Fan Fiction Story by Agnes

Dział przeznaczony do prezentacji własnej twórczości: wierszy, rysunków i tym podobnych.

Fanfick by Agnes:

Czas głosowania minął pn, 11 paź 2010, 19:21

Bardzo mi się podoba :D i czytam, jak tylko pojawia się nowy odcinek.
15
75%
Jest średnie. Niczym nie różni się od innych fanficków.
0
Brak głosów
Beznadzieja. Poza tym masz nieźle nawalone w głowie.
5
25%
 
Liczba głosów: 20

Awatar użytkownika
Ginny352
Posty: 123
Rejestracja: czw, 25 mar 2010, 17:32
Lokalizacja: Kraków-Ruczaj

Post autor: Ginny352 »

To jest genialne! Podobał mi się najbardziej początek i końcówka... ale nie mówię że reszta nie! Wszystko było świetne! :)
Heal The World
Make it a better place
For you and for me
And the entire human race
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Lokalizacja: Lublin

Post autor: akaagnes »

-- ciąg dalszy

Agness wstała już o siódmej rano, wykąpała się i zeszła na dół. W domu było cicho. Tom jeszcze spał. Zrobiła sobie kawę, ale wcale nie miała ochoty jej teraz pić. Postanowiła, że mimo wszystko, to będzie dobry dzień, że nadal jest o co walczyć i musi w pracy starać się tak samo jak wczoraj, nawet jeśli już nigdy nie spotka Michaela na swojej drodze. Była w tym zapisana jakaś energia. Ubrała szorty, bokserski podkoszulek i poszła pobiegać do pobliskiego parku.

W pracy pojawiła się punktualnie, przebrała się i poszła od razu do głównego studia. Nie było już takiego napięcia jak wczoraj, a może tak jej się tylko wydawało, bo sama nabrała już dystansu. Po prostu robiła swoje, doskonale wyczuwając w którym momencie jest potrzebna Richardowi. W pewnym momencie on skinął na nią stojącą przy barze.
- Zobacz - powiedział - jak to wygląda w dwóch różnych planach. - Wskazał na monitor, gdzie wyświetlała się wersja z półzbliżeniem na Michaela, a potem plan ogólny. - Widzisz różnicę?
- Hm, no tak - potwierdziła.
- W momencie, kiedy pada imię i nazwisko: Michael Jackson, musimy pokazać całą postać. Michael Jackson to nie tylko twarz, to przede wszystkim sposób, w jaki się porusza, nogi, postawa, rozumiesz?
- Tak, teraz widzę to bardzo dobrze. - Agness poważnie wpatrywała się w obraz, analizując wszystkie szczegóły. - Michael Jackson can Moonwalk - powiedziała nagle, nawet nie zastanawiając się nad tym dogłębnie. Wynikało to jakoś z tego co widziała i do czego doszła w swojej głowie.
Richard spojrzał na nią z wielkimi oczami, tak samo jak Amanda i kilkoro innych, którzy znajdowali się w pobliżu.
- Pewnie to macie - uśmiechnęła się nieśmiało. - Dzięki za wskazówkę, Rich. Lepiej wrócę już do swojej pracy.
Zrobiła krok na przód, ale ktoś złapał ją za rękę.
- Alan! - zawołał głośno Richard - Chodź tu natychmiast!
- Ale o co chodzi? - dziewczyna przestraszyła się trochę, naprawdę chciała już iść.
Przybiegł Alan, jeden z dyrektorów kreatywnych, który jak się okazało wcześniej miał omawiać scenariusz z Michaelem.
- Agness powtórz to, co powiedziałaś przed chwilą - poprosił producent w jego obecności.
- Powiedziałam tylko, że Michael can moonwalk.
- No właśnie.
Alan złapał się za głowę, a Rich o mało go nie pobił.
- Gdzie ty masz głowę, kretynie! Hostessa ma ci mówić o takich rzeczach!?
- Musimy to mieć, nie ma mowy - wykrzyknęła Amanda. - Dzwoń natychmiast. Jesteśmy bandą idiotów, przecież to oczywiste do cholery!
- I powiedz, że my zajmiemy się przełożeniem jego lotu do Los Angeles na jutro - dodała Jen - ze wszystkimi konsekwencjami!
Zrobiło się nie małe zamieszanie, a w samym środku stała Agness i chciało jej się śmiać.
- Czy mi się wydaje, czy dopiero ja wpadłam na ten pomysł? - zagadała do jednego technicznego, który siedział na miejscu, podczas gdy pozostali nagle się rozbiegli.
- Z założenia to miał być jeden mały epizod z Jacksonem, tylko dlatego, że program wraca do tv, a to jest sposób na dużą oglądalność - odpowiedział zabawnym tonem. - I chyba wszyscy skupili się tylko na tym.
- A teraz rozpęta się piekło, bo od nowa trzeba pisać scenariusz - roześmiał się drugi.
Nagle zrobiło jej się głupio.
- O kurczę...
Zaraz obok niej pojawił się Richard, Alan i jeszcze jeden wysoki mężczyzna w okularach.
- Chodź z nami! - padła komenda, więc nie śmiała nawet protestować.
Poszli do niewielkiej sali konferencyjnej, gdzie na dużym stole Jen rozkładała jakieś papiery, a na projektorze inni wyświetlali wczoraj nagrane sceny i rozmawiali o nich.
- Co wiesz o Michaelu Jacksonie? - padło szybkie pytanie.
- Trochę więcej niż podają media - odpowiedziała Agness nadal winna, że tak namieszała jednym zdaniem. - Ja naprawdę przepraszam, nie powinnam była się odzywać, zaraz wrócę do swoich obowiązków i przysięgam, że... - była już na granicy płaczu, ale Richard przerwał jej.
- Idź, przebierz się w swoje ciuchy i wracaj tu jak najszybciej. Nowy scenariusz musimy mieć w ciągu najdalej dwóch godzin - mówił surowym głosem. - Będziesz potrzebna.
Agness oniemiała z wrażenia. Otworzyła szeroko oczy i nie była pewna, czy dobrze usłyszała.
- No prędzej! - krzyknął Rich.
Pobiegła, mało nóg nie połamała po drodze. Doświadczeni scenarzyści zapraszali ją, żółtodzioba, do edycji scenariusza? Tylko przez jedno głupie zdanie: Michael can Moonwalk?
- Kocham Nowy Jork - powiedziała głośno do siebie wybiegając z garderoby i przehuśtując się przez futrynę.

W międzyczasie wszystko miało być już gotowe i zaczęła się dyskusja, ekspresowa burza mózgów. Rich wziął Amandę na stronę.
- Skąd ty wytrzasnęłaś tą dziewczynę? - zapytał.
- Z przedmieść Nowego Jorku - mrugnęła do byłego męża. - Miałam pewno przeczucie.
- Namieszała. Interesuje się filmowaniem. To jakaś twoja znajoma? Czy nowa asystentka?
- Dwa w jednym.
- To wydało mi się podejrzane. Mam nosa.
- Nie takiego jak ja.
W tym czasie pojawiła się Agness, uzbrojona w uśmiech na twarzy i motywację jak nigdy. Amanda porwała ją do stołu.
- Masz, i rób notatki, spisuj wszystko co najważniejsze - powiedziała podając jej firmowy długopis i notatnik. - Potem przełożymy to na rzeczywistość.

Rzeczywistość pojawiła się po około trzech godzinach debat przy stole, podczas których Agness też dodała śmiało swoje trzy grosze dotyczące między innymi jak widzi stylizację i że Żółty Ptak nieporadnie mógłby próbować moonwalk'a, to byłoby zabawne. Zapisała to w notatkach. Michael wszedł nagle i nie wyglądał nawet na wkurzonego z powodu tego zamieszania. Przywitał wszystkich obecnych w sali prób, gdy nagle jego wzrok zatrzymał się na Agness. Nie była już ubrana w zieloną koszulę hostess, tylko czarny top z odkrytymi ramionami, dżinsy i te koturny od Betsey Johnson. Młoda szczupła szatynka z błyszczącymi oczami patrzyła na niego stojąc na planie, dzierżąc w ręku zapisany notatnik. Pewnie była trochę zestresowana nową sytuacją, ale nie dała tego po sobie poznać. Za chwilę Rich i Alan doskoczyli do Michaela i zaczęli z nim omawiać szczegóły nowego scenariusza. Michael dostał od innej hostessy wodę mineralną i udawał, że słucha i rozumie, o co chodzi, dlaczego został tu ściągnięty drugi raz. Zgodził się na zmiany i raz po raz przytakiwał Alanowi, co do poszczególnych ujęć. Cały czas jednak zerkał na Agness, która w towarzystwie Amandy ustawiała światło na planie, a potem przy jednym z operatorów obserwowała obraz w kamerze. Nagle z hostessy stała się asystentką planu... Kim jest ta dziewczyna? - zastanawiał się. Ona usiłowała bardziej się skupić na powierzonym jej zadaniu. Wiedziała, że taka szansa może się już więcej nie powtórzyć. Uważnie więc słuchała wszystkich ludzi na planie, zapamiętywała wszystkie uwagi, synchronizowała się w pracy z Amandą. Sprawdzała się na tyle, że większość ekipy skłonna była pomyśleć, że już wcześniej to robiła.
- Masz dobre oko - rzucił jeden z operatorów, gdy Agnes zauważyła cień z lewej strony i samodzielnie już krzyknęła do oświetleniowca, żeby poprawił.
Sama chciała zrobić zbliżenie na profesjonalnej kamerze i pozwolił jej. Rich zainteresował się i podszedł do nich, razem z nim Michael.
- Nie musisz klikać wiele razy, wystarczy raz dłużej, o tak - poprawił ją i pokazał jak. - To samo tym guzikiem w tył.
Obejrzała się na niego radosnym zafascynowanym wzrokiem i zapytała o najazd kamery. To spojrzenie ujęło Michaela. Rich wskazał dziewczynie rączkę i przycisk "move". Michael stanął obok Agness i nacisnął guzik.
- Robisz to delikatnie, by ruch kamery nie był zbyt chaotyczny. - Nagle zreflektował się, że przysunął się za bardzo do dziewczyny i nagle zeskoczył ze schodka. Agness ponownie obejrzała się na Michaela, nieco poważniej, choć czuć było entuzjazm.
- Dzięki. Pewnie i tak sama bym do tego doszła. - Mrugnęła. Teraz zrobiła to celowo. Zbiła go z tropu. Zamurowało go na chwilę, a Richard zaczął się śmiać.
- Ponownie wyjdę za Amandę, przysięgam na Boga!
Okazało się po jakimś czasie, że Agness jest bardziej pożądana na planie, niż mogło się wcześniej wydawać. Rozluźniała atmosferę swoją osobą, choć i tak podczas na grania było wesoło ze względu na charakter programu. Jednocześnie skupiała się na pracy, obserwowała każdy ruch kamery, wejście muzyki, setki i dżingle. Interesowało ją wszystko. W pewnym momencie, gdy aktor w przebraniu Żółtego Ptaka nie mógł zaimitować moonwalk'a, spontanicznie weszła na plan podczas przerwy w ujęciach.
- Zrób tak - powiedziała skupiając na sobie całą uwagę i zaczęła po prostu iść w tył w miejscu, dotykając palcami podłogi. - Ja też nie umiem, chociaż nie mam kurzych łap. - Wszyscy równo zaczęli się śmiać, gdy Agness za rękę z bohaterem Ulicy Sezamkowej zaczęli tak robić. Michael aż się popłakał ze śmiechu i usiadł na ławce-rekwizycie, a gdy ptak komicznie opadł na zad, Agness odruchowo usiadła obok niego, trzymając się za brzuch ze śmiechu. Czegoż jeszcze trzeba było, by uczynić ten dzień wyjątkowym?

Zdjęcia zakończyły się sukcesem, choć bardzo późno w nocy. Przed wyjściem Rich zawołał jeszcze Agness do swojego biura.
- Jesteś wystarczająco dobra, żeby nie wracać do roli hostessy - powiedział od razu.
- Więc... to znaczy że...? - spoważniała Agness, bo paradoksalnie wydawało jej się, jakby po tak wspaniałym dniu miała stracić pracę.
- Będziesz asystować na planie pod okiem Amandy. Szkoda, że mi od razu nie powiedziała...
- O czym? - wypaliła, bo nadal nie rozumiała.
- ... inaczej jej asystentki nie zmuszałbym do robienia kawy. Głupio wyszło.
Agness na moment zatkało, ale zdziwienie tym co usłyszała znowu przykryła wdzięcznym uśmiechem. Asystentka Amandy? I wcześniejsze Amanda zabiera cię ze sobą? - o co chodzi? Wychodziła z budynku zastanawiając się co jest grane, czy to możliwe, aż zorientowała się, że zapomniała torebki. Wróciła się. Tuż przy garderobie spotkał ją Michael.
- Oh - zareagowała jak wpadła na niego. - Myślałam, że już wyszedłeś.
- Nie, nie wyszedłem. Posłuchaj...
- Przepraszam, jeśli coś było nie tak, że ci niemiło odpowiedziałam...
- W porządku, nie o to chodzi.
- Czasami taka jestem.
- Właśnie chciałbym wiedzieć kim jesteś.
- Naprawdę muszę już iść. - Nie wiedziała co odpowiedzieć, bo nawet nie znała całej oficjalnej wersji.
- Nie, zaczekaj - Michael zastąpił jej drogę i złapał za ramię. Odsunęła się o krok.
- To nie ma znaczenia. I tak już więcej się nie zobaczymy - odpowiedziała ciszej, smutniej. Przełknęła ślinę.
- Skąd wiesz?
- Teraz moja kolej, żeby podziękować ci za te wspaniałe chwile. I za wskazówkę co do najazdu kamery. - Uśmiechnęła się spoglądając na niego. - Zapamiętam to wszystko na zawsze. Dziękuję. - Poczuła, że zaraz się rozpłacze, spuściła głowę. Wykonała tylko ruch ręką, zamiast powiedzieć: żegnaj i chciała jak najszybciej pobiec na metro.
- Agness... - Złapał ją jeszcze za rękę, ale ona wyrwała się i wybiegła.

Obiecała sobie, że tym razem musi wytrzymać, że się nie rozryczy. Popłynęło jej tylko z oczu kilka łez, ale przekonywała się, że to ze szczęścia, że nigdy nie marzyła, że spotka Michaela Jacksona, że w takich okolicznościach i w ogóle. To wydarzenie już i tak odmieniło jej życie, chociaż jeszcze nie wiedziała jak bardzo. Weszła na stację i usiadła na ławce. Odjechał właśnie jakiś pociąg i zostało niewielu ludzi. Świst ucichł i nagle za sobą usłyszała kilka głosów męskich. Obejrzała się. Na pierwszy rzut oka nieciekawie wyglądający trzej czarnoskórzy młodzieńcy rapowali jakiś tekst. Zaciekawiona podeszła do nich. Tekst brzmiał: "do what you feel, you just fuckin` do what you feel, change your life for real, change your life for real". Uśmiechnęła się na te słowa. Oni nagle przestali rapować i spojrzeli na nią nie zbyt przyjemnie.
- Co? Biała dziwka chce porapować? - zaczął jeden z nich gestykulując w charakterystyczny sposób.
- Możliwe, że mogłabym spróbować - nie speszyła się, ani nie przestraszyła.
- Białe dziwki nie potrafią rapować! - wtrącił się drugi, dość ekspresyjnie, podchodząc do niej.
Agness jednak nie ruszyła się z miejsca, tylko opuściła na moment wzrok na ziemię. Ale po chwili przyjechał jej pociąg. Spojrzała więc ostrożnie na chłopaka, który natychmiast zauważył łzę na jej policzku i trochę spuścił z tonu.
- Chciałam tylko powiedzieć, że... słowa, które rapowaliście od razu zapisały mi się w sercu. Zapamiętam to. Cześć. - Po czym wsiadła do pociągu i wzięła głęboki oddech. Marzyła teraz tylko o papierosie, jak wysiądzie na swojej stacji.
Awatar użytkownika
Ginny352
Posty: 123
Rejestracja: czw, 25 mar 2010, 17:32
Lokalizacja: Kraków-Ruczaj

Post autor: Ginny352 »

Supper! Ale ja ci chyba nie muszę tego mówić ;p To jest boskie :)
Heal The World
Make it a better place
For you and for me
And the entire human race
Awatar użytkownika
Susie.
Posty: 525
Rejestracja: pn, 17 sie 2009, 11:09
Lokalizacja: Iława

Post autor: Susie. »

Słucham właśnie "You are not alone", czytam Twoje opowiadanie i marzę ;-) Wyobrażam sobie wszystkie momenty, całkowicie mnie to wciąga. Jestem Twoją fanką ; )
Obrazek
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Lokalizacja: Lublin

Post autor: akaagnes »

Wklejam dalszy ciąg story, taki mini odcinek. Muszę na razie przerwać pisanie, gdyż wzywają inne obowiązki. Kolejna część pojawi się najwcześniej w poniedziałek. Pozdrawiam. :))

(...) Agness jednak nie ruszyła się z miejsca, tylko opuściła na moment wzrok na ziemię. Ale po chwili przyjechał jej pociąg. Spojrzała więc ostrożnie na chłopaka, który natychmiast zauważył łzę na jej policzku i trochę spuścił z tonu.
- Chciałam tylko powiedzieć, że... słowa, które rapowaliście od razu zapisały mi się w sercu. Zapamiętam to. Cześć. - Po czym wsiadła do pociągu i wzięła głęboki oddech. Marzyła teraz tylko o papierosie, jak wysiądzie na swojej stacji.

***
Tony cały czas obserwował Michaela w drodze do hotelu. Ten siedział zamknięty w sobie, nawet nie patrzył przez okno i nie zareagował nawet na pytanie, czy wszystko w porządku. Miko spojrzał do tyłu z przedniego siedzenia i wymienili zastanawiające spojrzenie z Tonym. Było za cicho. Włączył więc radio. Tuż przy samym podjeździe do Ritz dał się słyszeć dżingiel i prezenter radosnym głosem oznajmił, że od września na antenę CBS wraca nowa seria Ulicy Sezamkowej i będzie nadawana o...
- Dajcie mi spokój - wycedził przez zęby Michael i wyskoczył z auta, zanim jeszcze się zatrzymało.
Tony i Miko mocno zaskoczeni, jednak od razu ruszyli za Michaelem, weszli do hallu i ledwie zdążyli za nim do windy.
- Co cię ugryzło? O co chodzi? - Miko był poważnie zaniepokojony.
- Nic, nieważne, nie chcę teraz rozmawiać, ok? - odpowiedział prawie szeptem Michael i gdy tylko otworzyły się drzwi windy, wyszedł, kierując się zamaszystym krokiem prosto do swojego apartamentu. Zamknął drzwi, a właściwie trzasnął nimi i zacisnął pięści. Oparł się o masywne drzwi i odetchnął głęboko. Był bardzo zły, aż z tej złości zaczęła boleć go głowa. "Dzięki. Pewnie i tak sama bym do tego doszła", "To nie ma znaczenia, i tak się więcej nie zobaczymy", "Robiłam to, co należało do moich obowiązków" - kołatało mu się w głowie, dopełniane obrazami jej iskrzących oczu, śmiechem obok Żółtego Ptaka i oczkiem puszczonym do niego po prośbie o mleko, które mu tak smakowało. Kim jest ta dziewczyna... kim ona jest? - zastanawiał się najpierw, a potem przeklął rozbijając szklankę o ścianę. Do cholery, co to ma znaczyć, że myślę o jakiejś przypadkowej pannie!? Co mnie to obchodzi kim ona jest! - Próbował zająć umysł czymś innym. Zadzwonił do domu, żeby usłyszeć, że wszystko w porządku, że dzieci tęsknią, potem włączył kanał filmowy w tv i zaczął analizować własny kalendarz, kiedy nagrania studyjne, kiedy gdzie jaki występ i tak dalej. Jednak za nic nie mógł pozbyć się myśli o niej. Była tam ciągle. Nie do wymazania. Dlaczego? Daj spokój, przecież i tak już jej nigdy nie spotkasz - przekonywał sam siebie i zrobiło mu się smutno. - Ale właściwie dlaczego nie? Ja chcę ją jeszcze raz spotkać, bardzo chcę. Była niezwykła. Emanowała z niej taka energia... Charyzmatyczna kobieta, pozytywnie zakręcona, tajemnicza i seksowna. Nie, nie... przecież to nierozsądne. Z jakiegokolwiek punktu widzenia. Muszę o niej zapomnieć, najzwyczajniej w świecie. Owszem zrobiła na mnie jakieś wrażenie, ale to nie powód, żeby tak rozpamiętywać. Pełno takich dziewczyn... chociaż żadna nigdy nie zachowywała się przy mnie w ten sposób. Nie, nie... za dużo sobie wyobrażam, wmawiam sobie coś. To niedorzeczne. Pozbawione jakiegokolwiek sensu. Stał pod prysznicem i walczył sam ze sobą. Raz poddawał się i zamykał oczy, by przeżyć to niezrozumiałe uniesienie raz jeszcze, a potem reflektował się nagle i tłumaczył sobie, że nie może tak być. To idzie za daleko! - Otrząsnął się i sięgnął po ręcznik. (...)


Te dwa tygodnie w Nowym Jorku zleciały nie wiadomo kiedy. Bardzo dużo się wydarzyło. Któregoś dnia po pracy Agness zaczepiła Amandę i chciała wiedzieć o co chodzi z tą asystentką: czy powiedziała tak, bo należało tak powiedzieć, czy też naprawdę ma z nią związane jakieś plany. Amanda zastanowiła się przez chwilę, po czym mimo wszystko zaskakując Agness powiedziała, że bardzo poważnie rozważa taką opcję.
- To by oznaczało, że... Musiałabym zostać dłużej w Stanach... - głośno myślała Agness.
- Oraz to, że musiałabyś pójść na studia w Stanach, zapewne na UCLA.
- Nie mówisz poważnie... University Of California Los Angeles? - Agnes aż uśmiechnęła się z niedowierzaniem.
- Wyobrażasz to sobie jakoś inaczej?
- Na razie sobie tego w ogóle nie wyobrażam.
- Musisz podjąć jakąś decyzję, nie tylko ja. Jeśli chcesz wracać do Polski, nie stanę ci na drodze.
Agness miała nad czym myśleć. W prawdzie rozważała studia w USA i zabrała nawet ze sobą odpowiednie dokumenty, tak na wszelki wypadek, ale gdy stanęła z taką realną możliwością oko w oko, jakoś trudno było w to uwierzyć.

We czwartek przyszła do pracy jak zwykle. Ruch był wzmożony, bo oprócz programu dla dzieci, w studiach obok kręcono jakieś reklamy i masa ludzi przewijała się przez korytarz. W ciągu ostatniego tygodnia poznała kilku innych producentów, kilka gwiazd telewizji i nabrała dobrego dystansu do nich wszystkich. Gdy dzwoniła do Polski i opowiadała z kim dziś miała okazję pracować, słyszała zwykle - wow, szczęściara, zazdroszczę ci - i prawdę mówiąc rajcowało ją to. Nie zadzierała nosa, ale potrafiła docenić, to co jej się trafiło i dbała o to, by tego nie stracić. Jednocześnie mogła sobie pozwolić na to, by czuć się swobodnie i do jakiś czas wyjść na taras, by zapalić papierosa, gdyż stres mimo wszystko był jej wiernym towarzyszem.
Stała właśnie na tarasie z papierosem, podczas przerwy w zdjęciach i analizowała wszystkie za i przeciw w sprawie podjęcia studiów na UCLA. Zdecydowanie większość było za i uśmiechnęła się sama do siebie.
- Przepraszam, masz może ognia? - usłyszała nagle męski głos.
- Jasne - sięgnęła po zapalniczkę i odwróciła się. Macaulay Culkin odpalił swoją fajkę.
- Dzięki - odpowiedział i stanął obok przy poręczy.
- Proszę bardzo... miło cię poznać - rzuciła ot tak, bo faktycznie było jej miło, ale nie była pewna, czy on ma ochotę na jakąkolwiek rozmowę. Nie chciała się narzucać. Odwróciła się więc w swoją stronę i miała zadumać się nad UCLA ponownie.
- Ciebie też - odpowiedział wypuszczając dym. - Jesteś tu nowa, nie?
- Nowa i na krótko - uśmiechnęła się.
- Szkoda...
- Dlaczego?
- Bo będę musiał kupić zapalniczkę - zażartował.
Oboje się roześmiali.
- Mac.
- Agness.
Nie ma to jak spontaniczne znajomości. Rozmowa rozwinęła się sama: o tym, że zamiast na lunch to fajka, a potem kawa, o pracy z Michaelem nad odcinkiem Ulicy Sezamkowej, o reklamówce, nad którą obecnie pracuje Mac, o tym, gdzie mieszkają w NY...
- Haha, to jest zupełnie niedaleko ode mnie - wyznał spontanicznie Mac.
- Hm, myślałam, że Queens jest spore.
- Obrzeża Queens to też Queens.
Od słowa do słowa i umówili się na "zwiedzenie" co najmniej jednego pubu w tymże Queens.
- Nie tracisz czasu - śmiał się Tom - praca z Michaelem Jacksonem, randka z Culkinem, studia na UCLA w perspektywie. Jestem pod wrażeniem.
- Ależ to nie żadna randka. Był miły i zaprosił mnie na piwo, to wszystko.
- Nie musisz brać tego tak dosłownie, możesz założyć sukienkę zamiast dżinsów. Pewnie odwiezie cię do domu, więc nic złego cię nie spotka.
- Pierwszy raz się ciebie nie posłucham - odpowiedziała Agness, klepiąc wujka po plecach. - Wolę, żeby nie myślał, że na niego lecę.
Tak czy inaczej, wyglądała ładnie. Ciemne denimy i srebrny top idealnie pasowały na tę okazję. Mac podjechał punktualnie i zabrał dziewczynę do spokojnego lokalu we włoskim klimacie. Rozmawiali długo o różnych sprawach najpierw przy szklance piwa, później przy butelce włoskiego wina, zupełnie nie zważając na upływ czasu. Znaleźli wiele wspólnych tematów do dyskusji i było bardzo przyjemnie.
- Szkoda, że odlatujesz na drugie wybrzeże. Dobrze się czuję w twoim towarzystwie.
- Wzajemnie. Ale przecież czasem odwiedzasz przyjaciół w LA.
- Teraz mam jeszcze jeden powód.
- Jeśli będziesz jeszcze o mnie pamiętał... ;-)
Wsiedli do samochodu.
- Może pojedziemy teraz w moje okolice. Zobaczysz, że to nie daleko.
- Jest już późno, a jutro mój przedostatni dzień pracy. Nie mogę nawalić. - Tak naprawdę, szukała dobrej wymówki.
- Daj spokój... obiecuję, że cię nie zjem.
- Nie jesteś w moim typie - zaśmiała się.
- Ty w moim też nie.
Zaśmiali się i przybili żółwika.
Spędzili jeszcze dwie godziny w domu Macaulay'a. Gdy już miała wychodzić zatrzymał ją jeszcze na chwilę.
- Powodzenia jutro. I pojutrze.
- Już się nie zobaczymy w Nowym Jorku?
Pokręcił głową.
- Więc wyślę smsa z Los Angeles. Jeśli któregoś dnia będziesz i zechcesz się zobaczyć...
- Odezwę się na pewno.
Podszedł bliżej, objął ją. Uśmiechnęła się tylko.
- Wprawdzie nie jesteś w moim typie, ale...
- Mac.
- To jak pieczątka w paszporcie.
- Jasne...
Pocałowała go w policzek. Oboje znów się zaśmiali. Odprowadził ją do podjazdu. Szofer Macaulay'a odwiózł ją do domu.


W kampusie UCLA, mimo wakacji, było spore zamieszanie. Studenci z różnych zakątków Ameryki i innych krajów biegali, tak jak Agness, z dokumentami, by się zarejestrować, pobrać informacje o toku studiów, uczestniczyć w wolnych wykładach, które odbywały się cały czas i poznać swoich nauczycieli akademickich. Agness wybrała studia filmowo-dziennikarskie - visual arts. Amanda pomogła jej załatwić najważniejsze formalności, również w konsulacie i umówiła je obie na rozmowę z samym CEO w Universal Studios. Rozmowa przebiegła bardzo pomyślnie i Agness dostała pracę, na razie na okres próbny. Nie ulega wątpliwości, że jej asem w rękawie była współpraca z Michaelem Jacksonem, a to jest coś! Wynajęła mieszkanie na Santa Monica, rzut beretem od oceanu i dała sobie kilka dni na poznanie Los Angeles. Zaczęła też robić prawo jazdy.



Dużo się działo w studiach Universal. Amanda już wcześniej jej mówiła, że to prawdziwy kocioł i mnóstwo roboty. Zapaliła papierosa w biegu i złapała puszkę coli. Kręcili reklamówkę perfum Chanel, później pomagała przy zmianie scenografii. Przez kilka dni Agness wkręciła się w specyficzny klimat Hollywood, poznała bardziej swoich współpracowników i przełożonych. Powoli po swojemu urządzała też swój kącik na Santa Monica.
Pewnego dnia dyrektor zarządzający wezwał ją i kilkoro innych ludzi do siebie.
- Jest sprawa - zaczął. - Będziecie potrzebni podczas Millennium Tour Michaela Jacksona. - Agness zatkało. Pozostali gromko się ucieszyli i zaklaskali w dłonie. Dyrektor uniósł rękę, by móc mówić dalej. - Powstanie dvd z tych koncertów plus wypowiedzi samego Michaela. Umowę podpisaliśmy wczoraj, a już jutro zaczynają się próby. Jedna osoba z was już miała okazję pracować z Jacksonem, choć bardzo krótko - tu zwrócił się do Agness. - To będzie dla ciebie najlepszy sprawdzian, który zadecyduje o twojej karierze w Universal.
- Zrozumiałam - odpowiedziała z uśmiechem.
Po wyjściu jednak weszła do toalety i rozpłakała się, z nie bardzo zrozumiałego powodu.
Koncerty planowane były na początek sierpnia już od dawna, więc musiała o tym wiedzieć. Tournee po USA, kolejno Las Vegas, Denver, Houston, Atlanta, Miami, Nowy Jork, Chicago, Portland, Sacramento, znowu Las Vegas i Los Angeles. Nie wiedziała jednak, że ona w jakikolwiek inny sposób niż jako fanka będzie w nich uczestniczyć. To wszystko zdawało się ją przerastać, nie wiedziała czy da radę. Z Michaelem Jacksonem pracują najlepsi ludzie w branży o różnych specjalnościach, z doświadczeniem. A ona? Miała tylko pasję, lecz nawet jeszcze nie zaczęła studiów filmowych. Poczuła ogromną presję. W nocy nie mogła zasnąć, bardzo się stresowała, nie tylko samą pracą, ale i ponownym spotkaniem z Michaelem.


c,d,n.
Awatar użytkownika
Michael-J-Forever
Posty: 127
Rejestracja: sob, 20 lut 2010, 18:55
Lokalizacja: Myślami z Michaelem...

Post autor: Michael-J-Forever »

O jeny!! Kurczę, jestem twoją fanką i chcę autograf!! :D
firefenix18
Posty: 231
Rejestracja: śr, 19 sie 2009, 21:23
Lokalizacja: Lublin

Post autor: firefenix18 »

bardzo ładne :) czekam do poniedziałku!
Kiedyś ludzie nie potrzebowali Boga bo mieli rozumy,
dziś ludzie wymyślili Boga i zabrali ludziom rozumy.
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Lokalizacja: Lublin

Post autor: akaagnes »

W nocy poniosła mnie wena....
żebyście nie narzekali, że ciągle za mało Michaela ... ;-) hehe


Już o ósmej rano była zbiórka pod sceną. Agness zjawiła się punktualnie razem z resztą ekipy filmowców oraz częścią ekipy MJa. Przywitał ich wysoki ciemnoskóry mężczyzna. Wyglądał bardzo profesjonalnie i mówił głośno. Na imię miał Bruce. Okazało się, że jest to jeden z pierwszych najważniejszych managerów Michaela. Każdy wiedział co ma robić, ale komunikacja w zespole musiała być na wysokim poziomie. Agness poznała między innymi Travisa Payne, dobrego znajomego Michaela i głównego choreografa. Z nim właśnie złapała najlepszy kontakt. Zaczęło się dziać. Kamery, nagłośnienie, światło... Agness biegała i próbowała mieć wszystko co trzeba na oku, obserwowała, podglądała i jednocześnie uczyła się wielu ciekawych i przydatnych rzeczy. Stres był ogromny, musiała się sprawdzić. Przystanęła przy jednej z kamer i rozmawiała z operatorem, gdy nagle zobaczyła, że wszedł on. Było już dobrze po dziewiątej. Rozejrzał się, zaczął omawiać coś z muzykami i Travisem. Próbowali dźwięk, kolega z ekipy poprosił ją o zbliżenie. Usiadła za sterem i po cichu miała nadzieję, że Michael jej nie zauważy, przynajmniej na razie, bo po co.
- Wszystko ok? - usłyszała nagle głosy z reżyserki na krótkofalówce. Obejrzała się i kiwnęła na nich.
- Tak, później będę prosić o więcej wskazówek.
- Jak wejdzie muzyka, obejmujecie całą scenę, później zbliżacie.
- Nie ma sprawy.
Na razie likwidowała przebłyski kombinując w ustawieniach i próbowała zbliżenia i oddalenia. Zawołał ją jakiś techniczny. Podbiegła. Kątem oka zauważyła Michaela i zakryła się włosami, żeby za chwilę pomyśleć: bez sensu. W tej chwili podbiegł do niej, akurat do niej, Travis.
- Słuchaj pierwsze ujęcie z tamtej kamery ma być na tancerzy, na nas, jak wychodzimy. - Właściwie mógł to powiedzieć kiedy indziej, ale w jakimś celu zrobił to teraz. Michael uwolnił się spod rąk makijażystek i odwrócił się. Zauważył ją.

Rozpoznał Agness od razu, nawet z pewnej odległości, mimo że wcale się jej nie spodziewał, nawet nie pomyślał wcześniej, że ona tu... Przez chwilę stał w miejscu jak wmurowany w scenę z wrażenia i przyglądał się jak rozmawia z Travisem. Ale później nie mógł się powstrzymać.
- Ty tutaj?
- Tak, ja tutaj - odpowiedziała nawet nie spoglądając na niego.
- Mam na myśli, że... nie spodziewałem się...
Travis popatrzył na nich z zaciekawieniem.
- Znacie się?
- Niezupełnie - odrzekł Michael patrząc na dziewczynę.
- Dobrze, wracam do pracy - uśmiechnęła się Agness przykrywając nerwy.
- W jakim charakterze tym razem? - Zabrzmiało to co najmniej złośliwie.
- Jesteś tu bossem, powinieneś wiedzieć - odgryzła się odważnie. - Zrobię tak jak mówiłeś, Travis. - Pobiegła na swoje stanowisko.
Miał jeszcze do niej podejść, ale reżyser krzyknął, że wszystko gotowe, można zaczynać. Travis wbiegł na scenę i zmobilizował tancerzy. Rozpoczęło się Jam, a zaraz po nim Wanna Be Startin Something. Michael jeszcze przez chwilę patrzył w stronę miejsca, gdzie była Agness, a potem odpłynął razem z muzyką. Tak samo ona. Ruszała się, podrygiwała w rytm na stanowisku, równocześnie słuchając komend z reżyserki. Mimo wszystko, nie mogła oderwać oczu od Michaela. Nie dość, że tu pracowała, to jeszcze oglądała go na żywo podczas prób. Serce biło jej mocno, ale próbowała się opanować i czuwać nad sprzętem.
Pierwsza część próby trwała do samego lunchu. Wszystko biegło zgodnie z planem i dobrze się pracowało. Agness była bardzo zadowolona, bo dodatkowo dobrze się bawiła. Michael po każdym kawałku patrzył tam, jakby sprawdzał, czy ona nadal tam jest, choć sam nie wiedział dlaczego to robi.
- Ok, przerwa - powiedział przez mikrofon.
Tancerze opadli na scenę, a Michael sięgnął po butelkę wody. Znów się obejrzał. Nie było jej przy kamerze. Rozejrzał się, ale nigdzie jej nie widział. Zagadali go współpracownicy, poszli coś zjeść.

Agness siedziała na parapecie w korytarzu przy otwartym oknie i paliła kolejnego papierosa, popijając kawę z automatu. Pewnie, gdyby nie pomyślał o tym samym, nie zjawiłby się tu, zaskakując ją po raz kolejny. Być może podrażnił go lekki zapach dymu, a może celowo zakaszlał dość blisko niej. Wyrwana nagle z jakiegoś zamyślenia upuściła papierosa za okno i zachwiała się. On odruchowo złapał ją za ramię. Zeskoczyła z parapetu.
- Jezu... wejście smoka - zareagowała od razu, łapiąc oddech.
- Nie chciałem cię przestraszyć - zaśmiał się Michael. - Naprawdę się przestraszyłaś?
- Ha ha ha, bardzo śmieszne. Gdybym wypadła przez okno, pewnie nie byłoby tak zabawnie.
- Oj przestań. Nie jestem taki zły - próbował skutecznie rozładować napięcie. - Przepraszam, jeśli wcześniej zabrzmiałem nieprzyjemnie. Naprawdę nie spodziewałem się ciebie...
- Ja też się nie spodziewałam, że tu trafię.
- Co mam zrobić, żebyś mnie polubiła?
- Dlaczego myślisz, że cię nie lubię?
- Ostatnio właściwie uciekłaś, nie chciałaś ze mną rozmawiać.
- Chciałam. Tylko to wszystko dzieje się tak szybko. Za szybko. Z hostessy awansowałam na asystentkę planu...
- Szybka kariera - mrugnął.
- ... przez ciebie.
- Jak to?
- Bo powiedziałam: Michael can moonwalk. Bo wcześniej wścibiałam nos tam, gdzie nie musiałam i chciałam widzieć w jakim planie cię kręcą w ujęciu z Elmo.
- Gdybyś nie była dobra w tym co robisz, nie byłoby cię tutaj.
- Dziękuję. Miły jesteś.
- Tak uważam. - Podszedł do automatu i zaczekał na cappuccino. - Więc... czy teraz mogę wiedzieć kim jesteś, czy nadal chcesz być taka tajemnicza? - Agness stała oparta o ścianę. Zbliżył się do niej i stanął na przeciwko.
- Będziesz rozczarowany - zmięła swój pusty kubeczek i wyrzuciła do kosza obok siebie.
- Dlaczego tak myślisz?
- Bo... nie jestem ani modelką, ani córką gwiazdy rocka. Jestem zwyczajną dziewczyną z Polski. Może trochę stukniętą i emocjonalną, naśladującą czasem Tatianę z The Way You Make Me Feel, gdy widzę klip w tv - zaśmiała się przez chwilkę z zawstydzenia - ale nie jestem nikim szczególnym.
- Jeśli mam być szczery... - rzekł po chwili namysłu i przekrzywił głowę - wcale nie jestem rozczarowany. Przeciwnie. I nie zgadzam się z tobą.
- Co masz na myśli?
- Że nie jesteś nikim szczególnym.
- Przestań, aż zanadto miły nie musisz być.
- Myślisz, że mówię to tylko dlatego, że jestem miły?
- Nie wiem... naprawdę nie wiem, kręci mi się w głowie. - Agness odeszła na kilka kroków, przytrzymała się parapetu i wyciągnęła paczkę papierosów. Miała już odpalić, ale on wyjął jej papierosa z ust. Chciała przekląć, ale powstrzymała się. On wyrzucił swój kubeczek po kawie do kosza i odszedł. Uderzyła pięścią w parapet i wrzuciła papierosy do torebki.


c,d,n

...
Awatar użytkownika
Ginny352
Posty: 123
Rejestracja: czw, 25 mar 2010, 17:32
Lokalizacja: Kraków-Ruczaj

Post autor: Ginny352 »

ja czekam!!! Mam nadzieje ze znowu dostaniesz nagłej weny ;p
Heal The World
Make it a better place
For you and for me
And the entire human race
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Lokalizacja: Lublin

Post autor: akaagnes »

Kolejny odcinek będzie w połowie hm... +18, dlatego wkleję tu okrojony tekst. Dla zainteresowanych całość będzie dostępna na moim Facebook. Do wieczora! :)
Awatar użytkownika
aeval
Posty: 258
Rejestracja: pt, 24 lip 2009, 20:28
Lokalizacja: ...z Wielkopolski

Post autor: aeval »

Eee...to nie fair! :(
Nie mam konta na Facebooku, a Twoje Fiction Story bardzo mnie zaciekawiło.
Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
Michael-J-Forever
Posty: 127
Rejestracja: sob, 20 lut 2010, 18:55
Lokalizacja: Myślami z Michaelem...

Post autor: Michael-J-Forever »

Właśnie! Ja też nie mam Facebooka :surrender: a uwielbiam twojego Ficka... Wklej całego!
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Lokalizacja: Lublin

Post autor: akaagnes »

aeval - powiedzmy, że mogę cały tekst, razem z tajemniczym *missing part* przesłać na pw jeśli chcesz.

tymczasem... wiele zaskakujących rzeczy jeszcze się wydarzy. "you have seen nothing yet" ;-)

...
Dalszy ciąg dnia przebiegł bardzo pracowicie. Agness i Michael nie zamienili ze sobą jednak ani słowa, może też nie było okazji. Jednak co jakiś czas spoglądali na siebie, dopóki ona nie schowała się za dużą kamerą lub przy reżyserce. Michael schodził wtedy ze sceny, rozmawiał z technikami, pokazywał jeszcze coś tancerzom. Na zakończenie dnia, gdy wychodziła już, dogonił ją Travis.
- Zaczekaj, bo zżera mnie ciekawość.
- O co chodzi? - zapytała zaskoczona Agness.
- Czy ty i Michael znacie się skądś wcześniej?
- Niezupełnie - odpowiedziała z uśmiechem.
- No właśnie, on powiedział to samo. Wyczuwam między wami pewno napięcie i...
- Napięcie!
- Wasza poranna wymiana zdań...
- Nie, Travis, nie jestem jego sekretną kochanką ani też nie było mnie pod jego łóżkiem tydzień temu, gdybyś chciał coś takiego pomyśleć! - wkurzyła się, stres musiał którędyś wyleźć.
- Nie denerwuj się, spokojnie. Przepraszam. Ale ripostowałaś całkiem... śmiało.
- Travis...
- Już dobrze, nic nie mówię. Pozwolisz się odwieźć do domu?
Agnes odetchnęła.
- Przepraszam - rzekła. - Zabierz mnie najpierw na jakieś dobre piwo.

Coś się działo w jego głowie. Czuł się dziwnie. Wieczorem, po uśpieniu dzieci, wyszedł na taras z lampką czerwonego wina. Zupełnie spontanicznie zaczął rysować coś na kartce papieru. To była ona. Lekko rozwiane włosy, ten błysk w oku i szczupłe ramiona. Tak, zauroczyła go. Niewątpliwie. Chciałby jej dotknąć, tak czule, nie tylko jak dziś na parapecie, gdy się zachwiała. Chciałby dotknąć jej szyi, ramion, przytulić się do jej włosów, poczuć dotyk jej policzka. Ale z drugiej strony wydawało się to takie niewłaściwie. Jest taka młoda, może zbyt młoda dla niego. Zaraz, jak to dla niego? Przecież to tylko zauroczenie. Ile ją zna? Kilka dni... Kompletnie mi odbiło - pomyślał.

Ona też myślała o nim w ten sposób. Ale zabijała to w sobie z jakiegoś powodu. Przecież to nie do pomyślenia, zupełnie nierealne. Nie może być kolejną dziewczyną, która straci dla niego głowę i on tak też nie może myśleć. Chciała skupić się tylko na pracy, na przyszłych studiach i zdobywaniu doświadczenia. To miało być najważniejsze. Dostała taką szansę, tak wielką i nieprawdopodobną... zabiłaby się, gdyby jej nie wykorzystała. Michael także wymagał podczas pracy pełnego profesjonalizmu. Nie zamierzała go zawieźć na tym polu.

Następnego dnia próby zaczynały się o 14ej. Ekipa filmowa musiała być wcześniej, reszta była punktualnie, Michael też. Ochrona wpuściła jeszcze kilka dziewczyn. Jedna z nich okazała się być modelką z profesjonalnej agencji, wybrana szczęściara do The Way You Make Me Feel. Było naprawdę dużo pracy i Agness straciła już rachubę, który kawałek ile razy powtarzano, jaka jest w ogóle set lista. Przywieziono też kostiumy koncertowe i Michael już w nich występował tego popołudnia. Zaraz po Human Nature, kiedy Agnes mimo wszystko udzielił się romantyczny nastrój i wygłupiali się z Zane'm śpiewając podczas pracy, rozbrzmiały pierwsze takty The Way You Make Me Feel. Dziewczyna odruchowo wyprostowała się i bardzo ucieszyła. Zane domyślił się, że to jeden z jej ulubionych kawałków. Na scenie zaczęło się dziać i Michael sugestywnie poruszał się na scenie,co przyprawiało ją o dreszcze. Najwidoczniej modelka poczuła to samo, gdyż najpierw lekko się potknęła, a później już w ogóle nie wiedziała co robić. Michael dał znać, by zatrzymano muzykę i podszedł do niej. Agnes wychyliła się zza kamery. Widać było, że modelka się zestresowała, z gestykulacji wynikało, że bardzo przeprasza Michaela, było jej bardzo wstyd, aż Agnes się żal zrobiło,chociaż nie słyszała dokładnie rozmowy. Podszedł tam też Travis i próbował przekonać ją, żeby była bardziej pewna siebie, chodziła jak po wybiegu i wczuła się. Zaczęli raz jeszcze. Jednak tej pewności siebie wystarczyło jej tylko do refrenu. Kiedy Michael zbliżył się do niej i dotknął jej biodra, dziewczyna złapała się za głowę, co nawet wyglądało trochę komicznie i widać było, że poddała się. Znowu zatrzymano muzykę. Modelka była chyba na skraju załamania, bo zaczęła szlochać. Widać było, że Michael trochę się zdenerwował, ale nie chciał przerwy, gdy o to zapytał reżyser. Travis, tancerze i Karen- makijażystka podeszli do dziewczyny, gdy zeszła ze sceny. I wtedy Michael zrobił coś zupełnie niespodziewanego.

Agnes i Zane kasowali właśnie poprzednie ujęcie i zastanawiali się głośno, czy robić to na bieżąco, czy pod koniec dnia, bo może coś jeszcze da się z nich wybrać i zmontować do filmu. Nagle obok Agnes znalazł się Michael. Zrobiła wielkie oczy.
- Pójdziesz teraz ze mną - powiedział po prostu Michael.
- Ja?? - mocno zdziwiła się dziewczyna.
- Tak ty, bo Zane jest za wysoki - zażartował poważnym tonem.
Zanim Agnes zdążyła jakkolwiek zareagować i odpowiedzieć, Michael ściągnął ją ze schodka za rękę i zaczął prowadzić w kierunku sceny.
- Michael!
Weszli za kulisy, gdzie siedziała zapłakana modelka, ale Agnes nawet na nią nie spojrzała.
- Oszalałeś? - wyrwała w końcu swoją dłoń z dłoni Michaela.
- Możliwe. Zdarza mi się - odpowiedział krótko. - Wiesz co masz robić.
- Tak, uciekać przed tobą - odrzekła. - Do swojej pracy. Odwróciła się i miała wyjść, ale Michael chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie bardzo bardzo blisko. Objął ją w pasie. Przez chwilę poczuła klamrę z jego spodni na swoim udzie. Wstrzymała oddech.
- Proszę cię. - Wypuścił ją z objęcia.
Travis i Kate spojrzeli na siebie z zaskoczeniem. Modelka łzawymi oczami obejmowała osobę Agnes jakby widziała tą straconą okazję życia, by zatańczyć z Michaelem Jacksonem.
- No dobrze - odpowiedziała. - Mogę jej pokazać o co ci chodzi w tym układzie - w tym momencie spojrzała na modelkę - o ile ja czegoś nie zepsuję. Nie jestem tancerką. Ani Tatianą.
- Wiem, że nie zepsujesz. - Michael znowu chwycił Agnes za rękę. Ta zdążyła tylko skinąć na dziewczynę, by poszła za nimi.
Wyszli na scenę. Zrobiło to na Agnes duże wrażenie. Jakby cała ekipa to była publiczność, prawie wszyscy z zaciekawieniem patrzyli na nią i na Michaela, co się stanie. Modelka przystanęła w rogu sceny. Travis uśmiechnął się do niej. Michael krótko powiedział Agnes o co mu chodzi. Układ polegał na tym, że tancerze grali grupę przyjaciół kobiety, którą podrywa Michael. Agnes najpierw miała udawać niezdecydowaną, Travis ma pretensje, że ona ogląda się za innym, po czym Michael jednak wygrywa i wszyscy tancerze wykonują ostateczny układ.
- Wszystko jasne? - zapytał na koniec Michael.
- Zobaczymy - odpowiedziała z uśmiechem unosząc brwi. - Też się trochę stresuję. - Chciała zasiać w nim niepewność. Podnieciło go to. Oblizał wargi. Stali blisko na przeciw siebie i popatrzyli sobie w oczy. Oboje czuli to samo napięcie.
- Dobry początek! - krzyknął ktoś spod sceny, co spowodowało śmiech, również ich obojga, trochę rozluźniając atmosferę.
Michael dał znak, że można zaczynać. Rozbrzmiała muzyka i Agnes zaczęła z rogu sceny. Jak tylko usłyszała pierwsze takty i ten beat, wstąpiła w nią niesamowita energia i w przeciwieństwie do modelki bardzo się otworzyła. Zaczęła iść, poruszać się całą sobą, z piersią do przodu. Michael popatrzył na nią z zachwytem, aż lekko otworzył usta. Ubrana w zwyczajne dżinsy, czarny top na ramiączkach i ulubione koturny, rządziła sceną, jakby od zawsze występowała. Zmysłowo i energicznie poruszała biodrami, co zrobiło na Michaelu naprawdę ogromne wrażenie. Zdaje się, że na Travisie też, gdyż cały czas na nią patrzył i uśmiechał się, gdy poruszała się tak przez kilka sekund obok niego. Michael podszedł i zaczął śpiewać do niej. Sprawiała jej frajdę ta rola. Zaczęła dyskretnie podśpiewywać i iść pewnym krokiem na przód. Michael podbiegał, zabiegał jej drogę. Odwróciła się i spojrzała przez ramię, mrugając do niego. Zahipnotyzowała go. W międzyczasie przebiegła przez jego głowę szybka myśl i poczuł jak krew zaczyna mu szybciej krążyć w żyłach. Jest niesamowita! Mógł też wykorzystać okazję, żeby dotknąć jej nagich ramion, szyi, o czym tak myślał nawet poprzedniego wieczora. Kiedy położył swoją dłoń na jej szyi i zbliżył się w aktorskiej próbie pocałunku, ona dotknęła jego policzka i uśmiechnęła się uwodzicielsko, po czym odwróciła się i ruszając biodrami oddalała się w rytm muzyki. Poszedł do niej od tyłu. Mógł dotknąć jej ręki, biodra, w końcu objął ją i przybliżył się. Ogarnęło ją przyjemne ciepło, położyła swoją dłoń na jego dłoni. Zaczęli poruszać się razem w rytm. Poczuła się tak wspaniale. Nagle obróciła się wyswobadzając z jego objęć, znów mrugnęła do niego i poszła w stronę Travisa. Wygięła ciało i zatrzęsła biustem na przeciwko Michaela, który akurat wykonał sugestywny ruch po zdaniu "I swear I'm keepin' you satisfied". Uśmiechnęła się i zaczęła znów iść. Michael dogonił ją i przycisnął mocno do siebie. Położyła rękę na jego biodrze, on obejmował ją w pasie. Poczuła tę klamrę u jego spodni i odchyliła głowę. Być może miała wrażenie, że wczuwa się za bardzo, ale to było zdecydowanie jej pięć minut. Wszystko działo się tak szybko i spontanicznie. Ścisnęła delikatnie tę klamrę i... nagle uświadomiła sobie, że to jednak nie jest klamra. Przeklęła w myśli i być może się zarumieniła, ale nikt tego nie zauważył. Michael spojrzał na nią ogniście. Oderwała się nagle od niego. Całe szczęście, że to był prawie koniec jej roli na scenie. Stanęła z boku i próbowała delikatnie nagrać powietrza, ochłonąć. Tancerze wykonali układ, po czym Michael zbliżył się do niej, wziął za rękę i przytulił ją na koniec. Poczuła go. Na swoim biodrze. Już wiedziała, że to nie jest żadna cholerna klamra (...) Zagryzła wargi.

Wszyscy zaczęli bić brawo. Michael ukłonił się i popatrzył na Agnes ze szczerym uśmiechem. Chciał wykorzystać każdą okazję, by jej dotknąć, więc znów położył jej rękę na biodrze w miejscu, gdzie kończyła się jej koszulka. Wnętrzem dłoni poczuł kawałek jej gołego ciała. Ona odruchowo objęła go w pasie. Mimowolnie wzrok zjechał jej do rozporka Michaela. Zobaczyła nabrzmienie w jego spodniach, zaraz obok prawdziwej klamry. Zrobiło jej się gorąco, tym bardziej, że poczuła jego palce na swoim ciele. Trwało to może kilka sekund, a spowodowało szybsze bicie serca u niego i u niej.
Zeszli ze sceny. Było tam niezłe zamieszanie, ale Agnes znalazła butelkę z wodą i czyjakolwiek ona nie była, wzięła duży łyk. Michael stanął z tyłu.
- Dziękuję ci, byłaś niesamowita - powiedział.
Odwróciła się. Patrzył na nią takim wzrokiem, że miała ochotę go objąć i namiętnie pocałować. Jego oczy zapłonęły jakąś magiczną iskrą. Walczyła, żeby nie spojrzeć w dół.
- Ty też - odpowiedziała po przełknięciu kolejnego łyka. - To w ogóle jest niesamowite, że... miałam okazję spełnić to małe marzenie.
- Cała przyjemność po mojej stronie - odrzekł i naprawdę, dosłownie tak czuł. Jeszcze to czuł.
- No więc... też dziękuję. Pora wracać za stery. - Odstawiła butelkę na stolik, ale nagle on ją wziął, odkręcił i popił. Zatkało ją. On miał teraz ochotę ją przytulić raz jeszcze, poczuć zapach jej włosów, położyć swoją dłoń na jej szyi. Żadne z nich nie mogło odejść. Nagle przyszedł facet z reżyserki.
- Słuchajcie! - krzyknął. - Mamy to!
- Co? - zapytało kilka osób na raz, w tym Agnes.
- Ten układ był świetny. Bierzemy to na film, zdecydowanie!
- Słucham? - zdziwiła się głośno Agnes.
- Cały, bez żadnych cięć? - zapytał w tym samym momencie Michael, jakby miał coś szczególnego na myśli.
- Tak, wszystkie kamery nagrywały, jest dużo rewelacyjnych ujęć.
Michael uśmiechnął się.
- Zaraz, chwila... chwila - zareagowała Agnes - wy to nagrywaliście?
- No oczywiście!
- Przecież ja miałam tylko pokazać układ modelce... tak wyszło..., ale...
- Nie mamy czasu, żeby powtarzać ten kawałek kilka razy, wyszło naprawdę super - upierał się reżyser.
- Ja nie jestem tancerką do cholery! Moja rola jest zupełnie inna!
- Ale poradziłaś sobie świetnie - przekonywał ją Michael.
Agnes zrezygnowana odeszła kilka kroków i złapała się za czoło. Michael podszedł do niej i zasugerował, by odeszli na stronę. Skinął na resztę, by wrócili do swoich zajęć, po czym zamknął drzwi garderoby. Chciał ją przekonać, że to dobry pomysł, ale równocześnie wykorzystywał kolejną okazję, by być z nią sam na sam.
- Czego się boisz? - zapytał, gdy nagle zrobiło się cicho. Podszedł ostrożnie. Stała tyłem do niego, najpierw z dłońmi na biodrach, później zdjęła je obejmując się, z twarzą zwróconą w stronę okna.
- Nie rozumiem - rzekła cichym głosem. - Dlaczego tak wszystko wyślizguje mi się z rąk. Gdy przyzwyczaję się do jednej roli, wejdę w nią, ona zaraz się zmienia, narzuca się coś innego. Czuję się tak niepewnie. - Mówiła, po czym wzięła głęboki oddech. - Nie chcę stracić tego co mam. Naprawdę nie chcę.
Michael ujął ją za ramię. Nachylił się do niej i zauważył jak kilka łez spływa jej po policzku. Poruszyło go to do głębi, na chwilę zabrało mu oddech.
- Już dobrze - powiedział i śmielej objął ją, przytulił do niej głowę. - Myślę, że cię rozumiem.
Przez chwilę stali tak w bezruchu, gdy nagle Agnes położyła swoją dłoń na dłoni Michaela, spoczywającej na jej ramieniu. Pogłaskała ją delikatnie, po czym oderwała się i odwróciła do niego. Nie wiedział co ma powiedzieć lub zrobić w tym momencie, bo z przejęciem wielkim zapatrzył się w jej oczy. Szkliste od tych kilku łez, piękne lazurowe oczy. Usta miała intensywnie malinowe, lekko wilgotne, raz po raz oblizywała je. Jej piersi drżały od przejętego oddechu. Odgarnęła włosy, westchnęła i znowu objęła się, jakby nagle zrobiło jej się zimno. Poczuł ogarniającą go i zniewalającą namiętność. Zrobił krok do przodu i wziął ją w objęcia, tak bardzo mocno. Zatopił dłoń w jej włosach, zaczął gładzić ją po szyi. Objęła go równie mocno i przytuliła twarz do jego ramienia. Czuła jak cały stres schodzi z niej, w takim momencie. Oboje oddychali intensywnie, namiętność wisiała w powietrzu mimo, że oboje ciągle próbowali ją opanować. To było takie magiczne, piękne doznanie, a jednocześnie oboje wiedzieli, że to niewłaściwe, że nie do pomyślenia. Czuła jego dłoń na swoim karku, przeszył ją ten dreszcz podniecenia. *missing part/ +18*
Już pewnie by się od siebie jakoś oderwali i samodzielnie wrócili do realnego świata, ale właśnie, zupełnie nagle i niespodziewanie do garderoby weszła Kate, stylistka fryzur, dobra przyjaciółka Michaela od wielu lat. Zamurowało ją na widok Michaela i Agnes splecionych w tak bardzo bliskim uścisku przy ścianie. Odruchowo cofnęła się o krok i nie wiedziała co powiedzieć, choć usta same ułożyły jej się w nienaganny uśmiech, aż się zaśmiała. W tym samym momencie Agnes odepchnęła Michaela i odwróciła się do ściany, a on kompletnie zażenowany zamknął oczy i zagryzł usta.
- Wow - powiedziała nagle Kate, a to było jedyne co w pierwszym momencie przychodziło jej do głowy. Spojrzała uważnie na Michaela i jego namiot w spodniach, potem na Agnes, która najszybciej jak to możliwe próbowała się ogarnąć. - Jaaa... ja tylko... bo reżyser cię woła - ciągle w szoku próbowała wytłumaczyć swoje nagłe wtargnięcie. - Nie spodziewałam się, że... Przepraszam.
- My tylko rozmawialiśmy o... - próbował się nieporadnie tłumaczyć Michael.
- Przepraszam - Agnes zebrała się w sobie i bardzo szybko opuściła garderobę, udając się prosto do łazienki.
Kate zamknęła za nią drzwi i spojrzała z zaskoczonym uśmiechem na Michaela.
- No proszę...
- Kate, ja naprawdę nie chcę teraz o tym rozmawiać. Nic się tu nie wydarzyło.
- Gdyby się nie wydarzyło, nie miałbyś takich wypieków na twarzy i zmierzwionych włosów.
Michael zamknął oczy i przełknął ślinę.
- Michael, ona ma 19 lat! - mówiła dalej Kate. - Studentka.
- Proszę cię...
- Owszem jest atrakcyjna i pociągająca, ale...
- Kate, nie życzę sobie, żebyś mówiła do mnie tym cholernym tonem! - zdenerwował się Michael.
Ucichli na moment.
- Przepraszam - rzekła Kate.
- To ja przepraszam - odpowiedział Michael wypuszczając powietrze.
- To absolutnie nie jest moja sprawa, ale... nie chcę, żebyś się zawiódł, cierpiał jeszcze raz.
- Gdybyś tylko ją lepiej poznała...
- A ty ją znasz, Michael... Co w niej takiego jest?
- Oczy pełne pasji, energia, zawziętość... pewność siebie. Bierze byka za rogi. Znalazła się nagle w tym świecie, obcym, nowym dla niej, a wcale nie powiesz, że jest zagubiona. Jest niezwykła.
- Obyś się nie pośliznął...
- Bardzo chcę zaryzykować. Wbrew wszystkiemu.
- A ona chce? - To pytanie od razu sprowadziło go na ziemię. Zirytowało go znowu. Bo przypomniał sobie wczorajszą wymianę zdań oraz to, jak uciekła wtedy, wyrywając mu się, w studiu w NY, jak powiedziała, że jest miła z obowiązku i że się rozczaruje, że nie jest córką gwiazdy rocka. W zasadzie on sam nie wiedział co ona naprawdę o nim myśli i jaki ma do niego stosunek, mimo że sama przyznała się, że jest lub była jego fanką i marzyła o tej roli w The Way You Make Me Feel. Dało mu to do myślenia. Jeszcze nigdy żadna dziewczyna nie zachowywała się przy nim w ten sposób. Fanki zwykle krzyczały, mdlały albo same od razu dobierały mu się do rozporka. Żadna nieznajoma kobieta nie odważyła się nigdy odpowiedzieć mu uszczypliwie lub wyrwać mu się i uciec z własnej woli od niego. Zamyślił się.
- To wszystko jest jakieś nienormalne, Michael - mówiła dalej Kate. - Coś dziwnego ostatnio się z tobą dzieje.
- Spodobała mi się kobieta, czy to takie nienormalne!?
- Na boga, jakaś nastolatka?
- Nie powiedziałbym, że 'jakaś nastolatka'.
- Chcesz problemów? Michael, sam wiesz jakie są media. Gdyby to się wydało...
- Co takiego?
- Że dobierasz się do jakiejś przypadkowej panienki! Ja rozumiem, może to kryzys wieku średniego,ok. Ale, do licha, jesteś dorosłym facetem, myśl głową, a nie...
- Nic się nie wyda, popadasz w jakąś paranoję.
- Skąd wiesz! Znasz ją? Wiesz kim jest? Co o niej wiesz?
Michael spuścił głowę. Zrobiło mu się głupio, może faktycznie nierozważnie postąpił. Poddał się jednej chwili pożądania, które paliło go żywym ogniem, tak zupełnie spontanicznie. Co ona teraz myśli? Albo gorzej - co zrobi? Był skołowany, sam nie wiedział już co myśleć. Coś jednak sprawiało, że jej ufał. Czuł niepokój, ale nie w związku z sytuacją, która się wydarzyła. Był pewien, że ona w równym stopniu chciała tych pocałunków. Kate jednak była zdania, że zachował się jak gówniarz, bardzo nieodpowiedzialnie. Zdecydowała się obserwować Agnes. Bardzo wnikliwie.

Agnes wbiegła prosto do łazienki. Chciało jej się płakać, było jej strasznie wstyd. Jak ona mogła to zrobić? Na dodatek nakryła ich Kate. Co będzie, jeśli to się wyda? Straci pracę, tą pracę, dla której każdy inny dałby się pokroić i w ogóle przyszłość w Universal! Zaczęła szlochać, ale nagle spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Miałaby to wszystko zaprzepaścić? Kochała kamery, uwielbiała filmować. Od wczesnych lat szkolnych biegała z aparatem w ręku, robiła zdjęcia, układała z nich różne historyjki. Później amatorsko nagrywała różne krótkie filmiki, nawet ściganie myszy po polu z koleżankami. Po powrocie z wakacji planowała studia dziennikarskie. Już wcześniej też słyszała, że ma dobre oko, że dobrze kadruje i interpretuje obraz. Bardzo chciała iść tą drogą. I teraz, gdy miała rozpocząć studia filmowe w Los Angeles, miała szczęście dostać taką wymarzoną przez wielu pracę, zyskiwała sympatię i szacunek otoczenia, miałaby to wszystko stracić przez poddanie się chwili namiętności? Tupnęła nogą, jak nadąsana mała dziewczynka. Wytarła mokre oczy, poprawiła włosy, opłukała ręce w zimnej wodzie. Odetchnęła głęboko. Miała już wyjść, gdy właśnie do łazienki weszła Kate. Obie zdziwiły się nieco na swój ponowny widok. Agnes wytarła ręce.
- Wszystko w porządku? - zapytała przyjaciółka Michaela.
- Tak, dzięki - odpowiedziała Agnes uśmiechając się i poprawiając koszulkę.
- Dałaś czadu na The Way... - Kate próbowała zacząć chociaż krótką rozmowę, ale Agnes nie miała na to ochoty.
- Dzięki - odpowiedziała, przerywając jej nawet. - Tymczasem muszę już lecieć za ster. Uwielbiam to miejsce. - Po czym wybiegła od razu z łazienki.
- Powodzenia - powiedziała za nią Kate. Dziewczyna wydała jej się naprawdę podejrzana. Nie chciała rozmawiać, tylko zaraz się zmyła. Świeża i uśmiechnięta, podczas gdy Michael przez 10 minut wracał na ziemię. Czy to jakiś podstęp? Kim ona jest? Czego chce od Michaela? Wzbudziło to poważne podejrzenia u Kate. Chciała się o niej dowiedzieć jak najwięcej. Bruce powinien mieć chociaż umowę z nią w swojej teczce. Wyszła zaraz za nią.
Agnes podeszła do stanowiska makijażystek i zapytała o coś Karen. Ta skinęła. Wzięła podkład i rozprowadziła niewielką ilość pod oczami i na policzkach, po czym pokryła to pudrem. Musnęła się bronzerem i pomalowała usta delikatną pomadką. Mrugnęła znowu coś do Karen i pobiegła do reżyserki. Travis, który tam stał, objął ją i zaczął coś do niej mówić. Wtedy z garderoby wyszedł Michael, więc Kate poprawiła mu włosy, Karen makijaż i zaczęła się druga część prób.

Nadarzyła się okazja. Bruce zostawił swoją magiczną teczkę, na dodatek otwartą na stoliku za sceną i wyszedł na korytarz, by porozmawiać przez telefon. Obok siedział Miko i czekał aż wszyscy zbiorą się do wyjścia. Agnes i reszta ekipy Universal wyszli przed chwilą. Kate podeszła do stolika i pewnym ruchem otworzyła teczkę managera. Miko popatrzył na Kate, ale ta dała mu znak, żeby nic nie mówił.
- Czego szukasz? - odezwał się jednak, ale cicho.
- Muszę dowiedzieć się więcej o pewnej dziewczynie. On ma tu wszystkie papiery.
- O kogo chodzi, może pomogę - Miko rozejrzał się dookoła ostrożnie.
- Agnes, ta z ekipy Universal, wiesz...
- Coś z nią nie tak?
- Sama nie wiem. Chcę przynajmniej wiedzieć jak się nazywa i gdzie mieszka.
Nagle Miko wyszedł. Kate zobaczyła jak podchodzi do Bruce'a i proponuje mu papierosa. Stanęła przy stoliku i skinęła na Bruce'a z uśmiechem, żeby się nie martwił o teczkę. Po chwili przekopywania dokumentacji, znalazła tę umowę z Agnes. Zapisała sobie jej nazwisko, adres zamieszkania, numer telefonu. Dowiedziała się też, że jest już zarejestrowana na liście studentów UCLA na kierunku visual arts i o jej dobrych referencjach z pracy w NY. Teraz pozostawało tylko się do niej zbliżyć, poznać jaka jest i wybadać czego chce.

Mijały dni. Agnes zjawiała się w studio zawsze przed czasem i gawędząc z Zanem i innymi z nie udawaną pasją wykonywała swoją pracę. W tym czasie zyskała sobie sympatię nawet zdystansowanego do ludzi reżysera i wymagającego Bruce'a. Starała się jakby zepchnąć na dalszy plan jej uczucia do Michaela, wydobyć profesjonalizm i być po prostu dobra w tym co robi. Przez te dni wcale nie rozmawiała z Michaelem. Nie było okazji, nie miała żadnego interesu za kulisami. Walczyła, by patrzeć na niego tylko jako na obiekt filmowany, tudzież artystę, którego podziwiała od lat i właśnie miała okazję dla niego pracować. Udawała, że on nie jest dostępny, że się nie poznali, że on nawet nie wie, że ona tu jest. Było to bardzo trudne, nie raz dosłownie zaciskała zęby albo oddawała ster Zane'owi, a sama szła do reżyserki montować niektóre gotowe już ścinki do filmu. Bo on patrzył w jej stronę, patrzył za nią, gdziekolwiek się nie przemieszczała. Kate trochę odethnęła z ulgą, bo wydawało jej się, że wybił sobie tę pannę z głowy, że robi swoje, a ona swoje. Nie wspominał o niej ani słowem od tamtego popołudnia. Nie przyznawał się, że ona jednak ciągle zajmuje jego myśli. Kilka razy przeszła korytarzem obok garderoby. Wyjrzał za nią, gdy nikt nie widział. Potem wyglądał przez okno i widział jak wychodzi z budynku, kieruje się w stronę miasta, zapewne przystanku autobusowego, gdyż ciągle jeszcze nie miała zrobionego prawa jazdy i samochodu. Potem znikała za rogiem.
Gdy przechodziła obok jego garderoby wstrzymywała oddech. Bała się, że go zobaczy, że on zajdzie jej drogę, jak wtedy w Nowym Jorku, ale nie robił tego. Bała się, ale jednocześnie była trochę zawiedziona. Aż w końcu pomyślała, że czego ona oczekuje? Co ona sobie wyobraża, że on się w niej zakocha, czy co? Za rogiem zwykle zapalała papierosa, by puścić te emocje z dymem. Zaraz podjeżdżał Travis i uśmiechem zapraszał ją do środka. Pozwalał jej palić w aucie, ale przy otwartym oknie. Zwykle nie odwoził jej prosto do domu. Skręcał wcześniej i zajeżdżał na parking przy dzikiej plaży w Malibu. Dużo rozmawiali, o pracy, o sobie, o życiu w LA. Nie wiedziała jakie on ma intencje, nie zastanawiała się nad tym. Ufała mu, bardzo go lubiła i dobrze czuła się w jego obecności. Był jak na razie jedynym pewnym filarem, przyjacielem jej w Los Angeles, w pracy. Travis patrzył na nią z zaciekawieniem, lubił ją przytulać i pozwalał jej jeździć swoim samochodem po parkingu w ramach doszkalania się w zakresie prowadzenia auta. Coś kazało mu nad nią czuwać, chronić ją. Mimo że wcale nie była małą słabą kobietką zagubioną w nowym dla niej świecie. Czuł się trochę jak jej starszy brat. Przychodził też do niej podczas pracy, ciekawiły go niektóre ujęcia, często przynosił jej kawę, gdy sama nie mogła wyjść. Michael patrzył wtedy za nim, jakby zazdrosny, niepocieszony, stęskniony chociażby za jej ripostą, uśmiechem z bliska.

Tuż po zakończeniu próby, ostatniego wieczora przed wyjazdem w trasę, znajomi z ekipy skrzyknęli się na jakąś wspólną imprezkę. Wśród nich byli między innymi Agnes, Travis i tancerze i Zane. Kate nie mogła przepuścić takiej okazji. Wszyscy zaczekali na siebie i zaraz po wyjeździe Michaela wsiedli w samochody i pojechali na Sunset Strip. Kate sprytnie umieściła się w aucie właśnie z Agnes i Travisem, dosiadła się do nich jeszcze techniczna Denise. Od razu zauważyła, że tych dwoje dość swobodnie czuje się wobec siebie, Agnes znała już zakamarki pojazdu Travisa, wiedziała gdzie szukać tic-tac'ów, a gdy rozmawiali kładła mu dłoń na udzie. Dość bezpośrednia jak na nową i taką młodą - myślała Kate.
W Red Rock zajęli miejsca obok siebie. Ekipa zebrała się i wszyscy wypili pierwszy toast Budweisserem.
- Za dobrą zabawę w trasie! - zaczęła Denise.
- Przede wszystkim za dobrą pracę w trasie - poprawił ją Travis. - I za nowe przyjaźnie - dodał.
Kate siedziała zaraz obok Agnes. Zauważyła nagle dłoń Travisa na jej biodrze, po czym spojrzała na Agnes. Ona zdawała się nic sobie z tego nie robić, chociaż co jakiś czas śmiała się do niego. Rozmawiali.
- Więc... - zagadała wreszcie Kate do dziewczyny - jak ci się podobała praca w studio? Pracowałaś już kiedyś w podobnym miejscu?
- Nie, to zupełnie nowe doświadczenie - odpowiedziała Agnes popijając drinka. Uśmiechnęła się do Kate.
- Całkiem nieźle sobie radzisz zatem, jestem pod wrażeniem.
- Po prostu bardzo mi zależy. Wielu dało by się zabić za taką robotę.
- Racja - przyznała Kate. - Właściwie jak tu trafiłaś? Jesteś córką jakiegoś producenta, czy... - pytała dość bezpośrednio, chociaż trochę się bała, że ją zrazi.
- Nie - zaprzeczyła Agnes. - To był zwyczajny przypadek, łud szczęścia. Dosłownie. Poznałam koleżankę mojego krewnego, Amandę z Universal i... tak to się zaczęło. Życie czasem tak potrafi zaskakiwać... Wcześniej nie miałam pojęcia jak bardzo.
Kate słuchała jej z zaciekawieniem. Może ona wcale nie jest taka zła? A może po prostu dobrze gra swoją rolę...
- A ty? - zapytała nagle - Jak długo pracujesz w tej ekipie? Zdaje się, że znasz wszystkich.
Kate pomyślała, że to dobra okazja, by wybadać jej prawdziwe uczucia do Michaela. W pubie, z drinkiem w dłoni, z nową koleżanką.
- Z Michaelem pracuję już od ponad ośmiu lat - zaczęła Kate. - Przyjaźnimy się.
Agnes uśmiechnęła się jakby sztucznie. Kate zauważyła to.
- Osiem lat - powtórzyła - to długo. - Westchnęła.
- To naprawdę wspaniały człowiek. Bardzo mi pomógł w życiu. - Kate czuła, jakby zaczynała się zwierzać obcej osobie, na dodatek co do której miała pewne podejrzenia o nieczyste intencje. Zastanowiła się, czy brnąć w to dalej. Ale cel uświęca środki.
- Jak pomógł? - zapytała Agnes z ciekawością.
Kate nabrała powietrza, nie było jej wygodnie mówić o osobistych sprawach przypadkowej dziewczynie.
- Kilka lat temu urodziłam syna. Miał słabe serduszko i nie wiadomo było... - przełknęła ślinę - nie wiadomo było, czy przeżyje. Operacja była dość droga i trzeba było ją wykonać jak najszybciej, żeby były szanse na uratowanie mu życia. Miałam zamiar zwolnić się z pracy, sprzedać dom, by go ratować. Mąż wtedy już namierzył w miarę tanie mieszkanie, do którego mieliśmy się przeprowadzić. Przyszłam do Michaela, żeby powiedzieć, że muszę odejść. Ale on już dzień wcześniej wiedział od kogoś... Pokrył wszystkie koszty operacji i rehabilitacji w klinice w San Francisco, dał mi dość długi urlop macierzyński i odwiedzał nas co najmniej dwa razy w tygodniu jak tylko mógł.
- Wow - zareagowała Agnes. Widać, zrobiło to na niej ogromne wrażenie, aż otworzyła usta. - Mam nadzieję, że twój synek jest już zupełnie zdrowy. Przepraszam, że pytam, ale...
- Tak - odpowiedziała Kate ze szczerym uśmiechem - jest zdrowym energicznym chłopcem. Ma na imię David. Michael jest jego ojcem chrzestnym. - Próbowała cały czas mieć sytuację pod kontrolą i obserwować reakcje dziewczyny.
Agnes jakby zamyśliła się na moment. Kate dostrzegła że posmutniała, ale zaraz uśmiechnęła się do niej.
- To wspaniałe z jego strony. Naprawdę wielki gest.
- Michael właśnie taki jest. Jestem dumna, że mam takiego przyjaciela i w zamian za to staram się być też jego najlepszą przyjaciółką.
- Nie dziwię się.
- Nie znoszę, kiedy cierpi. Staram się zawsze być blisko, gdy tego potrzebuje. - Zabrzmiało to co najmniej ostrzegawczo i Kate ugryzła się w język.
- Trochę ludzi już go zawiodło, prawda? Lisa, Debbie...
Kate popatrzyła nagle na Agnes ze zdumieniem. Nie spodziewała się, że rozmowa zejdzie na taki tor. Nie wiedziała co odpowiedzieć, a ostatnią rzeczą, jaką mogła zrobić to zdradzanie prywaty Michaela.
- Myślę, że kobiety nie zdają sobie w pełni sprawy z tego, jak trudne jest życie obok Michaela - próbowała jednak jakoś sensownie wybrnąć, nie tracąc przy tym celu tej rozmowy. - A to życie to nie bajka, jak się może większości wydawać. W konsekwencji wynika z tego wiele niezrozumień i cierpienia.
- Rozumiem.
- Nie wydaje mi się, że rozumiesz - odpowiedziała od razu Kate. - Dopiero wchodzisz w ten świat. I nie znasz go jeszcze. - Ale w pewnej chwili pomyślała, że może jest dla niej zbyt surowa. Może za szybko i za ostro ją ocenia. Agnes spuściła głowę. - Ale widzę, że masz już przyjaciela - skinęła na Travisa. To był dobry moment.
- Tak - uśmiechnęła się nagle Agnes i ścisnęła jego dłoń. Ten obejrzał się, wcześniej pochłonięty rozmową z Denise.
- Jesteście dość blisko, prawda? - zapytała głośniej i bardzo sugestywnie Kate.
Agnes miała już coś odpowiedzieć, ale Travis przycisnął ją do siebie.
- To moja maskotka - odpowiedział z uśmiechem. - Jest wspaniała, prawda?
Agnes popatrzyła na Travisa. Kate uśmiechnęła się tylko i nagle zobaczyła jego rękę masującą nogę Agnes. Zbliżył swoją twarz do niej i pocałował ją w usta. Agnes zaśmiała się i przytuliła do niego na chwilę. Przez resztę wieczoru Kate obserwowała ich. Travis nie spuszczał z Agnes oka, co jakiś czas ją przytulał i uśmiechał się słodko. Ona pozwalała mu na wszystko, nie protestowała, gdy trzymał się blisko niej, gdy kładł dłoń na jej kolanie. A później gdzieś zniknęli oboje, gdy Kate wróciła z łazienki. Denise umiała tylko powiedzieć, że właśnie wyszli. Kate westchnęła ciężko i pokręciła głową. Miała wielką nadzieję, że Michaelowi ta panna wywietrzała już z głowy, bo to raczej nie była partia dla niego w żadnym wypadku. Kate wstała i też wyszła. Czuła się zmęczona.



dalsza [ciekawa] część jest właśnie w trakcie pisania.
pozdrawiam czytających i milczących też ;), nie mniej jednak miło jest czasem przeczytać o wrażeniach, poznać opinię, krytykę też. a może macie jakieś 'ale' co do zachowań poszczególnych bohaterów lub cokolwiek innego? ;)
Ostatnio zmieniony pn, 04 paź 2010, 22:20 przez akaagnes, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Atonia
Posty: 357
Rejestracja: pn, 28 gru 2009, 13:33
Lokalizacja: Elbląg

Post autor: Atonia »

Ja też lubię twojego ficka. Czy mnie też byś przesłała na pw?
Awatar użytkownika
Agnieszkaaaaa
Posty: 293
Rejestracja: śr, 09 wrz 2009, 22:59
Lokalizacja: never-never land

Post autor: Agnieszkaaaaa »

akaagnes pisze:aeval - powiedzmy, że mogę cały tekst, razem z tajemniczym *missing part* przesłać na pw jeśli chcesz.
Jeśli można to ja też poproszę ;-)
ODPOWIEDZ