Najsłabsze Ogniwo
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
You Are My Life oby po raz ostatni
To taka piękna, spokojna melodia...
You are the sun
You make me shine
Or more like the stars
That twinkle at night
You are the moon
That glows in my heart
You’re my daytime my nighttime
My world
You are my life
Co by nie mówić (o wredni, bezduszni krytykanci), tekst jest bardzo ładny. Do mnie przemawia całkowicie... Ja to czuję, całym sercem. Tekst przepełniony uczuciem, miłością... Można się rozpłynąć w tym... Rozmarzyć... Ach...
To taka piękna, spokojna melodia...
You are the sun
You make me shine
Or more like the stars
That twinkle at night
You are the moon
That glows in my heart
You’re my daytime my nighttime
My world
You are my life
Co by nie mówić (o wredni, bezduszni krytykanci), tekst jest bardzo ładny. Do mnie przemawia całkowicie... Ja to czuję, całym sercem. Tekst przepełniony uczuciem, miłością... Można się rozpłynąć w tym... Rozmarzyć... Ach...
You Are My Life
Ma piękny tekst i uwielbiam jej słuchać...
Ma piękny tekst i uwielbiam jej słuchać...
"We can`t take it,
We arledy had Enough."
The legend never die...MJ 1958-2009
Piszę poprawnie po polsku.
We arledy had Enough."
The legend never die...MJ 1958-2009
Piszę poprawnie po polsku.
- Man in the mirror
- Posty: 768
- Rejestracja: wt, 15 lip 2008, 18:08
You Are My Life
Można do tej piosenki podchodzić różnie. Można ją lubić, albo nie. Można krytykować stężenie słodyczy ( faktycznie koncentrat taki, że miód wysiada :P )
Ale... ale... bezdyskusyjnie jest to szczere. Wyśpiewane z głębi ojcowskiego serducha! Stosownie do tego, co Michaelowi wówczas w duszy grało.
Ja szczerość sobie cenię, więc wybór jest niezwykle prosty :)
Można do tej piosenki podchodzić różnie. Można ją lubić, albo nie. Można krytykować stężenie słodyczy ( faktycznie koncentrat taki, że miód wysiada :P )
Ale... ale... bezdyskusyjnie jest to szczere. Wyśpiewane z głębi ojcowskiego serducha! Stosownie do tego, co Michaelowi wówczas w duszy grało.
Ja szczerość sobie cenię, więc wybór jest niezwykle prosty :)
"Słodki ptaku, moja duszo, twoje milczenie jest tak cenne.
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
Ile czasu minie zanim świat usłyszy twą pieśń w mojej?
Oh, to jest dzień, na który czekam!"
- Michael Jackson
Zagłosować nie zdążyłam, ale teraz się zreflektuje i zagłosuje na You are My Life. Delikatna, ujmująca piosenka o szczerych uczuciach. Wiadomo, że może być dla kogoś słodka, aż mdli, ale ja jestem w stanie to wytrzymać, a nawet powiem więcej, że dla mnie mieści się normie słodkości A tym bardziej w rankingu z samym Nite Line, dla mnie nad nim jest górą!
Prawdopodobnie mój ostatni głos w tej zabawie NO, czas na wakacje :D mam nadzieje, że wynik końcowy mnie nie zawiedzie, jak w końcu dopadne gdzieś internet :p
Prawdopodobnie mój ostatni głos w tej zabawie NO, czas na wakacje :D mam nadzieje, że wynik końcowy mnie nie zawiedzie, jak w końcu dopadne gdzieś internet :p
- majkelzawszespoko
- Posty: 1745
- Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
- Skąd: Katowice
Maverick pisze: "You Are My Life" i "The Lost Children" to piosenki dalekie od schematów, przepisów i standardów. Mruczanki z dreszczykiem.
"You Are My Life" jest trochę jak niektóre powieści Agathy Christie. Niepozorny początek, który nie wiadomo kiedy przeradza się w krwawą jatkę Któż na finał kołysanki zaplanowałby wydzieranie przy współudziale orkiestry? Pisząc tekst Michael olał wszelkie reguły przyzwoitości i napisał PO PROSTU. 'My daytime, my nighttime, my world, you are my life". Rozkłada na łopatki rezygnacja z ubierania tego co tak proste, podstawowe i dosłowne w cokolwiek innego. Zupełnie jak "Childhood" (czyli, homesick, strzeż się ). Kompozycja kołysankowa z pazurem, czyli nic innego niż miało być. /Jestem pewna, że wszelcy producenci i doradcy łazili za Michaelem i mu sugerowali jaki to fatalny pomysł "You Are My Life" na albumie... no ale cóż oni mogą./
You Are My LifeMaverick pisze:Nie będę się upierać, że jest idealna. Być może zyskałaby, gdyby była bardziej ascetyczna, tylko głos i gitara, żadnych niepotrzebnych rozpraszaczy, bez banalnej perkusji i innych atrakcji...