Jak sen stał się rzeczywistością.. (fan fick)

Dział przeznaczony do prezentacji własnej twórczości: wierszy, rysunków i tym podobnych.
Awatar użytkownika
mariolka
Posty: 253
Rejestracja: ndz, 19 lip 2009, 18:39

Post autor: mariolka »

DirtyLily pisze:Być może niedługo zdecyduję się opublikować na tym forum, drugie moje dzieło.
Czy to znaczy, ze to już się kończy?
Przyznam, że z czasem Twoje opowiadanie się rozkręciło ;-) Świetnie potrafisz opisać uczucia, co najbardziej mnie przyciąga. Ps. Ciąg dalszy na dobranoc
;-)
Awatar użytkownika
Michael-J-Forever
Posty: 127
Rejestracja: sob, 20 lut 2010, 18:55
Lokalizacja: Myślami z Michaelem...

Post autor: Michael-J-Forever »

Nic się jej nie stało... Prawda?
Ah ten Piotrek, i teraz jeszcze Alisson dojdzie... KATASTROFA!!
SCREAM!! xD
Ale naszczęście, Lily z Mikiem jest szczęśliwa... :)
Ja się zastanawiam poważnie nad książką! :mniam:
Tylko zeby Alisson nic nie wykombinowała z Piotrkiem!
Pozdro DirtyLily szacun :calus:
Awatar użytkownika
DirtyLily
Posty: 202
Rejestracja: wt, 23 lut 2010, 21:10

Post autor: DirtyLily »

Ooo nie! To dopiero początek! :) Teraz zacznie się główna akcja :)

Michael-J-Forever Jeśli zastanawiasz się nad książką to myśl intensywnie bo zostały mi tylko dwie sztuki :P

Życzę miłego czytania!

Obudziłam się w klinice. Sala była czyściutka i … pusta. Bardzo bolało mnie podbrzusze. Domyślałam się co to oznacza. Ledwo zdążyłam się rozejrzeć po pokoju, wpadł Michael. Wyglądał na przygnębionego ale gdy zobaczył, że się obudziłam natychmiast się rozjaśnił. Rzucił się na kolana przy łóżku i przytulał moją dłoń. Płakał…. Opowiedział mi jak się wszyscy o mnie martwili, okazało się, że leżałam nieprzytomna przez prawie 3 dni. Mówił o tym co działo się w domu gdy mnie nie było. O tym jak bardzo się denerwował, że mogłabym się nie obudzić. Oczywiście wypytał czy to na pewno był wypadek. Bardzo mi go brakowało. Chciałam żeby mnie przytulił ale Conrad zabronił mu tego ze względu na moje osłabienie. Jakiś czas później pojawił się Conrad. I ku mojemu ogromnemu zdziwieniu wyprosił Michaela.
- Lily, musimy porozmawiać.
- O czym?
- Najpierw powiedz jak się czujesz? Coś cie boli?
- Podbrzusze strasznie.
- No właśnie. Gdy Cie znaleźliśmy leżałaś w kałuży krwi bo…
- Wiem.. nie kończ. Teraz już nie ma o czym mówić. Jest za późno. I nie mów nic Michaelowi.
Z oczu popłynęły łzy…

Od czasu tego wypadku uważałem na nią jeszcze bardziej. Nie chciałem zostawiać jej samej więc codziennie zabierałem ją do studia gdzie oczywiście wszyscy ją pokochali. Śmieli się, że jest ich Słoneczkiem bo dzięki niej wszystko się udawało. Praca szła mi niezwykle lekko. Moja mama i siostra bardzo zmartwiły się upadkiem Lily. Przez kilka dni nawet obie mieszkały z nami i opiekowały się nią. Byłem niesamowicie szczęśliwy, że odnalazła się w świecie jupiterów, że nie zmieniła się i cały czas jest sobą. No i przede wszystkim dlatego, że była przy mnie. Kochałem ją bardzo, najbardziej jak to tylko możliwe. Uchyliłbym jej nieba gdybym mógł. W jej urodziny polecieliśmy do Mediolanu. Spacerowaliśmy po mieście, kupowaliśmy różności, zjedliśmy kolację w najlepszej włoskiej restauracji. Pokój hotelowy kazałem zastawić setkami róż. Gdy weszliśmy Lily była zachwycona. Cieszyłem się jak małe dziecko, że udało mi się sprawić jej taki prezent.

W miarę jak prasa i ogólna opinia publiczna przyzwyczajała się do mojej osoby, Alisson była coraz mniej zadowolona. W kwietniu, kilka dni po moich urodzinach w prasie pojawiła się plotka, że niby jestem w ciąży. Tego dnia Alisson wpadła do salonu gdzie wymyślaliśmy słowa do kolejnej piosenki i zrobiła gigantyczną awanturę
 Michael! Kiedy to się wreszcie skończy?! Ja rozumiem, że świetnie się bawisz ale wydaje mi sie, że pora aby dziewczyna wróciła już do domu. Gazety piszą, że ona spodziewa się twojego dziecka a w radiu jakiś prezenter powiedział, że macie zamiar wziąć ślub! Ona Ci zszarga opinię. A potem jak poznasz jakąś odpowiednią kandydatkę na żonę to żadna Cie nie zechce mając w pamięci ten skandal! Musimy coś z tym zrobić! Natychmiast! Odeślijmy ją do domu!
 Skończyłaś?! Po pierwsze nie życzę sobie żadnych komentarzy na ten temat! To co robię to jest moja sprawa i prosiłem Cię już żebyś się nie wtrącała! Po drugie Lily nie wraca do domu, jej miejsce jest tutaj obok mnie! A po 3 jeszcze nikomu nie zszargała opinii wiadomość o planowanym ślubie i dziecku, chociaż póki co ani jedno ani drugie nie jest prawdą. Czy to do Ciebie dotarło?
 Chyba żartujesz? Masz zamiar jeszcze dłużej utrzymywać tą dziewuchę? Przymknęłam oko na to, że zgodziłeś się aby tu mieszkała dopóki nie pokazywałeś się z nią nigdzie. Gdy postanowiłeś jednak zabierać ją w goście już mi się to nie podobało chociaż na szczęście nikt nie potraktował jej poważnie. Ale te ostatnie wypady, zakupy, restauracje, prezenty... na to się nie mogę zgodzić! Czy wiesz ile nas kosztuje utrzymywanie jej?
 Na pewno mniej niż utrzymywanie Ciebie! A poza tym to ja zarabiam na ten dom i to ja będę decydował na co wydaję moje pieniądze. Masz co do tego jakieś wątpliwości?!
 Michael nie masz prawa tak mówić! To dzięki mnie zarabiasz takie ogromne kwoty! To ja załatwiam Ci wszystkie kontrakty!
 Jasne... bo to ty za mnie śpiewasz na scenie, ćwiczysz, tańczysz, łykasz tabletki i jesz jakieś okropne kleiki!
 No właśnie! To jest kolejny powód dla którego ona powinna zniknąć! Wywróciła twoje życie do góry nogami. Mało ćwiczysz, nie stosujesz się do diety, zacząłeś nosić jakieś dziwne ubrania! No i nie bierzesz lekarstw!
 Alisson skończ! Proszę Cię zanim się zdenerwuję tak, że więcej twoja noga tu nie postanie. Zaczynasz wymyślać. Miałem dość obrzydliwego jedzenia którym mnie karmiliście więc kazałem robić normalne posiłki. Ćwiczę tyle ile potrzeba do zachowania formy i sylwetki. A ubrania jakbyś nie zauważyła bardzo podobają się fanom. Zresztą mnie też. Od kiedy Lily tu jest czuję się znakomicie, nie choruje, lekarz zanotował wzrost formy. Poza tym udało mi się skomponować kilka naprawdę świetnych kawałków.
 Uhh... Michael jesteś okropny! Całkiem Ci odbiło.. Mam tylko nadzieję, że w porę się opamiętasz! Zanim ta dziewucha zniszczy ci karierę!- przysłuchiwałam się całej rozmowie ale nie chciałam się wtrącać mimo, że dotyczyła ona mnie. Alisson odwróciła się do mnie- A ty moja droga jeśli Ci zależy na Michaelu i go kochasz sama powinnaś odejść i nie niszczyć go.
 Alisson!- Michael był naprawdę wściekły.
Obrazek
Awatar użytkownika
JuliaM
Posty: 246
Rejestracja: wt, 08 gru 2009, 19:06
Lokalizacja: Częstochowa

Post autor: JuliaM »

Egkem. Dlaczego takie krótkie ?! Bardzo mi się to nie podoba ;D ! Domagam się więcej ;d !
Ta Alisson doprowadza mnie do białej gorączki. Normalnie Piotruś 2 ! Ale cieszę się, że Lily żyje, że Michael lepiej się trzyma pod względem choroby i że ma głęboko w nosie to co mówi Alisson ;) :D
Więcek, więcej!
Obrazek
I'm starting with the man in the mirror!
KinGa *
Posty: 112
Rejestracja: ndz, 21 lut 2010, 14:22
Lokalizacja: BydGoszcz

Post autor: KinGa * »

Co się stało na tych cholernych schodach?!
DirtyLily pisze:A ty moja droga jeśli Ci zależy na Michaelu i go kochasz sama powinnaś odejść i nie niszczyć go
Zamknij się głupia babo!
Awatar użytkownika
DirtyLily
Posty: 202
Rejestracja: wt, 23 lut 2010, 21:10

Post autor: DirtyLily »

No więc dalej :) Czytajcie, czytajcie! :) I piszcie! :)

Obrzuciła mnie jeszcze morderczym wzrokiem i wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami. Nie zdawałam sobie nawet sprawy z tego, że zaczęłam płakać. Podszedł do mnie, objął i głaskał po głowie.
 Nie słuchaj tego co ona mówi. Kocham Cie i tylko to się liczy. Rozumiesz?
 Rozumiem. Zastanawiam się tylko dlaczego ona mnie tak nienawidzi... Ona chce mnie zniszczyć.
 Ale nie uda jej się to. Dopóki się kochamy nic nas nie zniszczy. Tak? A jeśli posunie się dalej to ją zwolnię. Na jej miejsce jest wielu innych chętnych. Mimo, że nie lubię takich zagrań ale jeśli mnie do tego zmusi nie zawaham się ani przez moment.
 Ale czemu ona taka jest?
 Nie wiem Skarbie, nie wiem..
Do wieczora atmosfera w domu była nieprzyjemna. Alisson tak się wydzierała, że cały dom ją słyszał. Gdy przechodziłam po domu niektórzy podchodzili do mnie i mówili żebym się nie przejmowała bo to wcale nie prawda. Zapewniali, że mnie lubią i cieszą się moją obecnością. Podniosło mnie to trochę na duchu jednak gdzieś w głębi serca było mi bardzo źle. A może Alisson ma rację?
Codziennie rano Michael budził mnie śpiewając jakąś piosenkę. W dni gdy pracował jak się obudziłam całował mnie, życzył miłego dnia i szedł do pracy. Wieczorami uczyłam go grać w koszykówkę i szło mu coraz lepiej. Czasem wymyślaliśmy teksty nowych piosenek i planowaliśmy trasę koncertową. W tą środę rano obudziła mnie najważniejsza piosenka, Roch with you grało w mojej Glowie przez cały dzień. Majowe słońce przygrzewało, jak co dzień wstałam, wzięłam prysznic i zeszłam na śniadanie. Pogawędziłam chwilę z Lucy i Lisą, które zajęły w moim sercu ważne miejsca. Po śniadaniu wzięłam przybory i udałam się do ogrodu aby trochę poćwiczyć, w południe miał przyjść nauczyciel. Gdy zajmowałam się rysowaniem przyszła Lisa przynosząc kopertę
 Lily to do ciebie
 Do mnie?
 Tak... na kopercie jest tylko napisane Lily. Chłopcy z ochrony wzięli to na skaner i stwierdzili z całą pewnością, że w środku są zdjęcia. Ktoś to podrzucił w nocy za bramę.
 To dziwne. Ale otwórzmy.
Przeżyłam szok. W kopercie były zdjęcia. Zdjęcia Michaela całującego jakąś dziewczynę, na innych widać było ich razem w łóżku i jedzących kolację w jakimś pokoju. Oglądając te zdjęcia zaczęłam płakać. A gdy przejrzałam wszystkie rzuciłam je na ziemię i pobiegłam do swojego gabinetu i zamknęłam się od środka. Nie mogłam przestać płakać. Czułam się oszukana. Chociaż nie chciałam wierzyć to na zdjęciach było widać wszystko wystarczająco dokładnie. Nie mogło być żadnych wątpliwości.

 Bobby wracajcie!
 Co się stało Lisa? Coś z Lily?
 Tak...
 Już jedziemy! Ale powiedz co się stało?!
 Ktoś podrzucił okropne zdjęcia. Zamknęła się w gabinecie i płakała a teraz nic nie słychać... nie możemy tam wejść.
 Powiedz żeby chłopaki wyważyli drzwi a my za chwilę będziemy. Nie płacz Lisa. Wszystko będzie dobrze. Wezwij Conrada!

 Michael! Wracamy do Neverlandu! Coś się stało Lily!
 Co?! To nie możliwe! Co się stało!
 Nie wiem. Kazałem wezwać Conrada i wyważyć drzwi bo zamknęła się w gabinecie
 Boże, żeby tylko nic się jej nie stało...
Rozmawialiśmy biegnąc do samochodu. Jadąc Bobby powiedział, że Lily dostała jakieś zdjęcia ale nic więcej nie wiedział.

Gdy przyjechaliśmy pod domem stała karetka na sygnale. Wyskoczyłem z samochodu zanim się dobrze zatrzymaliśmy. Przed wejściem stała zalana łzami Lisa, którą obejmowała Lucy ze łzami w oczach. Przeraziłem się widząc ich miny. Ochroniarze stali bezradni i również sprawiali wrażenie załamanych. Wbiegłem do domu i skierowałem się do gabinetu, słyszałem Bobby'ego który biegł za mną. Gdy wpadłem do gabinetu zobaczyłem Lily leżącą na kanapie i klęczącego obok Conrada. Upadłem obok niej na kolana, łzy same ciekły mi po policzkach. Dotykałem jej zimnej dłoni, wyglądała na nieżywą.
 Co jej jest?- zapytałem zapłakanym głosem.
 Na szczęście nic. Niedługo powinna dojść do siebie. Zemdlała a upadając uderzyła się w głowę. Straciła przytomność.- doktor wydawał się być spokojny a pielęgniarze, którzy z nim przyjechali opuszczali już dom.- lada chwila się obudzi.
 Na pewno nic jej nie jest?
 Na pewno. Nie martw się. To zwykłe omdlenie. Pomyślałem nawet, że może faktycznie jest w ciąży ale sprawdziłem to i nic na to nie wskazuje. Z tego co usłyszałem od Lisy dostała jakąś wstrząsającą wiadomość.
 Nic nie wiem. Byłem w studio gdy Lisa zadzwoniła do Bobby'ego.
Do pokoju weszła Lisa nie przestając płakać. Spojrzała na mnie z wyrzutem. Rzuciła mi w twarz zdjęcia i wtulając się w Bobby'ego wykrzyczała
 Jak mogłeś jej to zrobić! Ona Cie tak kocha! Jesteś zwykłym zdrajcą!
 Ale co?- naprawdę nie wiedziałem o co chodzi.
Zacząłem zbierać zdjęcia z podłogi i dopiero wtedy zrozumiałem co się stało. Spojrzałem na Bobby'ego ale ten tylko odwrócił głowę i razem z Lisą wyszli z pokoju razem, przekraczając próg powiedział
 Nie spodziewałem się tego po tobie... nie po tobie…
 Bobby! To nie tak..- ale nie zdążyłem dokończyć bo już wyszedł nie czekając. Zanim zniknął całkiem Conrad wstał z podłogi, zebrał swoje rzeczy i również wyszedł podając mi jeszcze karteczką
 To było razem ze zdjęciami.. zawiodłeś Mike, zawiodłeś na całej linii..
Byłem wstrząśnięty jeszcze bardziej niż oni. Przeczytałem kartkę: „Nie myśl sobie Mała, że jesteś jedyną w jego życiu. Takich jak ty było na pęczki. Powinnaś się domyślić, że jak przyjdzie co do czego to wybierze jakąś bogatszą i ładniejszą a ty wrócisz tam skąd przyjechałaś”. Łzy same napływały strumieniami do oczu. Płakałem z głową opartą o nią.
 Lily nigdy bym Cię nie skrzywdzi... Kocham Cie... Boże Lily... wybacz mi... błagam Cię... wybacz mi... nigdy bym tego nie zrobił... to nie tak... wybacz...- głos mi się łamał.
Po kilku minutach do pokoju weszła Lucy nie zaszczycając mnie nawet jednym spojrzeniem. Kopnęła z odrazą zdjęcia leżące obok mnie, traktując mnie jak powietrze zrobiła Lily zimny okład. Do pokoju wsunęli się po cichu Bobby i Lisa.
 Lucy.. Bobby.. Lisa.. chyba nie wierzycie, że ja... Bobby no powiedz coś!
 Zdjęcia mówią same za siebie. Nie mam ci nic więcej do powiedzenia. Przyszliśmy zobaczyć czy się obudziła.
 Bobby nie pamiętasz tej dziewczyny? To było kilka tygodni przed koncertem na którym poznałem Lily.
 Pamiętam.. ale pamiętam też, że potem spotkałeś się z nią kilka dni temu.
 Ale tylko zjedliśmy obiad.
 Tego nie wiem... kazałeś mi wyjść...
 Cholera! Bobby ... ona mnie poprosiła żebyś wyszedł!
 Ale zgodziłeś się!
 Cicho! Lily się budzi.. zabierz go stąd- powiedziała Lucy.
 Nigdzie nie pójdę. Muszę z nią porozmawiać!- próbowałem się wyrwać Bobby'emu ale był dużo silniejszy i wyższy ode mnie.
 Nie! Porozmawiasz z nią jak sama tego ze chcesz a na razie nie pokazuj mi się na oczy i nie sprawiaj jej przykrości!- jeszcze nigdy nie widziałem Lucy takiej zdenerwowanej. Bobby dosłownie wyniósł mnie z pokoju i zaprowadził do biblioteki w której kazał mi siedzieć. Nie miałem zresztą innego wyjścia bo zamknął drzwi.

 Witaj Kochanie!
 Lucy? Gdzie ja jestem? Co się stało? Strasznie boli mnie głowa- chciałam wstać ale moją czaszkę przeszył ogromny ból, przed oczami pokazały się gwiazdy.
 Nie wstawaj. Zemdlałaś i upadłaś na podłogę. Przeżyłaś szok. Chcesz coś do picia.
 Pamiętam..... nie chcę pić. Chcę tylko płakać... Lucy, czemu on mi to zrobił?- Lucy przytuliła mnie a ja płakałam jej w ramię.
 Nie myśl o tym Dziecinko. Postaraj się wypocząć.
 Jak mogę nie myśleć? Kocham go.. zostawiłam dla niego wszystko a on.... Lucy, czemu?
 Spójrz na mnie. Myślę, że to nieporozumienie. On naprawdę Cie kocha.. i nie sądzę, że toczył by wojnę z Alisson jeśli by mu na tobie nie zależało. Gdy Cie zobaczył jak tu leżysz bez życia, to płakał jak małe dziecko.
 Co więc znaczą te zdjęcia?
 Przed chwilą wykrzyczał Bobby'emu, że spotkał się z tą dziewczyną kilka tygodni przed koncertem. I szczerze mówiąc ja mu wierzę. On nie jest kłamcą, przecież wiesz.
 Gdzie on jest?
 Bobby gdzieś go zabrał. Chcesz z nim porozmawiać?
 Tak Lucy... muszę z nim porozmawiać, usłyszeć z jego ust prawdę...- usiadłam powoli na kanapie a Lucy wyszła z pokoju. Nim minęła minuta do pokoju wpadł biegiem Michael i padł przede mną na kolana całując mi ręce
 Lily, jak to dobrze, że nic ci nie jest. Wybacz mi ale to nie tak jak myślisz. Nigdy bym ci nie zrobił czegoś takiego. Kocham cie. Lily, błagam uwierz mi.
 Ciii...
 Lily, proszę...
 Chcę tylko poznać prawdę... prawdę Mike.
 W maju zeszłego roku Alisson mi ją przedstawiła, poszliśmy na kolację. Ona jest modelką. Po kolacji poszliśmy do łóżka. To wszystko. Rano każde z nas wróciło do domu i koniec historii. Kilka dni temu spotkałem ją w wytwórni, mówiła, że ma tu kuzynkę. Zaprosiła mnie na obiad, poszliśmy do restauracji. Jak usiedliśmy przy stoliku poprosiła, żeby Bobby wyszedł bo czuje się skrępowana. Więc powiedziałem mu żeby poczekał na korytarzu. Pytała o Ciebie, o nasze plany. Jak się poznaliśmy itp. A potem ja wróciłem do wytwórni a ona sobie gdzieś pojechała. Przysięgam, że nic między nami nie zaszło. Lily... wierzysz mi?
 Nie wiem.... przepraszam ale chciałabym zostać sama....
 Boże Lily... błagam Cie tylko mnie nie zostawiaj... proszę uwierz mi...
 Muszę pomyśleć....- odwróciłam głowę a on wstał i wyszedł
 Zawszę tylko Ciebie kochałem i tylko Ciebie będę kochał... nawet jeśli mi nie uwierzysz- powiedział ze łzami w oczach i wyszedł.
Obrazek
Awatar użytkownika
JuliaM
Posty: 246
Rejestracja: wt, 08 gru 2009, 19:06
Lokalizacja: Częstochowa

Post autor: JuliaM »

Jezu Chryste, Boże przenajświętszy, ludzie!!! :diabel1:
Jeszcze tak wkurzona i wzruszona nie byłam ! ALISSON - chyba cię Bóg opuścił !! Ty wredna jędzo !
Ja już sama nie wiem... Wiem, że to Alisson, ale rozum mówi, że to jej wina, natomiast w sercu czuję żal do Mika glupija ...
jak to czytałam, miałam ochotę rozwalić długopis, który trzymałam...
Nie wiem co mam mówić, po prostu SZOK !
Obrazek
I'm starting with the man in the mirror!
KinGa *
Posty: 112
Rejestracja: ndz, 21 lut 2010, 14:22
Lokalizacja: BydGoszcz

Post autor: KinGa * »

Michael-J-Forever pisze:Wydaje mi sie, że Lily... straciła na schodach dziecko, ale to tylko moje przypuszczenia... Smutny
Jezu Chryste, Pasterzu z Judei!! Jeśli to prawda to chyba się rozpłaczę.

Dirty Lily trafiłaś w mój ulubiony punkt - częste, emocjonujące zwroty akcji. Kocham Cię.
Awatar użytkownika
DirtyLily
Posty: 202
Rejestracja: wt, 23 lut 2010, 21:10

Post autor: DirtyLily »

:* Miłego czytania! :*


Do pokoju weszła Lisa. Przyniosła zaparzoną melisę, zwinęła mnie w koc i obie wyszłyśmy do ogrodu. Usiadłam w fotelu. Ona na przeciw mnie
 Jak się czujesz Lily?
 Nie wiem... źle... boli mnie głowa od bałaganu, który się w niej zrobił.
 Lily... no i co teraz będzie?
 Nie wiem Lisa.. nie mam pojęcia..
 Co ci powiedział?
 Powiedział, że to było zanim się poznaliśmy.... i chyba wierzę mu...
 W sumie to ja też... jemu bardzo na tobie zależy, poza tym wydaje mi się, że Bobby wiedziałby gdyby on cię... no wiesz...
 Też mi się tak wydaje... ale to nie tylko o to chodzi...
 A o co?
 O to, że jestem tu prawie rok, czuję się tu świetnie. Ale co dalej? Zostawiłam swoją rodzinę, przyjaciół i wszystko postawiłam na bycie z nim. A jeśli ktoś kto przysłał te zdjęcia ma rację? On kiedyś będzie chciał mieć żonę, dzieci... A co wtedy będzie ze mną?
 Lily... nie wydaje mi się żeby chciał się związać z kimś innym.
 Ale kiedyś może poznać tą, z którą będzie chciał spędzić resztę życia. Nie zapominaj, że wobec mnie nie ma żadnych zobowiązań.
 A ja myślę, że on ma wobec Ciebie poważne plany.
 Hehe... Lisa miło, że tak mówisz ale to tylko przypuszczenia... ja jestem tylko biedną dziewczyną z drugiego końca świata. Na matkę swoich dzieci na pewno wybierze jakąś bardziej odpowiednią kandydatkę... chyba powinnam wyjechać.
 Lily nie wolno Ci! Nie myśl o tym...
 Muszę Lisa... muszę o tym myśleć... ale nie martw się powiem Ci jeśli się na to zdecyduję.
 Obiecaj, że mi powiesz!
 Obiecuję... nie martw się. Poza tym wcale nie chcę wyjeżdżać.... ja go kocham
 No więc niech tak zostanie.. przepraszam cię ale muszę już iść... posiedź tu a ja potem do ciebie zajrzę. Chłopcy popilnują żebyś miała spokój.
 Dziękuję Lisa. Jesteś kochana!
 Nie załamuj się. Pamiętasz co Ci powiedziała Lucy? Żadna inna dziewczyna tu nie będzie pasowała.
 Pamiętam... dzięki.
Siedziałam na dworze kilka godzin. Zrobiło się już ciemno a ja siedziałam nadal. Noce były dość ciepłe więc pod kocem nie czułam chłodu. Kilka razy przychodziły do mnie pokojówki pytać czy nic nie potrzeba. Słyszałam też jak Mike prosi ochroniarzy żeby puścili go do mnie.
 Cześć Lily
 Bobby...
 Wracaj do domu bo się zaziębisz. Siedzisz tu już kilka ładnych godzin. Już po północy. Zamarzniesz na kość.
 Wiem, że już późno Bobby.. jeszcze kilka minut...
 Co teraz będzie?
 Nie wiem Bobby. Proszę Cię tylko żebyście go nie oskarżali. On nie kłamie. Nie zrobił tego... jestem pewna, że mnie nie zdradził.
 To czemu tu siedzisz?
 To długa historia... a sam mówiłeś, że już późno. Chciałam Ci podziękować, że stanąłeś po mojej stronie. Od początku wiedziałam, że się zaprzyjaźnimy.
 Jesteś dla mnie jak siostra! I zawsze tak będzie.
 Dziękuję... brrr chyba już serio pora wracać.- pomógł mi wstać, wzięłam go pod rękę i poszliśmy do domu. Gdy weszliśmy na korytarz zaczął mnie prowadzić w stronę pokoi gościnnych.
 Nie Bobby, ja wracam do niego. Kocham Go.. poza tym nic mi nie zrobił.
Puściłam go i poszłam do naszej sypialni. Gdy weszłam było całkiem ciemno. Siedział na podłodze pod oknem, na głowie miał kapelusz, słychać było ciche łkanie.. płakał. Nie chciałam, żeby płakał. Gdy weszłam poniósł głowę, oczy miał czerwone od łez, spojrzał na mnie ale nie powiedział nic. Czekał na wyrok. Podeszłam, uklęknęłam naprzeciwko, spojrzałam mu głęboko w oczy
 Wierzę Ci..
Rzucił się na mnie. Przytulał, całował na oślep. Z oczu nadal płynęły mu łzy.
 Lily tak się bałem, że Cie stracę. Tak bardzo... Kocham Cie Skarbie... wybacz, że przeze mnie się tak zdenerwowałaś... nie wiem kto chciał Ci sprawić taką przykrość ale, jak się dowiem to będzie tego żałował do końca życia..
 Jestem tu tylko dlatego, że bardzo Cie Kocham, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie..
Siedzieliśmy tak kilkanaście minut. Podniosłam go z podłogi. Rozebraliśmy i położyliśmy do łóżka. Tej nocy nie mieliśmy ochoty na żadne igraszki. Przytuleni cicho usypialiśmy.
Obrazek
Awatar użytkownika
JuliaM
Posty: 246
Rejestracja: wt, 08 gru 2009, 19:06
Lokalizacja: Częstochowa

Post autor: JuliaM »

Och, jak dobrze.. tak się martwiłam ... Tylko Lily, nie wracaj mi do Polski ! A z Alisson to ja się sama rozprawię :knuje: ;D niech no tylko cię dorwę :rocky: ;D
I teraz najgorsze... nie przeczytam już opowiadań bo wyjeżdżam na tydzień ;( Będzie mi tego bardzo brakowało... ;( Oby dobrze im się wiodło.. a Alisson, niech cię Ręka Boska broni, aby znowu namieszać w ich związku ! I to się tyczy też do Piotrusia..
Obrazek
I'm starting with the man in the mirror!
Awatar użytkownika
Michael-J-Forever
Posty: 127
Rejestracja: sob, 20 lut 2010, 18:55
Lokalizacja: Myślami z Michaelem...

Post autor: Michael-J-Forever »

Słodkie! Slodkie! Słodkie! :tancze:
Boziu, jak ja kocham to opowiadanie!
A Alisson i Piotrek mają zakaz wstępu do Neverlandu bo się wkurzę! I to ostro! :snajper:
Mam szczerą nadzieje, że oni się więcej nie pokłócą a Mike jest niewinny :)
Awatar użytkownika
DirtyLily
Posty: 202
Rejestracja: wt, 23 lut 2010, 21:10

Post autor: DirtyLily »

Zapraszam na CD :)

 Co ty na to? Kto mógł podrzucić te zdjęcia?
 Nie wiem Bobby ale boję się...- odpowiedziała Lucy
 Czego się boisz?
 Stracimy ją. Nie wiem jak i kiedy ale boję się, że ją stracimy...
 Tym razem chyba przesadzasz. Wystraszyła nas wszystkich ale wróciła na noc do niego.
 Wiem Bobby... ale widziałam to w jej oczach. Patrzyła tak jakby podjęła decyzję chociaż sama jeszcze o tym nie wie. Ona odejdzie... a najgorsze jest to, że odejdzie z miłości.
Jeszcze tej nocy Bobby zwołał wszystkich strażników i ochroniarzy aby mieli na nią oko. Wszyscy za bardzo ją kochali żeby pozwolić jej odejść.

Kilka kolejnych dni minęło spokojnie. Życie powoli wracało do normy. Michael nie chodził do studia tylko cały czas mnie pilnował. Nie spuszczał z oka. Było trochę ciszej niż zazwyczaj. Niby normalnie a jednak inaczej. Wszyscy to czuli chociaż nikt nic nie mówił. Z dnia na dzień było coraz lepiej. W niedzielę było właściwie jak wcześniej. Zaufanie zostało odbudowane. Wieczorem poszliśmy do sypialni. Skierowałam swoje kroki w kierunku łazienki. Oszklona łazienka z wielką wanną. Odkręciłam wodę i przypomniałam sobie moment kiedy pierwszy raz ją zobaczyłam. Przez tyle miesięcy kąpię się w niej, zupełnie jakby była moja. Michael pewnie powiedziałby, że jest. Ten dom jest taki cudowny ale chyba wolałabym żeby go nie było, bo to oznaczałoby, że Mike nie jest sławny i jest tylko mój. Tak bardzo mi na nim zależy, za nic na świecie nie chciałabym go stracić. Ale co z Tiną? A jeśli jemu naprawdę na niej zależy, może chciałby sobie ułożyć z nią życie a ja…. Rozważania przerwał mi Mike, który wszedł do łazienki. Spojrzał na mnie, uśmiechnął się, podszedł i nakrył moje usta pocałunkami. Był taki delikatny. Objął mnie i masował moje plecy, oddychał coraz szybciej, jego ręce w niekontrolowany sposób zaczęły błądzić po moim ciele. Zgasił światło, rozpinał moją koszulę, nie przerywając pocałunku. Wciągnął mnie w tą grę, której tak mi brakowało. Potrzebowałam go! Potrzebowałam jego ciała, jego dotyku. Spojrzałam w te czarne jak heban oczy, w których widać było miłość. Czułam każdy centymetr jego napiętego do granic możliwości ciała, jego członek pulsował niecierpliwie. Złapałam go za brzegi koszuli i szarpnęłam rozrywając guziki. Zobaczyłam białą jak śnieg podkoszulkę ale tym razem to on ją rozerwał. Jego nagi tors wywołał ogromne dreszcze, ciemna skóra, gładka jak jedwab, moje ciało zaczęło się trząść. Każde z nas samo rozebrało się do końca. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wanny, wziął mnie na ręce i położył w wannie, byłam mokra i rozpalona do granic. Musiałam go poczuć w sobie, natychmiast!
Mimo ciemności dostrzegałem zarys jej pięknego nagiego ciała. Te cudowne, długie nogi, które gładziłem, te pełne, jędrne piersi, które nie raz całowałem, z których zlizywałem bitą śmietanę, gdy mieliśmy ochotę na naprawdę gorącą zabawę. Cudowne włosy, w które wtulałem się co noc. Jej zapach, który towarzyszy mi dzień po dniu od tylu miesięcy. Nie mogłem jej stracić, za nic w świecie. Była dla mnie zbyt ważna! Najważniejsza! A teraz pragnąłem jej tak mocno. Gdy gorąca woda dotknęła jej ciała poczułem się zazdrosny, tylko ja mogę jej dotykać! Szybko wszedłem do wanny, położyłem się obok niej, była rozpalona i gotowa by mnie przyjąć. Powietrze było wilgotne i ciężkie. Spojrzałem jeszcze raz na jej twarz, mrugnęła oczami, złapała mnie za głowę i pociągnęła na siebie. Jej długie nogi oplotły moje biodra, wszedłem w nią, poruszałem się powoli chcąc przyjemnością zrekompensować jej ostatnie smutki. Napięła pośladki, wyszła mi naprzeciw odnajdując mój rytm. Delikatnie przygryzała moje ucho, a z każdym dotykiem jej ust przechodziła mnie fala gorąca. Usłyszałem ciche pojękiwanie, co jeszcze bardziej mnie podnieciło. Jeszcze nigdy nie czułem się taki podniecony. Gorąca woda obmywająca nasze ciała potęgowała wszystkie doznania. Z moich ust zaczęły wyrywać się jęki rozkoszy. Jęki stały się coraz głośniejsze. Wbiła paznokcie w moje barki i jej orgazm osiągnął zenit. Moje plecy przeszył ból. Ciało przechodziły delikatne spazmy, gdy krzyknęła już nie mogłem się dłużej opanować. Kolejne pchnięcie spowodowało wytrysk. Poczułem ciepło i kolejny przechodzący ją spazm. Nie miałem już więcej sił, osunąłem się na nią. Spojrzała mi w oczy i powiedziała: „Kocham Cie i to się nigdy nie zmieni”. Leżeliśmy tak żartując i śmiejąc się, a gdy woda już całkiem ostygła szybko wyszliśmy udaliśmy się do sypialni, tam pokochaliśmy się po raz drugi. Wszystko było tak jak kiedyś. Żadne z nas już nie myślało o tym co złe. Byliśmy razem, mieliśmy siebie i dzięki temu mogliśmy zwyciężyć każde zło. I tylko Lucy była cały czas cicha i milcząca bardziej niż zwykle.
Obrazek
Awatar użytkownika
Michael-J-Forever
Posty: 127
Rejestracja: sob, 20 lut 2010, 18:55
Lokalizacja: Myślami z Michaelem...

Post autor: Michael-J-Forever »

Ja cie!! Najpiękniejsze zakończenie dnia jakie sobie mogłam wymarzyć! :lal: Teraz przez Ciebie nie usnę! :-P (xD)
Pięknie, ciesze sie ze sie pogodzili... :) Ale ja juz chcę ciag dalszy! nenene
Awatar użytkownika
DirtyLily
Posty: 202
Rejestracja: wt, 23 lut 2010, 21:10

Post autor: DirtyLily »

Szkoda, że tak malo komentarzy.... zaczynam myśleć, że przestało się wam podobać.... :( wrzucam kolejny kawałek, który mam nadzieje zainteresuje was i zmobilizuje do pisania komentarzy.... w innym wypadku chyba zawieszę ficka... :(


 Michael musisz wrócić do pracy!
 Jeszcze nie... mogę jeszcze kilka dni być w domu. Ostatnio napisałem mnóstwo nowych piosenek. Na razie to wystarczy. Nowa płyta jest w drodze. Wiesz o tym..
 Tak, wiem ale już wystarczy tego obijania.. jutro idziesz do studia. Sam mówiłeś, że ćwiczenia są najważniejsze. Najwyżej w środę zostaniesz ze mną.
 Są ważne ale ty jesteś ważniejsza. Mogę poćwiczyć w domu.
 Wszyscy się mną opiekują, nic mi się nie stanie.
 Na pewno mogę Cię zostawić?
 Na pewno... nie martw się.
 Skoro tak uważasz. W sumie to może i dobrze bo napisałem dla Ciebie piosenkę, wiesz?
 Tak a jaką?
 To tajemnica... jak ją nagram to się dowiesz. Zgoda?
 No dobrze... chociaż teraz ciekawość mi wywierci dziurę w brzuchu.
 Musisz wytrzymać.
 Ale ile?
 Nie wiem.. kilka dni.. myślę, że najpóźniej za dwa, trzy tygodnie będzie skończona. Tym razem mam już dokładnie wszystko przemyślane. Właściwie wystarczy nagrać.
 Dobrze, dobrze... właściwie to wcale mnie to teraz nie interesuje... bardziej martwię się o to, że chcesz tak po prostu iść spać...
 A kto ci tak powiedział? Wcale nie chcę...- odpowiedziałem wciągając ją na górę i zdejmując z niej koszulkę.
Tej nocy było inaczej. Chociaż nasze życie erotyczne zwykle obfitowało od mnóstwa urozmaiceń to dzisiaj było bardzo spokojnie. Bez pośpiechu. Nasze ciała złączyły się w jedno, poruszały się spokojnie, jednostajnym rytmem. Leżał na mnie, nasze serca wybijały wspólny rytm. Był delikatny, czuły, tak jakby to miał być nasz ostatni raz. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy, a spojrzenia mówiły o wielkiej miłości. Potem długo przytulaliśmy się nic nie mówiąc. Usnęliśmy gdy na dworze zaczynało świtać.

Obudziłem ją nucąc nową piosenkę.
 Na pewno iść? Może jednak chcesz żebym został?
 Chciałabym żebyś został ale musisz iść.. Popracuj trochę a jakby coś to w środę zostaniesz znów w domu.
 Po prostu martwię się o ciebie...
 Wiem ale Kocham Cie i nie masz się o co martwić. Nic mi nie będzie.
 No tak... dobrze. Niech będzie, pójdę ale będę dzwonił w ciągu dnia. Dobrze?
 Dobrze. A ja będę grzecznie czekać na telefon.
Odprowadziła mnie do samochodu. Pomachała i przesłała całusa. Nie chciałem jechać. Coś mi mówiło, że powinienem zostać. Ale pewnie przesadzam. Wszystko już jest w porządku. W sobotę długo rozmawialiśmy, wszystko jej wytłumaczyłem. Opowiedziałem o dziewczynach które się pojawiły w moim życiu. Ta rozmowa odbudowała to co było między nami. Prawda potrafi wiele zdziałać.

 Witaj Lily! Słyszałam co się stało! To okropne... kto mógł zrobić coś takiego?
 Witaj Alisson... ktokolwiek to był i cokolwiek chciał przez to osiągnąć to mu się nie udało...
 No tak... w końcu miłość zwycięża wszystko...
 Co cie sprowadza do mnie? Bo na pewno wiesz, że Mike jest w studio.
 Troska Kochana... martwiłam się o Ciebie..
 Jakoś nie chce mi się w to wierzyć.. nagle zapałałaś do mnie miłością?
 Oooo nie przesadzaj... po prostu byłam ciekawa jak zniosłaś wiadomość o zdradzie ukochanego
 Ciebie to nie powinno obchodzić w każdym razie... to nasza sprawa.. poza tym on tego nie zrobił...
 Czyżby? A skąd ta pewność w twoim głosie?
 Może stąd, że znam go lepiej niż ty?
 Och Lily, nie żartuj... przecież to tylko facet... a nie zapominaj... krew nie woda... spotkał ładną dziewczynę i go poniosło.. zdarza się...to jest show biznes Laleczko.
 Jemu coś takiego się nie zdarza...
 Oooo radziłabym Ci przywyknąć... w show-biznesie zdrada jest wpisana w zawód... tym bardziej, że o ile mi wiadomo nic ci nie obiecywał...prawda?
 Czy tylko o tym chciałaś porozmawiać?
 Nie.. przyszłam tu bo mam dla ciebie dobrą radę... Michael kupił pierścionek zaręczynowy w dniu kiedy spotkał się ostatnio z dziewczyną na zdjęciach... Kilka zaledwie dni temu... pomyśl o tym... nie oświadczył się jej bo nie było warunków, wiesz, że jest romantykiem... ale to kwestia dni... może zaproszą cie na wesele? Kto wie... ale bądź dobrej myśli kochanie... kiedyś zabłyśnie i twoja gwiazda.... pa...

Coś we mnie pękło. Poszłam do sypialni. Zebrałam kilka swoich rzeczy w torebkę. Wrzuciłam na siebie czerwoną kurtkę Michaela. Skreśliłam kilka słów, zakleiłam koperty. Poszłam do kuchni. Ucałowałam Lucy, znalazłam Lisę
 Lisa, chcę wyjść na miasto... kupić sobie coś ładnego... tak na poprawę humoru...co ty na to?
 Dobrze Lily, chętnie poszłabym z Tobą ale dzisiaj mam urwanie głowy. Powiem komuś żeby cię zawiózł..
 Ok...

 Gdzie Cie wysadzić Lily?
 U Diora... ja się przejdę a ty się napij kawy... ok?
 Nie ma sprawy... nie śpiesz się... poczekam... tylko nie idź nigdzie dalej...
 Dobrze... dziękuję ci bardzo...
Wysiadłam. Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam. Simon.. Bardzo go lubiłam. Patrzył przez okno. Weszłam do przymierzalni. Gdy z niej wyszłam nie było go za szybą. Widziałam jak wsiada do samochodu. Zapłaciłam za kupioną koszulę.
 Proszę Pani... Mam prośbę. Czy mogłaby Pani wyprowadzić mnie tylnym wyjściem?
 Czy coś się stało?
 Nie, nie... po prostu bardzo mi na tym zależy, bardzo Panią proszę. A jak będzie mnie szukał facet w garniturze da mu Pani te listy...- mówiąc to dałam jej banknot 100 dolarowy i wyprowadziła mnie tylnym wyjściem.
Gdy tylko wyszłam z oczu popłynęły łzy. Płacząc pobiegłam na lotnisko. Kupiłam bilet a na szczęście za kilka chwil odlatywał samolot do Krakowa. Ludzie pytali co się stało. Kilka osób nawet mnie rozpoznało. Przeszłam odprawę. Nie miałam żadnego bagażu poza podręczną torebką. Stewardessa pokazała mi moje miejsce, pytając czy na pewno wszystko jest w porządku. Samolot wzbił się w powietrze.
Obrazek
Awatar użytkownika
aeval
Posty: 258
Rejestracja: pt, 24 lip 2009, 20:28
Lokalizacja: ...z Wielkopolski

Post autor: aeval »

DirtyLily pisze:Szkoda, że tak malo komentarzy.... zaczynam myśleć, że przestało się wam podobać.... :( wrzucam kolejny kawałek, który mam nadzieje zainteresuje was i zmobilizuje do pisania komentarzy.... w innym wypadku chyba zawieszę ficka... :(
Uuujeeej...chodzę do pracy, bywam zmęczona, ale lubię czytać Twojego ficka. Nie zawieszaj, no proszę Cię ladnie! :-)
Obrazek Obrazek
ODPOWIEDZ