Bardzo was przepraszam ale ostatnio w ogóle nie wchodziłam na forum, ponieważ organizowałam taki mały zlot fanów MJa.... troszkę było latania i nie mogłam wejść na forum... a teraz troszkę się dzieje w hoaxie i też byłam zaaferowana... ale dzisiaj długi kawałek na pocieszenie... :)
Lily!- Lisa rzuciła się na mnie ciesząc się jak dziecko
Spokojnie… wy mnie chyba chcecie zamordować
Musimy porozmawiać! Koniecznie! Natychmiast…
No już, zaraz pogadamy.. o ile Mike mnie puści bo on też od rana zarzucił mnie pytaniami.
On może poczekać, a ja nie! Jestem twoją przyjaciółką!
Jak rozumiem uważasz, że przyjaciółka jest ważniejsza od męża?- wtrącił się Michael z tym swoim słodkim uśmiechem
Od męża nie ale od przyszłego męża tak!- odparła również ze śmiechem Lisa.
A ja tu w ogóle mam coś do powiedzenia czy nie?
Lily proszę cię. Już miałam do ciebie dzwonić to niesamowita wiadomość! Mike Ci wybaczy. Prawda?- spojrzała na niego wymownie
No idźcie, idźcie. Tylko masz mi ją szybko oddać Lisa!
Czuję się jak książka, ale dobra książka bo się o nią ludzie kłócą, chociaż ta książka nie zdążyła zjeść śniadania!- zaśmiałam się ciągnięta przez Lisę w miejsce naszych prywatnych rozmów, do oranżerii.
Najpierw oczywiście Lisa przeprowadziła wywiad dotyczący podróży, jej sprawa okazała się taka nie całkiem pilna. Gdy już zdałam szczegółowe relacje spytałam co było takie ważne. I ta wiadomość faktycznie zwaliła mnie z nóg. Fakt, że Bobby i Lisa są razem nie był dla mnie nowością, wszyscy to wiedzieli jeszcze chyba zanim oni sami się domyślili. Ale fakt, że Lisa jest w ciąży był dla mnie całkowitym szokiem. Bobby podobno chodził dumny i blady jako przyszły tatuś. Zupełnie bezwiednie pomyślałam o naszych dzieciach (o ile w ogóle będziemy je mieć). Jakim ojcem będzie Król Popu? Jak wychować takie sławne dzieci? W pewnym momencie całkiem przestałam jej słuchać zanurzona we własnych myślach. Gdy się ocknęłam opowiadała o mieszkaniu, które będą zajmować w Neverlandzie, dostali do dyspozycji poddasze domu dla służby, całe 4 piękne pokoje, które zresztą Lisa zawsze uwielbiała. Gdy wreszcie się nagadałyśmy chciałam wrócić do Michaela ale po drodze dorwała mnie Kate zasypując pytaniami związanymi ze ślubem. Opracowałyśmy wspólnie teorie spiskową, która miała zachwycić wszystkich gości no i oczywiście Pana Młodego. Ponieważ to właśnie ona była odpowiedzialna za większość przygotowań dała mi wstępną listę gości do obgadania z Mike’iem, gdy zobaczyłam ten plik kartek nogi się pode mną ugięły. „Aż tyle?” spytałam a ona się tylko zaśmiała i odeszła zostawiając mnie w szoku pourazowym.. Chwiejnym krokiem ruszyłam do głównego budynku, w głowie znów miałam pełno myśli, za dużo wrażeń jak na jeden dzień.. Mike jak mnie zobaczył z listą i przerażoną miną wybuchnął śmiechem. Potem siedzieliśmy i już na spokojnie rozmawialiśmy o wizycie w Polsce i liście gości. Kolejne tygodnie upłynęły na dalszych przygotowaniach, czasu było coraz mniej a zajęć coraz więcej. Już przymierzałam suknię, która była szyta z prawdziwego chińskiego jedwabiu robionego na specjalne zamówienie. Gdy dowiedziałam się o tym po raz kolejny byłam w szoku. Oczywiście pomysł był Michael’a. Powiedział, że ślub będziemy brać tylko raz więc nie będzie na niczym oszczędzał. Jego zespół umierał ze śmiechu na próbach, na których kazali im grać weselne piosenki. I chociaż powiedzieliśmy im, że nie muszą grać to stwierdzili jednogłośnie, że nie dadzą jakimś obcym ludziom grać na ślubie swojego szefa. Do ślubu zostały nie całe dwa miesiące…
W pewien lipcowy dzień siedziałam w bibliotece i czytałam sobie książkę. Teraz na topie był Zmierzch. Książka ta zafascynowała mnie tak bardzo, że nie mogłam się od niej oderwać nawet na chwilę. I gdy tak siedziałam, całkowicie pochłonięta losami Edwarda i Belli, drzwi biblioteki uchyliły się ze skrzypieniem. Przestraszyło mnie to, aż podskoczyłam na fotelu, gdy spojrzałam w stronę drzwi nikogo niebyło. Zdziwiło mnie to. Wstałam z fotela i podeszłam do drzwi, wyjrzałam na korytarz. Pusto. Nawet żadnej z pokojówek niebyło widać. Hmmm… co się dzieje? Spojrzałam w stronę okna, o Matko! Już ciemno! Ale się zasiedziałam. I Michael po mnie nie przyszedł? A może jeszcze nie wrócił. „Hallo, jest tu ktoś?”. Cisza. Lekko podenerwowana, szybkim krokiem poszłam do kuchni, tam zawsze ktoś jest. Z rozmachem otwieram drzwi: „Czy Micha…”. Pusto! Nikogo nie ma! Co się tutaj dzieje! W Neverlandzie nigdy nie bywa tak pusto. Coś jest nie tak. Podbiegłam do salonu, zajrzałam, też pusto! Do jasnej cholery, co się dzieje?! Byłam już bardzo zdenerwowana, Neverland wydawał mi się twierdzą nie do zdobycia a teraz wydaje się, że coś jest nie w porządku. „Bobby! Jack! Kirk! Lucy! Lisa! Susan! Kate!”. Biegałam po domu, czekając, aż usłyszę jakiś znajomy głos ale ciągle odpowiadała mi cisza. Podeszłam do okna, na zewnątrz było ciemno. Całkiem ciemno! Nie paliły się żadne światła. Było to w pewnym sensie pocieszające, światła były na fotokomórkę, to znaczyło, że nikogo nie ma na zewnątrz. Uchyliłam drzwi na taras, modliłam się o to żeby nie zaskrzypiały. Udało się. Wymknęłam się w ogród. Skradałam się między krzewami w ogrodzie. Dookoła mnie panowała okropna, męcząca cisza. Miałam duszę na ramieniu. Byłam przerażona. Błąkałam się w ciemnościach całkowicie przerażona. Michael gdzie jesteś? Ratunku! Co tu się dzieje? Powtarzałam sobie w myślach. Chociaż miałam ochotę głośno krzyczeć. Doszłam do oranżerii. Usłyszałam dobiegający stamtąd hałas. Czułam jeszcze większy strach. Zakradałam się po cichu w stronę altanki, dobiegające z niej dźwięki były coraz głośniejsze. Przesuwane krzesła, brzęczenie szkła, uderzenia, jakiś pisk. Kto tam jest? Co tam się dzieje? Michael potrzebuję Cię! Gdzie jesteś?! Siedziałam pod oknem altany, nasłuchiwałam. Muszę wiedzieć co się dzieje. Odwróciłam się, zajrzałam do środka. Cholercia! Rolety były zasłonięte! Nic nie widać! Próbowałam gdzieś znaleźć niedomkniętą albo przesuniętą roletę. W tym momencie poczułam czyjeś dłonie zaciskające się na moich oczach i ustach. Chciałam krzyknąć ale nie mogłam, wyrywałam się, kopałam ale czyjeś ręce były zbyt silne. Michael! Ratunku! Ten ktoś prowadził mnie wprost do oranżerii. Poczułam zapach zapałek, zapach siarki. Ale ten ktoś postawił mnie na ziemi i puścił. Poczułam pocałunek na szyji, „Kocham Cie Moja Słodka”. Odetchnęłam z ulgą, to był głos Michaela. Spojrzałam przed siebie, a to co zobaczyłam zaskoczyło mnie. W altance stał okrągły mały stół, na nim piękny złoty świecznik, dwa przepiękne fotele, dwa nakrycia, pod pokrywką musiało stać jakieś pyszne danie.
Michael! Co to ma…- wskazałam dłonią na stół i pytającym wzrokiem spojrzałam na niego
Nie mogę zabrać Cię na kolacje do restauracji, dlatego postanowiłem zorganizować coś na miejscu. Zechce Pani usiąść?- spytał, szarmancko podając mi rękę, poprowadził do stołu, podsunął krzesło. Sam usiadł naprzeciwko.
Jesteś Słodki. Ale co się stało ze wszystkimi? Gdzie ich wysłałeś? Wiesz jak strasznie się bałam! Nie musiałeś mnie tak straszyć!
Heheh… nie musiałem. I właściwie nie chciałem. Wysłałem wszystkich do kina, kupiłem nowy film. Miałem za kilka minut iść po Ciebie i cię tu zawołać. Ale właśnie wychodziłem jak zobaczyłem jak się skradasz. I tak pomyślałem, że troszkę adrenaliny Ci nie zaszkodzi.
Jesteś wstrętny. Martwiłam się! A raczej byłam przerażona! Miałam dusze na ramieniu!
Domyśliłem się ale nie mogłem się powstrzymać.
Żeby mi to było ostatni raz!
Tego nie mogę obiecać.- pękał ze śmiechu.
Ach.. co ja się z tobą mam! Powiedz mi za to, jaka jest prawdziwa przyczyna tego zamieszania.
Mam dla Ciebie propozycję. Uwielbiasz filmy, prawda?
Co się pytasz, przecież wiesz, że tak!
No więc popytałem, to tu, to tam i dostałem pewną propozycję.
Jaką?! No mów?!
No więc pewien znany producent… zaproponował żebyś zagrała w jego filmie!
CO?!
Facet planuje nowy film. Co prawda zdjęcia zaczną się dopiero za ok. 2 lata, ale stwierdził, że przez ten czas mogłabyś spróbować sił jako statystka. Albo po prostu popatrzeć sobie zza kulis na prace aktorów.
Żartujesz?! To cudowna wiadomość! Zawsze o tym marzyłam!
A ja myślałem, że marzyłaś tylko o Mnie!
O tobie też! Ale zagrać w filmie to coś niesamowitego!
Wiem o tym, nie zapominaj, że teledyski to takie małe film, no i Moonwalker..
Pamiętam jak patrzyłam na zdjęcia. Myślałam, że nie wytrzymam i wybiegnę za chwilę na scenę! A w ogóle kiedy kręcimy dalej?
Po nowym roku. Teraz myślę o ślubie i odpoczynku. Praca potem.
Po raz kolejny spełniasz moje marzenie. No to jeszcze jedna niespodzianka.
Jeszcze jedna?
Tak.- wyjął z kieszeni małe pudełeczko. Otworzył je- ładne?
Prześliczne…- w środku były dwie złote bransoletki. Były dość grube, z płaskich prostokątnych płytek, połączone małymi kółkami. Były na nich nasze imiona.
Niech wszyscy wiedzą, że masz faceta.
Myślę, że i tak za dużo osób o tym wie- zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy jeszcze przez kilka chwil. O filmie, o mojej ewentualnej karierze aktorskiej, o ślubie, o Neverlandzie. Zajadaliśmy pyszny stek z ziemniakami puree i sałatką szwedzką. Piliśmy słodkie wino i zaśmiewaliśmy się do łez. To był nasz wieczór, taki prywatny, osobisty wieczór. Po kolacji skradając się wróciliśmy do naszej sypialni, gdzie długo w noc pieściliśmy swoje ciała. Usnęliśmy odprężeni i szczęśliwi.
Lily przywieźli niebieskie róże!
Już? Miały być dopiero za kilka dni?
Gdy podałam adres dostawy to właściciel kwiaciarni o mało co się nie udławił herbatą. Powiedział, że wszystkim zajmie się sam. W tajemnicy powiem, że właśnie takiego efektu oczekiwałam.
Oj Kate jesteś niesamowita!- naprawdę podziwiałam tą kobietę, wszystko potrafiła przeforsować. Podeszłyśmy do samochodu.
Witam Pana, to bardzo miłe, że osobiście się Pan fatygował z tymi różami. A to główna zainteresowana- powiedziała wskazując na mnie- to jest przyszła Pani Lily Jackson.
Bardzo mi miło Proszę Pani. Jestem Tony Bello, jestem właścicielem kwiaciarni Rose Red. Bardzo się cieszę, że zdecydowaliście się Państwo właśnie u nas zamówić kwiaty na tą cudowną uroczystość. Chciałbym również pogratulować z tej okazji.
Witam Pana, Panie Bello. Wyboru dokonała Kate ale zapewniła nas, że macie Państwo jak najlepszą opinię i obsługiwaliście już imprezy „dużego formatu”.
Wszystko się zgadza, mamy na koncie kilka wielkich przedsięwzięć ale żadne z nich nie równa się TEJ uroczystości. I zapewniam, że wszystkim zajmiemy się na najwyższym poziomie!
Proszę mi powiedzieć czy nie będzie problemu z dostawą takiej ilości?
Absolutnie żadnego problemu. Wszystko będzie dobrze. Achh.. miałem zapytać co z czerwonymi różami, bo takimi podobno również jesteście państwo zainteresowani.
Tak, będą nam potrzebne ale nie całe róże. Będą nam potrzebne same płatki, bardzo dużo płatków. Więc bardzo miło byłoby gdybyście dostarczyli nam już gotowe do rozsypania.
Oczywiście nie będzie żadnego problemu…
Ustaliliśmy szczegóły dostawy, napiliśmy się herbaty i pan Bello odjechał. Niebieskie róże były cudowne. Zjawiskowe! Fantastyczne! Jak je zobaczyłam całkiem odpłynęłam, coś cudownego. Wcześniej widziałam już niebieskie róże ale te były wyjątkowe.
Michael może już wrócimy do domu? Lily na pewno na Ciebie czeka.
Tak, tak… jeszcze tylko kilka minut Bobby, proszę.
Mówisz tak od 3 godzin! Dosyć tego.. Skoro nie chcesz wrócić do domu to możemy iść gdzieś do baru i może tam mi wytłumaczysz dlaczego nie chcesz wrócić do Lily?
Bobby nie dręcz mnie!
Nie zachowuj się jak małe dziecko, mów o co chodzi- złapał mnie za rękę i wiedziałem, że muszę z nim pogadać.
To skomplikowana historia…
Mike! Tylko mi nie mów, że teraz na kilka tygodni przed ślubem znalazłeś sobie jakąś inną dziewczynę…
Przestań! Oczywiście, że nie! Kocham Lily… to nie o to chodzi- powiedziałem cichym głosem- mam tremę..
CO?! MASZ TREMĘ?!
TAK! Nie krzycz! Mi też się zdarza.. przy Lily… denerwuję się ślubem, a jeśli powiem coś nie tak? Pomylę się podczas przysięgi?
Hahahahha!- Bobby nie mógł opanować wybuchu śmiechu, byłem na niego wściekły.
Nie ma się z czego śmiać! Zobaczymy co będzie z tobą jak będziesz odwoził Lisę do szpitala jak przyjdzie pora…
Przestań! Wszystko będzie dobrze. Nie pomylisz się!
A jeśli? Poza tym przysięga to nie wszystko, wcześnie jest jeszcze występ, co jeśli zapomnę kroków?
TY?! Gadasz jak potłuczony. Faktycznie masz tremę Stary ale nie martw się, naprawdę wszystko będzie dobrze. Taniec masz we krwi więc się nie pomylisz.
Co nie zmienia faktu, że nadal się denerwuję.
Wiem jak możemy temu zaradzić, chodź…
Poszliśmy do baru w studio, gdzie opróżniliśmy o kilka kieliszków za dużo. Pora była dość wczesna więc nasze damy jeszcze się o nas nie martwiły. Jednak obaj czuliśmy, że w domu czeka nas reprymenda.
Wrócili do domu ledwo stojąc na nogach. Humory mieli oczywiście świetne, wręcz nie mogli przestać się śmiać. Gdy ich zapytałyśmy jaka była okazja do picia, odpowiedzieli, że trenują przed weselem. Nie mogłam się powstrzymać i musiałam się zaśmiać. Co prawda liczyłam na wieczorną rozmowę ale ich zadowolone minki powiedziały mi, że to i było naprawdę potrzebne.
Mama! Bartek! Jesteście nareszcie! Już się nie mogłam doczekać!- wyściskałam ich mocno. Oboje mieli miny wyrażające zachwyt. Im też potrzeba kilku dni aby przywyknąć.
Lidzia, ślicznie wyglądasz moje dziecko. Nie mogę się nadziwić temu, że tu jestem! A przede wszystkim, że ty tu jesteś!
Oj Mamo. Teraz najważniejsze jest, że wy tu jesteście razem ze mną. Coraz mniej czasu do ślubu i ja się coraz bardziej denerwuję. Uffff.. jak ja to przeżyję!
Przekazali mi wszystkie informacje z Żyrardowa, o tym jak to Urząd Miasta jest dumny ze mnie, że zostałam honorowym obywatelem, że oni dla mnie wszystko itp. Itd. Generalnie głupawki dostali. Dostałam list od Agaty, która miała przyjechać dopiero w czwartek przed ślubem. Mama dużo rozmawiała z Michaelem co bardzo mnie ucieszyło. Na tydzień przed ślubem całkiem się do niego przekonała a nawet mówiła ze śmiechem „Mój Ukochany Zięć”. Bartek również spędzał wiele czasu ze Szwagrem. W sumie wszyscy spędzali z nim więcej czasu niż ja. Ciągłe przygotowania, przymiarki, próby fryzur i makijażu, wszystko to zajmowało tyle czasu, że ledwo dawali mi zjeść. Cały Neverland opanowany był podniosłą atmosferą.
Przyjechała Agata wraz z dziewczętami. Pierwszego dnia szalałyśmy do wieczora ciesząc się z ponownego spotkania. Cały towarzyszący mi ostatnimi dniami stres mnie opuścił. Razem z Mamą, Bartkiem i Michaelem siedzieliśmy popijając szampana i opowiadając sobie różne historyjki. Bardzo późno poszliśmy spać. Przed nami piątek.
Hah 1-wsza część była ostatnio :) Ale i tak się cieszę, że aż tyle dodałaś. Nie mogę, że MJ się tak upił xD Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy, bo robi się goręcej :)
Ochhh, ale słodko jest. :) Aż mi uśmiech nie schodzi z twarzy od jakiś dziesięciu minut. Jak to ja oczywiście nie mogę się doczekać następnej notki. Szczerze mówiąc wątek z pijanym Michaelem nie pasuje do prawdziwego MJ'a, ponieważ podobno Michael nie pił alkocholu, no, ale to szczegół.
Ja tu nadal jestem , i zastanawiam się o dale , czy będzię trochę akcji , komedii ,czy... miłości , a może wątek wojenny (-;. Nie mogę się już doczekać .
Najgorszy błąd jaki może popełnić tancerz jest myślenie. Taniec trzeba czuć. — Michael Jackson
MKK pisze:Szczerze mówiąc wątek z pijanym Michaelem nie pasuje do prawdziwego MJ'a, ponieważ podobno Michael nie pił alkocholu, no, ale to szczegół.
Och, nie wierz plotkom. Pijał. W ilościach rozsądnych.
A w opowiadaniu jest zaledwie na tak zwanym rauszu, a nie pijany.
No i... alkohol pisze się przez h.
przyznam szczerze, że bardzo demotywuje mnie do wstawiania kolejnych czeście brak komentarzy....
Z samego rana Lisa wyciągnęła mnie z pokoju jakąś kolejną ważną sprawą. Zaciągnęła mnie do domu dla służby gdzie, ku mojemu ogromnemu zdziwieniu zebrały się wszystkie dziewczęta pracujące w Neverlandzie. Przytulały mnie, całowały, gratulowały, dawały prezenty… Nie bardzo wiedziałam o co chodzi a one nie dały mi dojść do słowa. Gdy wreszcie już wszystkie mnie obcałowały, spytałam z uśmiechem „Czym sobie zasłużyłam na to wszystko?”, gdy padła odpowiedź wszystko stało się jasne a cały stres znowu powrócił „Lily to twój ostatni panieński dzień, dlatego spędzimy go tylko w babskim gronie!”. Gorąco, gorąco, gorąco! Oddychaj! Oddychaj! TAAAAAAAAAAAAK! Jeszcze tylko kilka godzin i Michael będzie tylko Mój! Cały dzień siedziałyśmy razem, nie wpuszczając żadnego faceta. Mike i Bobby zaglądali żeby nas pozaczepiać i próbowali się wkręcić ale zostali spławieni. Musieli zabawić się sami. Ponieważ nasza zabawa skończyła się po północy, moje kochane kobietki stwierdziły, że nie mogę już wrócić na noc do Michaela bo gdyby mnie zobaczył w ten dzień przed ślubem to pech. Próbowałam im wytłumaczyć, że to chodzi o suknie ale nie udało mi się. Noc spędziłam w pokoju Lisy.
Ok. godziny 9 zbudziło mnie pukanie do pokoju
Lily! Ty jeszcze śpisz?! Natychmiast wstawaj bo się nie wyrobimy!
Kate? Nie krzycz tak, Która godzina?
Mniejsza o to bo ty i tak już jesteś spóźniona!
Chyba już mi się to nie podoba! Idę się kąpać…
Gdy wyszłam zaciągnęła mnie do salonu z którego zrobiono salon piękności. Dziewczęta się malowały, czesały, nakładały sobie maseczki, robiły masaże. A o wszystko dbał zespół Mike, który przygotowywał jego do występów. Jeszcze dobrze się nie obudziłam, jak wciągnęli mnie na fotel, zaczęli mówić coś czego w ogóle nie zrozumiałam, zrobili z moją twarzą coś dziwnego bo wcale jej nie czułam. Na oczy rzucili mi plasterki ogórka. A w usta wlali jakiś płyn, którym o mało się nie udławiłam. Wszystko byłoby fajnie ale nie miałam zielonego pojęcia co się dzieje a wszyscy czegoś ode mnie chcieli. Powoli zaczynałam się irytować. Chyba to zauważyli bo po kilku minutach dostałam jakieś ziółka po których poczułam się lepiej. Znaczy generalnie wszystko mi zwisało. Było mi obojętne co ze mną robią. Świadomość mnie opuściła.
Dopiero gdy Lisa stanęła przede mną, potrząsnęła za ramiona i wykrzyczała mi w twarz, że za dosłownie kilkadziesiąt minut zostanę żoną Michaela Jackosna zrobiłam oczy jak pięciozłotówki i nagle jakbym sobie wszystko przypomniała. Szok w moich oczach rozbawił wszystkich. Dopiero teraz mogłam się za siebie wziąć. Po wszystkich zabiegach upiększających fryzjer zrobił mi bardzo delikatny balejaż na włosach, które już mi sięgały prawie do pasa. Połączenie koloru miodu z moim naturalnym brązem bardzo mi się spodobało. Wyszło ślicznie. Końce włosów zakręcono mi na wałki, uzyskując finezyjne loki. Zostawiono dość krótką grzywkę. Lewą stronę włosów nad uchem podpięto spinką w kształcie niebieskiej róży, ozdobionej brylantami. Sama przed sobą przyznałam, że wyglądam ślicznie. Nakładanie makijażu poszło bardzo szybko i sprawnie. Ale tutaj zgodnie z wcześniejszymi przymiarkami wybraliśmy brązy. Leciutko przypudrowana, z delikatnie zarysowaną linią rzęs i niebieskim cieniem na powiekach wyglądałam bardzo delikatnie. Nigdy jeszcze tak się sobie nie podobałam. Gdy ci wszyscy dobrze ludzie próbowali zrobić ze mnie piękność drzwi do pokoju otworzyły się i zobaczyłam w nich osobę, której w ogóle się nie spodziewałam. Dech mi zaparło, trochę się speszyłam ale gdy zobaczyłam uśmiech na twarzy przyszłej teściowej uspokoiłam się nieco.
Witaj Lily
Katherine… witaj.
Możecie nas zostawić same- powiedziała do dziewcząt obecnych w pokoju- chciałam Ci powiedzieć kilka słów, mogę?
Ee.. Oczywiście.. Ubieranie może poczekać.
Posłuchaj Dziecinko, chciałabym Ci podziękować…
Mi? Ale za co?
Za to, że jesteś z Michaelem, że zdecydowałaś się zostać jego żoną.
Nie musisz mi za to dziękować. Robie to bo go Kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Wiem Lily. Ale wiem też, że to bardzo trudne mieć syna Gwiazdora, więc pewnie słynny mąż będzie jeszcze większym ciężarem…
Nie Katherine, Mike nigdy nie był i nie będzie dla mnie ciężarem.
On sam nie… ale jego sława i owszem. A to jakby jedność. Mam nadzieję, że nigdy go nie opuścisz, że ta sława nie zniszczy tego co jest między wami.
O to nie musisz się martwić. Nawet jak będzie chciał to tak łatwo się mnie nie pozbędzie.
To dobrze, to bardzo dobrze.
Ufff…. O ile dzisiaj nie zjedzą mnie nerwy to potem wszystko będzie dobrze!
Nie denerwuj się! Oczarujesz wszystkich! Myśl sobie, że tylko On na Ciebie patrzy. To pomaga.
Staram się tak myśleć ale to nie jest łatwe..
Aaaaa… widzisz zapomniałabym. Chciałam Ci coś dać, może to doda Ci odwagi. Michael napisał do mnie ten list kilka miesięcy po tym jak Cie poznał. Przeczytaj go.
Dziękuję- odpowiedziałam biorąc do ręki kopertę. Zostałam sama w pokoju, zaczęłam czytać
„Kochana Mamo!
Muszę podzielić się z Tobą swoją radością! Radością z tego, że mam JĄ, że mam Lily! Wiem, że martwisz się o mnie i na pewno nie jesteś przekonana do niej ale mam nadzieję, że ten list zmieni twoje spojrzenie.
Od kiedy Lily pojawiła się w moim życiu, cały mój świat stanął na głowie. Oczywiście w dobrym znaczeniu tego słowa. Jest słodka, radosna, zawsze uśmiechnięta, wspiera mnie we wszystkim co robie, chwali mnie gdy coś się jej podoba i gani gdy coś jest nie tak. Jest wobec mnie zawsze szczera i oddana. Często razem siadamy w gabinecie i wspólnie pracujemy nad nowymi utworami- ona ma tyle świetnych pomysłów! Jest pierwszą osobą w moim życiu, która powiedziała, że nie podoba jej się moja piosenka. Bobby, Jack jak i wszyscy inni uwielbiają ją. Przychodzą do niej zwierzać się, proszą o pomoc. Lily roztacza wokół siebie taką aurę dobroci i radości. W Neverlandzie jest teraz tak wspaniale, tak szczęśliwie, tak spokojnie. Czuję jakby nareszcie skrawki mojego życia znalazły właściwe miejsca. Jestem teraz spełnionym człowiekiem.
Bardzo długo myślałem czym tak naprawdę jest dla mnie związek z nią. I już to wiem. To miłość! Prawdziwa miłość. Nie jakiś przelotny romans czy flirt, ona jest moją drugą połówką. Brakującym fragmentem mojego serca. To jej zawsze szukałem i teraz gdy ją odnalazłem nie pozwolę odejść. Zrobię wszystko co tylko będę mógł żeby została ze mną na zawsze. Mogę nie śpiewać, mogę nie tańczyć, mogą mi zabrać wszystko co mam, teraz liczy się tylko to bym nawet na końcu świata miał ją! By była moja i mnie kochała. I wiem już, że przyjdzie taki dzień gdy padnę przed nią na kolana i będę błagał żeby została ze mną na zawsze, żeby… została moją żoną. I mamo, jeśli pragniesz mojego dobra to módl się razem ze mną by wtedy powiedziała tak.
Kocham Cie Mamo!
Twój Michael”
Kartka wysunęła mi się z dłoni i prawie z hukiem spadła na podłogę. Jak to możliwe? Nie… to żart. Na pewno napisał to później. Nie… przecież Katherine wyraźnie powiedziała, że kilka miesięcy po tym jak się poznaliśmy. Znaczy przed moją.. ucieczką. On już wtedy chciał żebym została… nie… nie możliwe. Chociaż… kilka razy w żartach powiedział, że jestem „Brakującym fragmentem jego serca”. Te same słowa… Hehe… czyli to jednak prawda…
Wreszcie kolejna część! Kurde, już się nie mogę doczekać ślubu, ale coś mi się wydaje, że coś pójdzie nie tak jak miało być. Ale nie ważne. Wszystko jak zwykle ładnie, pięknie.
"Jest pierwszą osobą w moim życiu, która powiedziała, że nie podoba jej się moja piosenka." to zdanie mnie rozwaliło buahaha :P
Kur..cze Lily cudowna część.. normalnie mnie położyła na łopatki.. bo poczułem się dotknięty!:) Poznałem właśnie dziewczynę która jest "podobna" w pewnym sensie do bohaterki (Lili). W każdym calu jest idealna, ale dzieli nas odległość :| Pamiętaj na koniec że nie ważna jest ilość komentarzy ale jakość.
Ciąg dalszy nastąpi.... ?
Kiedyś ludzie nie potrzebowali Boga bo mieli rozumy,
dziś ludzie wymyślili Boga i zabrali ludziom rozumy.