a_gador pisze:GosiOla napisał:
Dla mnie najbardziej niesamowitym momentem w kfm jest ten, gdzie przestają grać instrumenty i wszyscy poruszają się jakby w zwolnionym tempie, gromadzą się wokół Michaela a potem budzą się do życia.
Oglądając ten fragment czuję się zawsze nieswojo. Jakbym podglądała jakąś orgię wywołaną intensywnym odbiorem muzyki. Niepokoi, ale zarazem fascynuje. Michael Bachusem?
Mam identyczne odczucia. Nieswojo to w moim przypadku delikatnie powiedziane.
Zawsze ten fragment mnie najbardziej ciekawił. O co, tak naprawdę w nim chodzi? Macie jakieś swoje interpretacje, przemyślenia??
Co do samego tekstu. Zawsze pozostanie dla mnie wielką tajemnicą.
Jestem ciekawa czy sam Michael wie tak naprawdę jaka to miała być zbrodnia. Czy gwałt, zabójstwo, napaść? Czy tutaj w ogole chodzi o zbrodnię, czy jest to tylko wielka metafora aby przekazać coś innego.
Uważam że w twórczości niekoniecznie wszystko musi układać się w logiczną całość, choć zazwyczaj tego wymagamy a Michael tak właśnie tworzył.
,,Opowiadał" w swych tekstach konkretną historię, czego przykładem jest chociażby Billie Jean, Thriller, Dirty Diana i wiele wiele innych.
Zastanawiam się jednak czy faktycznie taka drobiazgowość w SC jest pożądana i konieczna aby tekst zrozumieć.W sensie czy ten przestępca był wcześniej ranny czy też nie, co on tej Annie zrobił.
Czasami sztukę a tym niewątpliwie jest pisanie tekstów, traktuję się zbyt dosłownie i wysuwa wszelakie nadinterpretacje.
Nie wiem, na pisaniu tekstów się nie znam, a na sztuce tym bardziej
Swoją drogą bodajże była kiedyś taka historia, że dano do analizy wiersz Wisławie Szymborskiej, który był jej własnym, a zgodnie z kluczem maturalnym nie zdała by matury, bo szanowna komisja wiesz zinterpretowała całkowicie inaczej niż autorka. Hah nie wiem na ile to prawda, było o tym głośno. Ale to taki off.
Chcę tylko powiedzieć,że to co Michael chciał przez ten tekst przekazać może być bardzo zaskakujące. Bardzo żałuję, że nigdy się tego nie dowiemy.
Mimo wszystko fajnie że ten temat istnieje i możemy pokusić się o różnorakie interpretacje. Mimo że się tu nie udzielam, to zawsze Was podczytuje i zwracam uwagę na rzeczy na które wcześniej bym pewnie nie zwróciła.
Co do innego aspektu, a mianowicie czy możemy kierować swoim życiem, czy jednak istnieje to przeznaczenie, los, fatum ( jak kto woli)...
Nie wiem, ciężko mi konkretne stanowisko zabrać w tej sprawie. Jak mi coś nie wychodzi w życiu to zazwyczaj mówię sobie ,,a widocznie tak miało być" bo jest to po prostu łatwiejsze i w jakiś sposób usprawiedliwiam swoje porażki, ale nie wierzę w przeznaczenie.
Gdyby tak było to dziś nie studiowałabym a bo po co, skoro pewnie i tak mam już zapisaną przyszłość. Nie starałabym się o nic bo po co.
Polecam książkę ,,SEKRET" pewnie słyszeliście, było o niej głośno. Na mnie książka podziałała lepiej niż niejeden psycholog. Głowny wniosek z książki który mi się wysunął po przeczytaniu : Nasz umysł potrafi ,,kierować" naszym życiem i działać cuda. Ja w to wierzę.
Książka dla niektórych może być śmieszna, a przykłady autora wprowadzają w niedowierzanie, ale mimo wszystko polecam gorąco.