Arytukl z Newsweek'a "Internet w Auchan"
Polecam, usmialam sie ;)
Auchan przerobił "We are the world"
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, Mafia
- Noemi.best
- Posty: 358
- Rejestracja: śr, 15 lip 2009, 22:36
- Skąd: z kątowni
Powiedzcie, że to mi się tylko śniło. Im się wydaje, że to wyszło przyzwoicie? Eee...
Po pierwsze - nie ma na świecie żadnych innych piosenek oprócz We Are The World? Z bólem serca wybaczyłabym gdyby "zaśpiewali" do innej piosenki Mike'a, ale przerobić utwór, który został napisany do wiadomych nam celów? Lekceważenie, głupota, czy niewiedza? A może wszystko naraz.
Naaasze ceeny tnieeemy jak się da
Ten fragment został, doprawdy, profesjonalnie "wyśpiewany" . Urocze jest to przeciąganie wyrazów.
Albo koleś w okularach jaki wysiłek wkładał podczas swoich partii...
Po pierwsze - nie ma na świecie żadnych innych piosenek oprócz We Are The World? Z bólem serca wybaczyłabym gdyby "zaśpiewali" do innej piosenki Mike'a, ale przerobić utwór, który został napisany do wiadomych nam celów? Lekceważenie, głupota, czy niewiedza? A może wszystko naraz.
Czy aby na pewno? Mnie to wygląda na teledysk.to prywatne nagranie pracowników na imprezę integracyjną
Naaasze ceeny tnieeemy jak się da
Ten fragment został, doprawdy, profesjonalnie "wyśpiewany" . Urocze jest to przeciąganie wyrazów.
Albo koleś w okularach jaki wysiłek wkładał podczas swoich partii...
Jak tak dalej pójdzie, to obawiam się, że i to nas w przyszłości czeka .Susie. pisze:Przepraszam bardzo, ale to wygląda jakby reklamować sklep mięsny "Cichą nocą" .
- Erna Shorter
- Posty: 1246
- Rejestracja: pt, 05 sty 2007, 16:32
- Skąd: Miasteczko Halloween,TranSylv(i)ania, dom Vincenta Malloy'a
Gdzie Auchan popełnił błąd?
Ewa Paduch
Korporacyjny song made in Auchan rozprzestrzenił się w Sieci w błyskawicznym tempie. Kiedy firma podjęła działania mające na celu ochronę wizerunku pracowników, żądając usunięcia filmu z blogów i serwisów, wywołało to zupełnie odwrotny skutek, powodując wzrost zainteresowania zakazanym spotem. Pojawiły się nawet spekulacje, że to viral promujący firmę. Czy rzeczywiście Auchan podjął właściwe kroki, by rozwiązać tę kryzysową sytuację?
a wspomnianym filmiku możemy zobaczyć pracowników Auchan, którzy w studio nagrań wykonują piosenkę do melodii „We are the World” Michaela Jacksona. Pomijając opinie mówiące o trywializacji czy wręcz profanacji znanego utworu króla popu, można by ocenić, że w nagraniu tym nie ma niczego złego, gdyż ukazuje ono Auchan jako miejsce przyjazne pracownikom. Problemem jest jednak to, że film znalazł się w Internecie nielegalnie i bez zgody występujących w nim osób.
– Film został nagrany na prywatną imprezę integracyjną przez samych pracowników sklepu – wyjaśnia Dorota Patejko, dyrektor ds. komunikacji Auchan Polska. – Dla każdego z pracowników występujących w teledysku zostały wykonane kopie. Część z tych osób już u nas nie pracuje, nagranie pochodzi bowiem sprzed czterech lat. Niestety, osoba, która umieściła je na YouTube, ukrywa się pod pseudonimem i nie jesteśmy w stanie stwierdzić, kto to jest.
Film jednak tak spodobał się internautom, że w ekspresowym tempie pojawił się na różnych stronach, a w ciągu kilku dni został obejrzany kilkaset tysięcy razy. Umieścił go także na swoim blogu dziennikarz „Gazety Wyborczej” Piotr Miączyński, który po wezwaniu przez panią Dorotę Patejko do natychmiastowego usunięcia filmu – jako jeden z niewielu – dostosował się do żądania, choć wcale nie musiał tego uczynić.
W swoim żądaniu będącym przejawem dbałości o wizerunek pracowników Dorota Patejko powołała się na art. 81 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zgodnie z którym rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. Wiele jednak wskazuje na to, że powołując się na wspomniany artykuł, firma nie uwzględniła niektórych faktów, a zatem jej żądanie wcale nie musiałoby być spełnione.
– Napisaliśmy pismo do Działu Prawnego Google z prośbą o usunięcie tego materiału jako naruszającego prywatność pracowników. Na razie pozostaje to bez odpowiedzi. Dodatkowo media zostały poinformowane, że materiał jest rozpowszechniany nielegalnie, oraz że nie jest to promocja ani żadna forma reklamy – tłumaczy Dorota Patejko. – Naszym celem była przede wszystkim ochrona prywatności naszych pracowników.
Jak słusznie zauważył Olgierd Rudak, prawnik Money.pl i autor bloga Lege Artis, na sprawę można spojrzeć dwuaspektowo – zarówno od strony ochrony wizerunku, jak i ochrony utworu. W szczególności okazuje się, że powołując się na prawo do ochrony wizerunku, Auchan błędnie zinterpretował obowiązujące prawo, co może skutkować tym, że Google wcale nie musiała spełnić jego żądania dotyczącego usunięcia filmu.
– Prawa do wizerunku przysługują konkretnej osobie, nigdy zaś pracodawcy tej osoby. Jak sądzę, Auchan nie ma uprawnienia do występowania w imieniu swoich pracowników w kwestiach dotyczących sfery prywatnej. Oznacza to, że owszem, taki film należy usunąć, jeśli zainteresowany nie wyraził zgody na rozpowszechnianie jego wizerunku, ale z żądaniem powinna każdorazowo wystąpić osoba uprawniona. Nie sądzę, by Auchan nabył prawa do wizerunku swoich pracowników – komentuje sprawę Olgierd Rudak. – Pracodawca nie nabywa prawa do wizerunku swoich pracowników, który – jak dodaje Rudak – należy do sfery prywatnej, nawet jeśli jego utrwalenie nastąpiło w jakimkolwiek związku z wykonywaną pracą.
W tej sytuacji żądanie usunięcia filmu musiałoby być wystosowane przez osobę prywatną, której wizerunek został na nim utrwalony, nie zaś – jak to miało miejsce – przez pracodawcę, czyli Auchan. Pomimo tego Google nie odmówiła spełnienia żądania, które wypłynęło ze strony pracodawcy niedysponującego prawem do wizerunku swoich podwładnych.
Choć, jak zaznacza Rudak, warunkiem zgłoszenia żądania usunięcia bezprawnych treści zarówno w rozumieniu art. 14 ust. 1 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, jak i amerykańskiej ustawy DMCA jest wykazanie ich bezprawności., to jednak sprawa ta nie jest tak prosta.
– Powinien wystarczać sam brak zgody osoby uprawnionej do dysponowania materiałem filmowym, jednak sytuacja może się skomplikować, jeśli YouTube dojdzie do wniosku, że filmik został umyślnie rozpowszechniony przez osobę do tego uprawnioną – wyjaśnia Olgierd Rudak. – Mówię o sytuacji, w której okazałoby się, że któryś z „aktorów” postanowił publicznie pochwalić się udziałem w nagraniu, do czego uzyskałby uprawnienie od producenta filmiku bądź nawet Auchan.
W tej sytuacji największym problemem jest główne źródło rozpowszechniania filmu, czyli YouTube. – Pozostałe media, kopiując, nadal powołują się na to źródło. W obecnej sytuacji pozostaje nam komunikowanie się indywidualne z internautami. Na naszej stronie umieściliśmy również oświadczenie, że piosenka nie jest reklamą Auchan – Dorota Patejko z Auchan wymienia działania, jakie dotychczas podjęto, by rozwiązać zaistniałą sytuację kryzysową.
Jeśli spojrzymy na kwestię nie od strony wizerunkowej, lecz prawnoautorskiej, to sporny filmik i z tej perspektywy jest utworem chronionym prawnie. – Od odpowiedzialności nie uchylą się osoby, które ściągnęły plik i osadziły na własnym serwerze, aby dalej go rozpowszechniać – wyjaśnia prawnik Olgierd Rudak. – Natomiast internauci korzystający z treści rozpowszechnionych za pośrednictwem YouTube mogą się raczej powoływać na domniemanie, że film został tam rozpowszechniony przez osobę do tego uprawnioną, zaś charakter serwisu sprawia, że dalsze jego rozpowszechnianie staje się dozwolone.
Z tego też względu blogerzy i internauci, którzy skorzystali ze źródła, jakim jest YouTube, wcale nie mieli obowiązku usuwać filmu ze swoich serwisów, tak jak uczynił to wspomniany wcześniej Piotr Miączyński.
Sprawa Auchan zwraca uwagę przede wszystkim na aspekt wizerunkowy i przypomina konflikt, w którym Tomasz W. z Warszawy domagał się od Naszej Klasy usunięcia zdjęcia, na którym został uwieczniony 30 lat temu. Jeśli zaś chodzi o bezskuteczne próby cenzurowania Internetu, warto wspomnieć o sporze słynnego blogera Kominka i firmy Dr. Oetker, która to żądała ocenzurowania krytycznego wpisu blogera na temat budyniu tej właśnie marki. Efekt Streisand, na miarę sprawy Durczoka, także i w przypadku Auchan był nieunikniony, bo każdy zakazany owoc smakuje najlepiej.
Ale najistotniejsza kwestia, której nie można pominąć w tym przypadku, to odpowiedzialność internautów, w szczególności blogerów, za treści rozpowszechniane w Sieci. Bo przecież jeśli pojawia się sprawa godna uwagi i opisania, a taką bez wątpienia stał się swoisty viral Auchan, to dlaczego jej nie skomentować?
Być może konieczna jest też większa ostrożność pracodawców w utrwalaniu wizerunków pracowników. Pojawia się zatem pytanie, jak w przyszłości chronić firmę oraz zatrudnionych przed podobnymi zdarzeniami, skoro pociągnięcie do odpowiedzialności osoby, która opublikowała film, jest w zasadzie niemożliwe? Jedno jest pewne: w każdej tego typu sytuacji istotne jest właściwe stosowanie aktów prawnych, których błędna interpretacja i stosowanie mogą jedynie wydłużyć czas rozwiązywania sytuacji kryzysowej.
***
Od redakcji: film jest systematycznie usuwany z YouTube na żądanie Auchan, niemniej nadal dostępny w Internecie, przede wszystkim właśnie we wspomnianym serwisie, skąd pobierają go inni internauci. Jak pokazuje doświadczenie, zainteresowani zapewne będą zastępować nieaktualne linki nowymi plikami. Gdy nagranie zniknie z YouTube, może pojawić się na innych serwerach.
źródło: http://www.marketing-news.pl/article.ph ... 814&f=333h
-> temat posprzątany 22 lutego 2010.
mav.
Ewa Paduch
Korporacyjny song made in Auchan rozprzestrzenił się w Sieci w błyskawicznym tempie. Kiedy firma podjęła działania mające na celu ochronę wizerunku pracowników, żądając usunięcia filmu z blogów i serwisów, wywołało to zupełnie odwrotny skutek, powodując wzrost zainteresowania zakazanym spotem. Pojawiły się nawet spekulacje, że to viral promujący firmę. Czy rzeczywiście Auchan podjął właściwe kroki, by rozwiązać tę kryzysową sytuację?
a wspomnianym filmiku możemy zobaczyć pracowników Auchan, którzy w studio nagrań wykonują piosenkę do melodii „We are the World” Michaela Jacksona. Pomijając opinie mówiące o trywializacji czy wręcz profanacji znanego utworu króla popu, można by ocenić, że w nagraniu tym nie ma niczego złego, gdyż ukazuje ono Auchan jako miejsce przyjazne pracownikom. Problemem jest jednak to, że film znalazł się w Internecie nielegalnie i bez zgody występujących w nim osób.
– Film został nagrany na prywatną imprezę integracyjną przez samych pracowników sklepu – wyjaśnia Dorota Patejko, dyrektor ds. komunikacji Auchan Polska. – Dla każdego z pracowników występujących w teledysku zostały wykonane kopie. Część z tych osób już u nas nie pracuje, nagranie pochodzi bowiem sprzed czterech lat. Niestety, osoba, która umieściła je na YouTube, ukrywa się pod pseudonimem i nie jesteśmy w stanie stwierdzić, kto to jest.
Film jednak tak spodobał się internautom, że w ekspresowym tempie pojawił się na różnych stronach, a w ciągu kilku dni został obejrzany kilkaset tysięcy razy. Umieścił go także na swoim blogu dziennikarz „Gazety Wyborczej” Piotr Miączyński, który po wezwaniu przez panią Dorotę Patejko do natychmiastowego usunięcia filmu – jako jeden z niewielu – dostosował się do żądania, choć wcale nie musiał tego uczynić.
W swoim żądaniu będącym przejawem dbałości o wizerunek pracowników Dorota Patejko powołała się na art. 81 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zgodnie z którym rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. Wiele jednak wskazuje na to, że powołując się na wspomniany artykuł, firma nie uwzględniła niektórych faktów, a zatem jej żądanie wcale nie musiałoby być spełnione.
– Napisaliśmy pismo do Działu Prawnego Google z prośbą o usunięcie tego materiału jako naruszającego prywatność pracowników. Na razie pozostaje to bez odpowiedzi. Dodatkowo media zostały poinformowane, że materiał jest rozpowszechniany nielegalnie, oraz że nie jest to promocja ani żadna forma reklamy – tłumaczy Dorota Patejko. – Naszym celem była przede wszystkim ochrona prywatności naszych pracowników.
Jak słusznie zauważył Olgierd Rudak, prawnik Money.pl i autor bloga Lege Artis, na sprawę można spojrzeć dwuaspektowo – zarówno od strony ochrony wizerunku, jak i ochrony utworu. W szczególności okazuje się, że powołując się na prawo do ochrony wizerunku, Auchan błędnie zinterpretował obowiązujące prawo, co może skutkować tym, że Google wcale nie musiała spełnić jego żądania dotyczącego usunięcia filmu.
– Prawa do wizerunku przysługują konkretnej osobie, nigdy zaś pracodawcy tej osoby. Jak sądzę, Auchan nie ma uprawnienia do występowania w imieniu swoich pracowników w kwestiach dotyczących sfery prywatnej. Oznacza to, że owszem, taki film należy usunąć, jeśli zainteresowany nie wyraził zgody na rozpowszechnianie jego wizerunku, ale z żądaniem powinna każdorazowo wystąpić osoba uprawniona. Nie sądzę, by Auchan nabył prawa do wizerunku swoich pracowników – komentuje sprawę Olgierd Rudak. – Pracodawca nie nabywa prawa do wizerunku swoich pracowników, który – jak dodaje Rudak – należy do sfery prywatnej, nawet jeśli jego utrwalenie nastąpiło w jakimkolwiek związku z wykonywaną pracą.
W tej sytuacji żądanie usunięcia filmu musiałoby być wystosowane przez osobę prywatną, której wizerunek został na nim utrwalony, nie zaś – jak to miało miejsce – przez pracodawcę, czyli Auchan. Pomimo tego Google nie odmówiła spełnienia żądania, które wypłynęło ze strony pracodawcy niedysponującego prawem do wizerunku swoich podwładnych.
Choć, jak zaznacza Rudak, warunkiem zgłoszenia żądania usunięcia bezprawnych treści zarówno w rozumieniu art. 14 ust. 1 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, jak i amerykańskiej ustawy DMCA jest wykazanie ich bezprawności., to jednak sprawa ta nie jest tak prosta.
– Powinien wystarczać sam brak zgody osoby uprawnionej do dysponowania materiałem filmowym, jednak sytuacja może się skomplikować, jeśli YouTube dojdzie do wniosku, że filmik został umyślnie rozpowszechniony przez osobę do tego uprawnioną – wyjaśnia Olgierd Rudak. – Mówię o sytuacji, w której okazałoby się, że któryś z „aktorów” postanowił publicznie pochwalić się udziałem w nagraniu, do czego uzyskałby uprawnienie od producenta filmiku bądź nawet Auchan.
W tej sytuacji największym problemem jest główne źródło rozpowszechniania filmu, czyli YouTube. – Pozostałe media, kopiując, nadal powołują się na to źródło. W obecnej sytuacji pozostaje nam komunikowanie się indywidualne z internautami. Na naszej stronie umieściliśmy również oświadczenie, że piosenka nie jest reklamą Auchan – Dorota Patejko z Auchan wymienia działania, jakie dotychczas podjęto, by rozwiązać zaistniałą sytuację kryzysową.
Jeśli spojrzymy na kwestię nie od strony wizerunkowej, lecz prawnoautorskiej, to sporny filmik i z tej perspektywy jest utworem chronionym prawnie. – Od odpowiedzialności nie uchylą się osoby, które ściągnęły plik i osadziły na własnym serwerze, aby dalej go rozpowszechniać – wyjaśnia prawnik Olgierd Rudak. – Natomiast internauci korzystający z treści rozpowszechnionych za pośrednictwem YouTube mogą się raczej powoływać na domniemanie, że film został tam rozpowszechniony przez osobę do tego uprawnioną, zaś charakter serwisu sprawia, że dalsze jego rozpowszechnianie staje się dozwolone.
Z tego też względu blogerzy i internauci, którzy skorzystali ze źródła, jakim jest YouTube, wcale nie mieli obowiązku usuwać filmu ze swoich serwisów, tak jak uczynił to wspomniany wcześniej Piotr Miączyński.
Sprawa Auchan zwraca uwagę przede wszystkim na aspekt wizerunkowy i przypomina konflikt, w którym Tomasz W. z Warszawy domagał się od Naszej Klasy usunięcia zdjęcia, na którym został uwieczniony 30 lat temu. Jeśli zaś chodzi o bezskuteczne próby cenzurowania Internetu, warto wspomnieć o sporze słynnego blogera Kominka i firmy Dr. Oetker, która to żądała ocenzurowania krytycznego wpisu blogera na temat budyniu tej właśnie marki. Efekt Streisand, na miarę sprawy Durczoka, także i w przypadku Auchan był nieunikniony, bo każdy zakazany owoc smakuje najlepiej.
Ale najistotniejsza kwestia, której nie można pominąć w tym przypadku, to odpowiedzialność internautów, w szczególności blogerów, za treści rozpowszechniane w Sieci. Bo przecież jeśli pojawia się sprawa godna uwagi i opisania, a taką bez wątpienia stał się swoisty viral Auchan, to dlaczego jej nie skomentować?
Być może konieczna jest też większa ostrożność pracodawców w utrwalaniu wizerunków pracowników. Pojawia się zatem pytanie, jak w przyszłości chronić firmę oraz zatrudnionych przed podobnymi zdarzeniami, skoro pociągnięcie do odpowiedzialności osoby, która opublikowała film, jest w zasadzie niemożliwe? Jedno jest pewne: w każdej tego typu sytuacji istotne jest właściwe stosowanie aktów prawnych, których błędna interpretacja i stosowanie mogą jedynie wydłużyć czas rozwiązywania sytuacji kryzysowej.
***
Od redakcji: film jest systematycznie usuwany z YouTube na żądanie Auchan, niemniej nadal dostępny w Internecie, przede wszystkim właśnie we wspomnianym serwisie, skąd pobierają go inni internauci. Jak pokazuje doświadczenie, zainteresowani zapewne będą zastępować nieaktualne linki nowymi plikami. Gdy nagranie zniknie z YouTube, może pojawić się na innych serwerach.
źródło: http://www.marketing-news.pl/article.ph ... 814&f=333h
-> temat posprzątany 22 lutego 2010.
mav.