Pank pisze:Michael śpiewał już po francusku i po hiszpańsku. Nie znam tych języków; czy ktoś, kto je zna bardzo dobrze, mógłby powiedzieć, jak w przypadku tych utworów było z wymową Michaela? Czy śpiewał poprawnie, czy kaleczył akcent?

Z tego co wiem to IJCSLY po francusku brzmi, jakby to powiedzieć, trochę niezgrabnie i nie jest zupełnym tłumaczeniem wersji angielskiej. Wymowa jest czasem gorsza , czasem lepsza a czasem jest wręcz niezrozumiała nawet dla rodowitego Francuza, który żeby coś zrozumieć musi posilić się tekstem. Ale i tak MJ brzmi znacznie lepiej niż dziewczyna (Siedah Garret?), która z nim śpiewa.
Co do tego niecodziennego projektu to trudno w tej chwili cokolwiek przesądzać. Nie zdziwiłbym się gdybyśmy o nim usłyszeli po raz pierwszy i ostatni. Ja jestem ciekaw jak te modlitwy wyglądają w oryginale, czy posiadają już melodie, czy może jest to tylko słowo mówione, które trzeba dopiero "ubrać" w muzykę.
Czy MJ musi znać język, w którym te modlitwy zostały napisane (przyjmijmy, że jest to włoski), żeby je potem dobrze odtworzyć? Wg mnie nie. Tak samo jak nie potrzebna jest mu znajomość tegoż języka w celu zrozumienia przesłania Papieża. Myślę, że w tym przypadku wystarczy dobre tłumaczenie na język angielski. Ktoś powie, że tłumaczenie nie oddaje w pełni oryginał, ale od tego są specjaliści, którzy przekładają różne dzieła na inne języki w sposób możliwie bliski swojej pierwotnej wersji. Zresztą, tak na chłopski rozum, te modlitwy coś ze sobą niosą, jakiś przekaz, przesłanie. Watykan decydując się na zatrudnienie MJ'a, jak to jest napisane w "Życiu Warszawy", ma nadzieję, że gwiazda muzyki pop przyciągnie nową publiczność, która normalnie nie sięgnęłaby po taką płytę. Ta publiczność, w znakomitej większości nieznająca włoskiego i tak będzie skazana na lepsze czy gorsze tłumaczenie żeby cokolwiek zrozumieć. No bo co z tego, że Jackson się nauczy perferk włoskiego i zaśpiewa wszystko poprawną włoszczyzną jak i tak mało kto pojmie co to wszystko ze sobą niesie. I idąc dalej tym tropem wcale nie skreślałbym j. angielskiego jako tego, który znajdzie się na tej bardzo ewentualnej płycie. Dlatego wydaje mi się że takie dobre tłumaczenie byłoby wystarczającą podstawą do poprawnego zrozumienia i odtworzenia modlitw Wojtyły w ich rodzimym języku, biorąc pod uwagę ich merytoryczny i duchowy aspekt oczywiście. Jeśli zaś chodzi o poprawną wymowę to jest to kwestia fonetycznego wkucia na pamięć tekstu, godzin nauki i prób pod okiem ludzi, którzy już zadbają o to żeby całość miała ręce i nogi. Oczywiście proces nagrywania płyty jest długotrwały, szczególnie jeśli mówimy o Michaelu Jacksonie. W tym czasie chcąc czy nie chcąc "liznąłby" pewnie trochę włoskiego czy może nawet przeszedłby jakiś ekspresowy kurs tegoż języka, ale bądźmy realistami, wątpliwym jest żeby tylko na potrzeby nagrania płyty posiadł umiejętność poprawnego władania językiem obcym, no chyba żeby sam chciał, tak dla siebie. Zresztą nawet jako taka znajomość włoskiego nie gwarantowałaby od razu poprawności wymowy.