Gniewoszu mój Gniewoszu
Wołam zakupiwszy swoje pierwsze glany
Choć urodą swą powalasz
Obraz twej rodziny jest krwią malowany.
Nikt nigdy nie zrozumie potęgi twej miłości
do krwawiącej nogi
wytartej wprost do kości.
Posoką ocieka ma goleń gdy idę
do miasta polować na nową zwierzynę
tudzież nie czuję mych kończyn tak wielki to ból
jakoby spadł mi nagłowę pełny szerszeni ul.
Zwykły śmiertelnik nie zrozumie poświęcenia
Wręcz czyta tę odę jakby od niechcenia
Każda metalówa posiada kilka glanów
te buty choć osobliwe są nie tylko dla panów
Zrozumcie wreszcie moi mili, że
Nie wyrzucę moich glanów, choćbyście mnie zabili.

