Interpretuj tekst!
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
Rasa to rasa. Michael nie przestał być Afroamerykaninem kiedy zachorował na bielactwo nabyte i kiedy stał się blady jak płótno. I szczerze mówiąc, z bielactwem czy nie, z operacjami plastycznymi czy bez nich, widzę w nim cały czas czarnego człowieka.
Pamiętam jak w zeszłym roku w styczniu oglądałyśmy z dziewczynami na seminarium zaprzysiężenie Obamy. Dla czarnej ludności w Stanach to było historyczne wydarzenie, wzruszająca chwila. Pamiętam z jakim przejęciem Aretha Franklin śpiewała, bodajże "Amazing Grace", ale pewna nie jestem. Przypomniał mi się ten moment jakiś czas temu w trakcie rozmowy o podróżach z bibliotekarką i strasznie się zdziwiłam, że kolor skóry prezydenta w multikulturowej Ameryce jest nadal tak strasznie ważny. To powinno być naturalne i oczywiste, że sprawować taką funkcję mogą osoby o wszelakim pochodzeniu etnicznym. Dziwi mnie ta Ameryka - kraj paradoksów.
Pamiętam jak w zeszłym roku w styczniu oglądałyśmy z dziewczynami na seminarium zaprzysiężenie Obamy. Dla czarnej ludności w Stanach to było historyczne wydarzenie, wzruszająca chwila. Pamiętam z jakim przejęciem Aretha Franklin śpiewała, bodajże "Amazing Grace", ale pewna nie jestem. Przypomniał mi się ten moment jakiś czas temu w trakcie rozmowy o podróżach z bibliotekarką i strasznie się zdziwiłam, że kolor skóry prezydenta w multikulturowej Ameryce jest nadal tak strasznie ważny. To powinno być naturalne i oczywiste, że sprawować taką funkcję mogą osoby o wszelakim pochodzeniu etnicznym. Dziwi mnie ta Ameryka - kraj paradoksów.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
Tytuł uważam był świadomym puszczaniem oka do widowni, obserwującej zmianę koloru skóry Michaela. Na zasadzie: Ci co zastanawiają się czy jestem czarny czy biały- to piosenka dla Was.
Michael widać odziedziczył przesłanie ojca, który opisał w swojej książce zmagania z barierami rasowymi. Później to przesłanie było wzmacniane przez ludzi, których Michael spotykał, choćby Berry'ego Gordy, który zaczął adresować muzykę czarnych też białej widowni.
Przecież historia z pawiem na okładkach The Jacksons jako symbolu jedności kolorów- to już wtedy Michael manifestował swoje poglądy. Tekst Can Yo Feel It też. A wcześniej- ich domniemana rywalizacja z The Osmonds- hasło Michaela, żeby nie regulować telewizji, że oni są czarni. I że lubią Osmondów, że są kolegami.
Ciekawe, że poglądy Michaela zaczęły manifestować się bezpośrednio na jego ciele. Tego nie chciał wykorzystać dla sprawy. Były próby- pamiętam akcję zdjęć Michaela z blond włosami i niebieskimi oczami w kolorach United Colors Of Benetton. Michael był żyjącym dowodem na absurd rasizmu. Już w latach 90-tych można go było fizycznie odbierać jak białego człowieka. Kiedyś był czarny. Co na to rasiści? Ten sam człowiek, inne podejścia. Dowód, że kolor skóry nie ma nic do jakości człowieka.
Rozumiem to, że Michael wstydził się swojej choroby tak samo, jak wstydził się pryszczy i dużego nosa- to jest ta historia, która nie pozwoliła mu się posłużyć bielactwem od razu jako kolejnym manifestem głupoty w uprzedzeniach. Jednak tracił na tym, jego przekaz był podwójny. Dlatego ludzie nie kupowali jego słów. Śpiewa o równości rasowej, a siebie się wstydzi- myśleli. Nawet nie jak siebie- czarnego, to siebie- chorego na bielactwo.
Michael widać odziedziczył przesłanie ojca, który opisał w swojej książce zmagania z barierami rasowymi. Później to przesłanie było wzmacniane przez ludzi, których Michael spotykał, choćby Berry'ego Gordy, który zaczął adresować muzykę czarnych też białej widowni.
Przecież historia z pawiem na okładkach The Jacksons jako symbolu jedności kolorów- to już wtedy Michael manifestował swoje poglądy. Tekst Can Yo Feel It też. A wcześniej- ich domniemana rywalizacja z The Osmonds- hasło Michaela, żeby nie regulować telewizji, że oni są czarni. I że lubią Osmondów, że są kolegami.
Ciekawe, że poglądy Michaela zaczęły manifestować się bezpośrednio na jego ciele. Tego nie chciał wykorzystać dla sprawy. Były próby- pamiętam akcję zdjęć Michaela z blond włosami i niebieskimi oczami w kolorach United Colors Of Benetton. Michael był żyjącym dowodem na absurd rasizmu. Już w latach 90-tych można go było fizycznie odbierać jak białego człowieka. Kiedyś był czarny. Co na to rasiści? Ten sam człowiek, inne podejścia. Dowód, że kolor skóry nie ma nic do jakości człowieka.
Rozumiem to, że Michael wstydził się swojej choroby tak samo, jak wstydził się pryszczy i dużego nosa- to jest ta historia, która nie pozwoliła mu się posłużyć bielactwem od razu jako kolejnym manifestem głupoty w uprzedzeniach. Jednak tracił na tym, jego przekaz był podwójny. Dlatego ludzie nie kupowali jego słów. Śpiewa o równości rasowej, a siebie się wstydzi- myśleli. Nawet nie jak siebie- czarnego, to siebie- chorego na bielactwo.
Film towarzyszący piosence jest interpretacją piosenki, i to autoryzowaną przez Michaela, nie pomijałbym jej. A to, co Pan Jackson wyprawia w drugiej części Black Or White na video, jest wyjątkowe w całej jego karierze i zasługuje na uwagę. Nigdy wcześniej i później nie był tak ostry, tak gwałtowny, tak emanujący brutalnością i seksem. No właśnie. Co o tym myślicie?Ale w końcu nie interpretujemy tu klipów, temat nazywa się "interpretuj tekst"
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Ta druga częśc z panterą jest zdecydowanie trafnym zakończeniem klipu. W końcu pantera jest symbolem walki z rasizmem.
Tym bardziej potwierdził wagę przekazu piosenki, z taką agresją rozwalając swastykę i obraźliwe rasistowskie napisy.
A taniec był po prostu dodatkiem, według mnie, żeby uatrakcyjnić klip i zatrzeć odczucie patosu. W końcu to muzyka rozrywkowa. Chodzi o to żeby dotrzeć do mas. Nauka prze zabawę;) Ta zasada sprawdza się nie tylko u dzieci.
Tym bardziej potwierdził wagę przekazu piosenki, z taką agresją rozwalając swastykę i obraźliwe rasistowskie napisy.
A taniec był po prostu dodatkiem, według mnie, żeby uatrakcyjnić klip i zatrzeć odczucie patosu. W końcu to muzyka rozrywkowa. Chodzi o to żeby dotrzeć do mas. Nauka prze zabawę;) Ta zasada sprawdza się nie tylko u dzieci.
Seksem? Co ma seks do tego? Gest z łapaniem się za krocze jest odczytywany jednoznacznie przez wielu fanów, ale sam mówił, że nie związku z seksualnością. Oczywiście niektórzy chcą w tym widzieć podtekst seksualny - ich wybór.
Druga część klipu wzbudziła kontrowersje - mnie wydaje się, że Michael działał "w słusznej sprawie" - to jest manifestacja jego buntu wobec rasizmu. On rozbija samochód z nabazgranymi hasłami rasistowskimi. A to, że odebrano ją opatrznie - cóż.
Druga część klipu wzbudziła kontrowersje - mnie wydaje się, że Michael działał "w słusznej sprawie" - to jest manifestacja jego buntu wobec rasizmu. On rozbija samochód z nabazgranymi hasłami rasistowskimi. A to, że odebrano ją opatrznie - cóż.
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
- give_in_to_me
- Posty: 500
- Rejestracja: ndz, 17 sty 2010, 12:37
- Skąd: Wrocław
Ło matko, dowalił żeś. Sexy Michael- temat rzeka :P ale do rzeczy:kaem pisze:Nigdy wcześniej i później nie był tak ostry, tak gwałtowny, tak emanujący brutalnością i seksem. No właśnie. Co o tym myślicie?
Aż obejrzałam uważnie (w towarzystwie męża) końcówkę klipu BOW raz jeszcze (który to już raz?). Śmiesznie było. I chyba nie bardzo się zgodzę, że wcześniej nie był taki. Koszulę rozrywał już w Dirty Dianie, za krocze łapał się od czasów albumu Bad, a w Smooth Criminal nawet zabija, tak więc rozbijanie szyb samochodu jakimś łomem to przy tym pikuś :P Później z kolei było In The Closet (choć dla mnie mało seksowne), osławiony palec z Remember The Time, następnie był prawie goły Michael w YANA (choć dla mnie to mało sekswone) i przy okazji było TDCAU, gdzie było coś, czego moja śp. babcia przeżyć nie mogła i dlatego się złościła, że ukochana wnuczka słucha tego "szatana"- mianowicie ruch podobny do znaku krzyża (przeżegnania się) a potem praiw od razu chwyt za krocze. rzecz kontrowersyjna i niebezpieczna. Nie wspominam, co on tam robi w dłuższej wersji klipu jak Olodum tylko na bębnach gra, te wrzaski, piski, stęknięcia, jakiś taki dziki taniec... :P O, i jeszcze przecież Bloood On The Dancefloor (zarówno oficjalna wersja klipu, jak i ta z remiksu, którą tu swego czasu zu gdzieś na forum podrzuciła). I podobno w You Rock My World też ma być seksownie, ale ja poza klepnięciem dziewczyny w tyłek nic takiego tam nie widzę, on tam baaaaaardzo źle wygląda.
No fakt, że ten rozporek w BOW może być kontrowersyjny, ale... eeee.... naciagane to wszystko jakieś. Choć Dangerous jest generalnie "najseksowniejszym" albumem, szczególnie w warstwie tekstowo-teledyskowej, więc może to była jakaś zapowiedź? A poza tym chłop miał w koncu 33 lata, jak to się mówi eeee Chrystusowy wiek, no chyba robił to i owo, czemu więc tej strony siebie nie pokazać? Tak się sprzedaje muzykę. Mogę być tym, kim chcesz- biały/ czarny/ mężczyzna/ kobieta/ łagodny / brutalny/ kocham dzieci... Ale moge też kochać seks. W sumie się dziwię, że MTV nie chciało tego puszczać.
YRMW? Tak, to klepnięcie w tyłek oburzyło mnie, przyznam (Michael, i tak ci wybaczam). Ale jest jeszcze ruch, który Michael wykonuje tylko w BOW i YRMW, a mianowicie utworzenie dłoni w "trójkąt" i resztę znacie. Wykonywał to na stole(YRMW) i na samochodzie-BOW. Najwyraźniej ten ruch był przeznaczony do miejsc 1m.n.p. podłogi ;) Cóż, powiedziałaby że ten ruch jest nieco przesadzony, ale to nie ja jestem dyrektorem artystycznym jego teledyków.
Hej, odchodzimy od tematu- interpretacja tekstu;)
Hej, odchodzimy od tematu- interpretacja tekstu;)
Kiedy Michael mówił.., to mówił. On wiele rzeczy mówił. Przepraszał i dalej robił swoje. Co miał powiedzieć, gdy zakazano emisji teledysku. Pokajał się trochę na wizji dla świętego spokoju, ale fama już poszła w eter. Michael był mistrzem marketingu. Myślę, że liczył się ze skandalem jaki wywoła, wiedział co chce osiągnąć i wykorzystał to do swoich celów. A oczy to on umiał mydlić. Ma jednak tutaj moje rozgrzeszenie, jak prawie we wszystkich poczynaniach artystycznych.Margareta pisze:Co ma seks do tego? Gest z łapaniem się za krocze jest odczytywany jednoznacznie przez wielu fanów, ale sam mówił, że nie związku z seksualnością. Oczywiście niektórzy chcą w tym widzieć podtekst seksualny - ich wybór.
Nie wierzę, że ten gest łapania się za krocze można odczytywać aseksualnie. To znaczy jak? Niech mi ktoś wreszcie przytoczy inną interpretację tego. Słowa Michaela, że chciał oddać charakter pantery, niczego nie tłumaczą. Widzieliście kiedyś taką panterę, z takim gestem kiedy jest wściekła?
Ciężko uniknąć tematu „Michael i seks”, no nie?
Zgadzam się, z give_in_to_me, że Michael nie pierwszy raz był tutaj seksowny. Taki wizerunek już miał od czasu Bad. Fakt, że w czasach Dangerous to się nasiliło, bo i facet chyba w końcu po trasie Bad World Tour dojrzał i zyskał świadomość jak bardzo ta strona jego osobowości silnie oddziałuje. I zaakceptował to.
A tak nawiasem mówiąc, dla mnie Michael na tle płomieni i na Statui Wolności ma w sobie przeogromną moc i magnes. To tutaj widzę jego siłę (i seksowny jest jak diabli:)
Ostatnio zmieniony śr, 05 maja 2010, 0:10 przez anja, łącznie zmieniany 2 razy.
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
To w takim razie nie wiem po co mu był ten gest - co ma w takim razie do przesłania piosenki, że wszyscy ludzie są równi? Nie wiem co miał w głowie, może to rzeczywiście marketingowy chwyt, a może miał na myśli to co mówi. A na panterach się nie znam, więc się nie wypowiem :)
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
To co Mike wyczynia w końcówce do Black or white może po latach uchodzić za delikatnie erotyzujący fragment w porównaniu z ociekającymi wulgarnością i dosadnością w ruchach oraz nagością tancerek klipami zakończonej właśnie pierwszej dekady XXI wieku. A swoją drogą, to zawsze kobiety są tam najbardziej obnażone, otaczają wianuszkiem obleśnych facetów głównie czarnoskórych, ale nie tylko (vide Eminem) raperów, i obrzucają ich znaczącymi, pełnymi uwielbienia spojrzeniami. A fe! Może ta subkultura tak ma i sprowadza kobiety do funkcji li tylko efekciarsko-przedmiotowo-dekoracyjnej, inna sprawa, że laski na to pozwalają. A może tego tylko wymaga konwencja, choć sama w to nie wierzę.kaem pisze:Nigdy wcześniej i później nie był tak ostry, tak gwałtowny, tak emanujący brutalnością i seksem.
U Michaela, choćby w takim You are not alone, pomijając tani sentymentalizm i piosenki i towarzyszącego mu filmu w naprawdę kiczowatej stylistyce, rozebrana jest i ONA i ON, czyli jeśli się chce to można się pokusić o równouprawnienie w pozbywaniu się garderoby Z drugiej strony, dobrze, że więcej takich koszmarków MJ nie wykoncypował, mam na myśli film, nie piosenkę, bo lubię ją bardzo.
Mnie zmiany w wyglądzie jednak dziwiły, a nawet bulwersowały i nie chodzi mi o wciąż jaśniejącą karnację Michaela, ale o efekt operacji plastycznych, efekt, przyznacie, czasami, szkarrradnyyyy. Oglądając przypomniany w sobotę na 3sat koncert z okazji 30-lecia pracy przyjemność z obserwowania go na scenie mieszała się u mnie z zakłopotaniem, współczuciem, wręcz zażenowaniem patrząc na jego zmaltretowaną, pozbawioną wyrazu i mimiki od nadmiaru botoksu twarz. Nikt nie potrafi oddać w tańcu jego energii, jego gestów, jego feelingu, żaden impersonator. Pod tym względem, i głosu oczywiście, był, JEST niepowtarzalny. Ten demoniczny efekt zmian poczynionych na jego twarzy został, jak sądzę, pózniej naprawiony, w This is it jego twarz przykuwa moją uwagę ze względu na radość się na niej malującą, a nie jej zniekształcenie, ale wielokrotnie przy innych okazjach miałam ochotę krzyknąć "Michael, coś Ty najlepszego ze sobą zrobił!" Jeśli mój tekst jest nietolerancyjny, to tylko w odniesieniu do nadmiernej, przyznacie, ingerencji skalpela chirurgicznego w Michaelowym wizerunek. Jak bardzo trzeba siebie nie akceptować, nienawidzić, aby pozwolić się tak oszpecić. Jak można kierować pozytywne przesłanie do świata, obdarzać innych sympatią i wspierać ich, i jednocześnie być tak okrutnym dla siebie. To jest dla mnie zagadką. I nie postrzegam tego jako przejaw ekscentryzmu, tylko poważnego problemu z tożsamością.Amelia pisze:anja, masz rację to zadziwiające jak bardzo mnie, Ciebie i myślę wielu fanów nigdy nie bulwersowała, ba- nigdy nie dziwiła zmiana wyglądu Michaela. Dlaczego? Myślę, że Michael jakkolwiek bardzo zapierał się, że jest zwykłym zjadaczem chleba był w naszym odczuciu postacią ekscentryczną, nieprzewidywalną. Pewne rzeczy są więc...hmm..oczywiste.
Proponuję lekturę przezabawnej książki Amélie Nothomb Z pokorą i uniżeniem - bohaterka i zarazem autorka rozpoczyna pracę jako tłumaczka w dużej japońskiej firmie, a kończy na stanowisku ... babci klozetowej. To takie pełne humoru i dystansu spojrzenie na różnice w japońskiej i europejskiej mentalności. Warto również obejrzeć Między słowami S. Coppoli - B. Murray męczący się pod za nisko zawieszonym prysznicem, wieczne żądanie reżysera reklamy whiskey, by grał z większą intensywnością... Naprawdę śmieszne.Chriek pisze:trudno mi sobie wyobrazić znajomość np z Japończykiem. Nic do nich nie mam, ale po prostu kultura Dalekiego Wschodu (choć Japończycy próbują być "zachodni" po swojemu, co czasem daje zabawne skutki) a tego kraju w szczególności jest dla mnie zbyt odległa i chyba trudno byłoby znaleźć punkty wspólne.
... a, że tak zostanę przy Japończykach, bowiem za trzy tygodnie wchodzi do kin film Zatoka delfinów - o okrutnych połowach i uboju tych zwierząt w celach konsumpcyjnych, co też mnie bulwersuje, a mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni pytają retorycznie Jaka jest różnica między krową, świnią a delfinem? W Japonii jemy mięso delfinów tak, jak w innych krajach ludzie jedzą krowy. Nigdy jednak nie mówiliśmy Amerykanom "Przestańcie jeść cheeseburgery". Ale tu przecież chodzi o dobrze rozumianą nietolerancję dla okrucieństwa wobec zwierząt. Czyż nie?Amelia pisze:co bardziej inni Ci INNI tym my to gorzej znosimy. Taka chyba ludzka natura.
Kobiety w Tajlandii noszą na szyjach obręczę co nienaturalnie wydłuża im szyje. I ja sobie siedzę przed telewizorkiem i się bulwersuje:
-jak oni mogą?
I jeszcze jedno. Czepiam się, ale ja Was proszę na Statule nie na Statui Wolności. I wyszła ze mnie nietolerancja dla
a) błędów w deklinacjach
czy też
b) dla przejawów oryginalności w języku.
Niepotrzebne skreślić.
Ostatnio zmieniony wt, 04 maja 2010, 17:04 przez a_gador, łącznie zmieniany 1 raz.
"Zbierz księżyc wiadrem z powierzchni wody. Zbieraj, aż nie będzie widać księżyca na powierzchni." Yoko Ono
www.forumgim6.cba.pl
www.forumgim6.cba.pl
Źle się wyraziłam.Mnie zmiany w wyglądzie jednak dziwiły, a nawet bulwersowały i nie chodzi mi o wciąż jaśniejącą karnację Michaela, ale o efekt operacji plastycznych, efekt, przyznacie, czasami, szkarrradnyyyy.
Zmiana koloru skóry, to coś co mną nie wstrząsa, co mnie nie bulwersuje, wręcz nie zastanawia. Może dlatego, że "nie uczestniczyłam" w tym, bo gdy Michael był w Polsce co już dobrze pamiętam, był biały jak kartka papieru.
Operacje plastyczne jeszcze 'ujdą', ale jak wspomniałaś botox, naciągnięta twarz, która jest pozbawiona spontaniczności.
Niezwykle żadko oglądam koncert z 2001 roku, bo smuci mnie ten widok, wręcz trochę przeraża. A Virgin Megastore Signing? Gdzie uśmiech Michaela? A o tzw "dziubku" (okres Bad) to chyba mowy nie było.
Nikt mu nie zwrócił uwagi- słuchaj Mike nie przesadzaj, bo to nie wygląda dobrze. Kosmetyczka, lekarz- ktokolwiek kto mu to zrobił. I w końcu- sam Michael. Co chciał osiągnąć?
Kobieta jest towarem. Tyłkiem, wielkim cycem, wielką dmuchaną lalą bez pragnień. Jednak smutniejszy jest obraz mężczyzn, dla których liczy się tylko seks, seks i władza, którzy dobierają partnerki wedle zasady 'im mniej szarych komórek tym jest lepsza'.To co Mike wyczynia w końcówce do Black or white może po latach uchodzić za delikatnie erotyzujący fragment w porównaniu z ociekającymi wulgarnością i dosadnością w ruchach oraz nagością tancerek
Michael to facet z klasą. Jeżeli w jego teledysku pojawiał sie wątek erotyczny to był on przedstawiony 'ze smakiem' a kobieta była zawsze intrygująca, tajemnicza, bardzo seksowna.
Chwyt za krocze.. Michael twierdził, że tak interpretuje muzykę.
Hmm...no tak.
http://przeslodzonaherbata.blog.onet.pl
Dopiero zaczynam, ale...
Nie lubi słów: błogosławiony owoc żywota twego
Amelia Poulain
Dopiero zaczynam, ale...
Nie lubi słów: błogosławiony owoc żywota twego
Amelia Poulain
Od sasa do lasa…tak mi przyszło do głowy.
Robi nam się tutaj „w majestacie prawa” czyli regulaminu mjpt taki Hyde Park, bo co prawda od tematu Michael i operacje plastyczne trudno uciec, ale jakoś mało mi się to wiąże z Black Or White.
Pisząc o wyglądzie Michaela w związku z BOW nie sięgałam myślami do czasów ok. 2000 roku. Ja również, gdy oglądam 30th Anniversary Celebration, to zasłaniam oczy rękami i spoglądam przez szparki między palcami. Co on tam wyprawia! Nie tylko wygląda.
To nie był dla niego dobry czas. Na promocji Invincible i przy innych okazjach też nie wyglądał dobrze. Dla mnie to był wtedy człowiek bardzo chory. Ingerencje chirurgiczne (nie zawsze dające pożądany efekt), botoks i ta przeraźliwa chudość dały efekt piorunujący. Myślę, że jego ciało było wtedy zwierciadłem bardzo pokaleczonej duszy. Pewnie miał zaburzone postrzeganie siebie, ale czy to daje się w ogóle wyleczyć? Odpuszczam mu te lata, bo przedtem i potem wyglądał świetnie. Nawet w czasach procesu było dużo lepiej. Nie chcę się dłużej nad tym rozpisywać, a odezwałam się, bo to chyba mój post spowodował „efekt motyla”. To chyba nie ma jednak nic do rasizmu.
Za to bardzo podoba mi się myśl kaema dotycząca tego puszczania oka. Dla mnie Black Or White to była taka Michaelowa prowokacja, a jednocześnie wykazał się poczuciem humoru. Tak jak w Leave Me Alone przytacza tabloidowe plotki na swój temat, tak w BOW kpi z tego dywagowania czy jest czarny czy biały. Istotne jest chyba to, że nagranie pojawia się na następnej płycie po Bad, kiedy go tak zjechano w mediach różnej maści za wybielanie i operacje plastyczne. Odbił piłeczkę.
Acha , ja bardzo lubię ten gest. Jest seksualny, a nie obsceniczny. I nie wyobrażam sobie Michaela bez niego. Dalej obstaję przy swoim, że taniec pantery był obliczony na efekt. Silny efekt, który miał zwrócić uwagę na kwestię rasizmu. Przecież nad Panther Solo z Jacksonem pracowała wtedy cała ekipa i nie byle jaki reżyser. Nawet gdybyśmy założyli, że Michael tak naiwnie wierzy, że to tylko muzyka przemawia przez niego (niedobrze by to świadczyło o nas, że nie wierzymy w jego inteligencję i kreatywność), to Landis musiał rozmawiać z Michaelem o tym co kręcą i jak to może zostać odebrane.
I jeszcze jedno. Małe zamieszanie z tą Ameryką:
a_gador napisała:"Czepiam się, ale ja Was proszę na Statule nie na Statui Wolności. I wyszła ze mnie nietolerancja dla
a) błędów w deklinacjach ..."
Mnie jednak bardziej podobał się Michael na Statui, nie na Statule.
sprawdziłam:
http://www.sjp.pl/co/statua
http://obcyjezykpolski.interia.pl/?md=archive&id=33
http://portalwiedzy.onet.pl/141326,,,,statua,haslo.html
Robi nam się tutaj „w majestacie prawa” czyli regulaminu mjpt taki Hyde Park, bo co prawda od tematu Michael i operacje plastyczne trudno uciec, ale jakoś mało mi się to wiąże z Black Or White.
Pisząc o wyglądzie Michaela w związku z BOW nie sięgałam myślami do czasów ok. 2000 roku. Ja również, gdy oglądam 30th Anniversary Celebration, to zasłaniam oczy rękami i spoglądam przez szparki między palcami. Co on tam wyprawia! Nie tylko wygląda.
To nie był dla niego dobry czas. Na promocji Invincible i przy innych okazjach też nie wyglądał dobrze. Dla mnie to był wtedy człowiek bardzo chory. Ingerencje chirurgiczne (nie zawsze dające pożądany efekt), botoks i ta przeraźliwa chudość dały efekt piorunujący. Myślę, że jego ciało było wtedy zwierciadłem bardzo pokaleczonej duszy. Pewnie miał zaburzone postrzeganie siebie, ale czy to daje się w ogóle wyleczyć? Odpuszczam mu te lata, bo przedtem i potem wyglądał świetnie. Nawet w czasach procesu było dużo lepiej. Nie chcę się dłużej nad tym rozpisywać, a odezwałam się, bo to chyba mój post spowodował „efekt motyla”. To chyba nie ma jednak nic do rasizmu.
Za to bardzo podoba mi się myśl kaema dotycząca tego puszczania oka. Dla mnie Black Or White to była taka Michaelowa prowokacja, a jednocześnie wykazał się poczuciem humoru. Tak jak w Leave Me Alone przytacza tabloidowe plotki na swój temat, tak w BOW kpi z tego dywagowania czy jest czarny czy biały. Istotne jest chyba to, że nagranie pojawia się na następnej płycie po Bad, kiedy go tak zjechano w mediach różnej maści za wybielanie i operacje plastyczne. Odbił piłeczkę.
i co, z tymi dewotami walczył tak przez całe życie? Potraktował to chyba jak życiową misję;)aeval pisze:Michael przecież sam w którymś wywiadzie mówił, co znaczy ten gest, szczególnie jeśli chodzi o "BOW Panter version' - to był Jego protest przeciwko dewocji.
Acha , ja bardzo lubię ten gest. Jest seksualny, a nie obsceniczny. I nie wyobrażam sobie Michaela bez niego. Dalej obstaję przy swoim, że taniec pantery był obliczony na efekt. Silny efekt, który miał zwrócić uwagę na kwestię rasizmu. Przecież nad Panther Solo z Jacksonem pracowała wtedy cała ekipa i nie byle jaki reżyser. Nawet gdybyśmy założyli, że Michael tak naiwnie wierzy, że to tylko muzyka przemawia przez niego (niedobrze by to świadczyło o nas, że nie wierzymy w jego inteligencję i kreatywność), to Landis musiał rozmawiać z Michaelem o tym co kręcą i jak to może zostać odebrane.
I jeszcze jedno. Małe zamieszanie z tą Ameryką:
a_gador napisała:"Czepiam się, ale ja Was proszę na Statule nie na Statui Wolności. I wyszła ze mnie nietolerancja dla
a) błędów w deklinacjach ..."
Mnie jednak bardziej podobał się Michael na Statui, nie na Statule.
sprawdziłam:
http://www.sjp.pl/co/statua
http://obcyjezykpolski.interia.pl/?md=archive&id=33
http://portalwiedzy.onet.pl/141326,,,,statua,haslo.html
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Black or white usłyszałam i zobaczyłam jednocześnie chyba jakieś 18 lat temu, a ponieważ dopiero zaczynałam swoją przygodę z angielskim, prawie nic nie rozumiałam z tekstu, poza słowami tytułowymi. Byłam wtedy pewna, że Michael śpiewa właśnie o sobie. Myślałam, że w jakiś sposób tłumaczy się z tego, co się stało z jego wyglądem. Dopiero później dowiedziałam się, że tekst ma antyrasistowskie przesłanie. Mimo to pierwsze wrażenie z odbioru piosenki jakoś się we mnie zakorzeniło i tak jest do tej pory - odbieram ją na tych dwóch płaszczyznach: osobistej i społecznej. Myślę sobie, że Michael idealnie pasował to takiego utworu, przez to jak się zmienił fizycznie dodawał przesłaniu wiarygodności choć te niemal 20 lat temu, kiedy jeszcze mało kto wiedział o jego chrobie, mogło to nieść odwrotny skutek.
Jeśli tekst piosenki zostawia małe pole do interpretacji, to z pewnością Panther Solo daje możliwość pogłówkowania. Ja kupuję tłumaczenie Michaela, o którym napisał kaem
tłumaczył, Ze próbował się wcielić z ruchy zwierzęcia i wyrazić jej instynkt i naturę
Zakładam, że Michael i pantera to jedno. Jeśli tak, to pantera - dziki drapieżnik kieruje się instynktem i broni swojego terytorium. Widzimy, jak pantera wychodzi ze studia, wkracza na teren, który być może należy do niej (Michael zasuwa rozporek, co robił wcześniej? - czyżby znaczył swoje terytorium? ) i widzi coś, co bardzo jej się nie podoba, co budzi jej niepokój, złość, w końcu agresję. Ten dziki taniec wyraża frustrację, że tu, gdzie czuła się bezpiecznie ktoś nagle próbuje ją nastraszyć. Wpada w jakiś szał, moim zdaniem spowodowany strachem. Pokazuje, ze agresja rodzi agresję. Nagle spadają sypiące iskrami neony i wtedy dopiero jakby przychodzi otrzeźwienie, że już dość, że to do niczego nie prowadzi i kotek idzie szukać lepszego miejsca. Tylko czy uciekanie rozwiąże problem? Raczej nie. Agresja nie, ucieczka nie, zostaje dialog i chęć porozumienia.
Polecam obejrzeć ten filmik z komentarzami do Panther Solo, wiele wyjaśnia: http://www.youtube.com/watch?v=3wB6p63mxWE
W związku z dzikimi zwierzakami mam jeszcze taką refleksję, że jeśli w stadzie pojawi się osobnik tego samego gatunku, który jakoś różni się fizycznie od pozostałych, to jest odrzucany przez resztę. Może gatunek ludzki ma podobnie? Może powinniśmy dać sobie prawo do tego starchu przed innością aby później próbować pozbyć się tych barier. W końcu chyba po to między innymi dano nam rozum.
W ostatni weekend ("pospolite ruszenie"), kiedy tak sobie jeździłam z rodzinką po polskich "drogach" aż mi dech zapierało od tych widoków: niezliczona ilość odcieni zieleni, cytrynowo kwitnący rzepak, łąki upstrzone żółtymi mleczami i przypominjące jajecznicę ze szczypiorkiem, białe i bladoróżowe kwiecie w sadach i jeszcze cała paleta barw do tego. To najpiękniejszy widok, na który chyba większość z nas czekała po tej ciężkiej, nużącej biało-szarej zimie. Ileż można znosić tej bieli. Ja tam wolę, jak jest kolorowo.
Jeśli tekst piosenki zostawia małe pole do interpretacji, to z pewnością Panther Solo daje możliwość pogłówkowania. Ja kupuję tłumaczenie Michaela, o którym napisał kaem
tłumaczył, Ze próbował się wcielić z ruchy zwierzęcia i wyrazić jej instynkt i naturę
Zakładam, że Michael i pantera to jedno. Jeśli tak, to pantera - dziki drapieżnik kieruje się instynktem i broni swojego terytorium. Widzimy, jak pantera wychodzi ze studia, wkracza na teren, który być może należy do niej (Michael zasuwa rozporek, co robił wcześniej? - czyżby znaczył swoje terytorium? ) i widzi coś, co bardzo jej się nie podoba, co budzi jej niepokój, złość, w końcu agresję. Ten dziki taniec wyraża frustrację, że tu, gdzie czuła się bezpiecznie ktoś nagle próbuje ją nastraszyć. Wpada w jakiś szał, moim zdaniem spowodowany strachem. Pokazuje, ze agresja rodzi agresję. Nagle spadają sypiące iskrami neony i wtedy dopiero jakby przychodzi otrzeźwienie, że już dość, że to do niczego nie prowadzi i kotek idzie szukać lepszego miejsca. Tylko czy uciekanie rozwiąże problem? Raczej nie. Agresja nie, ucieczka nie, zostaje dialog i chęć porozumienia.
Polecam obejrzeć ten filmik z komentarzami do Panther Solo, wiele wyjaśnia: http://www.youtube.com/watch?v=3wB6p63mxWE
W związku z dzikimi zwierzakami mam jeszcze taką refleksję, że jeśli w stadzie pojawi się osobnik tego samego gatunku, który jakoś różni się fizycznie od pozostałych, to jest odrzucany przez resztę. Może gatunek ludzki ma podobnie? Może powinniśmy dać sobie prawo do tego starchu przed innością aby później próbować pozbyć się tych barier. W końcu chyba po to między innymi dano nam rozum.
W ostatni weekend ("pospolite ruszenie"), kiedy tak sobie jeździłam z rodzinką po polskich "drogach" aż mi dech zapierało od tych widoków: niezliczona ilość odcieni zieleni, cytrynowo kwitnący rzepak, łąki upstrzone żółtymi mleczami i przypominjące jajecznicę ze szczypiorkiem, białe i bladoróżowe kwiecie w sadach i jeszcze cała paleta barw do tego. To najpiękniejszy widok, na który chyba większość z nas czekała po tej ciężkiej, nużącej biało-szarej zimie. Ileż można znosić tej bieli. Ja tam wolę, jak jest kolorowo.
Taniec pantery, jak i osobowość Michaela zawsze budziły żywe reakcje zarówno fanów jak i przeciwników. Na forum jest taki wątek o symbolice utworów Jacksona wg użytkowników mjpt:
http://www.forum.mjpolishteam.pl/viewtopic.php?t=3485
Moim zdaniem warto do tego zajrzeć.
I jeszcze coś, co chyba zasługuje na uwagę osób, które interesują się Michaelem i jego twórczością. Jest tam o wydźwięku short filmu Black Or White i o Michaelu-idolu w ujęciu antropologicznym.
Tutaj mały fragmencik:
„Trikster ( w wierzeniach Indian północnoamerykańskich jest metaforą człowieka w jego relacji z samym sobą oraz światem) funkcjonuje w mitologii przede wszystkim jako pewien symbol. Określają go ambiwalentne właściwości. Jest to figura, która zawiera w sobie zachowania i cechy opozycyjne. Dobro i zło stanowią jego jednoczesne atrybuty. Niekiedy − w obrębie jednej mitologii − bywa traktowany jako bóstwo, bohater, demiurg, czy duch zmarłych przodków. Ucieleśnia stan, w którym nie ma wyraźnego rozdziału na to, co boskie i nie-boskie, ludzkie i zwierzęce. Jego nieposkromiony apetyt, płeć, wędrowanie – to cechy, które explicite nie przynależą ani do boga, ani do człowieka."
Więcej (przypisy też są istotne):
http://www.polishnews.com/index.php?opt ... Itemid=266
http://www.forum.mjpolishteam.pl/viewtopic.php?t=3485
Moim zdaniem warto do tego zajrzeć.
I jeszcze coś, co chyba zasługuje na uwagę osób, które interesują się Michaelem i jego twórczością. Jest tam o wydźwięku short filmu Black Or White i o Michaelu-idolu w ujęciu antropologicznym.
Tutaj mały fragmencik:
„Trikster ( w wierzeniach Indian północnoamerykańskich jest metaforą człowieka w jego relacji z samym sobą oraz światem) funkcjonuje w mitologii przede wszystkim jako pewien symbol. Określają go ambiwalentne właściwości. Jest to figura, która zawiera w sobie zachowania i cechy opozycyjne. Dobro i zło stanowią jego jednoczesne atrybuty. Niekiedy − w obrębie jednej mitologii − bywa traktowany jako bóstwo, bohater, demiurg, czy duch zmarłych przodków. Ucieleśnia stan, w którym nie ma wyraźnego rozdziału na to, co boskie i nie-boskie, ludzkie i zwierzęce. Jego nieposkromiony apetyt, płeć, wędrowanie – to cechy, które explicite nie przynależą ani do boga, ani do człowieka."
Więcej (przypisy też są istotne):
http://www.polishnews.com/index.php?opt ... Itemid=266
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
anja pisze:od tematu Michael i operacje plastyczne trudno uciec, ale jakoś mało mi się to wiąże z Black Or White.
A dlaczego przepraszam mamy rozpatrywać tekst BOW tylko w kontekście koloru skóry? Ja jestem za argumentem, podniesionym tu już wcześniej, że jest to piosenka o szeroko pojętej odmienności, nie tylko tej definiowanej przez kolor skóry właśnie.anja pisze:To chyba nie ma jednak nic do rasizmu.
Poza tym przecież czerń i biel są kolorami powszechnie zestawianymi ze sobą dla podkreślenia opozycji opinii, postaw. Cały tekst jest dla mnie metaforą dwubiegunowości w postrzeganiu MJ jako człowieka i artysty. Albo się go uwielbiało, albo nienawidziło. Albo się go piętnowało, albo stawiało na piedestale. Letnich uczuć i obojętności raczej nie wzbudzał. A ciągłe zmiany w aparycji świetnie podgrzewały temperaturę dyskusji. Tylko, że Michael nie należał do tych celebrytów wyznających zasadę Nie ważne czy mówią dobrze, czy zle. Ważne, żeby mówili. Już przy innym interpretowanym tu tekście mieliśmy wątpliwości, czy powtarzając mam skórę nosorożca, Michael czasem nie okłamywał samego siebie.
Globalny sukces jaki Michael odniósł, zaprzeczał zdaniu z BOW
Trzeba determinacji, wytrwałości, pracowitości. I talentu. A że jedni te cechy w nim podziwiali tak bezinteresownie, a inni mu zazdrościli, ale wykorzystywali bez skrupułów...where your blood comes from
is where your space is
1 P.S.
Ja niestety nie sprawdziłam, więc przepraszam za nieuzasadnione zwrócenie uwagi.anja pisze:a_gador napisała:"Czepiam się, ale ja Was proszę na Statule nie na Statui Wolności. I wyszła ze mnie nietolerancja dla
a) błędów w deklinacjach ..."
Mnie jednak bardziej podobał się Michael na Statui, nie na Statule.
sprawdziłam
A teraz sondaż. Czy należy a_gador okazać nietolerancję za:
a) ignorancję
b) mędrkowanie
c) ekśperckie pożal się Boże podejście.
Niepotrzebne skreślić.
2 P.S.
A jak sobie przypomnę, że kręcąc to ujęcie na Statui Michael szedł po bieżni sportowej w kierunku kamery, to mi się tak weselej robi. Jak mu się kończyny nie pomyliły! À propos tej bieżni. Taki śmieszny teledysk
"Zbierz księżyc wiadrem z powierzchni wody. Zbieraj, aż nie będzie widać księżyca na powierzchni." Yoko Ono
www.forumgim6.cba.pl
www.forumgim6.cba.pl
Jak napisać o czymś ważnym, ale tak aby inni ludzie tego wysłuchali i żeby na dodatek powstał przebój? Potrzebna jest historia ze szczyptą miłości, nieszczęścia i walki, okraszona skocznym rytmem. Takim przebojem jest Black or Withe.
Myślę, że ten tytuł to taka forma odpowiedzi na retoryczne pytanie, czy to ważne czy ktoś jest biały czy czarny. Czy kolor skóry to dominujący czynnik w ocenie drugiego człowieka? Był taki film z 1967 roku pod polskim tytułem Zgadnij kto przyjdzie na obiad. Opowiadał historię młodych ludzi, którzy chcą się pobrać, ale kolor skóry narzeczonych jest problemem dla ich rodziców i stanowi nie małą przeszkodę na drodze ku szczęściu. Koniec końcem film ma szczęśliwe zakończenie, ale zasygnalizował problem z którym amerykanie chyba tak naprawdę nigdy sobie, mimo upływu lat, nie poradzili. Chociaż prawdę mówiąc przecież kwestia nietolerancji rasowej dotyczy nie tylko Ameryki.
Dla mnie Black or withe to właśnie taka podobna historia, gdzie para spotyka na swojej drodze bariery narzucone przez ludzi, którzy nie pochwalają związków między czarnymi i białymi. Spotykają się wbrew panującym „zasadom”, jeśli w ogóle można mówić o jakimś kodeksie opierającym się na kolorze skóry. Negatywne postrzeganie takiej miłości, rodzi bunt
Wydrukowali moją wiadomość
W sobotnim brukowcu
Musiałem im powiedzieć
Że nie zamierzam ustąpić
podmiot liryczny jakby chciał powiedzieć – będę walczył, o swoje przekonania a ty nie mów że jesteś moim sprzymierzeńcem skoro rzucasz we mnie oskarżeniami:
Nie gadaj, że się ze mną zgadzasz
Skoro plujesz mi prosto w twarz.
W odniesieniu do teledysku obrazującego piosenkę, myślę że jest on uzupełnieniem przesłania MJ, że wszyscy jesteśmy do siebie podobni. Nasze podobieństwo wynika z tego, że jesteśmy ludźmi, jednym gatunkiem. I tak mi się wydaje, że ta sekwencja nakładanych na siebie twarzy ludzi różnych ras miała to udowodnić. Pokazać, że te różnice między nami tak naprawdę są niewielkie.
W ankiecie udziału nie wezmę bo z zasady czepialska nie jestem
Myślę, że ten tytuł to taka forma odpowiedzi na retoryczne pytanie, czy to ważne czy ktoś jest biały czy czarny. Czy kolor skóry to dominujący czynnik w ocenie drugiego człowieka? Był taki film z 1967 roku pod polskim tytułem Zgadnij kto przyjdzie na obiad. Opowiadał historię młodych ludzi, którzy chcą się pobrać, ale kolor skóry narzeczonych jest problemem dla ich rodziców i stanowi nie małą przeszkodę na drodze ku szczęściu. Koniec końcem film ma szczęśliwe zakończenie, ale zasygnalizował problem z którym amerykanie chyba tak naprawdę nigdy sobie, mimo upływu lat, nie poradzili. Chociaż prawdę mówiąc przecież kwestia nietolerancji rasowej dotyczy nie tylko Ameryki.
Dla mnie Black or withe to właśnie taka podobna historia, gdzie para spotyka na swojej drodze bariery narzucone przez ludzi, którzy nie pochwalają związków między czarnymi i białymi. Spotykają się wbrew panującym „zasadom”, jeśli w ogóle można mówić o jakimś kodeksie opierającym się na kolorze skóry. Negatywne postrzeganie takiej miłości, rodzi bunt
Wydrukowali moją wiadomość
W sobotnim brukowcu
Musiałem im powiedzieć
Że nie zamierzam ustąpić
podmiot liryczny jakby chciał powiedzieć – będę walczył, o swoje przekonania a ty nie mów że jesteś moim sprzymierzeńcem skoro rzucasz we mnie oskarżeniami:
Nie gadaj, że się ze mną zgadzasz
Skoro plujesz mi prosto w twarz.
W odniesieniu do teledysku obrazującego piosenkę, myślę że jest on uzupełnieniem przesłania MJ, że wszyscy jesteśmy do siebie podobni. Nasze podobieństwo wynika z tego, że jesteśmy ludźmi, jednym gatunkiem. I tak mi się wydaje, że ta sekwencja nakładanych na siebie twarzy ludzi różnych ras miała to udowodnić. Pokazać, że te różnice między nami tak naprawdę są niewielkie.
zasada Jin Jang, przeciwstawnych sobie pierwiastków, w wyniku połączenia się których powstał cały Wszechświat. Biały oznacza energię Jang - męską, czarny Jin - żeńską. Obydwie cząstki zawierają w sobie drobne elementy strony przeciwnej. Są w bezustannej zmianie. Jedna nie może funkcjonować bez drugiej. Tak jak jasność (Jang) nie może istnieć bez ciemności (Jin) z tego prostego powodu, że gdyby nie było ciemności, nie wiedzielibyśmy kiedy jest jasno. Zimno (Jin) nie może istnieć bez ciepła (Jang), dobro (Jang) bez zła (Jin) itd.a_gador pisze:czerń i biel są kolorami powszechnie zestawianymi ze sobą dla podkreślenia opozycji opinii, postaw
W ankiecie udziału nie wezmę bo z zasady czepialska nie jestem