Najsłabsze Ogniwo
Moderatorzy: DaX, Sephiroth820, MJowitek, majkelzawszespoko, LittleDevil
- Man in the mirror
- Posty: 768
- Rejestracja: wt, 15 lip 2008, 18:08
Nite Line. Jestem uzależniony od głosowania na tę piosenkę.
edit:
yyy. No nie. Oczywiście że I'm In Love Again. Ten utwór już dawno powinien odpaść. Przed wszelkimi handami i piosenkami z homesickową grzechotką w tle. W tym utworze słychać piękne lata siedemdziesiąte, kiedy ballada nie była nijaka, a miała duszę. I nie interesuje mnie, że z Minnie nabijali się w South Parku.
No i w ilu piosenkach Michaela słychać flet?
edit:
yyy. No nie. Oczywiście że I'm In Love Again. Ten utwór już dawno powinien odpaść. Przed wszelkimi handami i piosenkami z homesickową grzechotką w tle. W tym utworze słychać piękne lata siedemdziesiąte, kiedy ballada nie była nijaka, a miała duszę. I nie interesuje mnie, że z Minnie nabijali się w South Parku.
No i w ilu piosenkach Michaela słychać flet?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Wreszcie mogę się odpętlić:-)
Czy ja muszę mówić, że uwielbiam ballady? Nastrój, kompozycję, pięknie dobrane instrumentarium? A szczególnie lubię takie ballady, które nie pozostawiają słuchacza obojętnym. Nijaka to kompozycja, jak nie budzi większych odczuć. A duet Michaela z Minnie albo się kocha, albo nienawidzi, innego wyjścia nie ma. Przeciwnicy będą zarzucać, że wysoko, a Minnie piszczy nie do wytrzymania. Zwolennicy docenią nienachalny aranż, tę duszę (o której pisał Kaem) i to, jak pięknie uzupełnia się głos MJ'a z głosem Minnie. Łapię się na tym, że przy którymś kolejnym przesłuchaniu zaczynam się gubić, gdzie śpiewa Ona, a gdzie On. I nie jest to zarzut - bo to jest sztuka tak uzupełnić czyjąś kompozycję, by jej swoją osobowością, swoją manierą wokalną (jaką każdy wokalista ma) nie przytłoczyć. To wszystko słyszę tutaj. I lubię ten utwór za to jeszcze, że ma (przynajmniej dla mnie) tajemną siłę oderwania od codzienności. Parzysz kubek dobrej herbaty, włączasz "play" i słuchasz, słuchasz... O tak, to utwór, który ma duszę.
I nawet te pięć oktaw, od których może popękać szkło Ci nie przeszkadza
Zdecydowany głos na "I'm In Love Again"
Czy ja muszę mówić, że uwielbiam ballady? Nastrój, kompozycję, pięknie dobrane instrumentarium? A szczególnie lubię takie ballady, które nie pozostawiają słuchacza obojętnym. Nijaka to kompozycja, jak nie budzi większych odczuć. A duet Michaela z Minnie albo się kocha, albo nienawidzi, innego wyjścia nie ma. Przeciwnicy będą zarzucać, że wysoko, a Minnie piszczy nie do wytrzymania. Zwolennicy docenią nienachalny aranż, tę duszę (o której pisał Kaem) i to, jak pięknie uzupełnia się głos MJ'a z głosem Minnie. Łapię się na tym, że przy którymś kolejnym przesłuchaniu zaczynam się gubić, gdzie śpiewa Ona, a gdzie On. I nie jest to zarzut - bo to jest sztuka tak uzupełnić czyjąś kompozycję, by jej swoją osobowością, swoją manierą wokalną (jaką każdy wokalista ma) nie przytłoczyć. To wszystko słyszę tutaj. I lubię ten utwór za to jeszcze, że ma (przynajmniej dla mnie) tajemną siłę oderwania od codzienności. Parzysz kubek dobrej herbaty, włączasz "play" i słuchasz, słuchasz... O tak, to utwór, który ma duszę.
I nawet te pięć oktaw, od których może popękać szkło Ci nie przeszkadza
Zdecydowany głos na "I'm In Love Again"
Czy słyszysz, jak tam daleko muzyka gra?
To ja po raz kolejny podejmuję, daremną zapewne, próbę uchronienia od niechlubnego miana Najsłabszego Ogniwa tak "pospolitego", "pozbawionego szlachetności" One more chance . Bo ma taką bajkową aurę, romantyczną i rozmarzoną. Bo niesie nadzieję, że pragnienie powodzenia w miłości jednak się ziści, spełni. Bo ten tekst traktuję bardzo osobiście, bo jest odbiciem mojego naiwnego idealizmu, a znowu jestem na takim etapie mojego życia i w takim stanie ducha, że potrzebuję unosić się nad ziemią. Choć przez chwilę.
"Zbierz księżyc wiadrem z powierzchni wody. Zbieraj, aż nie będzie widać księżyca na powierzchni." Yoko Ono
www.forumgim6.cba.pl
www.forumgim6.cba.pl
- Agnieszkaaaaa
- Posty: 293
- Rejestracja: śr, 09 wrz 2009, 22:59
- Skąd: never-never land
One More Chance
Agnieszkaaaaa pisze:Tym razem głosuję na One More Chance. Ten utwór mocno utrwalił mi się w pamięci ponieważ pierwszym albumem Michaela który przesłuchałam był Number Ones. Bardzo podoba mi się melodia na wstępie i oczywiście wokal Michaela. Coś jest w One More Chance co nie pozwala mi zapomnieć uczucia jakie towarzyszyło mi po pierwszych przesłuchaniach tego utworu. Tej piosence zawsze dam drugą szansę
Nikt mi nie wmówi, że w tej piosence znalazłoby się coś co zasługuje na krytykę.
Nikt mi nie wmówi, że pochodzi ona z płyty na której znalazłoby się cokolwiek co zasługuje na krytykę.
Tak, są płyty idealne od pierwszej nuty pierwszej piosenki do ostatniej nuty ostatniej piosenki.
Każdy ma swoją definicję idealnej piosenki i idealnej płyty, a ona i owa płyta spełnia moją definicję.
To jedna z pierwszych piosenek Michaela po której poczułam, że staję się fanką.
Nie zapomnę wrażenia po pierwszym przesłuchaniu. Nie zmieniło się do tej pory.
Bas od którego mocniej zabiło mi serce, syntezatory od których dostałam ciarek.
I GŁOS i WYKONANIE oczywiście. Kolejny przykład kiedy Michael przebił nim oryginał, co również świadczy o jego wielkości.
Na miejscu wykonawcy również walczyłabym o tę "Dziewczynę".
Trzeba dać jej szansę. Będę ją broniła do opadłego.
"Girlfriend"
Nikt mi nie wmówi, że pochodzi ona z płyty na której znalazłoby się cokolwiek co zasługuje na krytykę.
Tak, są płyty idealne od pierwszej nuty pierwszej piosenki do ostatniej nuty ostatniej piosenki.
Każdy ma swoją definicję idealnej piosenki i idealnej płyty, a ona i owa płyta spełnia moją definicję.
To jedna z pierwszych piosenek Michaela po której poczułam, że staję się fanką.
Nie zapomnę wrażenia po pierwszym przesłuchaniu. Nie zmieniło się do tej pory.
Bas od którego mocniej zabiło mi serce, syntezatory od których dostałam ciarek.
I GŁOS i WYKONANIE oczywiście. Kolejny przykład kiedy Michael przebił nim oryginał, co również świadczy o jego wielkości.
Na miejscu wykonawcy również walczyłabym o tę "Dziewczynę".
Trzeba dać jej szansę. Będę ją broniła do opadłego.
"Girlfriend"
zapraszam i polecam: http://msfeliciam.blogspot.com/
- majkelzawszespoko
- Posty: 1745
- Rejestracja: śr, 06 gru 2006, 11:31
- Skąd: Katowice
Jestem z Tobą.a_gador pisze:To ja po raz kolejny podejmuję, daremną zapewne, próbę uchronienia od niechlubnego miana Najsłabszego Ogniwa tak "pospolitego", "pozbawionego szlachetności" One more chance .
Głos na One More Chance. Bo polubiłem od pierwszego taktu. Bo ta prostota kompozycji trafiła do mnie, choć nie przepadam za tego typu piosenkami. Bo dopóki nie zaczęła się ta edycja, nie wiedziałem ile osób tak bardzo nie lubi tego utworu.
I pozytywnie nastraja, i fajnie jęczy i stęka i krzyczy.
Bo sam nie wiem czemu nie bronię Thrillera czy Off The Wall.
Nie podobne to do mnie - za to głównie głos na toto, nijakie i przerwane w połowie 'dzieło'.