Courtney... trudno ją rozpoznać w dzisiejszych czasach...


ona chyba jakąś płytę teraz nagrywa...
A
co do śmierci Kurta jeszcze... takie moje dygresje...
Wiem, że było już tyle hipotez, czy się sam zastrzelił czy ktoś mu w tym pomógł... Ale moim zdaniem to było ewidentne samobójstwo.
Kurt w ostatnim miesiącu swojego życia sporo świrował.
- 6 marca 1994 podczas pobytu w Rzymie, połknął 50 tabletek Rohypnolu, zapadł w śpiaczkę, ale po 20 godzinach się obudził.
- 18 marca 1994 Courtney wezwała do ich mieszkania policję, bo Kurt zamknął się z pistoletem w łazience i zagroził, że się zabije. Policja skonfiskowała broń.
- 31 marca 1994 Kurt został przyjęty do Centrum Odwykowego Exodus w szpitalu Martina Daniela Freemana w Kalifornii. 1 Kwietnia po dwóch dniach pobytu tam, uciekł przeskakując przez mur, nikt nie wiedział gdzie jest.
- Tydzień później, 8 kwietnia znaleziono go martwego w jego domu, w Seattle. Autopsja wykazała, że w chwili kiedy go znaleziono, nie żył już od trzech dni, czyli od 5 kwietnia. Przyczyna śmierci - strzał z przyłożonego do głowy pistoletu. Miał
27 lat.
Czy to czysty zbieg okoliczności? W wieku
27 lat zmarła Janis Joplin. W wieku
27 lat zmarł Jimmy Hendrix. W wieku
27 lat zmarł Jim Morrison. Plus jeszcze paru innych. Mam wrażenie, że to trochę za dużo jak na czysty przypadek.
Moim zdaniem Kurt chciał umrzeć, mając 27 lat. On przez ostatni miesiąc przygotowywał się do popełnienia samobójstwa, może chciał to zrobić już 18 marca gdy siedział zamknięty z pistoletem w tej łazience, tylko mu odwagi na "podjęcie tego kroku" wtedy zabrakło. Zrobił to kilkanaście dni później...
________________________________________
Tak poza tematem.
Małe "ogłoszenie". Jak odpowiadacie na jakiegoś posta cytując wypowiedź, to starajcie się nie kasować nicku - żeby było wiadomo czyjego autorstwa jest ten cytat. To chyba nie jest wielki problem, a dużo ułatwia. Bez tego trudno się czasem połapać, kto do czyjej wypowiedzi się odnosi. Dziękuję
