Za słodko?
Moderators: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
Za słodko?
Spotkałam sie z takimi opiniami na temat niektórych piosenek Mike'a że są ,,przesłodzone'' (np heal the world, earth song i te inne o dzieciach). Ja sie mocno nie zgadzam! Te songi oddają wiele uczuć... Co Wy o tym myślicie?
Sądzę, że to zależy od gustu....
Na pewno jakis ciężki hip hopowiec który świata nie widzi za swoją muzą nie bedzie słuchał Speechles czy Heal The World ale nie uważam ze są one przesłodzone...
Są inne, łagodniejsze, bo cięzko porównać większość piosenek Invincible do jakiś spokojniutkich ballad....
Na pewno jakis ciężki hip hopowiec który świata nie widzi za swoją muzą nie bedzie słuchał Speechles czy Heal The World ale nie uważam ze są one przesłodzone...
Są inne, łagodniejsze, bo cięzko porównać większość piosenek Invincible do jakiś spokojniutkich ballad....

'Dance for yourself, if someone understands good. If not then no matter, go right on doing what you love.'
* Louis Horst
* Louis Horst
Odczuwam jakieś dziwne wrażenie że teoria "przesłodzenia" w piosenkach Michaela pojawiła się wraz z recenzjami przesławnej już płyty "INVINCIBLE".Nie dziw sie że słyszysz takie opinie gdy w "machinie" lub innych gazetach(bo własnie w jakiejs to wyczytałem),co rusz pisza o przesłodzonych balladach.Niech to sobie każdy postrzega jak mu sie podoba.Ja również uważam że niektóre sa jakieś takie lukierkowe(mam na mysli płyte INVINCIBLE").Dajmy tu na przykład "you are my life"....paskudnie słodziutka ale z drugiej strony jaka w końcu miałaby być skoro inspiracją do tego songa z tego co wiem są dzieci Michaela ,a wydedukowałem to po privatach hołmsach movisach.
W każdym bądź razie ballady ze starych płyt michaela jak dla mnie maja po prostu to jedno magiczne słowo.Maja KLASĘ przez duże K.Są po prostu genialne i nie sposób im nic zarzucić.Cóż poczekajmy na cos nowego to może KLASA michaelowych ballad powróci.Ostatnia balladą michaela która chwyciła mnie za serducho była "Fall again".Do dzis za każdym razem gdy włączam te pieśń w niektórych momentach przechodzą mi ciareczki.Jaka szkoda że to tylko demówka.No cóż wszytsko trzeba przeboleć.Pozdrawiam.
W każdym bądź razie ballady ze starych płyt michaela jak dla mnie maja po prostu to jedno magiczne słowo.Maja KLASĘ przez duże K.Są po prostu genialne i nie sposób im nic zarzucić.Cóż poczekajmy na cos nowego to może KLASA michaelowych ballad powróci.Ostatnia balladą michaela która chwyciła mnie za serducho była "Fall again".Do dzis za każdym razem gdy włączam te pieśń w niektórych momentach przechodzą mi ciareczki.Jaka szkoda że to tylko demówka.No cóż wszytsko trzeba przeboleć.Pozdrawiam.

Niektóre piosenki Michaela można uznac za słodkie. Pytanie tylko czy to źle , ze takie są. Michael nie jest artysta stricte rockowym w końcu
Głos ma , jaki ma , charakter tez ma raczej z tych rózowych więc trudno się dziwic, ze niektóre jego piosenki ociekaja słodyczą. Z drugiej strony takie typowe landrynki zdarzają się raczej nie za czesto, bo wiekszość michaelowych ballad ma w sobie to coś, co sprawia, ze są ciasteczkiem słodkim, ale nie powodującym mdłości nawet bo spozyciu duzych ilości. Moze to faktycznie ta "KLASA" , o której wspominał Xscape...
Ja tam słucham własnie ballad MJa na zmianę z Davidem Gahanem & Co. i obaj panowie w równy sposób powoduja, ze dostaje gęsiej skórki z podniecenia... I wcale mi przy Michaelu nie za słodko

Ja tam słucham własnie ballad MJa na zmianę z Davidem Gahanem & Co. i obaj panowie w równy sposób powoduja, ze dostaje gęsiej skórki z podniecenia... I wcale mi przy Michaelu nie za słodko

"Look at my avatar and tell me once again:
are you sure that I'm wrong?"
* * *
MICHAEL JACKSON 1958-2009
are you sure that I'm wrong?"
* * *
MICHAEL JACKSON 1958-2009
Przesłodzona jest Maddona lub Brityney. Michael po prostu oddaje w piosence to co go porusza.
Znależli sobie ofiare. Według mnie powinni sobie znależś kogoś innego. Jackson I tak już przez nich dużo wycierpiał.
Znależli sobie ofiare. Według mnie powinni sobie znależś kogoś innego. Jackson I tak już przez nich dużo wycierpiał.
http://www.forum.mjpolishteam.pl/viewto ... 121#220121
za wszystko co mi dałeś i dajesz <3
za wszystko co mi dałeś i dajesz <3
Moja subiektywna opinia jest nastepujaca:
Michael nagral w swojej karierze sporo przeslodzonych utworow. Nie mowie, ze to zle. Dla mnie jednak piosenki takie jak Girlfriend , Heal the world czy Speechless to total lukier. Czasami mam ochote na posluchanie wlasnie tego typu piosenek, ale to nie zmienia faktu,ze sa one strasznie slodkie. Niektorzy ,lubiacy muzyke z pazurem, nie beda w stanie takiego lukru zniesc.
Michael nagral w swojej karierze sporo przeslodzonych utworow. Nie mowie, ze to zle. Dla mnie jednak piosenki takie jak Girlfriend , Heal the world czy Speechless to total lukier. Czasami mam ochote na posluchanie wlasnie tego typu piosenek, ale to nie zmienia faktu,ze sa one strasznie slodkie. Niektorzy ,lubiacy muzyke z pazurem, nie beda w stanie takiego lukru zniesc.
thewiz wrote:Moja subiektywna opinia jest nastepujaca:
Michael nagral w swojej karierze sporo przeslodzonych utworow. Nie mowie, ze to zle. Dla mnie jednak piosenki takie jak Girlfriend , Heal the world czy Speechless to total lukier. Czasami mam ochote na posluchanie wlasnie tego typu piosenek, ale to nie zmienia faktu,ze sa one strasznie slodkie. Niektorzy ,lubiacy muzyke z pazurem, nie beda w stanie takiego lukru zniesc.
Świetnie to ujełaś.
Ja należę do tych, co żadnego lukru nie słyszą. Może to dlatego, że lubię utwory "skrajne", tzn. albo ostre, albo słodkie. A, że Mj nic strasznie ostrego (jeszcze) nie nagrał, (no może poza Shout) to wniosek nasuwa się sam. Co jednak nie zmienia faktu, że z muzyką Michaela jest lepiej niż dobrze 

“Please, sir you would not understand,
What’s going on
Is magical, can’t you see
That some of us do more than dream”
„If Jesus Christ is going to save us from ourselves
How come peace, love and Michael are dead?”
What’s going on
Is magical, can’t you see
That some of us do more than dream”
„If Jesus Christ is going to save us from ourselves
How come peace, love and Michael are dead?”
Wydaje mi się, że nie jest to kwestia przesłodzenia, bądź nie przesłodzenia, tylko naszej indywidualnej wrażliwości na otaczający nas świat, na dopływające zewsząd dzwięki, obrazy, zapachy. Każdego dnia jesteśmy atakowani przez setki takich bodźców. Jedne są nas w stanie
głęboko poruszyć, dotknąć - inne pozwalają trwać w obojętnośći. A prawda jest taka, że ile ludzi na świecie, tyle odczuć. Widać to nawet na przykładzie fanów Jacksona, chociażby po ostrych dysputach, jakie toczyły się wokół albumu Invincible. Michael, co by o nim nie mówić - jest człowiekiem wrażliwym, więc zdarza się, że nagrywa landrynkowe utwory - i chwała mu za to! W końcu każdy organizm potrzebuje glukozy
. Z drugiej strony nadmiar szkodzi - prawda stara jak świat. Osobiście nie lubię generalizować. Staram się unikać stereotypów. Zaburzają trzeźwość myślenia, stając się zalążkiem niepotrzebnych sporów. Coś wam powiem. Mam przyjaciółkę. Bardzo bliską i serdeczną. Znamy się od 1990 roku i (nie boję się użyć tego słowa) kochamy się jak siostry. Pozdr! dla Ciebie skarbie, od Twojej lepszej połówki
(jak
sama mówisz, choć wiesz że mnie to peszy i głośno protestuję) Wiem że nigdy w życiu tu nie zajrzysz... skąd mam taką pewność? Otóż Iza jest rasową metalówą. Wiecie - skóra, glany o każdej porze roku (ach ta aromatyczna, roznosząca się po całym domu woń skarpetek... żartuję
nie jest aż tak źle
), odpowiedni makijaż, fryzura, biżuteria. Każdy chyba zdaje sobie sprawę z tego, jaki styl mam na myśli. Kiedy idziemy miastem wygląda to mniej więcej tak, jakbym miała prywatnego ochroniarza
, albo kilku - jeśli ona zabiera ze sobą swoją paczkę. Ludzie, nie wiedzieć czemu omijają nas szerokim łukiem... Ach! no tak sama przecież wcześniej wspominałam o stereotypach
Przykre to i głupie! Ale do czego zmierzam... Otóż kiedy stałam się szczęśliwą posiadaczką albumu INVINCIBLE, kilka utworków powaliło mnie na kolana, już po pierwszym przesłuchaniu. (Tu dyskretna uwaga do wszystkich, którzy nie trawią tej płyty. Proszę o powstrzymanie się od zbędnych komentarzy, bo o Invincible pisano tu już elaboraty, a ja suma sumarum nie o tym chciałam mówić. W razie trudnośći proszę ochłonąć i
przeczytać raz jeszcze początek mojego posta, tam określiłam jasno dlaczego do jednych ten album trafia, inni natomiast tak ciężko go przełykają
) No więc klękajcie narody, ale musiałam się podzielić swoją euforią z przyjaciółką. W końcu do tego są przyjaciele, by dzielić z nami smutki i radości, prawda
? Puściłam więc Izie nagranie Speechless. Sama nie wiem, czemu akurat to... tak jakoś mi się wybrało...
Reakcja była następująca:
- milczenie
- (...) czekam pełna niecierpliwości, ale nie chcę niczego sugerować
- Hmmm
- ??
- zatkało mnie Luiza, nie wiem co powiedzieć...
- powiedz po prostu co myślisz
- myślę, że... myślę że... że powinnam Cię przeprosić
- przeprosić za co?
- za to, że zwątpiłam w Twojego Michaela. Myślałam, że się wypalił. Spisałam go już na straty, a Ty mi puszczasz coś takiego?!
- to mam rozumieć, że Ci się podobało?
- podobało się?? Przecież to genialne jest!! To jedna z najpiękniejszych ballad jaką słyszałam w życiu. Jackson jest wielki i tyle!
Naturalnie Iza molestowała mnie usilnie, dopóki nie dostała płytki ze Speechless i kilkoma innymi ulubionymi hiciorami Michaela. Tak więc uważam, że teorie o przesładzaniu muzyki można włożyć między bajki, bo w związku z tym taki total-lukier, jak to określiła Wizzy nie miał prawa zachwycić "metalówy" Nie istnieje coś takiego jak podział na muzykę bardziej słodką, czy mniej słodką. To tylko i wyłącznie kwestia wrażliwości. Najbardziej powszechne jest natomiast postrzeganie muzyki w kategoriach dobra (mająca określony poziom artystyczny), bądź zła (taka, której tego poziomu brak) Jednak nawet tu przyda się zachowanie zdrowego obiektywizmu. Temat jest bardzo śliski. Nikt nie ustanowił (i pewnie nigdy nie ustanowi) ogólnie przyjętych norm. Jackson w moim odczuciu reprezentuje karegorie numer jeden, ale czy to oznacza, że wszyscy muszą lubić jego piosenki? Nie nie muszą! To jest tylko i wyłącznie indywidualna sprawa każdego z nas. Każdej odrębnej jednostki
ludzkiej! Ja się bardzo cieszę, że wśród nas jest tyle różnic - że nie wszyscy mamy ten sam kolor oczu, włosów, skóry - że są wśród nas ludzie o różnych korzeniach, tradycjach kulturowych, wyznaniach religijnych, ludzie o odmiennych preferencjach seksualnych (temat
ostatnio na czasie u nas na forum. Pozdrawiam Kapralka
3maj się!
) To naprawdę wspaniałe! Moja recepta jest taka. Żyjecie, więc pozwólcie żyć innym! Życie jest za krótkie na waśnie i spory! I na koniec RZeby nie było
, że tylko ja mam tak destrukcyjny wpływ na własną przyjaciółkę... Nic z tego, to działa w obie strony;-). Ze wzruszeniem i radośćią wspominam nasze wspólne wypady na koncerty rewelacyjnej gotyckiej grupy "Moonlight" Jeśli ktoś jeszcze
nie słyszał ich muzyki, to gorąco polecam! Normalnie wymiatają!
głęboko poruszyć, dotknąć - inne pozwalają trwać w obojętnośći. A prawda jest taka, że ile ludzi na świecie, tyle odczuć. Widać to nawet na przykładzie fanów Jacksona, chociażby po ostrych dysputach, jakie toczyły się wokół albumu Invincible. Michael, co by o nim nie mówić - jest człowiekiem wrażliwym, więc zdarza się, że nagrywa landrynkowe utwory - i chwała mu za to! W końcu każdy organizm potrzebuje glukozy


sama mówisz, choć wiesz że mnie to peszy i głośno protestuję) Wiem że nigdy w życiu tu nie zajrzysz... skąd mam taką pewność? Otóż Iza jest rasową metalówą. Wiecie - skóra, glany o każdej porze roku (ach ta aromatyczna, roznosząca się po całym domu woń skarpetek... żartuję

nie jest aż tak źle



przeczytać raz jeszcze początek mojego posta, tam określiłam jasno dlaczego do jednych ten album trafia, inni natomiast tak ciężko go przełykają



- milczenie
- (...) czekam pełna niecierpliwości, ale nie chcę niczego sugerować
- Hmmm
- ??
- zatkało mnie Luiza, nie wiem co powiedzieć...
- powiedz po prostu co myślisz
- myślę, że... myślę że... że powinnam Cię przeprosić
- przeprosić za co?
- za to, że zwątpiłam w Twojego Michaela. Myślałam, że się wypalił. Spisałam go już na straty, a Ty mi puszczasz coś takiego?!
- to mam rozumieć, że Ci się podobało?
- podobało się?? Przecież to genialne jest!! To jedna z najpiękniejszych ballad jaką słyszałam w życiu. Jackson jest wielki i tyle!
Naturalnie Iza molestowała mnie usilnie, dopóki nie dostała płytki ze Speechless i kilkoma innymi ulubionymi hiciorami Michaela. Tak więc uważam, że teorie o przesładzaniu muzyki można włożyć między bajki, bo w związku z tym taki total-lukier, jak to określiła Wizzy nie miał prawa zachwycić "metalówy" Nie istnieje coś takiego jak podział na muzykę bardziej słodką, czy mniej słodką. To tylko i wyłącznie kwestia wrażliwości. Najbardziej powszechne jest natomiast postrzeganie muzyki w kategoriach dobra (mająca określony poziom artystyczny), bądź zła (taka, której tego poziomu brak) Jednak nawet tu przyda się zachowanie zdrowego obiektywizmu. Temat jest bardzo śliski. Nikt nie ustanowił (i pewnie nigdy nie ustanowi) ogólnie przyjętych norm. Jackson w moim odczuciu reprezentuje karegorie numer jeden, ale czy to oznacza, że wszyscy muszą lubić jego piosenki? Nie nie muszą! To jest tylko i wyłącznie indywidualna sprawa każdego z nas. Każdej odrębnej jednostki
ludzkiej! Ja się bardzo cieszę, że wśród nas jest tyle różnic - że nie wszyscy mamy ten sam kolor oczu, włosów, skóry - że są wśród nas ludzie o różnych korzeniach, tradycjach kulturowych, wyznaniach religijnych, ludzie o odmiennych preferencjach seksualnych (temat
ostatnio na czasie u nas na forum. Pozdrawiam Kapralka



nie słyszał ich muzyki, to gorąco polecam! Normalnie wymiatają!

"Słodki ptaku, moja duszo, twoje milczenie jest tak cenne.
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
Chcialam tylko jeszcze raz podkreslic, ze slowa total lukier sa moim subiektywnym okresleniem niektorych utworow MJa. Kazdy moze uwazac inaczej ,po prostu dla mnie zawsze wiele utworow MJa bylo bardzo slodkich. Czasem czlowiek chcialby ,zeby to co mu sie podoba, bylo kochane przez innych. Gdy tak sie dzieje, cieszy nasz dobry wybor pozostalych. Coz, ja czesci (niewielkiej) piosenek MJa nie lubie. Jak juz ktos powiedzial, to czy cos do nas dociera zalezy od okreslonej wrazliwosci. Nie wszystko musi sie wszystkim podobac, prawda stara jak swiat.
Jednak skoro dla fanki MJa pewne piosenki sa lukrowane ,nawet totalnie, to tylko chyba potwierdza mozliwosc zaryzykowania stwierdzenia, ze pewna czesc osob tak wlasnie muzyke MJa odbierze. Nie mowie,ze kazdy musi wlasnie tak to odczuwac, bo to juz indywidualna sprawa kazdego. Oczywiscie, nie mozna uogolniac, ale pewne zaleznosci mozna dostrzegac.
Cieszmy sie ,ze pewne rzeczy przynosza nam radosc i sa dla nas wazne. Cieszmy sie, gdy i inni lubia to ,co i my. Cieszmy sie, gdy tylko ,albo i az tylko doceniaja to ,co jest dla nas wazne. Najgorzej ,gdy inni podchodza do naszym wyborow z ignorancja. Slawny cytat MJa w tym wypadku bym zmienila na....
Ignorance is prejudice
Wlasnie
Gwoli wyjasnienia, jestem chyba najzarliwsza obronczynia Vince'a. Kawalek tam zawarty Heaven can wait to slodzik na maxa. Piosenka, ktora ubostwiam i ktora, mimo odczucia slodkosci (mojego, subiektywnego ) jest dla mnie piekna. Tak samo ze Speechless. Mimo ,iz kocham te kawalki, to nie boje sie nazwac rzeczy tak, jak ja odczuwam. Dla mnie sa slodkie. Lukrowe.Totalnie.
Co nie zmienia jednego faktu - naprawde je kocham. Moze dlatego,ze akurat slodkosc MJa do mnie przemawia? Nie wiem ,ale chce powiedziec jedno :
Czasem swiat musi byc slodki. Jesli cos jest slodkiego ,to nie znaczy ,ze jest zle. Ludzie potrzebuja wiecej slodyczy, szczegolnie we wzajemnych relacjach. Jesli mowie, ze cos jest slodkie w moim odczuciu, to nie oznacza to , iz wyrazilam sie o czyms niepochlebnie. Po prostu tak pewne rzeczy sobie odczuwam i tak je wlasnie opisalam.
To chyba tyle gwoli wyjasnienia. O... jeszcze jedno.... Heal the world nigdy jakos nie lubilam. Nie ma wiele kawalkow w karierze MJa, ktore mnie jakos tak nie przekonuja, ale Heal the world jest jednym z nich.
...
Jednak skoro dla fanki MJa pewne piosenki sa lukrowane ,nawet totalnie, to tylko chyba potwierdza mozliwosc zaryzykowania stwierdzenia, ze pewna czesc osob tak wlasnie muzyke MJa odbierze. Nie mowie,ze kazdy musi wlasnie tak to odczuwac, bo to juz indywidualna sprawa kazdego. Oczywiscie, nie mozna uogolniac, ale pewne zaleznosci mozna dostrzegac.
Cieszmy sie ,ze pewne rzeczy przynosza nam radosc i sa dla nas wazne. Cieszmy sie, gdy i inni lubia to ,co i my. Cieszmy sie, gdy tylko ,albo i az tylko doceniaja to ,co jest dla nas wazne. Najgorzej ,gdy inni podchodza do naszym wyborow z ignorancja. Slawny cytat MJa w tym wypadku bym zmienila na....
Ignorance is prejudice

Wlasnie

Gwoli wyjasnienia, jestem chyba najzarliwsza obronczynia Vince'a. Kawalek tam zawarty Heaven can wait to slodzik na maxa. Piosenka, ktora ubostwiam i ktora, mimo odczucia slodkosci (mojego, subiektywnego ) jest dla mnie piekna. Tak samo ze Speechless. Mimo ,iz kocham te kawalki, to nie boje sie nazwac rzeczy tak, jak ja odczuwam. Dla mnie sa slodkie. Lukrowe.Totalnie.
Co nie zmienia jednego faktu - naprawde je kocham. Moze dlatego,ze akurat slodkosc MJa do mnie przemawia? Nie wiem ,ale chce powiedziec jedno :
Czasem swiat musi byc slodki. Jesli cos jest slodkiego ,to nie znaczy ,ze jest zle. Ludzie potrzebuja wiecej slodyczy, szczegolnie we wzajemnych relacjach. Jesli mowie, ze cos jest slodkie w moim odczuciu, to nie oznacza to , iz wyrazilam sie o czyms niepochlebnie. Po prostu tak pewne rzeczy sobie odczuwam i tak je wlasnie opisalam.

To chyba tyle gwoli wyjasnienia. O... jeszcze jedno.... Heal the world nigdy jakos nie lubilam. Nie ma wiele kawalkow w karierze MJa, ktore mnie jakos tak nie przekonuja, ale Heal the world jest jednym z nich.
...
Nic dziwnego, że od Invincible mówi się o przesłodzonych utworach Michaela, skoro ten album zajmują w połowie właśnie ballady o różnym stopniu skłodkości - na poprzednich albumach stosunkowo aż tyle tego nie było. Na Off the Wall też właściwie sporo takich słodkości było, ale jakiś to w sobie urok ma. A na nowszej płycie. Jakoś tak nie bardzo.
Zresztą nigdy fanem ot takiego Heal the World nie byłem, to jednak właśnie końcówka, łącznie z chórem brzmi dość imponująco. Nigdy się też raczej nie przekonam do You are my life, czy Don't walk away w całości - ale znów te dynamiczniejsze końcówki są całkiem już przyjemne
Zresztą nigdy fanem ot takiego Heal the World nie byłem, to jednak właśnie końcówka, łącznie z chórem brzmi dość imponująco. Nigdy się też raczej nie przekonam do You are my life, czy Don't walk away w całości - ale znów te dynamiczniejsze końcówki są całkiem już przyjemne
