Margareta, hej, ja naprawdę wiem, co lubię.
Disco bardzo lubię. I to w tak rasowej odmianie, pomieszanej z soulem. Wyżyny tej płyty to
Rock With You, Get On The Floor, Burn This Disco Out, I Can't Help It i
Off The Wall. I DSTYGE- niech będzie, jakoś przeszło mi naburmuszenie na ten kawałek, że wyeliminował RWY w niegdysiejszej zabawie z tą płytą.
Obstawiam, gdyby przypomniano legendę tej płyty, wielu podniosłoby głosy wśród muzyków, ze o niej właśnie zaczęło się coś u nich w tworzeniu warsztatu. A! Przecież ma wyjść reedycja, nie mogę się doczekać.
OTW to poniekąd debiut Michaela. Dojrzałego, tworzącego po swojemu. Debiuty mają swoje uroki, ale i cienie. Ta płyta się od tego nie wystrzygła. Ma świeżość, spontan i większe przyzwolenie na gatunki dalekie od Michaela- jazz, bossa nova, disco-soul właśnie. Michael jest świeży na niej jak poziomka zerwana prosto z krzewu. Później zaczęły liczyć się inne rzeczy.
Nie będę się spierał z rankingami jaka płyta jest naj, bo to i tak jest ruchome na przestrzeni dekad słuchania danego artysty. OTW nie jest moją naj-, to fakt, ale nie przeszkadza mi to za tą płytą przepadać. Really. Co nie zmienia faktu, ze dla mnie
Girlfriend to "taki shit że fuck", że zacytuję Wojtka Powagę.
Poza tym, to nie głosowanie na płytę tylko na piosenkę. Nawet jak
Girlfriend ostanie się na zupełny koniec (do czego pewnie nie dojdzie), to wcale to nie oznacza, że OTW jest to najgorsze.