Świeże małżeństwo, noc poślubna...
Teść: ...nad ranem zięć schodzi na śniadanie z pięterka, zahacza teścia, gadka szmatka. Teściu się pyta:
- I jak tam poszło? Będzie wnuk?
- Nie będzie!
- Jak to nie będzie?
- Ano nie będzie.
- Dlaczego?
- Bo nie wchodzi.
- Jak to nie wchodzi?
- Ano nie.
- Słuchaj - mówi teść - weź na ślinę posmaruj i na pewno wejdzie.
Na drugi dzień nad ranem uśmiechnięty Teść podchodzi do zięcia:
- I jak, będzie wnuk?
- Nie będzie!
- Jak to? Dlaczego?
- Bo nie wchodzi!!!
- Słuchaj weź trochę oleju na palec i wysmaruj na pewno pójdzie.
Następnego dnia podbudowany ojciec poradami podchodzi do zięcia:
- I jak poszło? Będzie wnuk?
- Nie będzie!!!
- Jak, kurna olek, nie będzie?
- Bo nie wchodzi.
- Słuchaj, weź całą szklankę, zalej olejem, włóż do niej penisa, pomocz go pod wieczór z godzinkę i na pewno wejdzie, nie ma bata na marychę. Ranek, sytuacja się powtarza. Pełen nadziei Teść podchodzi do zięcia i pyta go:
- I jak, będzie wnuk?
- Nie będzie!!!
- Jak to nie będzie? A moczyłeś go w szklance tak jak ci mówiłem?
- Nie wchodzi!!!!!
Stoi baca na przystanku z krową. Jedzie jakiś facet więc go zatrzymuje i pyta go:
- Podwiezie mnie pan?
- A gdzie dasz krowę?
- Aaa przywiążę się ją do zderzaka to pobiegnie.
Facet jedzie 20km/h krowa się cieszy, jedzie 80km/h krowa się dalej cieszy, jedzie 120 km/h krowa mruga okiem.
- Baco czemu ta krowa mruga tym okiem?
- A bo będzie wyprzedzać.
Sytuacja jest następująca: jedzie sobie karawan, w karawanie trumna, w trumnie trup, a karawanem kieruje bardzo pijany kierowca. Jest noc, pada deszcz, nic nie widać. Kierowca jedzie dość brawurowo, dawno już przekroczył dozwoloną prędkość, za ostro wszedł w zakręt, bagażnik się otworzył, wieczko od trumny się uchyliło i trup wypadł na jezdnię.
Po pewnym czasie, tą samą trasą jedzie starsze małżeństwo, nagle kierowca czuje, że na coś najechał. Starsza pani wpada w panikę, krzycząc:
- Jezus Maria! Człowieka przejechałeś! Co my teraz zrobimy!?
Wysiedli z samochodu, zobaczyli, że obok jest mur, więc przerzucili tego trupa ze mur. Za murem była jednostka wojskowa. Wartownik krzyczy:
- Stój, bo strzelam!
I puszcza serię z karabinu. Podchodzi do muru, widzi trupa, wpada w rozpacz:
- Co ja zrobiłem!? Zabiłem człowieka!
Ale żeby się pozbyć kłopotu wyrzuca trupa za mur. Jedzie na rowerze pijany facet i oczywiście przejeżdża po tym trupie. Zszokowany schodzi z roweru:
- Co ja zrobiłem, człowieka przejechałem! Wezmę go do szpitala, może go jeszcze uratują!
Przerzucił zwłoki przez ramę, zawiózł do miejscowego przychodni.
Tam trafiły na salę operacyjną; mija jedna godzina operacji, druga, trzecia, czwarta, wreszcie wychodzi z sali zalany w trupa chirurg, cały we krwi. Zdenerwowany rowerzysta podniósł się z krzesła:
- I co, i co?!
- Ma pan szczęście, że pan na mnie trafił! Będzie żył!

"Jeśli chcesz naprawić świat, najpierw musisz przyjrzeć się sobie i zmienić się. Zacznij od tego gościa, którego widzisz w lustrze - czyli od siebie!" - Michael Jackson