el_loko pisze:No i GNR powraca, ja dla mnie to wciaz GNR w innym skladzie ale wciaz GNR, anie jak tu nie ktorzy pisza solowy Axl.
Pierwszy raz coś tu na właściwy temat naklikam, bo zawsze tylko offtopicowałam.
Każdy ma prawo do swojej własnej oceny i swojego własnego punktu
widzenia.
Nie jestem fanką GN'R - choć oczywiście doceniam i ogromnie
szanuję to co dla muzyki zrobili. A w sumie to dzięki SUNrise troszkę
ostatnio fanką się stałam, albo inaczej baaaardzo lubię ich muzykę, ale
nie wiem czy to oznacza, że jestem już fanką. Miałam okazję znów dzięki
SUNrise poznać kilku jej przyjaciół - wielkich fanów Gunsów,
przemiłych ludzi - ale przy ich wiedzy na temat zespołu i ich wielkiej
miłości do granej przez nich muzyki - czuję że nie jestem godna (w tym momencie dostaję w łeb od SUN

)
nazywać siebie fanką tego zespołu. Więc pozostanę przy tym, że po prostu
lubię ten zespół.
W starym składzie byli fenomenalni, ale dziś dla mnie GN'R to
GN'R tylko z nazwy, ciągle ta sama nazwa, ale wewnątrz tej grupy nie
ma już tych ludzi - z którymi przeciętnemu człowiekowi kojarzy się
nazwa Guns n' Roses, są tam teraz jacyś zupełnie obcy muzycy. Axl
dobrze wie jakiego asa ma w ręku, a tym asem jest wyłączne prawo do
używania nazwy Guns N' Roses, której to używać się nie waha.
Tyle, że - moim zdaniem - to trochę nie fair względem Slasha, Duffa,
Izzy'ego i Stevena - czyli tych, którzy wyrobili kiedyś renomę
temu zespołowi, którzy nadali jej TĘ wartość. Oni byli fundamentem
GN'R, oni zbudowali ten zespół, oni napisali tę muzykę z której
teraz Axl samodzielnie czerpie zyski kiedy jego nowy zespół gra stare
utwory na koncertach, a ponoć poza dwoma czy trzema nowymi kawałkami,
których autorami jest obecny team, reszta to dorobek z czasów Slasha.
Oczywiście nie ujmuję nic Axlowi z jego wkładu w ten zespół który też był
wielki, ale... sam Axl to przynajmniej dla mnie "solowy Axl",
a nie Guns N' Roses.
Wiem, że w nowym składzie też są fajni muzycy, Finck podobno
najfajniejszy
(kolejna subiektywna opinia), ale byłoby bardziej sprawiedliwie gdyby Axl
założył z nimi jakiś nowy zespół o innej nazwie, tak jak Slash założył
Velvet Revolver, w którym to jest więcej Guns N' Roses niż w
zespole, który nazywa się Guns N' Roses.
Warszawski koncert - idę na ten koncert w sumie tylko dla Axla, bo wiele
zrobił dla muzyki, chyba żałowałabym później, że nie byłam nigdy na jego
koncercie. I dla SUNrise idę, bo z nią zawsze jest rewelacyjna zabawa,
ona sprawiła, że na starość zaczęłam lubić Gunsów (tych "old"),
Slasha szczególnie - duuuużo mi opowiedziała o nim, dzięki czemu
mogłam się dowiedzieć jakim bardzo utalentowanym, a przy tym fajnym,
miłym jest on człowiekiem. Najważniejsza w jego życiu jest muzyka i on
na prawdę nie tylko słowem to deklaruje ale też czynem. Slash to taki ktoś, kogo jeśli się choć troszkę pozna, to nie można go nie polubić.
Bardzo wartościowy człowiek o dobrym sercu. I bardzo dobry gitarzysta.