teraz padam z nóg- idę z psiulami i kładę się do wyrka- za szybko toczy się moje życie ostatnio, muszę odpocząć.
Duża BUŹKA dla początkującej telepatyczki :wariat:
"Everywhere I go
Every smile I see
I know you are there
Smilin back at me
Dancin in moonlight
I know you are free
Cuz I can see your star
Shinin down on me"
blender

OBE (out of body experience) - wychodzenie z ciała

Post autor: blender »

Jest tu kilka osób szukających ścieżek duchowego rozwoju, szukających wrażeń z duchami. Mam peytanie, czy ktoś z was doświadczył "wychodzenia z ciała"? Mam za sobą takie doświadczenia, nauczyłem się osiągać ten stan poprzez medytację, ale wcześniej już dochodzdiło do niego podczas paraliżu nocnego - takiego nieprzyjemnego stanu, kiedy umysł działa, a sciało nie. Wrażenia oraz skutki - to coś wspaniałego, mam pytanie, czy ktoś z Was to przezył, przezywa, macie jakieś pyrtania, odpowiem.

Pozdrowio9nka, jak zawsze. kapralek
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

No wlasnie kurcze, nie wychodzi.
Mi nawet swiadome snienie za bardzo nie wychodzi, a co dopiero takie.
Interesuje sie czlowiek, czyta, probuje i co? I nic.
Nie fair po prostu.
A tak juz zupelnie zupelnie na serio, to mozesz cos popisac wiecej o Twoim OBE?
Jak do tego dochodzisz, sam z siebie, czy to wyuczone?
Najbardziej mnie interesuja takie wyuczone wlasnie. Kiedy komus, kto teoretycznie nie ma predyspozycji, udaja sie takie rzeczy.
Kiedys czytalam taka ksiazke o wychodzeniu ciala astralnego z fizycznego. Podobno kazdemu moze sie to udac. I w zasadzie nawet nie trzeba wierzyc, ze sie tak da. Bo czy wierzymy czy nie, to i tak istnieje.
Tu czy na PW, jak Ci wygodnie:)
PS. Jak juz pisze, to mam pytanie.
W tej ksiazce, ktora mi pozyczyles, bylo cos we wstepie o falach mozgowych. W trakcie hipnozy cos sie tam z nimi dzialo, jakas inna czestotliwosc czy cos takiego. Mozesz mi przypomniec ten fragment? Przepisac moze albo co? To kilka zdan bylo. Kurcze, mam nadzieje, ze to w TEJ ksiazce, bo jak poplatalam, to juz nie wiem...
Bo to jest druga rzecz, ktora mnie dosc absorbuje. Kiedy rzeczy "nie z tego swiata" mozna wytlumaczyc na calkiem racjonalne, naukowe sposoby.
Kiedys poprzez badania obalano tego typu hipotezy i wierzenia, a widze, ze nadchodzi powoli czas, kiedy to znow wlasnie badania naukowe dostarczaja dowodow na istnienie takich zjawisk.
Pozdr.
MJowitek
blender

oki

Post autor: blender »

Dzis tylko szybciutko, z braku czasu napiszę jak to jest, a rozwinę to następnym razem, ok?

Pomi
mo wielu medytacji i chęci doznania OBE nie umiem za każdym razem tego osiągnąć, nie wiem czy każdy potrafi.
bywa, że podczas OBE, znajduję się poza czasem i przestrzenią, w dziewnych miejscach sobie fruwam, niczym w świadomym śnie, ale najbardziej kocham te "prawdziwe" OBE, kiedy czuję jak wychodze z ciała.

Zawsze na początku mam pietra, że może umieram i nie wrócę do siebie - strach ten toważyszy ciągle, więc jak najpredzej chcę się znaleźć w swoim ciele.
Gdy dię rozłączam, czuję - a nie widzę - obecność swojego przewodnika, który czuwa aby to wszystko przebiegło sprawnie. Znajduje sie on przy mioich nogach ( wczesniej stoi za moją głową, ja leżę oczywiście ) i jakby pomaga mi czarpnąć się ze swojego ciała. Najpierw unoszą sięmoje astralne nogi i już w tym momencie nie mam władzy nad ciałem, nie mogę krzyknąć, poruszyć się, cały ja jestem astralny. Ąmieszne jest to uczucie kiedy patrzy się na swoje ciało, albo kiedy czuje się je pod sobą. Jest sobie ono jakimś moim "ubraniem" i nie jest dla mnie wogóle ważne, bo przecież ja bez niego żyję, jestem, odczuwa, jestem gdzie indziej. Nie ma ono żadnej wartości, tylko moje przywiązanie do niezakończonych spraw i do ludzi kurczowo trzyma mnie przy chęci powrotu jak najszybszego do niego. Kiedyś nad ranem wyrzuciło mnie z ciała z takim impetem, że chyba w 15 sekund znalazłem się na orbicie, spoglądając na Ziemię, piękne uczucie i niezapomniane wrażenie. Dziwne i nie do opisania są wrażenia z OBE. Bo nie istnieje wtedy grawitacja i ... nie umiem tego opisać, to tak jakby Ziemia spadała i uwalniała się ode mnie a nie ja odlatuję ociężale z niej. Brak oporu całkowity.

Napisano wiele podręczników jak to zrobić,ale mi to nie pomagało. Poprosty chce tego doświadczyć i kładę się do łóżka, pojawia się problem z zaśnięciem i po chwili tego doświadczam. Nie umiem Ciebie tego nauczyć, ale życzę Ci abyś tego doświadczyła, cudowne uczucie. Wspaniale jest "fruwać".
Awatar użytkownika
siadeh_
V.I.P.
Posty: 1167
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:47
Lokalizacja: Łódź

Post autor: siadeh_ »

Wow! Nigdy bym nie przypuszczała, zę ktoś tu o OBE coś napisze! japrosic
Niby o OBE napisano tyle książek, ale to tak , jak z uczuciami: pisac można wiele, a i tak się człowiem tego nauczyć nie moze, a jedynie może to przezyć (jak Bóg, los, natura, czy jakby to inaczej nazwać - pozwoli). Jest to stan, który ćwiczą (o ile mozna uzyć tego okresloenia) dośc intensywnie wampiry. Obe pomaga w wampiryźmie emocjonalnym, w wampiryźmie PSI, bo daje mozliwość "ssania" z innej duszy, kiedy jednoczesnie ciało znajduje się daleko od "dawcy".

Pozdrawiam "wędrowców"
siadeh_the_vampire
"Look at my avatar and tell me once again:
are you sure that I'm wrong?"

* * *
MICHAEL JACKSON 1958-2009
Awatar użytkownika
MiDaa*
Posty: 2
Rejestracja: sob, 14 sty 2006, 21:30
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post autor: MiDaa* »

mnie sie przydazylo to raz i nie jestem do konca pewna czy to bylo to, ale wydawalo mi sie,ze widze siebie jakos z gory...
co do paralizu sennego to tez miala go on kilka razy, kiedy bylam mlodsza, pamietam tylko,ze podczas snu nie moglam sie poruszyc, bardzo chcialam sie obudzic i otworzyc oczy,ale nie moglam, normalanie musialam walczyc z tym zeby sie przebudzic i otworzyc oczy, koszmar!! ale mnie to sie wogole czasami dziwne rzeczy i choroby przytrafiaja baj de łej :surrender:
Awatar użytkownika
Xscape
Posty: 776
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 0:13

Post autor: Xscape »

Matko jedyna.......gdybym sam kiedys nie przeżył w swoim życiu dziwnych rzeczy to pewnie czytał bym to jak na forum dla nawiedzonych..ale do mnie akurat takie rzeczy trfiają w czuły punkt.
Zapewne sporo osób już czytało o moich nocnych (akurat nie polucjach),koszmarach które doprowadzały moja psychike i ciało do ruiny.Zaczeło się niewinnie od podkradania z grobów kwiatów,zniczy i stawiania ich na swoich bliskich grobie albo na tych grobach(malutkich dzieci) gdzie tych zniczy nie było.Po tych rabunkach moich dziecięcych(jakiż ja był głupi,do dziś mi zostało)zaczeły wydarzać sie w nocy bardzo dziwne rzeczy.W zasadzie są tylko dwie które bardzo utkwiły mi w pamięci.Budziłem sie w środku nocy i zawsze siadałem na parapecie w kuchni z której tez miałem widok na cmentarz a w zasadzie jego niewielki obszar.Nie byłoby w tym siadaniu nic dziwnego gdyby nie to że wszystko było tak jak w nocy powinno wyglądać z wyjątkiem cmentarza który prezentował sie dokładnie tak jak prezentuje sie w dzień.Czyli wszędzie było ciemno a ja cmentarz widziałem w kolorach dnia.Najdziwniejsze jest to jednak dlaczego przez tak długi okres czasu patrzyłem na ten cmentarz....do dziś nie rozumiem tych rzeczy.Czy ja tam cos szukałem ,czy ktos chciał mi cos uzmysłowić......nie ejstem w stanie odpowiedziec na te pytania nawet po moich własnych przezyciach.Drugi koszmar ,jednakże jeden z wielu jakich wtedy doświadczyłem miał miejsce tradycyjnie w nocy.Obudziłem się i poszedłem do toalety...usiadłem obok wanny i płakałem...moja mama,zdruzgotana już powoli wtedy kobieta która co noc czuwała nademną zaczeła do mnei podechodzić ale ja widziałem w niej cos ......sam neiw iem czy cos widziałem.....raczej czułem cos złego i gdy sie do mnei zbliżała starsznie płakałem i krzyczałem....był to dla mnie tym większy szok ponieważz mama zawsze byłem bardzo emocjonalnie związany,więc dlaczego sie jej bałem??To było tak jakbym zobaczył szatana......no nie wiem nie chce być tu jakimś spekulantem i zastanawiac sie jak dziecko z podstawówki co to naprawde było bo i tak już sie nie dowiem.To był bardzo ciężki okres.Okres w którym chłopak z podstawówki ,wręcz małe jeszcze dziecko,niczym nie doświadczone przez życie bało sie zasnąc ,połozyc do łózka gdy nadchodził wieczór.......okropne uczcie...Ktoś kto oglądał koszmar z ulicy wiązów pewnie wie o czym ja pisze i jest w stanie sobie wyobrazić ten starch.Jednakże ja w tym filmie nie grałem a wydarzyło się to naprawde.Rano sie budzisz i czujesz że takjakby nie jstes soba......tak bardzo styrany przez nocne "samniewiemco" i płaczesz kiedy to się w końcu skończy.
Któregoś dnia Anetta(przez dwa t) czyli moja mama nie wytrzymała psychicznie,wszystko jej puściło w środku i zaczochrała mnie do świetej pamięci proboszcza Abramskiego,który za życia był naprawde wspaniałym człowiekiem(spotkał sie miedzy innymi z papieżem),naprawde cudowny człowiek.Przyjoł mnie z mamą mimo późnej pory ,odmówił jakas tam modlitwe ,dał sie napic święconej wody ,chyba z jakiegos francuskiego źródła,przeżegnał sie nademną i ot egzorcyzm...Jakby nie było mysle że po tym seansie nocne (zmazy..nie moge sie oprzeć).....no więc nocne tragedie małego chłopca zaczeły znikać.Nie wspomne juz o tym że był u mnie w domu nawet gościu który poddał mnie hipnozie która a masz Ci job Twoja mać nic nie dała.Żem jest chyba jakiś odporny hehe...mimo to uważam z tego co pamietam,że hipnoza to bardzo przyjemna rzecz.

Teraz jak to piszę czuję się tak troche jakbym pisał o historii i przeżyciach całkiem innej osoby no ale jednak przydarzło sie to coś mnie i do dziś nie znam żadnych odpowiedzi na to co sie działo.No cóż "Życie".Pozdrawiam.Wiem że sa osoby które takie rzeczy ciekawia więc postanpowiłem na nowo podzielić się swoimi przeżyciami.Myśle że są ciekawe rzeczy o których tu piszemy..sprawy których ludzi umysł raczej nie jest w stanie do końca pojąc.I to własnie czyni świat a raczej życie człowieka tak cholernie trudnym zadaniem.....bo nie wiemy czy kończąc zadanie na ziemi czeka nas cos jeszcze.....jednak jest jeszcze wiara która "Mi" pozwala wierzyć w to że Jezus Chrystus czuwa nademną i że jego królestwo stoi przedemna otworem....myśle że jestem dobrym człowiekiem..przedewszystkim starsznie wrażliwym a jednoczesnie potrafiącym dusić wiele spraw w sobie i nie pokazywac innym swojego bólu.Mimo wielu sprzeczności...wzmianek z biblii...to grzech to grzech ,tak nie dobrze i tak też......to wiem i czuje to że Bóg mnie kocha bo i ja go kocham.Zauważyłem u siebie taką jedną rzecz.Otóż to ja nie potrafie nienawidzić.......wiadomo każdy z nas ma takie osoby które albo nas wyzywają ,upokarzają itp.Ja w swoim życiu doświadczyłem mase upokorzeń ,i doświadczam nadal ale nie potrafie nienawidzić i myślę ze ja sietego nauczyłem a może raczej zrozumiałem ze nienawiść nic mi nie da.Upokarzaj ile wlezie,przeklinaj,pomiataj mna........owszem będe wsciekły ale nie czuje nienawiści.I zdawałoby sie że pewnie pisze to człowiek bardzo religijny,chodzący co tydzień do kościółka z babcia pod rączke i należacy do kółka religijnego.Otóz nic bardziej mylnego.....nie chodze do koscioła,przepraszam za to Boga jednak kłamię go obeicując że się poprawie....
Moja wiara polega na tym aby kochać ludzi,nie odczuwac nienawisci,nie traktowac innych jak śmieci,nie widzieć kolorów ludzkiej skóry,postepować z ludzmi tak jak sam chciałbym aby ze mną postepowano.Przedwszystkim nikogo nei krzywdzić.Myśle że Bóg w pewien sposób to docenia.I mimo to iz nie zawsze jestem taki święty ,i niektóre napisane przezemnie słowa nie zawsze zgodne są z prawda to staram sie nad tym wszystkim pracować i w tym całym wyścigu szczurów który pogłebia się z wiekiem byc po prostu Pawłem który uważa się i ludzie uważają go za dobrego człowieka.
Przepraszam jeśli troche chaotycznie wyraziłem swoje poglady w tym poście......ale jak ja dostaje weny to nie włączam Worda i nie sprawdzam błędów aby przypadkiem ktos nie pomyslał o mnie czegoś złego.Pisze wszystko od serca i nie chce aby w moich postach była jakakolwiek sztuczność a tej tendencji na forum nie brakuje.Pozdrawiam.
blender

wiek

Post autor: blender »

a może poprostu jesteś juz starą duszą, która nauczyła się w drodze inkarnowania na ziemi wybaczania. I może właśnie dlatego masz "dar" widzenia więcej, jak chociażby jasny cmentarz w środku nocy.

co Ty na to?
ODPOWIEDZ