
Ale jeżeli mamy taki wybór to złoto dla Say Say Say

Eaten Alive odpada
Pank straszny bałagan się zrobił bo nie wiadomo kto głosuje ,według normalnej zasady Najsłabszego Ogniwa a kto głosuje na najlepszy utwór..
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
Jak słyszę te wersy, a w każdym z nich Michael akcentuje słowa shiRt i diRt, to mi ciary chodzą po plecach.Tie me to a tree, crawl all over me. You can rip my shirt, drag me in the dirt...
Doprecyzujmy zatem: chcesz powiedzieć, że "Say Say Say" jest najlepszą piosenką Michael + somebody? No po prostu najlepszą? Że kompozycyjnie ciekawsza? Że wokalnie lepiej? Pomysł na piosenkę sprytniejszy?kaem pisze:Głos na Eaten Alive, sorki pomidorki. Argumenty na temat wyższości duetu z boską Ross nad duetem z Paulem do mnie nie przemawiają.
Thriller nie jest najlepszą płytą Michaela, a sprzedała się najlepiej. Rock With You jest lepsze od Don't Stop 'Till You Get Enough, ale to DSTYGE dostało Grammy. Billie Jean z Motown 25 przeszło do historii, ale u nas wygrało Another Part Of Me na scenie. Przyznaję się do subiektywizmu. SSS przez lata całe było niedostępne- w radiu grali to od wielkiego dzwonu, znałem je ze wspomnień, miałem tylko jedną rejestrację na kasecie- nagranie zgrane z radia, z przyspieszonym dźwiękiem i urwanym w połowie. Dopiero w tej dekadzie to nagranie jest w radiu często grane, a komputeryzacja miała miejsce dopiero w 2 połowie lat 90. Stąd pewnie ta piosenka ma dla mnie taką wartość.zu pisze:chcesz powiedzieć,
Czy w takim razie Dangerous, na którym większość utworów jest albo w 100% albo w niemal 100% oparta na keyboardzie (o Invincible nie pytam, bo aż się boję, o Dangerous nie :P) jest gorszą płytą od Thrillera? Na ten przykład takie zestawienie. Może być inne, dowolne.kaem pisze:Keyboard jest w nim ozdobą, jednym z wielu dźwięków, w Eaten Alive jest wszystkim.
W pewnym sensie tak. W innym nie. Zależy jak się słucha. Wolę instrumentalną wersję The Girl Is Mine od np. instrumentalnego Can't Let Her Get Away. Choć nie cierpiałem jeszcze niedawno TGIM, a Dangerous uwielbiałem.zu pisze:Czy w takim razie
homesick pisze:czego zupelnie nie moge powiedziec o drugim duecie...zero chemii miedzy panami, nic nie iskrzy.
no wiec wlasnie, po co zatem zabierac sie za wspolprace, jasne piosenka przyjemna, ale fajerwerkow nie bedzie, nawet do wspolpracy tworczej potrzebna jest nie tylko wymiana pomyslow, ale i jakies napiecie miedzy artystami jesli nie seksualne, to przynajmniej fascynacja tym drugim i jego pomyslami, tworcza incjatywa...a tych dwoch to najbardziej mdla i dziwaczna para nie tylko do skakania razem za raczke jak na okladce, ale i do wokalnych popisow ;]Shulamitka pisze:Sorry, ale chemia między Michaelem i Paulem (szczególnie w porównaniu z Michaelem i Dianą), byłby to zaiste karkołomny zabieg...