Interpretuj tekst!

Dyskusje na temat działalności muzycznej i filmowej Michaela Jacksona, bez wnikania w życie osobiste. Od najważniejszych albumów po muzyczne nagrody i ciekawostki fonograficzne.
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Rozmów na temat ciąg dalszy.

Tekst tygodnia:

(I'm A) Mean Ole Lion
Album: The Wiz (1978)
Autor piosenki: Charlie Smalls

Obejrzyj na YT


Trochę historii:
Ted Ross to aktor, który odgrywał rolę strachliwego lwa- zarówno w wersji broadwayowskiej z 1975 r., jak i filmowej z 1978 r., będącej afroamerykańską adaptacją Czarnoksiężnika z Krainy Oz. Ta rola jest najbardziej znaną kreacją aktorską Teda. Za wersję sceniczną zdobył nagrodę Tony.

ObrazekObrazekObrazek

Ted Ross urodził się, 30 czerwca 1934 roku, zmarł 3 września 2002. Ross wystąpił też w serialach Bill Cosby Show, Jeffersonowie, Inny Świat. Występował też w filmach, min. w Akademii Policyjnej. Jego ostatni film to Fisher King, gdzie wystąpił obok Robina Williamsa.
Ross urodził się w Zanesville, Ohio, w wieku siedmiu lat przeniósł się z rodziną do Dayton. Umarł w wyniku powikłań po udarze, który miał miejsce w 1998 roku.
W jednej ze scen w The Wiz wypowiada kwestię Strachliwego Lwa (scena- Trujące Maki), by prochy po jego śmierci zostały rozsypane. Słowa te stały się prorocze. Jego ciało zostało spalone, a prochy rozsypane.
Filmografia Teda Rossa

Strachliwy Lew jest ostatnim, który dołącza do grupy, w której jest już Dorota z Toto, Strach Na Wróble i Blaszany Drwal. Wesoła wataha dociera do budynku Miejskiej Biblioteki Publicznej, przed którą na cokole tkwi Lew. Gdy do niego podchodzą, rozbija kamień, pod którym się chowa i śpiewa piosenkę Mean Ole Lion, którą chce przestraszyć wędrowców. Na początku mu się to udaje.. Wypowiada tyradę: Jak śmiesz dotykać króla we własnej osobie ty nędzna kudłata kreaturo. Spadaj stąd ty jednoręki bandyto. Precz stad parszywy zajączku. Toto nagle gryzie go w łapę i ku zaskoczeniu wszystkich, Lew zanosi się od płaczu. Wszyscy reagują gniewem, szczególnie Dorota, wyrażając swoje oburzenie, jak mógł przestraszyć jej przyjaciół. Lew (który nazywa się Fleetwood Coupe de Ville- 'mama miała aspiracje') wypowiada skrót NNSNK ("Nie nadaję się na króla").
Strach na Wróble komentuje to cytatem z Szekspira: Niewygodnie głowie, co nosi koronę.

Obrazek


Say what you wanna
But I'm here to stay
'Cause I'm a mean ol' lion
You can go where you're gonna
But don't get in my way
I'm a mean ol' lion

You'll be standing in a draft
If you don't hear me laugh-
And if you happen to come around
Oh you best not make me frown
Or I just might knock you down
I'm a mean ol' lion

You know I'm ready to fight
I'll turn your day into night
'Cause I'm a mean ol' lion
And if you're half bright
You'll detour to the right
From a mean ol' lion

All you strangers better beware
This is the king of the jungle here-
And if I happen to let you slide
Don't just stand there, run and hide
You just caught my better side

I'm a mean ol' lion
Mean ol' lion!!!


Bom groźny stary lew
tłum. Universal Pictures (Poland)

Mówicie sobie co chcecie
Ale ja tu zostaję
Bo groźny ze mnie lew
Idźcie sobie gdzie chcecie
Lecz w drogę lepiej mi nie wchodźcie
Taki groźny ze mnie lew
Będziecie w poważnym kłopocie
Gdy pokażę swe kły kocie
A jeśli chcecie podejść
Srogo brwi zmarszczyć mogę
Ale przetrącę was i koniec
Bo groźny ze mnie lew

Do walki jestem gotów
Chyba nie chcecie kłopotów
Bo groźny ze mnie lew
Jeśli macie olej w głowie
Obejdziecie mnie dookoła
Bo groźny ze mnie lew
Zdać sobie sprawę należy
Że królem jestem dżungli
Może ominąć wam siebie pozwolę
Nie stójcie tak
Radzę biec na łeb na szyję
Czasem dobry jestem i nie gryzę



Interpretar letra de una canción!
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Jak myślicie, jaki jest związek pomiędzy Beat It, Keep The Faith i Mean Ole Lion? A może macie inne skojarzenia?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Staram się pójść tym tropem, ale o ile widzę silną analogię między BeatIt a Lwem - stroszenie piórek i chęć pokazania kto tu jest najlepszy, to Keep The Faith, choć też o pokazaniu kto jest najlepszy, ma wydźwięk pozytywny.

O ile Wiara jest konstruktywna - uwierz w siebie, podążaj za marzeniami, nie poddawaj się, o tyle dwa późniejsze teksty są bardziej o udawaniu kogoś, kim się nie jest.

Keep The Faith namawia do rozwoju, do wygranej, Beat It i Lew proponują drogę na skróty - nastrosz się i udawaj wodza. Hough.

I aż prosi się o komentarz, którą to droga podążać (wiadomo-szlachetną), ale kurcze...czasem fajnie jest się poczuć tym Lwem, zobaczyć podziw w oczach innych, potrząsnąć grzywą i rzec: Wraaau, świat jest mój!
Awatar użytkownika
cicha
Posty: 1611
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 8:21
Lokalizacja: silent world

Post autor: cicha »

Ten lew niejako tylko chwali się, co on by to nie mógł zrobić. Taki chwalipięta. Zabrakło tu jednak charyzmy i silnej osobowości, jak wynika z musicalu...
z drugiej strony okazuje się też, że nie jest zdolny do czynienia zła. Za dużo w nim pokładów dobra, żeby "poważyć się" na drapieżne, przestępcze czyny (wbrew własnemu sumieniu, wbrew dziesięciu przykazaniom) itp, itd...

Gdybym jednak nie sugerowała się obrazem z musicalu, to zastanawiam się, co by podpowiadał mi sam polski przekład?

Ale przetrącę was i koniec
Bo groźny ze mnie lew


Czy w takim lwie-wodzu można się dopatrywać np. Hitlera? Stalina? Iwana Groźnego? Albo innego jakiego możnowładcy, który sprawował krwawą, żądną śmierci władzę nad niewolnikami?

Czasem dobry jestem i nie gryzę
Czy wspomniane osoby były zdolne do ludzkiego odruchu dobra, współczucia, empatii? Trudno w to uwierzyć, gdy się przestudiuje faktograficzne dokumenty, ile zła z premedytacją wyrządzili.

A co np. z chrześcijanami rzucanymi na pożarcie wygłodzonym lwom w pierwszych wiekach naszej ery? Żywcem pożerani, stanowili widowisko dla żądnego krwi tłumu (pogan) na trybunach.

Oczywiście, to daleko posunięta nadinterpretacja, nie mająca związku z musicalem.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
Awatar użytkownika
Amelia
Posty: 355
Rejestracja: czw, 06 sie 2009, 21:30
Lokalizacja: Jaworzno

Post autor: Amelia »

O kurcze, cicha, bardzo ciekawe pytania.
Hitler był zakompleksionym chłopcem, którego talent nie został doceniony. Kochał bardzo swoją matkę, która umarła na raka. Uwielbiał zwierzęta (szczególnie psy- owczarki niemieckie) i chyba potrafił być choć uprzejmy jeśli pokochała go Ewa Braun (naiwna ja).
Pierwiastek dobra w całej tabeli zła??
Właściwie odpowiedzią na pytania cichej jest rozwikłanie zagadki : człowiek z natury jest dobry czy zły?
Michael uważał, że rodzisz się dobry, dzieci to najwierniejszy obraz Boga i co najwyżej potem- w nawiązaniu do Beat It i Mean Ole Lion- chowasz się pod tą straszną maską i robisz groźne miny.

Sama nie wiem...
http://przeslodzonaherbata.blog.onet.pl
Dopiero zaczynam, ale...

Nie lubi słów: błogosławiony owoc żywota twego
Amelia Poulain
Awatar użytkownika
a_gador
Posty: 773
Rejestracja: ndz, 12 lip 2009, 21:03
Lokalizacja: Śląsk

Post autor: a_gador »

cicha pisze:Ten lew niejako tylko chwali się, co on by to nie mógł zrobić. Taki chwalipięta. Zabrakło tu jednak charyzmy i silnej osobowości, jak wynika z musicalu...
Właśnie, niby czcza gadanina, niby przechwałki, ale nie stoi za nim chorda pomagierów, mu wtórujących, a przeważnie tak jest w sytuacjach ilustrowanych przez Beat it. Być mocnym w gębie można indywidualnie, ale brać udział w bezmyślnej bójce to tylko kupą mości panowie. To tak à propos pseudokibiców wszelkiej maści i innych zwolenników argumentu siły, w tym również tych co osobiście ciosu nie wymierzyli, ale do niego zachęcali.
Lew jest sam. Jest symbolem szlachetności, odwagi, dostojeństwa, w końcu Król Świata Zwierząt, a, jak mówią Francuzi, noblesse oblige - szlachectwo zobowiązuje, nawet jeśli, w tej konkretnej sytuacji, ogranicza się do perorowania na temat swojej wielkości i kierowania gróźb wobec adwersarza. To też trzeba umieć. Z wdziękiem i przekonująco. Oczywiście w odniesieniu do musicalu i postaci kreowanej przez Teda Rossa jego przemowa została w sposób zamierzony skontrastowana z jego tchórzliwym zachowaniem, a jego słowa nie są wiarygodne.
Właśnie, wszystko jest kwestią konwencji, wywiązywania się z przypisanych ról. Kto powiedział, że lew musi być odważny, paw dumny, a osioł głupi? A nie dajmy się tak szufladkować! Może na tym polega ten związek między Beat it, Keep the faith i Mean Ole lion. Nie ulegaj presji, dąż do wyznaczonego celu i bądź przy tym sobą. Jeśli to konieczne przywdziej maskę, ale pamiętaj kim jesteś. Kamuflaż się udaje, ale tylko wobec świata zewnętrznego i tylko na chwilę. Przed samym sobą nie uciekniesz. Staruszek w filmowym fragmencie The way you make me feel mówi do Michaela: "Nie chcesz być jak oni", "Bądź sobą!", "Kim innym możesz być?" Tylko, żeby to sobie uświadomić trzeba popełniać błędy ale i umieć się do nich przyznać przed samym sobą ale i przed otoczeniem.
"Zbierz księżyc wiadrem z powierzchni wody. Zbieraj, aż nie będzie widać księżyca na powierzchni." Yoko Ono
www.forumgim6.cba.pl
Obrazek
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

A jak rozumieć w kontekście piosenki (I'm A) Mean Ole Lion i postaci Strachliwego Lwa zdanie: Niewygodnie głowie, co nosi koronę?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
MJowitek
Posty: 2433
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 18:51
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: MJowitek »

Ojej, no i teraz nie wiem czy to podchwytliwe pytanie?
Jak na poziom tego tematu wydaje mi sie zbyt banalne, chyba, że to ja dziś myśle po najmniejszej linii oporu.

Król, a już z pewnością Król Lew, to Odwaga.
Poddani i otoczenie takowego króla oczekują, że będzie podejmował mądre decyzje, chronił ich i nie bał się wroga. Polegają na nim, liczą na to, że "jakby co" król będzie wiedział co zrobić.

A strach to nic złego, to coś instynktownego, król pozbawiony możliwości okazywania strachu jest jakis taki ułomny.

Jakże zatem musiał się czuć Strachliwy Lew, czując, że musi ukrywać swoją tożsamość.

Bah, skojarzyło mi sie z moderatorami, "pilnowacicielami zasad". Niejako oni rządzą tym forum, są często tymi złymi, sztywnymi, co się nie dają pobawić. I kurcze, jako użytkownik faktycznie oczekuję od nich konsekwencji w działaniu, tego, że zaryczą gdy trzeba, nasi królowie dżungli. Jednak jeśli przycupnąć w krzakach z lornetką, okazuje się, że o świecie moderatorus forumus jest niezwykle łagodnym stworzeniem. Drapie sie łapą, ziewa, podlewa kwiatki. To reczej zatem jakieś nasze wyobrażenie moderatorusa przedstawia nam go z błyskiem w oku gdy strzela joystickiem ostrzeżeniami. Pif paf. Trafiony zatopiony.

A mnie szemra w otchłani czaszki juz nie woda, ale inne połączenie ostatnich trzech utworów.
To kim jesteśmy vs to kim chcemy być vs to jak nas widzą inni vs to jak chcemy być widziani vs to jak nam się wydaje, że inni nas widzą vs faktyczne wchodzenie w oczekiwana rolę...

A im bardziej odległe od schematu życie, tym większy rozdźwięk między tymi versusami. O rety rety i weź tu człowieku się połap we własnym życiu. W którym nie ma regulaminu do podpisania podczas rejestracji - ja, niżej podpisany plemnik, zobowiązuje się do...
Awatar użytkownika
Mariurzka
Posty: 384
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 14:52
Lokalizacja: lasy i bory Roztocza ;)

Post autor: Mariurzka »

To takie bardzo luźne myśli będą - powstałe w przerwach pomiędzy pakowaniem walizki.
Co łączy te teksty? Różnie pojmowana siła.
Keep The Faith - wiara jako wewnętrzna siła
Beat It - siła fizyczna
(I'm A) Mean Ole Lion - władza jako siła i pozycja w społeczeństwie, gromadzie.

Tak często mówimy sobie: bądź silny - rozumiejąc przez to różne rzeczy: wytrwaj, nie poddawaj się, nie ustępuj, pokaż, kto jest tu ważny, nie daj się pokonać, zwalcz to, udowodnij swoją pozycję.
A ja się tak zastanawiam, czy siła nie jest kolejną z wielu masek, jakie sobie nakładamy? Jedną z wielu nieszczęsnych gąb (jakby to powiedział Gombrowicz), które serwuje nam świat, a na które my w sumie się zgadzamy. Już od momentu, gdy w wątku pojawił się tekst Beat It tłucze się mi po głowie jedno pytanie: jak to jest, że jednak nadal, mimo wszystko to zdanie "jesteś mężczyzną, bądź silny" jest jakimś takim symbolicznym (co nie znaczy, że prawdziwym) wytrychem do męskiego sposobu postrzegania świata? Jakby bezsilność była niemęska. I jak tu się potem dziwić, że mężczyźni wyrośli z tych małych chłopców słyszących w kółko te słowa szukają sobie zastępczych dróg do okazania swojej siły - władzy, kariery, pieniędzy, koneksji czy choćby poczucia przynależności do grupy, co to wszystko może. A to są przecież substytuty, bo prawdziwa siła bierze się z wewnątrz, a nie z zewnątrz. I oczywiście nie tylko mężczyzn to się tyczy, ale te męskie stereotypy chyba nadal są zbyt mocno zauważalne (a może ja z racji tego, że w pracy obracam się wśród nastolatków, cały czas mocno je widzę).

Tak sobie myślę jeszcze, że z tych wszystkich tekstów kroi się całkiem ciekawa opozycja: siła kontra słabość (a może raczej na tę słabość przyzwolenie). I znów uparcie powraca do mnie jedna, dobrze nam wszystkim znana fraza:
But they told me
A man should be faithful
And walk when not able
And fight till the end
But I'm only human
.
No właśnie. Jesteśmy tylko ludźmi. Dobrze, jak ta siła jest - pod warunkiem, że nas motywuje, a nie zamyka w zaklętym kręgu. Jak bierze się z nas, a nie ze sztucznie budowanych podpórek albo rozbuchanych ambicji. Tak jak w przypadku lwa z ostatniego tekstu - który za wszelką cenę musi wszystkim wokół udowodnić, że jest groźny. Potwierdzić swą pozycję - tak naprawdę nie przed innymi, ale przed sobą samym. Dowartościować się.
A wcześniej czy później i tak okaże się, że "niewygodnie głowie, co nosi koronę". Bo władza jest jak narkotyk, władza (pojmowana błędnie jako siła - pozycja i możliwość dowartościowania się) wcześniej czy później przestaje dopuszczać kompromisy. Władca (jak ukazywał to Szekspir właśnie) wcześniej czy później zaczyna tracić ludzką twarz, gdy tej władzy da się za bardzo porwać. A jak się już w to uwikłasz to nie za bardzo masz możliwość powiedzieć stop, rezygnuję, dajcie mi prawo do słabości, nie każcie udawać niepokonanego. Musisz dalej srogo marszczyć brwi i pokazywać kły. Może i masz władzę, masz siłę, ale przestajesz być sobą.
MJowitek pisze:A mnie szemra w otchłani czaszki juz nie woda, ale inne połączenie ostatnich trzech utworów.
To kim jesteśmy vs to kim chcemy być vs to jak nas widzą inni vs to jak chcemy być widziani vs to jak nam się wydaje, że inni nas widzą vs faktyczne wchodzenie w oczekiwana rolę...
tym samym tropem podążają i moje myśli, ale na razie walizka głośno woła, że czas dokończyć pakowanie ;-)
Czy słyszysz, jak tam daleko muzyka gra?
Awatar użytkownika
Amelia
Posty: 355
Rejestracja: czw, 06 sie 2009, 21:30
Lokalizacja: Jaworzno

Post autor: Amelia »

Mariurzka, stereotyp silnego faceta, któremu nie wolno okazywać uczuć powoli zanika...umiera śmiercią naturalną...a właściwie przenika na płeć piękną.
Zauważmy, że aktualnie media usilnie kreują postać kobiety niezależnej, posiadającej pieniądze i władze nad mężczyznami. Ona nie płacze, nie marzy o sukni ślubnej a na myśl o gromadzce dzieci i niedzielnym obiedzie chce jej się żygać. Teraz kobieta powinna być silna i zawdzięczać wszystko sobie.


Beat it oraz Mean Ole Lion łączy jedno- ironia z przybierania przez ludzi różnorakich póz, odgrywaninie ról, udawania kogoś kim się nie jest by zyskać sympatie/posłuch/władze/uznanie/szacunek.
Czy Michael udawał?
Czy był zły w Bad, czy był aniołem, Chrystusem, czy naprawdę nie interesował się seksem, był czysty i niewinny?
... może tylko bardzo, bardzo chciał taki być?
Myślę, że jeżeli już grał to dla samego siebie, nie dla innych.
http://przeslodzonaherbata.blog.onet.pl
Dopiero zaczynam, ale...

Nie lubi słów: błogosławiony owoc żywota twego
Amelia Poulain
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

Czytając Wasze opinie, zwłaszcza Twój post Mariurzka przypomniała m się heca z mocnym wejściem forum mjclub. Forumowicze z forum Buszmena podkreślali, że tam jest fajna atmosfera, że nie ma rygoru, że nie ma ograniczeń, które jakoś cisną. Zerknąłem tam. Rzeczywiście. Jest tak, jak na początku MJPT.
Mała grupa ludzi zrzeszonych wokół czegoś. Do tego w opozycji do czegoś. Jak Polacy przeciwko komunistom, wcześniej przeciwko zaborcom.
Bunt jednak szybko się kończy, kiedy uzyska się wolność. Wkrótce pojawi się mnóstwo postów które każdy chce pisać, ale nikt nie chce czytać i trzeba tym jakoś zarządzić, stworzyć prawo i ograniczenia, których nikt nie lubi. W perspektywie Polski- z ideą wygrywa proza życia i nagle okazuje się, że ludzie głosują na komunę z powrotem albo gwiżdżą na to czy krzyż jest tu czy tam, skoro chodzi tak naprawdę ile procent podatku zapłacą od nowego roku.
Albo bunt przeciwko rodzicom, by po latach spojrzeć w lustro i zobaczyć w nim matkę czy ojca.

Dla mnie te wszystkie piosenki są o wierze. Wiara w końcu jest przeciwieństwem strachu. Strach to utrata wiary. Utrata poczucia, że masz grunt pod nogami. Jak apostołowie, którzy zaczęli tonąć jak przestali wierzyć, iż mogą chodzić po wodzie jak Jezus. Lwowi w The Wiz nie wystarczyło, że obronił przyjaciół w scenie w metrze. Wystarczyło, że później raz zawiódł, w swoim poczuciu (choć realnie to nie było tylko od niego zależne, że wpakowali się w Trujące Maki- ale siła dała mu poczucie władzy nad wszystkimi, o czym już pisałyście; przeskok z tchórzostwa do rządzenia jakże znamienny), by ponieść się myślom autodestrukcyjnym i myśleć o zabiciu się. Tak jak piszecie, robił to dla siebie- siebie zawiódł. Nie innych, co potem Dorota mu uświadamia. Śpiewając Be A Lion buduje w nim poczucie bezpieczeństwa, odwołując się do prostych rzeczy i głaszcząc go niczym matka. Punkt odniesienia nie tylko dla Lwa, w końcu też Strach i Drwal i Dorota śpiewają na koniec że są lwami. Tu z jednostki poszło w identyfikację grupy, ale zupełnie inaczej, niż przy strachu budowanym przy użyciu siły fizycznej.

Gangi w Beat It tłukły się nie w imieniu grupy. każdy z nich był przy sobie i bał się przyznać, że może w rozumieniu "mężczyzna bije" się nie odnajduje w pełni, ale nie powie tego głośno, by "nie być mężczyzną". Michael pięknie to podmienił w inny żywioł- taniec, bo przecież "natura nie lubi próżni". Też można pokazać swój potencjał, też można się mierzyć. I to się dzieje- na ulicach, w przejściach podziemnych, gdzie tancerze uliczni tańczą na głowie, robią cuda ze swoim ciałem, pokazując swoją wyjątkowość, odwagę i siłę. Da się. Bo o to chodzi. O pomysł, spryt. Bardziej Dawid, niż Goliat.
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
GosiOla
Posty: 234
Rejestracja: śr, 09 gru 2009, 23:58
Lokalizacja: Łódź

Post autor: GosiOla »

kaem pisze:Dla mnie te wszystkie piosenki są o wierze
Miałam przygotowanego posta z podobnym spostrzeżeniem, ale w związku z tym, że się spóźniłam już chyba nic nowego nie wniosę w tym temacie. Może tylko jedno.
Wspominaliście tu np. o Hitlerze. Myślę, że często agresja wychodzi właśnie z takich zakompleksionych ludzi, którzy jednak mają duże ambicje, chcą być zauważeni, chcą zdominować otoczenie. Często przekonanie innych do swojego sposobu myślenia wymaga naprawdę rzetelnych argumentów, czasu i cierpliwości a końcowy efekt i tak nie jest pewny. Co innego z przewagą fizyczną - czemu by jej nie wykorzystać, jeśli można osiągnąć to co się chce szybciej i może skuteczniej? Szczególnie kiedy się jest w grupie, albo kiedy jest się Lwem.
Jeszcze jedna refleksja - tak się zastanawiałam czytając Wasze interpretacje Beat It, czy u któregoś z tych - młodych wówczas ludzi - występujących w teledysku u Michaela Jacksona coś zmieniło to wydarzenie, czy zaczęli inaczej patrzeć na samych siebie, czy zeszli z tej swojej złej drogi. Wydaje się to mało prawdopodobne, pewnie to była dla nich tylko przygoda, którą mogli pochwalić się przed innymi kolesiami ale, kto wie?
"Mijaj zdrów otwarte okna"
Obrazek
Awatar użytkownika
kaem
Posty: 4415
Rejestracja: czw, 10 mar 2005, 20:29
Lokalizacja: z miasta świętego Mikołaja

Post autor: kaem »

shamona pisze:Czy może ktoś zinterpretować tekst tej piosenki ? Nie przetłumaczyc dosłownie, tylko według Was, co Lennon miał na myśli ?
Zamiast Ease On Down The Road.

Tekst tygodnia:

Come Together
Album: Moonwalker (1988)
Autor piosenki: John Lennon, Paul McCartney

Obejrzyj z YT


Trochę historii:
W latach 80-tych Michael nabył prawa do piosenek Beatlesów. Przez pierwsze lata stał na straży utworów, kiedyś jednak podsłuchał, jak jego inżynier dźwięku majstrował przy Come Together i wtedy zdał sobie sprawę, że to jego ulubiona kompozycja Beatlesów i postawił nagrać swoją wersję.
W planach po raz pierwszy piosenka miała ukazać się na ścieżce dźwiękowej do filmu Szybki Jak Błyskawica, ale pomysł ten zablokowała wytwórnia płytowa Michaela. Utwór miał też się ukazać na składance Decade 1980-1990, ale płyta w końcu się nie ukazała.
Po raz pierwszy kompozycję można było usłyszeć w Moonwalkerze w 1988 roku. Piosenka ma o tyle wyjątkowy wydźwięk w filmie, jako że w obsadzie pojawił się syn Johna Lennona, Sean, który ogląda Michaela zza kulis. Film Moonwalker rozpoczyna się piosenką Man In The Mirror, w której pojawia się zdjęcie Lennona z podpisem remember love? Co ciekawe, klawiszowiec Michaela na video pojawia się w maziach, przywołujących skojarzenia z bielactwem, na które chorował Michael. Ciekawe w zderzeniu z wersem piosenki You can feel his disease.
Ostatecznie utwór znalazł się jako b-side na singlu Remember The Time w roku 1992, i w nieco skróconej wersji na albumie HIStory w 1995 roku.

Come Together napisał przede wszystkim John Lennon, ale podpisana jest jako Lennon/McCartney. Piosenka otwiera album Abbey Road, z 1969 roku. Pojawiła się na singlu z tzw. podwójną stroną A, z utworem Something, osiągając #1 Billboardu i #4 w UK.
Lennon pisząc Come Together, zaczerpnął inspiracji z przegranej kampanii wyborczej Timothy Leary'ego na gubernatora stanu Kalifornia prowadzonej pod hasłem: Come together, join the party w opozycji do Ronalda Reagana, która skończyła się nieoczekiwanie, kiedy Leary trafił do więzienia za posiadanie marihuany.
Uważa się, że poszczególne strofy w podtekstach odnoszą się do członków zespołu. I tak: he's one holy roller to aluzja do uduchowionego George'a Harrisona, he got monkey finger, he shoot Coca-Cola do Ringo- zabawnego Beatlesa, he got Ono sideboard, he one spinal cracker do samego Lennona, got to be good-looking 'cause he's so hard to see do Paula. Istnieje też pogląd że Lennon stworzył kolejny sarkastyczny autoportret i cały utwór odnosi się do jego osoby. W piosence pojawia się powtarzane w kółko słowo shot śpiewane przez Lennona, jednak kiedy rozłożono utwór na poszczególne ścieżki, wyraźniej słychać że John śpiewa shoot me (zastrzel mnie).
John Lennon wykonał Come Together podczas swojego Live in New York City- ostatniego pełnowymiarowego koncertu przed tragiczną śmiercią. Koncert był dostępny dopiero w 1986 roku.

Michael Jackson nabył prawa do piosenki w 1985 roku, wraz z innymi 250 utworami The Beatles.
W połowie lat 80-tych ATV Music Publishing i Pye Records były wystawione na sprzedaż. Kilka lat wcześniej Michael Jackson wraz z Paulem McCartneyem nagrali trzy utwory w duecie. Michael zamieszkał wtedy u Paula i jego żony Lindy, zaprzyjaźniając się z nimi. Jednego wieczora Paul pokazał Michaelowi książeczkę ze spisem wszystkich utworów, do których miał prawa wydawnicze. Wytłumaczył, że jest to sposób na zdobycie dużych pieniędzy. Michael odpowiedział, iż pewnego dnia kupi piosenki The Beatles. Świetnie. Niezły dowcip- zaśmiał się McCartney.
Krótko później adwokat Michaela, John Branca poinformował Michaela, że piosenki Beatlesów (katalog Northern Songs) są na sprzedaż. Pomimo przestrogi że w momencie przystąpienie do negocjacji wchodzi w rywalizację, Michael pozostał zdecydowany w kwestii zakupu. Branca skontaktował się z adwokatem McCartneya czy chce złożyć ofertę kupna. Adwokat Paula powiedział że nie, bo są za kosztowne. McCartney już wcześniej przymierzał się do kupna katalogu Northern Songs wraz z wdową po Johnie Lennonie, Yoko Ono w 1981 roku, za 20 milionów $- każdy z nich miał złożyć się po połowie. Ono odmówiła twierdząc że cena jest zbyt wygórowana. Nie chcąc wydać samemu 20 milionów $, Paul odpuścił sobie zakup.
Po miesiącach negocjacji Branca zamknął je i nabył prawa w imieniu Michaela Jacksona za 47.5 miliona $. Dochody z piosenek Beatlesów okazały się z czasem wysokie. Przykładowo, jak Yesterday rocznie przynosi 100 000$, 1/4 należy się Paulowi, 1/4 spadkobiercom Johna, a 1/2 wydawcy- w tym przypadku Michaelowi. A Yesterday jest w stanie rocznie wygenerować nawet wyższe sumy. Wydawca poza tym kontroluje użycie piosenek w reklamach, filmach i występach scenicznych. Michael zgodził się umieścić piosenki w reklamach twierdząc że dzięki temu nowe pokolenie fanów pozna i będzie cieszyć się tą muzyką. McCartney, który sam użył piosenek Buddy Holly'ego, do których ma prawa, do reklam, był rozczarowany. Twierdził, że wdowa po Buddy'm się zgodziła, a Beatlesi nigdy nie wyrażali zgody się na reklamy, choć mieli intratne propozycje. W 1990 roku spotkał się z Michaelem, żaląc się że nie ma praw do piosenek. Michael powiedział mu że nie chciał nikogo skrzywdzić, co Paul odczytał za dobrą monetę. Gdy adwokat Michaela zapytał go nazajutrz, czy to prawda że zgodził się by Paul otrzymywał więcej z tantiem, Jacksona to zezłościło. Jeśli nie chciał zainwestować 47.5 miliona $ w nabycie praw do własnych piosenek, to nie powinien teraz się na mnie żalić. Nie dostanie ode mnie wyższych tantiem, póki ja nie dostanę do niego czegoś w zamian. Paul McCartney w tamtym czasie był jednym z najbogatszych muzyków na świecie, z majątkiem wartym 560 milionów $ i dochód z tantiem w wysokości 42 milionów.
Yoko Ono była zadowolona z takiego obrotu sprawy i nazwała to błogosławieństwem. W wypowiedzi z 1990 roku stwierdziła, że biznesmeni którzy nie są artystami nie mają takiej świadomości, jaką ma Michael. On kocha te piosenki. Jest bardzo troskliwy. Dodała, że gdyby z Paulem nabyła prawa, byłyby one kością niezgody, a nikt z nich tego nie potrzebował. Gdyby Paul miał te utwory, ludzi by mówili: "Paul wreszcie ma Johna w garści", gdybym ja je miała, mówiliby: "O! Ta wiedźma znowu uderza".

W 1995 roku Michael Jackson przyjął ofertę odstąpienia 50% udziałów w katalogu ATV, który obejmuje nie tylko prawa do piosenek Beatlesów, ale też innych artystów (więcej tu), za sumę 90 milionów $. Z tego podziału Michael wyłączył prawa do swoich piosenek. W ten sposób spółka MJ/Sony stała się trzecim największym wydawcą muzycznym na świecie. Później reprezentanci Sony ponawiali wielokrotnie próbę wykupienia od Jacksona połowy jego udziałów za 250 milionów $, ale Michael odmawiał twierdząc, że jego udziały nie są i nigdy nie będą na sprzedaż. W 2006 roku adwokat, Thomas Mesereau wycenił prawa do piosenek Beatlesów i resztę katalogu ATV na sumę między 4 a 5 miliardów $.
W ubiegłym roku wznowiono wszystkie płyty Beatlesów. Ma się też ukazać gra komputerowa z członkami zespołu i muzyką z płyt.
Decyzję zakupu praw do piosenek Beatlesów chwaliło wielu fachowców zajmujących się biznesem. Jeden z nich, Ivan Thornton, który współpracował z Jacksonem, wspomniał o zmyśle biznesowym Michaela: Jego dryg do biznesu był fascynujący. Pojawiał się na spotkaniach z bankowcami i ludźmi z Wall Street i wystarczyło, bym raz wytłumaczył mu ich żargon, by załapał. Bez specjalistycznej edukacji, jego samorodny talent rządził!
ATV ma swoją stronę, nawet z polskim odnośnikiem.
Jeden z rozdziałów autobiografii Michaela Jacksona, Moonwalk, nosi tytuł na cześć jednej z piosenek The Beatles, All You Need Is Love. Michael w książce stwierdził, że według niego ta kompozycja mogłaby być hymnem ludzkości.
Aphrodite Jones, autorka książki Michael Jackson Conspiracy sugeruje, że oskarżenia przeciwko Michaelowi w 2003 roku mogły mieć na celu wyłudzenie udziału w prawach do piosenek Beatlesów którymi Michael Jackson dysponuje.



Obrazek


Here come ol' flat top
He come groovin' up slowly
He's got Joo Joo eyeball
He one holy roller
He got hair down to his knees
Got to be a joker he just do what he please

He wear no shoeshine
He's got toe jam football
He's got monkey finger
He shoot Coca-Cola
He say "I know you, you know me"
One thing I can tell you is you got to be free

Come together right now over me

He bag production
He's got walrus gumbo
He's got Ono sideboard
He one spinal clacker
He got feet down through his knees
Hold you in his arms till
You can feel his disease

Come together right now over me

He roller coaster
He's got early warning
He's got muddy water
He one Mojo filter
He say "One and one and one is three"
Got to be good looking 'cause he's so hard to see

Come together right now over me


Zróbmy to razem
tłum. Speed Demon/anialim

To znowu on, ze swoim starym fryzem
Porusza się powoli
Ze swoim kalejdoskopowym okiem
Cholerny krętacz
Ma włosy po same kolana
Musi być wesołkiem, robi to, na co ma ochotę

Nie nosi wypucowanych pantofli
Ma wciśniętą w nogi futbolówkę
Do tego małpie palce
Strzela sobie niejedną Coca-Colę
Powtarza: "Znam ciebie, a ty mnie"
Jedno mogę ci powiedzieć, musisz być wolny

Zróbmy to razem
W tej chwili
Ty i ja

Ten zajmuje się produkcją
Ma kalosze ze skóry morsa
Oraz kredens Ono
I połamany kręgosłup
Stopy przebiegają mu przez kolana
Jak tylko siądziesz w jego fotelu
To czujesz jego chorobę

Zróbmy to razem
W tej chwili
Ty i ja
Zróbmy to razem, kochanie
Zróbmy to razem, kochanie
Zróbmy to razem
Zróbmy to razem

Bawi się w najlepsze
Od początku ma uprzedzenia
Jest jak mętna woda
Nie rusza go Mojo
Powtarza, że "jeden plus jeden plus jeden daje trzy"
Niezły z niego przystojniak
Bo ciężko go dostrzec

Zróbmy to razem
W tej chwili
Ty i ja

Zróbmy to razem, kochanie
Tak, chcę tego
Więc zróbmy to razem
Po prostu zróbmy to, tak
Po prostu zróbmy to, tak



Aksiwojm Ogenzcoroget Nmyh?
Bitter you'll be if you don't change your ways
When you hate you, you hate everyone that day
Unleash this scared child that you've grown into
You cannot run for you can't hide from you
Awatar użytkownika
Speed Demon
Posty: 938
Rejestracja: pn, 09 kwie 2007, 23:17
Lokalizacja: Otwock

Post autor: Speed Demon »

Wstęp: nie jestem do końca zadowolony z tego tłumaczenia, bo nie ma sensu. Nie jestem pewien, jak tłumaczy się zwrot "Come together" (jak w wyrażeniu "things will come together" - wszystko się ułoży?). Ale cóż...

Rozwinięcie: pierwsze wersy tak naprawdę ciężko mi odnieść w znanej interpretacji do któregoś z Beatlesów i na pewno ma to związek z tym, że Johnny zerżnął początek tekstu z utworu Chucka Berry'ego "You can't catch me" (polecam wersję Lennona z albumu "Rock and roll", gdzie nagrał utwór Chucka w aranżacji na "Come together"). "Old flattop" to charakterystyczna fryzura i żaden z włochatych Beatli takiej nie miał.

Ale żeby być oryginalnym, powiedzmy, że utwór dotyczy tylko jednego człowieka. Brzydki - ma stary fryz, po same kolana (Kuzyn Coś?), kalejdoskopowe oczy, niczym Lucy w diamentach, małpie palce, opija się Coca-Colą, a z Yoko Ono zrobił sobie kredens. Nie dość, że jest brzydki, to nie dba o ubiór, ma brudne buty i to ze skóry morsa, przeniósł chorobę drogą płciową na swój fotel, a jednak... jest przystojny. Może to ironia, bo ciężko go dostrzec, albo John lubił takich.

Zakończenie: po burzliwych obradach, jury stwierdza, że to tekst o mnie. Dziękuję.

SD

Ps. Ach, dziękujmy też muzycznemu bogu, że MJ scoverował "Come together" a nie "I am the Walrus", bo dostalibyśmy palpitacji serca
Awatar użytkownika
Amelia
Posty: 355
Rejestracja: czw, 06 sie 2009, 21:30
Lokalizacja: Jaworzno

Post autor: Amelia »

kaem, czyżbyś oglądał wczoraj Solidarity of Arts (Marcus Miller bajecznie scoverował Come Together) czy ten tekst to część jakiegoś większego planu?

Zawsze jak tego słucham to myślę, że ten tekst poprostu NIE MA SENSU.
Może pierwszy raz mam rację... :smiech:
Wiemy, że Lennon był artystą kompletnym i kochał eksperymentować, wkraczać w obszary do tej pory dziewicze, zresztą brzydko mówiąc miał w...gdzieś odgórnie narzucone zasady tworzenia. On nie wyznaczał sobie żadnych granic w procesie twórczym.
Spotkałam się z twierdzeniem, że Come Together jest poprostu zlepkiem dźwięcznych słów, znanych haseł. Słowa miały być melodią.

'It doesn't really matter what chords I play,
What words I say (...)'


Zastanawia mnie dlaczego właśnie ten utwór najbardziej spodobał się Michael'owi.
Rytm jest baaardzo seksowny, erotyczny bas i drapieżna, niebezpieczna gitara. To wygenerowało obcisłe skórzane spodnie i rozpiętą żółtą koszulę w teledysku. Utwór kojarzy mi się z dzikim kotem czającym się w zaroślach, gotowym do ataku... słuchacz jest bezbronny.
Gdyby posiłkować się teorią słowa jako instrumentu i twórca kompletny Lennon, dostrzegamy powiązania z MJ.
Lubię Michael'a za to, że z muzyki pop zrobił muzykę POP. Nagle okazało się, że może to być coś złożonego w warstwie instrumentalnej, z ciekawym tekstem i, że sam autor jak i słuchacze odbierają to jako forme sztuki. Michael o swojej pracy i utworach wypowiadał się jak o sposobie na doskonałe wyrażanie siebie. Wręcz niejako przyrównywał się do wielkich: do Michała Anioła, Leonardo Da Vinci.
Lennon i Michael to artyści pełną gębą. Porównań jest mnóstwo.
Może Michael też to czuł i grając ten utwór chciał podkreślić swoją rolę Artysty, nieskrępowanego i twórczo wolnego.
http://przeslodzonaherbata.blog.onet.pl
Dopiero zaczynam, ale...

Nie lubi słów: błogosławiony owoc żywota twego
Amelia Poulain
ODPOWIEDZ