Dzięki za uwagi.
Shiny, co do oceniania wierszy to zgadzam się z Tobą w 100%.
I dzięki za miłe słowo
Shiny pisze:podobają mi się, bo trzeba nad nimi myśleć - zastanawiać się, o co kaman
To mi się spodobało:)
Wstawię jeszcze małe opowiadanko/ bajkę mającą coś wspólnego z Michaelem. Napisałam je już jakiś czas temu. To takie bleble, ale napisane pod wpływem emocji...
Każdego dnia rodzi się człowiek. Każdego dnia otwiera się jedna historia. I czy krótsza, czy dłuższa zawsze jest jedyna, niepowtarzalna.
Tamtego dnia było cicho. Późny letni dzień miał się już ku końcowi. Ostatnie światła w oknach gasły. Miasto miało obudzić się kolejnego ranka. Zadymione jak co dzień...
Rano powiał ciepły wiatr. Słońce jeszcze nie wzeszło. Jeden tylko księżyc znał tajemnicę nocy, która spowiła swe dziecko – nową, jasną gwiazdę. Tak się czasem dzieje, że gwiazda wypadnie z kołyski i wtedy zazwyczaj się tłucze. Ta na szczęście bezpiecznie wylądowała. Dostała rodzinę, która karmiła ją, kochała i ludzką twarz, a gwiazda w zamian oddawała ciepło tak wielkie, że przechodnie dziwili się widząc dziecko. Ale to nie była jedyna tajemnica gwiazdy. Zadziwiała ona ludzi jeszcze bardziej niż ciepło i światło. Gwiazda pięknie śpiewała, a czego się nie dotknęła stawało się jasne i radosne.
Mijały lata. Chłopiec rósł, choć jak to gwiazdy mają w zwyczaju, miał nigdy nie dorosnąć. Była jedna rzecz, którą ubóstwiał – uszczęśliwiać ludzi. I choć rozbłyskując za każdym razem najjaśniej jak tylko mógł tracił odrobinę ciepła to uwielbiał je rozdawać.
Ale, co chyba oczywiste, gwiazda nigdy mimo wysiłku nie potrafiła zostać jednym z ludzi. Traciła blask, gdy wznosząc się w nocy do bliskich widziała wojny, głód, biedę, samotność. Choć mogła pozostać wysoko wraz z braćmi lubiła w to ciemne niskie życie wnosić trochę swego światła.
Zazdrośni nie chcieli nawet spróbować zrozumieć gwiazdy, ale byli też inni, bardziej odważni, którzy kochali ogrzewać się w jej blasku mimo, że na scenie rozgrzewała się do czerwoności.
Znalazł się też ktoś, kto postanowił gwiazdę ugasić. Oskarżono ją, że krzywdzi ludzi. To odebrało jej wiele blasku. Każdego dnia widziała ludzkie nieszczęście i to także zabierało jej ciepło. Była tu taka samotna.
Pewnego dnia gwiazda zgasła. Nie pożegnała się z ziemskimi bliskimi. Nie miała już ciepła. O nie! Ona nie chciała opuszczać swego drugiego domu. Ale była już zbyt ciemna, by zawrócić.
Zapytasz co się stało z gwiazdą?
Nie martw się. Jest razem z najbliższymi, którzy oddali jej trochę własnego światła i czasem się uśmiecha do świata, który opuściła. Ale on już tego nie widzi…