Miasto jest po prostu fatalne, nie ma tam praktycznie nic oprocz opuszczonych dzialek bez domow. Wiekszosc ludzi wyniosla sie stamtad, to doslownie miejsce gdzie diabel mowi dobranoc. Ktokolowiek mieszka w domu MJa obecnie, ogrodzil budynek, najprawdopodobniej po smierci Mike'a mial zbyt wielu niechcianych gosci. Dzieki uprzejmosci milego pana zostalismy wpuszczeni na ogrodek i pstryknelismy pare fotek. Ze wzgledu na otoczenie (naprawde niemile miejsce) ewakuowalismy sie z miasta szybciej, niz wjechalismy.
Niesamowity byl widok glownej ulicy, na ktorej 80 % witryn sklepowych zostalo zabitych deskami. Zero biznesu, gdzieniegdzie przemykajacy ludzie, okrepnie przygnebiajace wrazenie. Kto by pomyslal, ze to ledwie pol godziny drogi z Chicago....
Postanowilam sie podzielic z Wami kilkoma (doslownie) fotkami z tego dziwnego miejsca na ziemi, ktore dalo nam naszego Michaela:
Dom jest taaaaki malutki, jak tam sie zmiescilo 11 czlowieka?
![Obrazek](http://i2.photobucket.com/albums/y9/AgataDaWizzy/Picture118.jpg)
Budynek znajduje na rogu Jackson Street i Jackson Family Street. Troche poplatana jest ta Jackson Street, zamiast na froncie ulicy wyladowalismy na zapleczu i minela chwila (jakies 3 minuty, zeby byc dokladnym), zanim odnalezlismy to skrzyzowanie:
![Obrazek](http://i2.photobucket.com/albums/y9/AgataDaWizzy/Picture126.jpg)
Tak wlasnie wyglada w przewazajacej czesci Gary, miasto wymarle. Duzo znakow Jackson 5 wokolo i ponadto doslownie nic.
![Obrazek](http://i2.photobucket.com/albums/y9/AgataDaWizzy/Picture137.jpg)
Tyle raportu z Gary, miasta do ktorego nie zdecydowalam sie wjechac przez ponad 5 lat.