Najsłabsze Ogniwo
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
- Agnieszkaaaaa
- Posty: 293
- Rejestracja: śr, 09 wrz 2009, 22:59
- Skąd: never-never land
Dla odmiany zagłosuję na The Girl is Mine. Co mi się podoba w tym utworze? Wszystko.
Miła i delikana melodia, cudowny wokal Michaela ( Przecież on zawsze jest cudowny )
i Paula a dialog na końcu to mistrzostwo " I think I told you, I'm a lover not a fighter "
Michael czaruje swoim głosem aż nie można się nad niczym skupić
Miła i delikana melodia, cudowny wokal Michaela ( Przecież on zawsze jest cudowny )
i Paula a dialog na końcu to mistrzostwo " I think I told you, I'm a lover not a fighter "
Michael czaruje swoim głosem aż nie można się nad niczym skupić
Zamykam oczy.
W tle oszczędne instrumentarium - smyki, nienachalna sekcja rytmiczna, delikatna gitara akustyczna. Nawet gitarowe solo brzmi miękko i delikatnie. Pięknie z tym łączy się wokal - w wyobraźni widzę scenę i siedzącego przy mikrofonie wokalistę, któremu nie potrzeba miliona fajerwerków ani muzycznych ozdobników, żeby zbudować nastrój. Jest tylko on, muzyka i ja. I jest pięknie.
Ponownie głos na Don't Walk Away.
W tle oszczędne instrumentarium - smyki, nienachalna sekcja rytmiczna, delikatna gitara akustyczna. Nawet gitarowe solo brzmi miękko i delikatnie. Pięknie z tym łączy się wokal - w wyobraźni widzę scenę i siedzącego przy mikrofonie wokalistę, któremu nie potrzeba miliona fajerwerków ani muzycznych ozdobników, żeby zbudować nastrój. Jest tylko on, muzyka i ja. I jest pięknie.
Ponownie głos na Don't Walk Away.
Czy słyszysz, jak tam daleko muzyka gra?
- Annie Jackson
- Posty: 178
- Rejestracja: pt, 26 cze 2009, 23:55
Może tym razem się uda? It's the Falling in Love
Odczuwam prawdziwe rozczarowanie - i w NO i MJ HIT CHARTS.
Dlaczego Off The Wall jest niedoceniane?
Choć jeśli tym razem "odpadnie" Don't walk away wcale nie będę skakać i walić w ściany, bo przyznam, że ta piosenka jest po prostu... piękna. Pełna emocji. Michael jest po prostu czarodziejem. W dodatku tekst jest cudowny. Wcześniej omijałam tę piosenkę i kiedy niespodziewanie po 25 czerwca ją włączyłam trafiła do mnie natychmiast i aż uroniłam łzy...
Odczuwam prawdziwe rozczarowanie - i w NO i MJ HIT CHARTS.
Dlaczego Off The Wall jest niedoceniane?
Choć jeśli tym razem "odpadnie" Don't walk away wcale nie będę skakać i walić w ściany, bo przyznam, że ta piosenka jest po prostu... piękna. Pełna emocji. Michael jest po prostu czarodziejem. W dodatku tekst jest cudowny. Wcześniej omijałam tę piosenkę i kiedy niespodziewanie po 25 czerwca ją włączyłam trafiła do mnie natychmiast i aż uroniłam łzy...
Don't Walk Away - niech będzie.
Sekcja muzyczna - ok, dojrzałość wokalna - ok...tylko ten tekst <marudzi>.
Podmiot liryczny - zmęczony życiem, o złamanych marzeniach. To mężczyzna po przejściach, który czuje, że coś cennego wymyka mu się z ręki.
Osobiście złości mnie, że zwykle jedna ze stron zaczyna doceniać co ma i dostrzegać, co / kogo traci, gdy ich związek jest na krawędzi rozpadu.
Błaganie i lament, który ma uzmysłowić, która ze stron zawiniła najmocniej. Że związek w fazie rozpadu - cholernie boli. To tylko dla tych dwojga. Oni to mogą zrozumieć. Intymna scena, bo narażona na cyniczne komentarze gapiów / słuchaczy. Wróćcie do początku tej znajomości. Co Was wtedy połączyło? A co sprawiło, że stanęliście na rozdrożu
Tekst potraktowałam dosłownie, ale mam też wersję alternatywną - MJ prosi fanów - nie odchodźcie ode mnie. I tak w pewnym sensie podchodzę do tej piosenki i do płytki Invincible od chwili jej wydania.
Sekcja muzyczna - ok, dojrzałość wokalna - ok...tylko ten tekst <marudzi>.
Podmiot liryczny - zmęczony życiem, o złamanych marzeniach. To mężczyzna po przejściach, który czuje, że coś cennego wymyka mu się z ręki.
Osobiście złości mnie, że zwykle jedna ze stron zaczyna doceniać co ma i dostrzegać, co / kogo traci, gdy ich związek jest na krawędzi rozpadu.
Błaganie i lament, który ma uzmysłowić, która ze stron zawiniła najmocniej. Że związek w fazie rozpadu - cholernie boli. To tylko dla tych dwojga. Oni to mogą zrozumieć. Intymna scena, bo narażona na cyniczne komentarze gapiów / słuchaczy. Wróćcie do początku tej znajomości. Co Was wtedy połączyło? A co sprawiło, że stanęliście na rozdrożu
Tekst potraktowałam dosłownie, ale mam też wersję alternatywną - MJ prosi fanów - nie odchodźcie ode mnie. I tak w pewnym sensie podchodzę do tej piosenki i do płytki Invincible od chwili jej wydania.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
E. Bodo To nie ty...
Nie ma sprawy ;)anja pisze:A uzasadnij.
Dawniej uzasadniałam, ale stwierdziłam, ze i tak nikt tych bazgrołów nie czyta, więc zaprzestałam.
Dla mnie Can't Let Her Get Away jest odkryciem albumu "Dangerous". Przyznam szczerze, że zapoznałam się z tym kawałkiem stosunkowo późno i początkowo nie przykuł mojej uwagi na długo. Jednakże z czasem zaczęłam zauważac co on we mnie wyzwala...
Otóż ta piosenka swoją strukturą i tempem przypomina mi krav magę. W podobny sposób jak ta sztuka walki zawiera w sobie różne techniki i style, tak i ten utwór zawiera łączy różne akcenty muzyczne. I ten synkretyzm stał się powoli dla mnie fenomenem. Tam jest wszystkiego po trochu napchane, ale w tak umiejętny i mistrzowski sposób, że wszystko tworzy niesamowita całość.
Początek niczym z filmu akcji, pełen niepewności, czekający w napięciu na kulminację wywołuje u słuchacza zagubienie, a późniejsze mocne zaskoczenie uderzeniami w 14 sekundzie prowadzi do totalnej dezorientacji. I teraz objawia nam sie Michael w pełnej krasie. Jeżeli Michael skomponował ten kawałek własnymi ustami, to... brak mi słów. Ta wirtuozeria beatboxu, potwierdza jego wszechstroność, a ta piosenka jest tego najlepszym przykładem.
Cenie sobie ten utwór za energię i powera, które bija z niego. I powiedzmy, że ostatnimi czasy sobie go wykorzystuje... Otóż genialnie nadaje sie do ćwiczenia krav magi. Odpowiednio układam sobie dane partie, tak aby wpasowały się w utwór. Can't Let Her Get Away pozwala mi na rozładowanie napięcia, negatywnych emocji, agresji, wszelakich frustracji. Stało się swoistym medium między moją siłą, a krav magą. Najbardziej do gustu przypadł mi fragment od 3:05 do 3:22, w którym moje uderzenia i kopnięcia staja się tak spójne jak elementy w zegarku szwajcarskim. A napięcie mięśni odbywa sie w sposób nieregularny, inny niż dotychczas.
I za to kocham ten utwór.
Nie wiem Anja jak mogę Ci te fascynację jeszcze wytłumaczyć :) Jak nie poczujesz to nie zrozumiesz ;) Bo ja myślę, że to nawet nie kwestia gustu muzycznego.
Natomiast dlaczego IMO jest ten utwór lepszy od D.S? Otóż uważam iż ta piosenka jest bardzo podobna wokalnie do "Come together" - covera Beatlesów. Nie miał może pomysłu na nią Michael i pomyślał, że Slash będzie stanowił atrakcję i uświetni piosenkę. No cóż mnie ta gitara w takim samym tonie przewijająca się przez cały utwór, nudzi. W D.S podoba mi się za to końcówka, bo ciekawa :] Piosenka sama w sobie nie jest zła, ale skoro znam lepsze... :P
Hmm, nie ma oczywiście miary 'lepszości' ;) Może być lepsze, bo moje. Lepsze, bo od znanego artysty. Lepsze, bo droższe. Lepsze, bo w moim guście. Lepsze, bo tak czuję. I w przypadku muzyki i oceny utworów również ma ta zasada zastosowanie. Czasami kierujemy się nawet emocjami. A nie ma kryterium co do oceny i segregacji piosenek (przynajmniej nigdzie tego nie wyczytałam). Tak więc na moją miarę 'lepszości' składa się wiele czynników i myslę, a nawet jestem tego pewna że na Twoją również ;)anja pisze:Co jest wg Ciebie Sybirra miarą "lepszości"?
Np. teraz wybieramy największego gniota i co? Mogę lubić YANA, bo się mi lekko i przyjemnie słucha. A jest to wedle mnie słaba piosenka, bo tendencyjna, wokal bez zachwytu i przede wszystkim nie Michaela. Ale... tanczyło się do niej cudowne wolne, śpiewa się mi ją fantastycznie i słucha idealnie. I mam dylemat. Podejść 'fachowo' czy sentymentalnie?
Alez masz 100% rację! Dlatego też napisałam "poza tym", a nie np. "przede wszystkim", co zmienia postać mojej wypowiedzi :)anja pisze:Sam fakt, "bycia" na świetnym albumie, według mnie nie uświetnia utworu.
Ale wiesz obracać się w takiej śmietance, no no no, na pewno dodaje animuszu
Hmmm, znalazłam logiczne wytłumaczenie faktu, iż moje posty są omijane.
Bo są cholernie dłuuugie :P
Ja zawsze czytuję Twoje posty ( i nie tylko Twoje). Uwielbiam te długie. Sama też takie przydługaśne często smaruję.Sybirra pisze:Dawniej uzasadniałam, ale stwierdziłam, ze i tak nikt tych bazgrołów nie czyta, więc zaprzestałam.
Bardzo lubię jak ludzie potrafią uzasadniać swoje wybory, choćby przez stwiedzenie:
W następnej rundzie zagłosuję na... pewien mój ulubiony kawałek (nad dokładniejszym uzasadnieniem jeszcze pomyślę). I na pewno będzie to coś z mojej ulubionej płyty. Tej, co to wiemy, że jest najlepszaSybirra pisze:Lepsze, bo w moim guście. Lepsze, bo tak czuję.
People say I’m crazy
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Doing what I’m doing
Watching the wheels - John Lennon
Oj kaem nie. Mam nadzieję, że tą agitacją nic nie wskórasz i będzie druga tura... a później kolejna, kolejna, kolejna i... jeszcze przynajmniej ze cztery :Pkaem pisze: Nite Line na prezydenta!
Wolę sprytnie zamaskowany beat box Michaela, niż perfidnie wyeksponowane smurfy. Poza tym jeden "smerfny prezydent" już nam się przytrafił w dziejach kraju. Wystarczy, jak sądzę (nie żebym miała coś do wzrostu jako takiego, bo nie w tym tkwi istota sprawy... )Lika dawno temu pisze: Nigdy nie przepadałam za tym kawałkiem. Słaby. Może prezentowałby się lepiej, gdyby ktoś uciszył te irytujące "Smurfy" w tle.
Ja preferuję Smurfy w tradycyjnej telewizyjnej wersji. Zdecydowanie :]
Inne "thriller'owe outtake'i" (że tak dla kaprysu brzydko sobie spolszczę :> ) - ot choćby: Carousel, Hot Street, czy przytoczone już przez Ciebie Got The Hots - przebijają wtórnie brzmiące, oparte na jednostajnym i dość monotonnym bicie, aczkolwiek "podkręcone smurfami" Nite Line - przynajmniej o poziom.
Nie dajcie się wrobić w tandetne smerfowe sztuczki! ;P
Skoro bierzemy pod lupę klimat "produkcji dla dzieci", to wypada się tylko zgodzić :PSuperFlyB. pisze: Nite Line, za klimat, za to dziwne skojarzenie z opening'iem, bodajże, "12 prac Asteriksa" :P
Jedyne co mnie intryguje - to dość powszechne przekształcanie dwuczłonowego tytułu w jednoczłonowy... Skąd to się wzięło, skoro nawet nic nie znaczy? Pewnie winę za to ponosi sam wykonawca, wyśpiewując owe frazy w dziwnie "zlewający się" sposób
Głos konsekwentnie na It's The Falling In Love, aż w końcu kropla wydrąży skałę ;)
A jednak ktoś czyta :)Sybirra pisze: i tak nikt tych bazgrołów nie czyta
Hmm, jakby to ująć... raczej nie jestem najwłaściwszą osobą do zabierania głosu w tej kwestiiSybirra pisze:Hmmm, znalazłam logiczne wytłumaczenie faktu, iż moje posty są omijane.
Bo są cholernie dłuuugie :P
"Słodki ptaku, moja duszo, twoje milczenie jest tak cenne.
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
Po raz kolejny Don't Walk Away.
component pisze:(...) swój głos oddając na piękną, uskrzydlającą balladę, a zarazem mój numer 1 na albumie Invincible - Don’t Walk Away. O potędze tego utworu stanowi nie tylko patetyczny charakter, lecz przede wszystkim niepokonany wokal i zjawiskowa aranżacja z gitarą na czele.
- majkelzawszespoko
- Posty: 1745
- Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
- Skąd: Katowice
Can't Let her Get Away - bo jak się ma rozegrać walka między tym utworem, a rozmemłanym piekarnikiem Don't Walk Away, to stawiam na mechanikę, beatbox i łamanie bitu ze zmianą wokalu. A to radosną w gruncie rzeczy mieszankę nam daję, energiczną w dodatku i taneczną jak najbardziej. Żywe kawałki na pierwszym miejscu stawiajmy moi mili, a nie jakieś tam brzdęki o kopulacji żółwi.
Mandey, szykuj szopę, bo coś za duża rozpusta chyba...
Mandey, szykuj szopę, bo coś za duża rozpusta chyba...