Jeśli tak to wielu pop-owców sprzed 30 lat to laczki.give_in_to_me pisze:nie podobał mi się jego styl, jego wizerunek, fryzura i takie tam... zbyt grzeczny chłopiec o cieniutkim, piszczącym głosiku, choć na Off The Wall jest troche "niegrzecznych" piosenek :)
Michael aż tak bardzo się nie wyróżniał. Można powiedzieć, że był zupełnie normalny jak na tamte czasy.
A Ty ciągle z tym seksemgive_in_to_me pisze:ja tu już kiedyś pisałam, że mężczyzna to ma być energia, inspiracja i seks
![Buhahahaha :smiech:](./images/smilies/hahaha2.gif)
Ja bym chyba zwariowała z takim ADHD u boku!
ufff...Maverick pisze:Zdecydowanie "Human Nature"
Tak się tłukę z myślami i szczerze mówiąc chyba jednak nie chciałam być pierwsza
![Nenenene nenene](./images/smilies/nana.gif)
Od pewnego czasu słucham na przemian Human Nature i Whatever Happens nawet nie myśląc o odrzuceniu tego drugiego, tylko tak sobie... żeby porównać dwa spokojniejsze kawałki w zestawieniu, z których jeden już którąś tam rundę z rzędu jest typowany jako NO, a na drugi nie padł jeszcze ani jeden głos (do dziś).
I nijak nie pojmuję tylu głosów na WH, które jest o niebo bardziej urozmaicone, ciekawsze muzycznie, dojrzalsze tekstowo, okraszone cudowną carlosową gitarą, tym 'żywym' instrumentem, którego czasem mi trochę brakuje w twórczości Michaela... O wokalu nie wspomnę, bo jest absolutnie genialny, idealnie wpasowany w klimat. Przy tym wszystkim HN choć ogólnie lubię, ale brzmi baaardzo ubogo.
Ktoś wcześniej napisał, że słyszał już lepsze wstawki Santany. Ale tu nie chodzi o to czy w WH Santana zagrał najlepsza solówkę świata i czy stosownie czy nie do swoich możliwości.
Tak jak Eddie Van Halen uważany za ponoć najszybszego gitarzystę świata też nie miał zagrać z prędkością światła w Beat It. To miała być gitara Eddiego tak jak w WH miała to być gitara właśnie Carlosa nie nikogo innego. To jak idealnie przyprawiona potrawa, którą się delektujemy dla przyjemności, a nie dla zaspokojenia głodu. Ma być dobrym dodatkiem, a nie daniem głównym.
Głos na Human Nature.