Film "This Is It" (2009)

Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.

Moderators: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil

User avatar
littleme
Posts: 110
Joined: Sun, 19 Jul 2009, 19:28
Location: Katowice

Post by littleme »

Jezu byłam wczoraj. Coś niesamowitego. Niesamowitego!!!! Nie spałam całą noc, a tu teraz trza iść do pracy :( Michael przeszedł samego siebie. 50 lat? Dla mnie to co pokazał na próbach było 1000 razy lepsze od jego ostatniego koncertu z początku wieku. Wypasiarz. Był w doskonałej formie. Ten głos! Miękki, ciepły, jedwabisty... Ruchy... Ach!!!!!! Jestem zachwycona. Nie mogę do cholery uwierzyć, że już go z nami nie ma :surrender:

Doskonałe były fragmenty pokazujące go jako dość upierdliwego szefa. Miły, uprzejmy, ale wiercił dziurę w brzuchu tak długo aż osiągał cel. "Właśnie po to mamy próby" nenene Właśnie dzięki temu, świat miał geniusza. Ładnego też miał stajla na codzień. Dres z Earth Song wymiata! Cały ekscentryczny Michael, hahaha. Włosy były jego własne. Żadnych peruk się nie dopatrzyłam. Nie wierzę absolutnie w bujdę, że był łysy. Buzię też miał ładną. Wyglądał o niebo lepiej niż kilka lat temu. Jednym słowem jestem zachwycona Mam już bilety na kolejny seans poniedziałkowy. To bez wątpienia mogły być najlepsze koncerty w historii. MJ śpiewał i ruszał się jak za dawnych lat.

Co do ludzi na sali (byłam w Katowicach)- było bardzo cicho, dało się słyszeć oddechy publiczności. Nikt nie ruszył się z miejsca na napisach końcowych. Ludzie siedzieli jak wrośnięci w fotele. Dawno nie czułam takiej atmosfery w kinie. Naprawdę brawa dla takiej widowni.

A... I jeszcze dopiszę ostatnie zdanie. Taniec do Billy Jean. Ludzie złoci! Mówiąc kolokwialno-lapidarnie padłam na pysk.... i dalej leżę.
User avatar
katia
Posts: 11
Joined: Mon, 06 Jul 2009, 8:32

Post by katia »

To i ja coś napiszę, chociaż robie to niezwykle rzadko.

Film był dla mnie porażający. Odkąd jestem fanka Michaela (a to już grubo ponad 20 lat), zawsze fascynował mnie jego głos, taniec, przesłanie słów piosenek. Film ten pokazał mi tez Michaela w nowej roli - w roli nauczyciela. Jego niezwykła cierpliwość, oddanie muzyce w całym tego słowa znaczeniu oraz współpracującym z nim muzykom było niewiarygodne. Nie było w filmie jednej sceny, w której Michael zachowałby się jakoś nietaktownie. On był wręcz przesadnie grzeczny, uprzejmy wobec osób z ekipy. Niezwykłym jest to jak jego, można by powiedzieć dobre wychowanie, odbijało się na innych. Jego osoba powodowała, że wszyscy wokół stawali się milsi, uprzejmiejsi ...

Koncerty, które przygotowywał byłyby zarówno dziełem sztuki filmowej, choreografi, wokalu jak i sztuki ludzkiej współpracy. Szkoda, że do nich nie doszło .. Jak bardzo boli, że nie dane mu było stanąć przed fanami i wysłuchać ich owacji, braw, płaczu radości. Tak bardzo ich kochał.

To tych z kampani bojkotującej film.
Tak, Michael był bardzo chudy, nie dały rady ukryć tego nawet warstwy ubrań. Jednak znam wielu ludzi niezwykle szczupłych, którzy są w doskonałej formie. Ba! Nawet medycyna twierdzi, że człowiek szczupły jest zdrowszy niz ten z nadwaga czy otyłością więc .. ?
Przed filmem miałam wątpliwości co do sensu, co do intencji jego twórców. Jednak po obejrzeniu go jestem pewna, że nikt Michaela nie musiał zmuszać do prób, do ćwiczeń, do śpiewu i tańca. Ktoś tak ogromnie zaangażowany w tworzenie tego spektaktu jakim miały być koncerty, nie mógł być człowiekiem skrajnie wycieńczonym, chorym i manipulowanym.

Film pokazuje, że Michael Jackson był muzyką, był tańcem, był śpiewem, był artystą całkowicie oddanym sztuce, którą doprowadził do perfekcji. Odszedł Wielki Artysta i nikt nigdy go nie zastąpi, bo Michael Jackson był tylko jeden. Cieszmy się spuścizną jaką pozostawił a wsłuchując się w teksty jego piosenek kierujmy swoim życiem tak, jak on nas do tego namawiał.
Image

20 września 1996
Lotnisko "Bemowo" Warszawa
sektor XVI
soarq
Posts: 11
Joined: Mon, 29 Jun 2009, 15:46

Post by soarq »

zu wrote:Nigdy nie słyszałam Michaela na żywo w takiej kondycji wokalnej.
Kto dobrze zna muzykę Michaela zauważy, że z każdą kolejną płytą poprawiał się wokalnie. Był coraz lepszy. Pewnie efekt wieloletniej pracy z Sethem Riggsem.

Super, że miał śpiewać na żywo podczas tych koncertów. Nie mógł przecież odwalić fuszery przed własnymi dziećmi!
MJ Forever in my heart...
User avatar
Emily & Mike
Posts: 44
Joined: Tue, 07 Jul 2009, 18:03
Location: Nibylandia (forever)

Post by Emily & Mike »

Wruszyłam sie już na samym początku, jak zobaczyłąm napis DLA FANÓW...Nagle ogarnęła mnie wielka żałość, że to koniec, że go nie ma... Potem te wypowiedzi tancerzy, ci chłopcy, którzy płakali, ten który nie mógł wydobyć z siebie słowa- ścisnęło mnie w sercu i kolejna chusteczka poszła w ruch. Ludzi w MK Ursynów było mało, plałam co sobie ktoś pomyśli... Wyłam jak bober.

Efekty specjalne były po prostu fenomenalne, niesamowite... Byłam w szoku! Te filmiki do SC, do ES zwaliły mnie z nóg. Michael świetnie wyglądał w SC!!! :mj: czekałam tylko na moonwalka i się nie doczekałam... mówcie co chcecie, był może szczupły teraz zdecydowanie bardziej, ale wygladał swietnie i buzię też miał ładną!

I Michael pokazany "od kuchni"- taki serdeczny i kochany dla wszystkich, taki ciepły, wszystkich przytulał :)

Rozwaliło mnie I'll be there.... W kontekście ostatnich 4 miesięcy, szczególnie do mnie trafia... Porażające to było... Bardzo smutne...

Nie wytrzymałam natomiast jak po napisach końcowych puścili napis : KOCHAM WAS i podpis Mike'a... ;( poczułam jakby to on w tej chwili mówił to tylko do mnie, bezpośrednio... To było takie szczere, takie piękne... Popłakałam się, gdy dotarło do mnie, że nikt już tego więcej nie usłyszy, że nigdy mi nie będzie dane być na jego koncercie, nigdy nie poczuję tej magii....
I napis, że film został stworzony dla dzieci Michaela.... :( Boże, co te małe istotki teraz muszą przeżywać...... ;(;(;( :surrender: No i powyłam się znowu, ludzi już nie było, zostałam ja i może ze 4 osoby, wszyscy wyszli w trakcie napisów końcowych. Przyszli już pracownicy kina pozamiatać, ja zostałam, siedziałam zapłakana i wbita w krzesło po tym co zobaczyłam.... Przykro mi...
But they told me
A man should be faithful
And walk when not able
And fight to the end
But I'm only human
User avatar
little_susie
Posts: 189
Joined: Wed, 17 Jun 2009, 17:04
Location: Gdańsk

Post by little_susie »

Film wspaniały! Jestem w głębokim szoku!
Na tym mogłabym swoją wypowiedź zakończyć, bo brak mi słów.
Michael wspaniale sie poruszał, jego głos (jak sprzed lat!), a przecież mówił na próbach, że go oszczędza (A co by dopiero było gdyby na koncercie dał z siebie wszystko???!!!)
Film pokazał wspaniałą osobowość Michaela, jego stosunek do tancerzy i całego zespołu, z którym współpracował. W każdym calu widać perfekcjonizm Michaela, każda nuta musiała być zgrana z elementami cheorografii.
Bałam się tego dnia strasznie! Bałam się, że pokażą go jako człwieka przemęczonego... wychudzonego. Owszem Michael był chudy, ale przecież miał bardzo długą przerwę od występów, od aktywnego wysiłku. Próby wiązały się z tym, że musiał ponownie dużo ćwiczyć, był w ciągłym ruchu. Każdy organizm by tak zareagował (można wziąć pod uwagę choćby Taniec z gwiazdami, ludzie tam trenują i chudną kilka kilogramów w ciągu tygodnia! Michael miał prawo schudnąć! A jeszcze jakby wziąć pod uwagę to, że nie miał 30 lat tylko 50! To także odgrywa dużą rolę).

Smutek znowu do mnie powrócił, rana na nowo rozdrapana, ale liczyłam się z tym.
Paulinka bardzo dziekuję za wsparcie! Asia, wiem ze wczoraj byłaś w szoku tak samo jak ja, ale trzymaj się!
Dziękuję jeszcze Panu Zbigniewowi Hołdysowi za piękne słowa, za całą prawdę, którą w nich ujął.

Utraciliśmy wspaniałego człowieka, który był skarbem dla tego świata, a świat widocznie nie zasługiwał na kogoś takiego jak Michael.
"Marzenie nie jest jedynie marzeniem - jest celem. Jest czymś co ludzka świadomość i podświadomość mogą zamienić w rzeczywistość" Michael Jackson
loveyoumore
Posts: 61
Joined: Fri, 24 Jul 2009, 21:11
Location: UK/ Krakow

Post by loveyoumore »

Film swietny, boski, odjechany- nie wiem jak to ujac by wyrazic co czuje.

Michael po raz kolejny udowodnil swa wielkosc, pokazal ze jest byl i bedzie krolem. Lata swietlne musza minac chyba bo byl ktos kto mu dorowna !
Ujelo mnie to o czym pisaliscie, ze byl niezwykle cieply i uprzejmy, dla kazdego.
Wrazenie robi tez jego perfekcjonizm, na wszystkim trzyma reka, wszystkiego pilnuje osobiscie, ma kontrole nawet nad pojdeynczymi dzwiekami.
"Odjechane " efekty specjalne, swietne wkomponowanie Michaela w teledyski, no mistrzostwo po prostu!
Spiew Michaela na zywo rozwalil mnie kompletnie- jego glos jest coraz lepszy, coraz lepiej "dopracowany"!

Widac bylo ze w tancu "odpuszczal", nie dawal z siebie fulla, tak jakby zostawil wszystko co najlepsze na sam koncert. Zreszta tak mial w zywczaju chyba zawsze.
Mysle ze film nie oddaje tego jak wygladal by koncert - tzn mamy o tym jakies pojecia, ale sadze ze live bylby jeszcze lepszy. Tego sie nie dowiemy niestety :(

I jeszcze a prospos formy Michaela. Coz, niby byl w formie, niby wszystko gralo. Byl bardzo szczuply, tez to widac, co niby nie musi oznaczac niczego zlego.
Ja jednak sadze ze film jest na tyle sprytnie zmontowany ze jesli jakiekolwiek momenty slabosci MJ na probach mial nikt nie ryzykowal by krecenia bata na wlasny grzbiet i nie pokazal by tego!
My widzielismy maly fragmencik prob , kunsztownie zmontowany i nie mamy bladego pojeciecia w jakiej formie byl MJ. Sam fakt maszerowania po scenie i kilku obrotow czy podskokow nie mowi absolutnie NIC o jego formie. Wiemy tyle ze wciaz mogl tanczyc i nie byl niedolezny.
Ja oczywiscie nie twierdze ze byl chory czy nie w formie, po prostu uwazam ze film nieczego nie dowodzi w kontekscie stanu zdrowia Michaela.

Forever Yours idz na film. Ja mam dzis ciezki dzien, ale trudno, uwazam ze kazdy fan film powienien zobaczyc. Chyba jestesmy mu to winni. Po to to robil, bysmy chcieli go ogladac.
Promise me we'll always be
Walking the world together
Hand in hand where dreams never end
My star secret friend and me
User avatar
MacJack50
Posts: 336
Joined: Tue, 20 Oct 2009, 17:22
Location: Słupsk

Post by MacJack50 »

Mnie film nie powalił na kolana.Dla mnie to był Koncert w wykonaniu Michaela Jacksona.Nie rozumiem jak można było tam płakać:/Też myślałem ze będę , ale nie było do tego nawet momentów wzruszających.Film obejrzałem fakt z zaciekawieniem i nie mogłem oderwać oczu od niego.Świetnie go pokazali , perfekcyjnie tańczył jak na mężczyznę 50 letniego i co najważniejsze , tak mi sie wydawało .... wydoroślał.Nie było już tych takich niepewnych ruchów i niepewnego głosu.To był świadomie działający i znający własną markę człowiek , który wszystko próbował poprawić niedoskonałości , coś dodać , przyciąć , inaczej zatańczyć.Widać było ze z dużym respektem sie do niego zwracali.Szacunek należyty był i najbardziej spodobało mi się moment, gdy właśnie ktoś sie Michaela pytał to zwracał sie tak np:Michael jak byś chciał oczywiście możemy zrobić próbę urządzenia dla twojego bezpieczeństwa.Oczywiście jak nie to nie , ale wiesz to dla twojego dobra .
albo np.Michael w środku piosenki przerwał śpiew i wprowadzał coś nowego , to nikt nawet nie starał sie podważać jego kroków , nikt nawet nie sugerował co on by na jego miejscu zrobił.Być może było to na siłę , na pokaz , a jeżeli nie to naprawdę wielki pokłon Ortedze A najlepsze były odświeżone teledyski.MASAKRA .Co za efekty specjalne !!!To był kosmos jak na te lata!!!Michael wyskakujący z powietrza z robota, Thriller , Earth Song , Smooth Criminal itp.REWELACJA.Choć kurczę nie potrafię tego pojąć , jak człowiek ,który tańczy jak maszyna (choć niektóre części w układzie mógłby lepiej zatańczyć , być może nie przykładał do tego wagi na próbach , szczególnie w Smooth Criminal , gdzie stal bokiem i miał zrobić ukłon trzymając sie za kapelusz ), śpiewa(ł) przepięknie, o nietuzinkowym głosie , żartował , a kilka dni później nas opuścił.
PS Oczywiscie to indywidualna sprawa kto jak i w jaki sposob przezyl seans.Ja bylem przez caly spektakl skupiony , niemalze bezruchu i tylko mi nogi chodzil , gdy widzialem jak Michael tanczy lepiej od swoich tancerzy , mlodszych o 30 lat nawet.kryzys przeszedlem jedynie , gdy Michael spiewal Earth song iMan in the Mirror ,, gdzie teledysk pokazywali.Maskra.Wtedy tylko wtedy mialem lzy w oczach o i jeszcze na koniec , gdy mowil Mike ,ze pozostalo nam jedynie 4 lata na to , aby uratowac planete, zeby cos zmienic , najlepiej zaczac od siebie.
I jeszcze jedno ten moment byl bezcenny.W trakcie filmu nie slyszalem na sali ani jednego glosu , gdy w filmie byla cisza na sali tez ,MASAKRYCZNIEE

-> Masz coś do powiedzenia. Ale zanim się do tego wniosku dojdzie, trzeba przebrnąć przez gąszcz LITERÓWEK i dziwacznej edycji Twoich postów. Po raz kolejny nawołuję - PROSZĘ POPRAWIAĆ POSTY, sprawdzać je pod tym kątem. Mamy tu być dla przyjemności, a nie umęczać się czytaniem zagadkowych znaków. Dziękuję :) zu
Last edited by MacJack50 on Thu, 29 Oct 2009, 16:04, edited 1 time in total.
Image
"Together we can heal the world and make it a better place."
"GO FOR YOUR DREAMS!"
User avatar
Mary_Jackson
Posts: 97
Joined: Wed, 22 Jul 2009, 16:15
Location: Neverland

Post by Mary_Jackson »

Byłam wczoraj na premierze. Muszę przyznac, że film mi sie podobał i na pewno warto było iść. Bo muzyka, taniec świetne! Ale jeśli chodzi o samego Michaela, widać, że to mu sprawiało przyjemnośc. że cieszyl sie kiedy tanczyl i spiewal i widać, że na prawde chciał wystąpić. Z drugiej strony wystarczy spojrzeć na jego twarz. Widac, że był zmęczony, chudy i taki biedny.
You can pray to the angels
and they will listen,
but the best way to call them,
I am told, is to laugh.
User avatar
akaagnes
Posts: 1224
Joined: Sat, 07 Feb 2009, 23:13
Location: Lublin

Post by akaagnes »

Wróciłam właśnie z seansu. Żyjemy. Oboje: i ja i Michael. :)
Bardzo chcę napisać, jednak nie wiem,czy będę umiała to wszystko ubrać w słowa, tak jak byście tego oczekiwali (szczególnie edytorka zu ;-), bo jestem wulkanem emocji).

In short: szczęka na podłodze. ręka noga mózg na ścianie.

Ale gdyby to się dało opisać zaledwie w kilku słowach, to by znaczyło, że nie wyszło, że projekt się nie udał.

Zacznę od rzeczy, które mi się nie podobały:

* Billie Jean. Tu pretensja do Michaela - gdzie moonwalk, skarbie? Zabrakło mi też kapelusza (chociaż kapelusza, bo powiedzmy, że cekinowej koszuli mogło już nie być), mimo że to tylko próba. No ale skoro było obmacywanie Mekii na TWYMMF, to oczekiwałam też tych ważnych atrybutów podczas innych kawałków. Pytam zatem - gdzie moonwalk, kochanie? Toć to ważniejsze niż kręcenie pupą ;-)
* technicznie/reżysersko WBSS, TDCAU. Ortega, Ty coś tu pokręciłeś, facet! Wiemy, że Michael raczej nie zaśpiewał tego ani razu w całości na próbach w czerwcu. Były próby dźwięku i próby wokalne, poszczególne sekwencje były tylko wykonywane. A tu nagle słyszę całą koncertową piosenkę i... 3 równoległe obrazy z 3 prób. Pogratulować jakości montażu komputerowego, ale coś mi się tu nie podoba. To na której próbie w końcu wykonał to po całości? Dlaczego migają mi przed oczami 3 obrazki, a nie jeden konkretny z tegoż? Wreszcie pojawia się znak zapytania - czy nagranie audio [całości tych utworów/ koncertowych] to było z TYCH prób, czy może z HIStory na przykład? ;> / kurde, to było dziwne dla mnie.
* akrobatki. (...)
* mam też jeszcze jedną wątpliwość, ale... nie znam się na tym, więc nie chcę wyrażać pewności w opinii. wydaje mi się, że Michael miał retuszowane uda, czy generalnie nogi momentami. wiem, że na zdjęciach, w sensie fotografiach można tak robić (każdy wie jak działa photoshop), ale czy można tak robić w ruchomych obrazach? bo później nawet w tych denimach widać było chude nogi Michaela (chudzieńki tyłek, chociaż nadal seksowny nenene ), a z kolei na shotach w czerwonych spodniach miał je... grubsze! prawie takie jak za czasów HIStory. ;p Jeśli ktoś się na tym realnie zna, to proszę o wyjaśnienie, czy w ogóle jest możliwy taki zabieg na ruchomych obrazach, na filmie.

To, co na mnie zrobiło największe wrażenie, że siedziałam z otwartą buzią wbita w fotel...
* Smooth Criminal - [jak by się tu wysłowić :knuje: ] ... Coś wspaniałego. Coś, czego jeszcze nigdy w życiu nie widziałam. To połączenie filmu z lat 40' i złapanie rękawiczki przez Michaela, później ta ucieczka i ... te rusztowania z tancerzami na tle oświetlonego miasta! Coś niesamowitego, genialny efekt! Miałam szczękę na podłodze, prawie dosłownie! Uwielbiam generalnie gry świateł, półmroki, rozbłyski, cienie. A Michael i ekipa zrobili to w taki niesamowity sposób! .......WOW
* Thriller - koncepcja jest genialna. Przez chwilę zastanawiałam się, czy będąc w Londynie doleciałaby do mnie na balkon jedna z tych manekinów -panien młodych. Efekty rozwalały totalnie! Kto to wymyślił? Michael? Jakiż on ma mózg! Co jeszcze byłby w stanie wymyślić..??? ;-) Pająk mnie rozp... - boję się pająków, oglądałam The Mist i nie mogłam potem spać! A on tu kurcze w pająku monstrualnej wielkości się wtacza na scenę. Aaaaaa!! :nerwy:
* Earth Song to było coś co najmocniej mnie wzruszyło, wręcz zatrzęsło. Wpleciona w piosenkę wizualna opowieść o dziewczynce w lesie tropikalnym ....... te wszystkie zniszczenia, pożary, buldożer i ostatni zielony konar, który trzeba uratować mimo wszystko... Tak naturalistycznie to pokazali. I jeszcze w pewnym momencie jak Michael mówi,żeby zostawić silnik buldożera włączony, gdy muzyka cichnie, żeby był efekt... SZOK.

Generalnie myślałam, że będę płakać, że ciężko przeżyję ten seans. Wczoraj mi dziewczyny mówiły, jedna przez drugą, że płakały tu i tam, że i po filmie i w ogóle, szok, masakra, weź chusteczki. Ja w pewnym momencie chciałam się rozpłakać - na I'll Be There - bo było autentycznie wzruszające, ale ... Michael mi nie pozwolił, bo za chwilę strzelił jakąś minę, aż sobie pomyślałam: ch0leeeera, man, co Ty mi robisz! Powiem więcej -oprócz momentów na ES - miałam cały czas uśmiech na twarzy! Przeżywałam każdy krok razem z nim, podskakiwałam na fotelu, wyrażałam swoje emocje na bieżąco (niektórzy z Was już wiedzą, że nie potrafię ich nie wyrażać!:D).

Te jego teksty czasami... jeja, cały Michael :hahaha: - tum tutum tum tu tu tum tum .. Bę! ( "BĘ!!"- jest aaaahhhh! świetne, uwielbiam to, już wiele razy używał tej ekspresji, sama zacznę, bo mi się to baaaardzo podoba!). Miałam wrażenie, że klawiszowcowi tłumaczył co najmniej godzinę jak ma zagrać tę nutę: tak przeciągnij, jakbyś wstawał z łóżka, nie tak, nie graj tej nuty! Wreszcie tekst kolesia: to powiedz mi konkretniej, kiedy mam przetrzymać, a kiedy mam przygrzmocić! " :rocky: " To było świetne!

Michael na wysięgniku. Ortega: Michael trzymaj się poręczy! To dopiero połowa wysokości ... Dlaczego mu to powiedziałeś, przecież wiesz, że on zawsze chce wyżej! (moja wyobraźnia od razu wychwyciła drugie dno. kurde,ale może to nadinterpretacja ;P) :smiech: --- MJ-śmiałek, MJ-lot , przecież cieszył się jak dziecko, haha!

I Just Cant Stop Loving You - bałam się i tego, z dwóch powodów, w tym jeden głupi, osobisty, który jak bym powiedziała, to śmialibyście się. Drugi to te emocje... ja bym chciała to jemu zaśpiewać "my life aint worth living if i cant be with you"... i w ogóle co czuję. Ja! *tak super egoistycznie, wiem*. Już myślałam, że się rozpłaczę, już mi się w podkówkę usta robiły, a tu nagle ta mina, ten uśmieszek Mike'a. No Michael, .... nie mam pytań! :hahaha:
Poza tym tekst o oszczędzaniu gardła. No proszę Cię... to jak Ty draniu śpiewasz jak NIE oszczędzasz. To brzmiało jak raj! Oralna pieszczota dla uszu- że tak to wyrażę, a on mi tu kurde, że sorry, nie może tak za bardzo zaśpiewać, bo oszczędza gardło. Słowiku ty mój kochany, puknij się w łeb! I nie udawaj takiego skromnego! Ty Michael fuckin' Jackson jesteś!, a nie sierotka Marysia! ;D .............


Generalnie powiem Wam - ja tam nie widziałam wycieńczonego Michaela cierpiącego na cokolwiek oprócz pasji do tego co robi. Jedyne na co "cierpi" to miłość do muzyki, do każdej nuty z jego twórczości. On wie dokładnie jak ma to brzmieć, jak ma to dokładnie wyglądać, więc Ortega, idź się przewietrzyć. Marynarka ma płonąć! o Tak! o tu! w tym właśnie miejscu! .......... Poza tym... był jak widać w świetnej formie jednak, chociażby w tych momentach, które były pokazane. Nie wiem co było później, wiadomo, że na pewno był zmęczony po godzinach prób, to naturalne, w końcu Michael Jackson, to też człowiek. Człowiek się męczy. Ale te doniesienia, że nie chciał jeść, że nie miał siły wejść po schodach... A lizaka ciamał! A! co jeszcze mi się nie podobało - :smiech: - Michael! nie mówi się z pełną buzią!! (może właśnie kończył jeść tego kurczaka,co mu rzekomo Ortega miał kroić :hahaha: ) oj Michael Michael..
i dlatego nie wydaje mi się, że taki szczupak jak Michael mógł następnego dnia ot tak wykorkować. Film powiedział mi coś, udowodnił mi coś. I to nie jest tylko geniusz i wielkość artystyczna Michaela Jacksona. Może mam już kompletnego świra, ale ja tam widzę drugie dno, Pewną metaforę. ....

... Nie wiem ile z Was było do samego końca, po napisach? Bo u nas na sali te 10 osób wyszło już podczas napisów, a potem pani chciała już zamykać salę, tylko ja i Megi1975 siedziałyśmy do oporu. Bo tam był jeszcze kawałek z Human Nature .. gdzie Michael mówi coś w stylu: tu będzie przerwa, popstrykam sobie palcami, poprawię marynarkę, zapnę koszulę, wiesz... przetrzymam ich trochę, oni chcą ucieczki (??;P). A potem pstryk i BĘ! - i jakby urwane z opowieści, cut nagle i koniec. Logo Heal The World, I love you, MJ. Od razu przypomniały mi się jego słowa z 2000 roku "You aint seen nothing yet" i że zawsze chciał mieć wielkie, największe szoł, zawsze chciał więcej i wyżej. Albo moja wyobraźnia płata mi już figle. Więc nie powiem tego wprost. Ale ja tam swoje wiem. ;]


Pewnie jeszcze o wielu rzeczach zapomniałam napisać, jak zwykle. Chciałabym zapamiętać każdy szczegół z tego filmu. Gonitwa ogni też była super, uwielbiam takie rzeczy! I te wyskoki tancerzy z windy! Ha! Próba z łapaniem krocza, :hahaha: ,ale i tak nikt nie robi tego tak jak Michael.
Możecie mnie wziąć za idiotkę (wszystko mi jedno;P), ale oczywiście też widziałam w filmie to, na co zawsze zwracam uwagę u Michaela, haha, nie przepraszam, to mój odruch bezwarunkowy - krocze! i TO widziałam też kilka razy! ,mimo że skupiałam się też na innych rzeczach w tym samym czasie, chcąc jak najwięcej zapamiętać. (wiem, jestem nienormalna glupija hahah!). Ale mówcie co chcecie, dla mnie i 50-letni Michael to chodzący seks! Ba! - legendarny chodzący seks! :D

Obawiałam się tego filmu. Głównie przez to, że ostatnio za bardzo dałam się zwariować kampanii This Is Not It. Trochę żałuję tych swoich lamentów w ostatnich tygodniach, chociaż z drugiej strony coś w tym jest! Obawiałam się, myślałam jak ja to przeżyję, ale... po prostu jakbym byłam z nim wtedy na próbach. Stać mnie też na krytykę pod jego adresem. Gdybym zauważyła coś niepokojącego, to (ja tak mam, nigdy nie siedzę cicho) dałabym i tym wyraźnie znać. Widziałam, że był wtedy bardzo chudy, ale nie było Dirty Diany i nie rozdarł koszulki i nie było mu widać żeber. Szczękę miał tylko bardzo wyraźnie zarysowaną (uwielbiam to u facetów), nawet może za bardzo, ale... na zdjęciach jak stoi i ma te nogi patyki swoje, to ma się wrażenie, że jak podskoczy, to mu się złamią. A widzieliśmy jak szalał na scenie: Beat It np. Już sama nie wiem co o tym myśleć: This Is It - This Is Not It. Jak wspominałam wcześniej mam osobliwy może stosunek do Michaela, bardziej widzę w nim Michaela człowieka, faceta, którego kocham miłością wielką, a dopiero później Michaela Króla Pop. I zwyczajnie jak o człowieka się o niego martwiłam. Ludzka natura. A od tych wszystkich ciągle sprzecznych informacji oszaleć można.
Ortega mógł zatuszować pewne rzeczy,nie pokazywać tych gorszych momentów. Ja dopatrzyłam się tych rzeczy, które opisałam na początku. Coś było na rzeczy może. Na filmie jednak widać Michaela uśmiechniętego, energicznego, czującego każdą nutę, skupionego na pracy. Absolutnie nie widać człowieka, który ma umrzeć za kilka dni. Ale dobra, zaczynam się powtarzać.


To chyba wszystko ode mnie. Jak coś mi się jeszcze przypomni, to będę dopisywać. I tak tę pseudo-recenzję piszę już chyba ze 2 godziny. ;-)

Czuję moc! Czuję magię Michaela. ! Zróbmy to jeszcze raz!



p.s. Podoba mi się to, co napisałam. :) Miałam założyć oddzielny temat z moją recenzją, ale bałam się, bo nie wiem,czy to nie zabronione przez regulamin (zgryźliwa jestem, wiem). Ale to potem zniknie w tłumie i szkoda będzie.;((( A tak się napracowałam,żeby to napisać.;P Hehe. Ależ ja niemożliwa jestem! :smiech:
User avatar
scorpio84
Posts: 11
Joined: Mon, 28 Sep 2009, 21:56
Location: Kalisz

Post by scorpio84 »

Ja byłem w kinie wczoraj. Film mnie nie wzruszył ale za to skłonił do refleksji. Cieszę się, że mogliśmy zobaczyć PRAWDZIWEGO, DOJRZAŁEGO Michaela, który był PERFEKCJONISTĄ w każdym calu, KRÓLEM BUDZĄCYM PODZIW I SZACUNEK.
Rzeczywiście - to dziwne, że człowiek w stosunkowo dobrej formie fizycznej odchodzi tak nagle. Ale fakt faktem, że był przeraźliwie chudy i to nie było normalne.
Film jest ... szczery. Ukazuje Michaela takim jakim był - DOBRYM, WRAŻLIWYM człowiekiem obdarzonym NIEZWYKŁYM TALENTEM otrzymanym prosto od Boga.
Jeszcze bardziej żałuję tego, że nie dane było mi obejrzeć tego wspaniałego show na żywo (a bilety już były kupione) :/
Co mnie jeszcze zaskoczyło w filmie i co zapamiętałem:
- MJ świetnie wyglądał w szerszych spodniach i czarnym fleku z wyciągniętą koszulą :)
- za to marynarka z "kolcami" na ramionach była co najmniej bezgustowna ;)
- GŁOS, GŁOS, GŁOS - po tylu latach wciąż taki sam!!!
- niestety dało się zauważyć wpływ czasu na artystę - wciąż budzące respekt i podziw ale to nie były już te same ruchy taneczne co kiedyś
- MJ rządził na próbach, to on był szefem i każdy znał swoje miejsce w szeregu. Ulżyło mi, ponieważ sądziłem, że do całej akcji koncertowej był po prostu zmyuszany
- widok uśmiechniętego, żartującego i pewnego siebie Michaela - bezcenne!!!
Ogólnie - pełen pozytyw! Polecam!
User avatar
MacJack50
Posts: 336
Joined: Tue, 20 Oct 2009, 17:22
Location: Słupsk

Post by MacJack50 »

Czułem się jakbym sam siedział w kinie i jakby Michael śpiewał tylko do mnie .To było moje 'indywidualne' pożegnanie z Mistrzem !!Cały czas dygotałem się , śpiewał po cichu , ale również z wielkim zaciekawieniem oglądałem spektakl jednego aktora.Szczerze powiedziawszy , gdy były momenty ( a były takowe niemalże przez cały film) , gdzie Michael tańczył a wokół niego tańczyli inni tancerze , to tak naprawdę całą uwagę skupiałem na Michaelu.Gdy Michael był z boku patrzyłem tylko na Niego.Gdy był na 2 planie również !!Ten facet ma magnez , który przyciąga do siebie wszystkich ludzi !
Image
"Together we can heal the world and make it a better place."
"GO FOR YOUR DREAMS!"
User avatar
scorpio84
Posts: 11
Joined: Mon, 28 Sep 2009, 21:56
Location: Kalisz

Post by scorpio84 »

Racja:) Cała ekipa była świetna ale oczy...goniły za Michaelem. Liczył się on, reszta to tylko statyści!
Zresztą dla kogo poszliśmy do kina? Kogo poszliśmy oglądać?
Pytanie retoryczne
User avatar
chrisbern
Posts: 131
Joined: Tue, 08 Jan 2008, 1:51
Location: Berlin

Post by chrisbern »

scorpio84 wrote:reszta to tylko statyści!
Bez przesady. To nie byli statyści, a ludzie wyłonieni najwyraźniej w drodze morderczych i dramatycznych eliminacji. Kazdy muzyk, tancerz, czy członek ekipy był bohaterem na swój sposób, Michael darzył ich sympatia, szacunkiem wyraził się o nich jako o rodzinie. Odwalali kawal świetnej roboty a scena z dwojgiem gitarzystów grających razem solo była super zarąbista choć nie było w niej ani pół Michaela. Wiec bez przesady z tymi "statystami"... ;-)
User avatar
@neta
Posts: 1057
Joined: Thu, 16 Jul 2009, 0:42
Location: z innej bajki

Post by @neta »

widziałam to drugi raz....i było jeszcze lepiej.To NAJNUDNIEJSZY FILM w którym nie ma akcji, katastrof, miłości -od którego nie można oderwać oczu na sekundę.Niesamowite nieprawdaż?
2 godziny wbicia w fotel.Dźwięk, wielki obraz- tego nie obejrzycie na DVD czy youtubie. Kto wie czy Michael zawita kiedykolwiek znowu na kinowy ekran ?
Jestem miło zaskoczona montażem filmu.Tak jak trzeba ludzki bez reklam, ściemy czy wielkich gestów.Taki prawdziwy.Mogłam zobaczyć to o czym zawsze marzyłam...siedzieć cicho w kąciku na Jego próbie i patrzeć.Widzieć EMDŻEJA przy pracy a nie chowającego się przed fleszami i tłumem.To faktycznie dowód jego miłości.Wielka przygoda jak mówił która pozwala ludziom uciec na chwilę.Jak bardzo się rzuca w oczy Jego skromność i geniusz na tle dzisiejszych zapatrzonych w siebie z ciśnieniem na autoreklamę pseudoartystów.Siedziałam ja...kobieta po 30tce a obok mnie następne pokolenie 13 letnich dziewczynek i to było piękne.Następne pokolenie pokochało Michaela.Tak jak powiedział na końcu Miłość jest wieczna.Chciałabym mieć choć w 1/1000 taką klasę jak On.
ps ale na castingu tancerek był wystrojony i żywo zainteresowany ;-) i te seksowne zdecydowane wzięcie pod rękę na I just cant stop. japrosic
Akaagnes ubawiłam się Twoją recenzją- szczera od serca i zabawna.Miałam podobne odczucia.
Człowieku, naucz się tańczyć, bo inaczej aniołowie w niebie nie będą wiedzieć, co z tobą zrobić - Św. Augustyn
roberto
Posts: 206
Joined: Wed, 08 Jul 2009, 20:14
Location: wawa

Post by roberto »

A ja się spodziewałem bardzo smutnego filmu. nastawiłem się na coś przygnębiającego. A zobaczyłem Michaela śmiejącego się, żartującego sobie razem z ekipą , tańczącego,w niezłej formie . Michael był wtym filmie genialny,wspaniały, taki kochany, na scenie czuł się jak w domu.w kładał w te próby całe serce. wielka ,wielka szkoda że nie było mu dane tego wszystkiego pokazać na koncertach . Przykro , naprawdę smutno zrobiło mi się na końcu przy utworach This is it i Heal the world i wtedy to do mnie dotarło. Dotarło że............. że już go więcej nie zobaczymy :beksa:


ten film powinni zobaczyć ludzie którzy niedoceniali Michaela ,jestem pewien że po obejrzeniu filmu docenią jego talent i zobaczą ile serca wkładał w to co robił :surrender:
MICHAEL -na zawsze pozostaniesz w moim sercu - Przyjacielu
Post Reply