kaem wrote:Symbolizuje sobą to, co najgorsze na Dangerous. Takie the worst of...- mechaniczność i brak duszy.

Boże!Boże! Zlituj się nad nami!!
thewiz wrote: Nie słyszy beatu podbitego głębokim industrialem w Jam, które zwala TTA na łopatki swoim połamanym rytmem (na długo przed pseudo łamańcami z końca lat 90tych).
Nie docenia ostrego, pierwotnego rapu tego utworu. Nie czuje rytmiki w głosie Michaela, który melodie pozostawia tu w tyle na rzecz pulsującego rytmu.
Nie słyszy mechanicznego orgazmu hip hopowego w Why you wanna trip on me? Może melodyjny refren przesłania mu istotę rzeczy tego utworu, kto go tam wie.
Może to brak rapu prowadzi do stereotypowego myślenia: nie ma gadanego, nie ma hh. Nie docenia mocy pulsującego Can't let her get away z mrocznym gadanym i znowuż poplątanym rytmem wybiegającym w przyszłość o parę ładnych lat? Z mocą, w której rytmika nie zaburza melodii, cud nad cuda! Nie wyczuwa hh w osławionym Dangerous, którego rytmika znów przemieszcza utwór na pogranicze industrialu?
Nie!

Wyższość
Dangerous nad
HIStory nie podlega dyskusji
To tyle o TTA.Przecież jej tu k*** nie ma ,więc wystatrczy już tych dywagacji na temat tej piosenki. Zostało już udowodnione że TTA to kopia Jam , no i starczy

.
########################################################################################
Podywagujmy może teraz o słabości płyty "Invincible".
Ja ciesze się w sumie że jest tu nas wielu którzy jej nie lubią.
O czym świadczą głosy a to na "Shout"(bo chyba tak jak ja identyfikujecie ją z vinckiem?),a to na "2000 Watts",czy też na "Uncka".
I nie będzie mi żal jeśli cała trójka wyleci zaraz za "Say Say Say".
Ale w jakiej kolejności by je tu eliminować?
Rozumiem że wszystkie trzy mogą drażnić z rożnych powodów.
A to mechaniczna powtórkowatość.
A to komputerowo podrasowany głos.(nie ja to wymyśliłem więc nie bijcie;],jakby co to winnego wskaże).
A to trudna w odbiorze i mało przekonująca rapowanka.
Co wybrac?
Skłaniam sie jednak ku "Shout",przecież sam Michael,Król Popu,Muzyczny Geniusz tą piosenke wyrzucił na pysk z płyty na końcowym etapie selekcji .
Jeszcze jedna sprawa.
Whatever Happens w mojej ocenie płyta "Invincible" nie zasługuje na tą piosenke. Jest na vincka za dobra.
Przy tym jak się słucha całości ,wszystkich piosenek po kolei to i WH traci bo żeby do niej dobrnąć to trzeba przejść przez piekło.
Póżniej choćby anielskie trele brzmią jak diabelskie ogarki.
.