
Kiedy przyszliśmy, pan wychowawca zaprowadził nas do takiego ładnego pokoju, w którym w wakacje nikt nie mieszka i powiedziała że tam i w łazience obok możemy się przygotować do występu. Pierwszym występem był Thriller, więc musiałyśmy się ubrać w nasze firaneczki, podarte rajstopki i nałożyć make-up :) Przygotowania cechował oczywiście kompletny chaos i pokrzykiwania, ale to codzienność w naszym teamie :P







Wychodziły z tego różne zombiaki:
Bliźniacze:

Zalotne:



Avatarowe:

I bardzo, baaaaaaardzo złe:

Trzeba jednak przyznać, że wszystkie nasze przygryzione zębem czasu lekko rozsypujące się dziewczynki mają nogi godne tej pani, co siedziała w aucie w klipie Dirty Diana. Taaak, They got it!

Niemniej jednak, największą atrakcją był przegniły Michael:

Dziwnym trafem, każdy chciał polansować się w jego towarzystwie. Hm... jak to nasza denstimowa rodzina do siebie lgnie:



Pod wpływem tej upiornej atmosfery nawet pan wychowawca zapragnął na chwilę być taki jak my i wyjadać ludziom (swoim podopiecznym?) mózgi:

Niemniej jednak, po ostatecznych naradach i konsultacjach:


Postanowiliśmy wkroczyć na salę i pokazać się naszej wspaniałej publiczności oraz zaprezentować nasz taniec:

Potem, jak pisała Jowita, był Beat It i The Drill i ten ostatni został potem odtańczony przez wszystkich, po uprzedniej nauce, która czasem wymagała od prowadzących stawania na krześle:







Uploaded with ImageShack.us
_____________________________________________________________
A teraz parę słów ode mnie:
Trochę nie wierzyłam w to wyjście do dzieci, myślałam sobie, że pewnie nas wyśmieją, będą niechętne i zamknięte. A tu niespodzianka: nawet te starsze, kilkunastoletnie dziewczyny, dla których my jesteśmy przecież zerowym autorytetem będąc zaledwie parę lat do przodu, chętnie przyłączyły się do nauki Drilla, ba, nawet same o nią błagały :P Mniejsze dzieciaki to niesamowite przylepy, aż byłam w szoku, że na drugi dzień, kiedy szliśmy do Maka, oblepiały mnie (a ja uważam, że dzieci to mnie generalnie nie lubią) jakieś małe łapki i ramiona, które swoimi piskliwymi głosikami nieustannie dziękowały "Paniom za to fajne wyjście i że panie do nas przyszły". Szczególnie dwóch takich urwisów- Alek i Andrzejek zdobyło moje serce, nie tylko dlatego, że oddali mi swoje jabłka z Happy Meala, bo "przyszli do McDonalda jeść niezdrowe jedzenie a McDonald po to jest a nie po to, żeby jeść zielone, kwaśne jabłka" :) Było super i nie mogę się doczekać kiedy pójdziemy tam jeszcze raz a będziemy odwiedzać ten ośrodek regularnie już od września, bo jak pisała Jowita- dzieciaki nas niejako przygarnęły, bo jak będzie zimno, górka w parku w tygodniu nie ma sensu.
Bardzo się cieszę, że wyszło z tego tyle dobrego i fajnego i że mogliśmy sprawić, by dzieciaki były radosne i się uśmiechały. Wiem wiem, dziwnie to brzmi w ustach takiej szorstkiej baby jak ja (jestem dobra i czuła tylko dla współmałżonka :P), ale podczas tego wspólnego poniedziałkowego drillowania, kiedy praktycznie wszyscy zebrani w sali wkroczyli na parkiet i cieszyli się tańcząc i odliczając do ośmiu, pomyślałam sobie, że Michael to wszystko z góry widzi i jest z nas dumny i na chwilę stanęły mi łzy w oczach... Dobra, koniec patosu

Chciałabym serdecznie podziękować naszemu denstimowi za to, że jeszcze raz pokazaliśmy, na co nas stać i że potrafimy sprawić komuś, ale także i sobie dużo radości. Szczególne podziękowania dla Olgi LiberianGirl1989 za przygotowanie paczek i za to, że ma takiego fenomenalnego zmajkelizowanego kuzyna, jakim jest opiekun dzieci oraz Jowicie za koordynację całej tej akcji, bo denstimowa mamusia leżała sobie tyłkiem do góry na urlopie, jak to, co najważniejsze było planowane :P Dziękuję również jednej z naszych sympatycznych forumowiczek, @necie, która była nadwornym fotografem i kamerzystą w tym dniu i te wszystkie powyższe zdjęcia (oprócz tego jednego, na którym się tak tuli do Weroniki-Majkela) są jej autorstwa.
Nie zapominam również o wszystkich osobach, które kupiły bilet na naszą czerwcową Memory Night i osobie, która kupiła na licytacji winyle, bo to właśnie dzięki Wam mogliśmy sprezentować dzieciom słodycze i wyjście do Maka i na lody. Dlatego też to właśnie w tym wątku piszemy o tym wydarzeniu, żebyście byli pewni, że można zaufać naszemu wrocławskiemu dance teamowi i że jeśli na coś zbieramy, to to później ma miejsce.
Dance teamie, macie wszystkie zdjęcia w katalogu na dropboksie, tutaj wrzuciłam tylko wybrane. Niedługo w tym wątku pojawią się też wybrane zdjęcia z imprezy z 25 czerwca, bo płyta z tymi fotami idzie do mnie z Poznania i niedługo będzie (wiecie, jak jest Pocztą Polska) i trochę do tego wątku nawrzucam. Jutro też mój mężuś wrzuci to film z naszym Thrillerem u dzieciaków, bo trzeba do niego dorobić głos.