Katastrofa w Smoleńsku. Śmierć prezydenta RP.

Miejsce na tematy zupełnie nie związane z Michaelem Jacksonem. Tutaj możesz luźno podyskutować o czym tylko masz ochotę. Jedynie rozmowy te muszą być oczywiście kulturalne :) Zapraszam MJówki do pogawędek.
Awatar użytkownika
Sybirra
Posty: 484
Rejestracja: pt, 14 sie 2009, 22:44
Lokalizacja: Rabka

Post autor: Sybirra »

Dama Kameliowa pisze:Ja tam jestem cały czas przekonana, że Rosja maczała w tym palce. Ale wszystko okaże się z czasem.
Zgadzam się z Luką. Za wcześnie na szukanie palców w tym co niepewne. Można wymieniać się spostrzeżeniami na temat katastrofy, szczególnie tymi kontrowersyjnymi, ale na szukanie winnego za wcześnie. Przyjdzie z czasem.
Rosja, Rosja... Nie dziwię się, bo nawięcej niejasności związanych jest z tym państwem. Oczywiście wiemy, że pod skrótem myślowym 'Rosja' mamy na myśli władze tegoż państwa.
Ale dlaczego nie iść dalej, pozmieniac trochę kierunek, aby było ciekawiej. Może to inne państwo stoi za tym wszystkim i zostało to tak ukartowane, aby wszelkie podejrzenia spłynęły na kark Rosji. Bo to na ich terenie, bo to ich samolot, bo to upamiętnienie Katynia 1940 to rozgrzebywanie ich haniebnej częsci historii...
Dlaczego zatem wszystkiego nie upozorowac na wypadek, a i tak wszystkie nieścisłości będą świadczyć przeciwko Rosji. Śmiało można w tej kwestii przewidzieć reakcje ludzkie.
NKWD tez miało patent na ukrycie prawdy o mordzie katyńskim z 1940 roku. Oskarżyli Niemców, wykorzystując fakt, że to oni w tym czasie zajmowali ich ziemie, na których dokonano zabójstwa (zbrodnie odkryli Niemcy w 1943 r. i określili prawidłową datę zbrodni, a ZSRR przesunęło tę datę dla swoich potrzeb). Polakom tłumaczono w ten sposób, że to Niemcy wykorzystali tę sytuację, przejęli jeńców i pogrzebali ich na radzieckich ziemiach w celu późniejszego oskarżenia ich państwa o ten mord.
Niektóre mechanizmy się nie zmieniają, ale z biegiem czasu ulegają jedynie modyfikacji.
Obrazek
Awatar użytkownika
Mariurzka
Posty: 384
Rejestracja: czw, 16 lip 2009, 14:52
Lokalizacja: lasy i bory Roztocza ;)

Post autor: Mariurzka »

Sybirra pisze:Ja myślę, że editt chodziło o to, że Rosyjscy specjaliści będa przewodzić komisji ds tej katastrofy.

Jak poinformowano właśnie na konferencji prasowej, organy rosyjskie wszczęły śledztwo i to one są jego gospodarzami. One też mają prawo prowadzić własne śledztwo, a prokuratorzy polscy mogą w nich tylko uczestniczyć.
Akurat ta kwestia to (z tego, co się orientuję) standard w tego typu przypadkach - prace międzynarodowej komisji ds wypadków lotniczych zawsze prowadzone są przez przedstawicieli kraju, na którego terenie zdarzył się wypadek. Dopiero po zakończeniu śledztwa wszelkie zebrane dane przekazywane są stronie, do kórej należał samolot. Inną kwestią jest to, że Polska ponoć mogła wystąpić o współudział w pracach na równych zasadach. Nie znam dobrze przepisów regulujących te kwestie, więc wymądrzać się nie będę. W każdym bądź razie obecna sytuacja nie łamie przepisów obowiązujących w takich sytuacjach.
Sybirra pisze:Również sprawa ciał pilotów, budzi kontrowersje. Część samolotu, w którym zajdowali się piloci ocalała, więc ciała pilotów, przypięte do pasów, powinni znaleźć w pierwszej kolejności. Ich ciała miały największa szanse na ocalenie w całości.
Jeśli masz na myśli, Sybirro, to zdjęcie:
Obrazek
lub to:
Obrazek
to niestety, ale nie jest do dziób samolotu, ale ogon z urwanym statecznikiem. Obok widać resztki jednego z silników. Tego, jak wyglądał przód maszyny nie udało mi się zobaczyć na żadnym zdjęciu.
Tak w ogóle dociekliwym i szukającym opinii oraz analiz tworzonych przez pilotów i miłośników lotnictwa polecam podczytywanie forum lotnictwo.net ze szczczególnym uwzględnieniem właściwego wątku. Teorii spiskowych nie analizują, ale wielu technicznych rzeczy można się stamtąd dowiedzieć:

Katastrofa pod Smoleńskiem
Sybirra pisze:Janusza Kurtykę pochowano dzisiaj w kryptach pod kościołem Piotra i Pawła w Krakowie, gdzie powstaje własnie Panteon Narodowy.
A nie na Cmentarzu Rakowickim? Była przecież mowa o zmianie zdania i cofnięciu zgody na pochówek u Piotra i Pawła.
Czy słyszysz, jak tam daleko muzyka gra?
Awatar użytkownika
MJ4everify
Posty: 153
Rejestracja: śr, 12 sie 2009, 20:05
Lokalizacja: PL, ale serce zostało w Pradze:)

Post autor: MJ4everify »

Sybirra pisze:Jak poinformowano właśnie na konferencji prasowej, organy rosyjskie wszczęły śledztwo i to one są jego gospodarzami. One też mają prawo prowadzić własne śledztwo, a prokuratorzy polscy mogą w nich tylko uczestniczyć.
Jest to tak zwana zasada terytorialności. Rosjanie jako że do zdarzenia doszło na ich terytorium, są tak zwanymi gospodarzami śledztwa. Niezależnie od tego, polscy prokuratorzy prowadzą własne dochodzenie dotyczącego tego samego zdarzenia. Ponieważ wiekszość czynności (oględziny, przsesłuchania świadków) w naszym śledztwie musi być przeprowadzana na terenie Rosji, wojskowa prokuratura okręgowa wystąpiła do rosyjskiej prokuratury z wnioskiem, o pomoc prawną. W ramach tej pomocy otrzymamy od strony rosyjskiej wszelkie dowody.
Opinie, że tylko Polska ma prawo samodzielnie wyjaśniać katastrofę, są błędne, bo myli się obecny etap śledztwa z momentem gdy Polska będzie mogła wystąpić o tzw przejęcie ścigania. Mogło by do tego dojść, gdyby Rosjanie ustalili, że sprawcą tragedii jest obywatel Polski. Wtedy Rosjanie mogą zamknąc śledztwo, a Polska przejąć je i zajmować się sprawą do końca, czyli sporządzenia aktu oskarżenia i rozprawy przed sądem.
Obrazek
Awatar użytkownika
Sybirra
Posty: 484
Rejestracja: pt, 14 sie 2009, 22:44
Lokalizacja: Rabka

Post autor: Sybirra »

Mariurzka pisze:Akurat ta kwestia to (z tego, co się orientuję) standard w tego typu przypadkach - prace międzynarodowej komisji ds wypadków lotniczych zawsze prowadzone są przez przedstawicieli kraju, na którego terenie zdarzył się wypadek.
MJ4everify pisze:Jest to tak zwana zasada terytorialności. Rosjanie jako że do zdarzenia doszło na ich terytorium, są tak zwanymi gospodarzami śledztwa. Niezależnie od tego, polscy prokuratorzy prowadzą własne dochodzenie dotyczącego tego samego zdarzenia.
No to w sumie potwierdziłyście to co zacytowałam. Takie prawo. Ja też sie az tak bardzo na kwestiach prawnych w tego typu przypadkach nie znam, ale myślę, że MJ4everify wyraziła dosadnie o co chodzi. Tutaj macie jeszcze artykuł o tym śledztwie.
Mariurzka pisze:Jeśli masz na myśli, Sybirro, to zdjęcie
W sumie to zdjęcia widziałam z miejsca katastrofy, ale pisząc to nie miałam na myśli żadnego z nich. O tej informacji rozmawialiśmy w klasie i po prostu przeniosłam tą jak i inne informacje do mojego posta + te z telewizji. Jestem ciekawa, dlaczego nie pokazano zdjęć dzioba, ale to pewnie dlatego, że te wszystkie części były oddalone od siebie. Ale to nie zmienia faktu, że dziób to najtrwalsza częśc samolotu i ciała powinny byc w dobrym stanie.
Mariurzka pisze:A nie na Cmentarzu Rakowickim? Była przecież mowa o zmianie zdania i cofnięciu zgody na pochówek u Piotra i Pawła.
Tak masz rację. Teraz sprawdziłam. W dzień pogrzebu chyba nie było do końca jasne gdzie spocznie i wszyscy mówili, że w Panteonie Narodowym. Pewnie w ostateczności nie zezwolono na to, gdyż prace nad tym zbiorowym grobowcem nie były w pozwalającej na to fazie remontowej.
Obrazek
Awatar użytkownika
Zosia-MJ
Posty: 775
Rejestracja: sob, 24 kwie 2010, 10:36

Szok.

Post autor: Zosia-MJ »

Ja nie wiem, nie wiem jak coś o tym powiedzieć. Łzy nadal mam w oczach, nie moge sie z tym pogodzić. Brak słów. [*]
Awatar użytkownika
Ana230
Posty: 45
Rejestracja: pn, 29 cze 2009, 21:32
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Ana230 »

Mariurzka pisze: Akurat ta kwestia to (z tego, co się orientuję) standard w tego typu przypadkach - prace międzynarodowej komisji ds wypadków lotniczych zawsze prowadzone są przez przedstawicieli kraju, na którego terenie zdarzył się wypadek. Dopiero po zakończeniu śledztwa wszelkie zebrane dane przekazywane są stronie, do kórej należał samolot.
Błąd...
Tutaj wszyscy opierają na Konwencji Chicagowskiej którą i my podpisaliśmy 7 grudnia 1944 roku.
Ale jest jedno ale...

Oto co znalazłam:

Artykuł 3.
Cywilne i państwowe statki powietrzne
a)
Niniejsza Konwencja stosuje się wyłącznie do cywilnych statków powietrznych, nie stosuje się zaś do statków powietrznych państwowych.
b)
Statki powietrzne używane w służbie wojskowej, celnej i policyjnej uważa się za statki powietrzne państwowe.
c)
Żaden państwowy statek powietrzny Umawiającego się Państwa nie może przelatywać nad terytorium innego Państwa ani lądować na nim bez zezwolenia udzielonego w drodze specjalnego porozumienia lub w inny sposób albo niezgodnie z warunkami takiego zezwolenia.
d)
Umawiające się Państwa zobowiązują się, przy ustalaniu przepisów dotyczących swoich państwowych statków powietrznych, mieć na względzie bezpieczeństwo żeglugi statków powietrznych cywilnych.

Artykuł 26.
Dochodzenia w sprawie wypadków
W razie wypadku, którego doznał statek powietrzny jednego Umawiającego się Państwa na terytorium innego Umawiającego się Państwa i który pociągnął za sobą śmierć lub poważne obrażenia albo wskazuje na istnienie poważnych usterek technicznych na statku powietrznym lub w udogodnieniach dla żeglugi powietrznej, Państwo, na którego terytorium wypadek nastąpił, wdroży dochodzenie co do okoliczności wypadku, stosując się, jak dalece jego własne ustawy na to pozwalają, do zasad postępowania zaleconych przez Organizację Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego. Państwu, w którym statek powietrzny jest zarejestrowany, powinno się umożliwić wyznaczenie obserwatorów, którzy byliby obecni przy dochodzeniu; Państwo prowadzące dochodzenie poda do wiadomości temu drugiemu Państwu sprawozdanie i wnioski w danej sprawie.


Dwa kluczowe artykuły konwencji z 1944 roku o międzynarodowym lotnictwie cywilnym.
Konwencja ta w zakresie regulacji dochodzeń w sprawę wypadków lotniczych, opisanych w art.26 i załączniku nr 13, nie ma żadnego związku z postępowaniami karnymi. Nie ma możliwości, by śledztwo rozumiane jako postępowanie prowadzone przez prokuraturę na podstawie kodeksu postępowania karnego zostało przejęte przez polską prokuraturę od prokuratury rosyjskiej.

Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, bo to o dochodzeniach takich urzędów mowa jest w art.26 konwencji i załączniku nr 13, w wyjątkowych wypadkach, opisanych w przepisach konwencji, mogłaby teoretycznie i praktycznie przejąć prowadzenie swojego dochodzenia od swojej rosyjskiej odpowiedniczki. Pytanie jest tylko o sens takiego przejęcia, w sytuacji gdy nie był to drobny incydent lotniczy a potężna i tragiczna w skutkach katastrofa, gdzie niezbędne jest w trakcie wyjaśniania przyczyn i okoliczności podjęcie mnóstwa czynności typowych dla postępowania karnego, a komisja nie jest umocowana ustawowo do prowadzenia postępowania karnego.

Jakiej kategorii statkiem powietrznym był TU 154 M, który rozbił się pod Smoleńskiem ?

Cywilnym czy państwowym ???

Bo jeśli państwowym, to konwencja chicagowska nie ma tutaj żadnego zastosowania...
Awatar użytkownika
MJ4everify
Posty: 153
Rejestracja: śr, 12 sie 2009, 20:05
Lokalizacja: PL, ale serce zostało w Pradze:)

Post autor: MJ4everify »

"Prawo międzynarodowe dopuszcza możliwość, aby to Polska była gospodarzem śledztwa w sprawie katastrofy samolotu Tu-154 na lotnisku Siewiernyj pod Katyniem. Strona polska od początku mogła samodzielnie badać przyczyny katastrofy prezydenckiego samolotu pod Katyniem – wskazują prawnicy. Zaznaczają, że jest to trudne, ale możliwe. Podstawy prawne stwarza ku temu zarówno konwencja chicagowska o ruchu lotniczym, jak i polskie wewnętrzne przepisy dopuszczające pracę komisji badającej wypadki lotnicze poza granicami kraju.

Prawnicy stwierdzają także, że nie ma przeszkody w prawie międzynarodowym, aby powołać międzynarodową komisję ds. zbadania przyczyn katastrofy prezydenckiego samolotu Tu-154. Polski rząd takich inicjatyw nie podjął, oddając śledztwo w ręce Rosjan, zadowalając się tylko instrumentem pomocy prawnej z Moskwy.
Zgodnie z prawem międzynarodowym badanie przyczyn katastrofy lotniczej należy do kraju, gdzie ona nastąpiła. Mówią o tym konwencja chicagowska z 1944 r. o ruchu lotniczym i ogólne zasady suwerenności danego państwa na jego terytorium. – Każdy suwerenny kraj poprzez swoje właściwe organy bada przyczyny wypadków lotniczych – wskazuje ppłk Sławomir Schewe z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Nawiązując do katastrofy pod Smoleńskiem, prokurator zwraca uwagę na to, że Rosjanie rozpoczęli śledztwo tuż po wypadku, bo zachodziła potencjalna możliwość, że w wyniku katastrofy mogli ucierpieć także obywatele rosyjscy.
Jednak szczególny charakter katastrofy, w której zginęli prezydent Polski oraz wielu wysokich urzędników państwowych, niejako sam z siebie nasuwa wniosek, że powinna ona być zbadana przede wszystkim przez stronę polską. Taką możliwość stwarza jeden z załączników konwencji chicagowskiej, której stronami są zarówno Polska, jak i Rosja. W punkcie 5 załącznik 13 konwencji stwierdza, że państwo, na terenie którego doszło do wypadku, może “jednak przekazać, w całości lub w części, prowadzenie badania innemu państwu na podstawie dwustronnej umowy i ugody”. Co prawda wzajemne umowy polsko-rosyjskie nie regulują tak szczegółowo wypadków lotniczych, ale specjalista prawa międzynarodowego dr Ireneusz Kamiński z Polskiej Akademii Nauk stwierdził w rozmowie z “Naszym Dziennikiem”, że pewne kwestie we wzajemnych relacjach można było wyjaśnić szybko. – Można to było uregulować ad hoc, choć byłoby to trudne – podkreśla Kamiński.
Czy zasadne jest oparcie się na ustaleniach dochodzenia rosyjskiego przy wykorzystaniu ogólnych zasad konwencji o pomocy prawnej? – Umowa o pomocy prawnej przewiduje dostęp do postępowania Rosjan, którego oni są gospodarzami – mówi Kamiński. Podkreśla, że strona polska nie jest skazana na to, co przedstawi Rosja, ale może sama wnioskować o dodatkowe czynności, np. wyjaśnienie kwestii lamp sygnalizacyjnych na lotnisku.
Specjalizujący się w prawie międzynarodowym dr Karol Karski i zarazem poseł PiS uważa jednak, że to strona polska powinna być gospodarzem tego śledztwa. – Zwracam uwagę, że katastrofie uległ polski samolot wojskowy korzystający z eksterytorialności – mówi poseł. Karski uważa także, że można również powołać międzynarodową komisję, która zajmie się wyjaśnieniem przyczyn wypadku, czego domagają się przedstawiciele środowisk katyńskich. – Nie ma żadnych przeszkód prawnych, by powołać międzynarodową komisję z grona niezależnych autorytetów – ocenia. – Prawo międzynarodowe zna konstrukcję ciała ustalającego fakty pewnych zdarzeń – dodaje. – Myślę, że powinniśmy jak najszybciej otrzymać wszystkie możliwe informacje w sprawie katastrofy pod Smoleńskiem, chodzi o pełną jawność – podkreśla.
W Rosji wypadek bada Międzypaństwowy Komitet Lotniczy, ale dotyczy to krajów WNP. Prawnicy zwracają także uwagę, że wewnętrzne przepisy polskie stwarzają możliwość badania przyczyn katastrofy na terytorium obcego państwa. Przewiduje to rozporządzenie szefa MON mówiące, że Komisja Badania Wypadków Lotniczych może “prowadzić badania wypadków i poważnych incydentów lotniczych zaistniałych poza terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, w których uczestniczyły statki powietrzne lotnictwa państwowego, (…) jeżeli właściwy organ obcego państwa przekaże Komisji uprawnienia do przeprowadzenia badania albo sam nie podjął badania”.
Prokurator generalny Andrzej Seremet przekonywał wczoraj na konferencji prasowej, że procedura zastosowana w śledztwie jest właściwa. Argumentował, że gdyby taki wypadek zdarzył się w Polsce z udziałem urzędników innego państwa, to polska prokuratura byłaby gospodarzem tego postępowania.
W chwili obecnej wyjaśnianiem przyczyn tragedii zajmują się niezależnie od siebie prokuratury rosyjska i polska. W Polsce postępowanie prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. – Z tej racji, że pilotami byli żołnierze – podkreśla zastępca wojskowego prokuratora garnizonowego we Wrocławiu ppłk Kazimierz Haładaj. W Rosji śledztwem kieruje prokuratura cywilna."
Obrazek
Awatar użytkownika
Ana230
Posty: 45
Rejestracja: pn, 29 cze 2009, 21:32
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Ana230 »

Reasumując konwencja chicagowska w tym przypadku ma się jak rzep do psiego ogona. Od początku strona polska powinna zająć się śledztwem ale pan Tusk bał się "urazić" naszych sąsiadów bo może nam gaz odetną...

Tak więc po ptakach.
Awatar użytkownika
editt
Posty: 646
Rejestracja: wt, 26 gru 2006, 16:19
Lokalizacja: Starachowice, http://twitter.com/editt86

Post autor: editt »

List Tomasza Rakowskiego - http://solidarni2010.info/
Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Lokalizacja: Lublin

Post autor: akaagnes »

dziwnie tak... 6 miesięcy to żadna "rocznica", a jednak wszyscy dziś, w tv i radio, wspominają 10 kwietnia. generalnie zbagatelizowałabym to, ale w tym przypadku nie mogę. nie pisałam wtedy, napiszę więc teraz.

na pokładzie Tupolewa znajdował się ktoś z mojej rodziny. ogólnie to żaden powód do dumy, że zginął, czy coś, ale... to był dla mnie ktoś wyjątkowy. może nie tyle znajdował się na pokładzie, co raczej działał w kokpicie. Arek Protasiuk, mój szwagier cioteczny. i chciałam tak w kilku zdaniach napisać o nim, dać wyraz temu, że pamiętam o nim i zawsze będę go pamiętać.

Arek latał już od hm... kilkunastu lat. ze szkoły lotniczej w Dęblinie prawie od razu trafił do spec.pułku. samoloty, lotnictwo- to była jego pasja życia i prawdziwe powołanie. zawsze, gdy przyjeżdżaliśmy do nich, wystarczyło zadać jedno pytanie o pracę, a on już rozkręcał się i opowiadał różne ciekawe historie. czasami Magda miała aż dość glupija , ale ja czy mój ojciec bardzo lubiliśmy słuchać. poza tym - znał każdą pieprzoną śrubkę w Tupolewie i poprzednim typie samolotu, którym latał (chwilowo nazwa wyleciała mi z głowy). na każde moje pytanie o lataniu czy samolocie potrafił odpowiedzieć, wyjaśnić i bardzo się cieszył jak się pytało. przesympatyczny człowiek, bardzo rodzinny, zawsze uśmiechnięty i z humorem. wypiliśmy niejedno wino przywiezione przez niego z różnych stron świata. nagrywał filmiki i robił dużo zdjęć i nawet na obiedzie po jego pogrzebie w Grodzisku Maz. wyświetlane były i powodowały znów potok łez. był taki swojski. nie był zarozumiały i że co to nie on, że wozi prezydentów, premierów i bóg wie kogo jeszcze. zawsze miał coś o każdym sympatycznego do powiedzenia. opowiadał fajne anegdotki o Marii Kaczyńskiej, takiej mamuśce, która mężowi przed wylotem jeszcze kanapki w siatce dawała. jak urodziła się Marysia, to właśnie p. Maria całą wyprawkę niemowlęcą w prezencie mu dała, tak jak Robertowi Grzywnie, gdy urodziło się mu dziecko też. Arek najlepiej zawsze mówił o Tusku i Sikorskim. lubił z nimi latać, bo często przychodzili do kokpitu, gadali z nimi o piardołach nawet, zawsze punktualni, przywitali się z sympatii, nie tylko obowiązku.
nigdy nie miałam okazji lecieć z Arkiem, ale wiem jakim był człowiekiem i profesjonalistą. ja osobiście wsiadłabym z nim do każdego samolotu, w każdych warunkach. nie wierzę i nigdy nie uwierzę, że popełnił jakiś błąd, bo znając go wiem, że gdzie jak gdzie, ale w samolocie raczej nigdy mu się nie przytrafiały.
właśnie w październiku miał zakończyć pracę w spec.pułku i przejść do lotnictwa cywilnego, do Lufthansy, przy tym mieć więcej wolnych tygodni i poświęcić więcej czasu rodzinie.

jak się dowiedziałam o katastrofie, to szczerze miałam w tyłku prezydenta i innych, tylko od razu zaczęłam się zastanawiać, czy tam poleciał Arek, czy nie. bo dzień wcześniej latał właśnie z Tuskiem do Katynia, więc najpierw pomyślałam, że pewnie nie. miałam napisać sms do Magdy, ale jakoś nie mogłam. napisałam do jej brata. okazało się, że większość rodziny najbliższej nie wiedziało czy i gdzie poleciał Arek, bo jednak poleciał. w pułku u nich jest tak, że piloci dostają rozkaz na miejscu jak się pojawią w pracy (pewnie jeśli chodzi o krótsze dystanse) gdzie lecą, a jednostek jest kilka,więc jedni mogą lecieć do Smoleńska, inni dajmy na to do Brukseli. więc sama Magda nie wiedziała, gdzie tego dnia i o tej godzinie jest Arek, ale nawet nie chcę sobie wyobrażać co przeżywała. my przeżywaliśmy strasznie. ten sms bądź telefon zwrotny to było niedoczekanie.mieliśmy nadzieję, że może poleciał gdzieś indziej... mówiliśmy sobie, że na pewno, bo w piątek był już w tamtych rejonach w Katyniu. dopiero około 12 w południe oddzwonił do nas M. odebrał mój tato. nie potrzeba było słów, bo... pierwszy raz w życiu zobaczyłam łzy na twarzy mojego ojca. słuchał co mówi M., a potem łamiącym się głosem powiedział tylko coś(już nie pamiętam) i wyszedł do łazienki. .....

później ostatnia jakaś głupia naiwna nadzieja zgasła, gdy po południu podali już nazwiska. cholernie źle to się czyta w tv, nazwisko z Twojej rodziny, informacja o tragedii, w której on zginął. ja nie mogłam jeszcze przez miesiąc obojętnie przechodzić obok posterów z ich twarzami itd.

miałam okropne wyrzuty sumienia, bo nie widziałam się z Arkiem od ponad półtora roku. ciągle gdzieś latał, nawet jak mieszkałam w Warszawie, to prawie nie było okazji, żeby się spotkać. w sierpniu przyjechała tylko Magda z dziećmi na urlop na Lubelszczyznę, bo Arek wtedy latał bodajże na Haiti z ratownikami itp. umawialiśmy się tylko telefonicznie, że w tym roku jak odejdzie ze spec.pułku to będzie miał więcej czasu, odbierze urlop i mieliśmy się spotkac.
w ogóle po tych wyrzutach sumienia doszłam do takiego wniosku, że... nie czekaj z okazywaniem sympatii osobom, które lubisz, kochasz itd. mówi im ile dla ciebie znaczą, poświęcaj im trochę swojego czasu, nie czekaj, że może za tydzień, czy w wakacje, bo nigdy nie wiesz, czy naprawdę będzie okazja. myślę, że Arek wiedział, że go bardzo lubię, że jestem dumna, że mam kogoś takiego w rodzinie, ale nie pamiętam, żebym mu to kiedyś tak konkretnie powiedziała. :(

pogrzeb był w Grodzisku i nie będę gadać już co było, tylko moment, który zrobił na mnie największe wrażenie: podczas chowania już trumny do ziemi, nagle, ale to zupełnie nagle nie wiadomo skąd, tuż nad głowami przeleciały 3 orliki (takie samoloty ćwiczebne). leciały z Dęblina tylko dlatego, żeby niespodziewanie świsnąć nad głowami wszystkich przyprawiając prawie o zawał serca. dwa z nich poleciały w lewo, jeden w prawo i po kilku sekundach znikły znowu z pola widzenia (i słuchu). salwy karabinami to nie było to samo. orliki to było coś niesamowitego, po czym kolejny raz się poryczałam.

zapamiętam jego uśmiech. zarażał nim innych. zawsze pogodny. pedant: Magda czasami opowiadała anegdotki z początków ich związku i małżeństwa, że nawet posprzeczali się raz, że pasta ma stać na tubce :hahaha:.
jeden z wielu jego zabawnych tekstów jakie pamiętam to (dialog)
Ja: Magda podaj pilota
Arek: no wiesz co!?
Ja: (już trzymając rekwizyt w ręku) co?
Arek: (wskazując) to jest sterownik! ja jestem pilot!
Magda&ja: :smiech:


zapamiętam też:
. pewien wieczór, kiedy Magda była w ciąży po raz pierwszy i byłam u niej z tydzień, a potem Arek przyleciał z trasy i... jedliśmy babeczki, które przywiózł (nie pamiętam już skąd lub od kogo), piliśmy Martini i Arek wymierzał małe ilości Magdzie, opowiadał wtedy zabawne historie też
. głupawkę i nabijanie się z pozycji w książce o Kamasutrze
. spacery po Łazienkach i dokarmianie wiewiórek, łapanie kaczek,które uciekały do wody
i wiele innych.


Dziś nie tonę w smutku, nie płaczę, nic z tych rzeczy, więc po przeczytaniu tej jednak rozległej wypowiedzi, nie mówcie jak Wam przykro itd. (nie chciało mi się tego słuchać nawet wtedy, bo nie lubię takich ogólnie, poza tym w tej sytuacji to nie do mnie te słowa; poza tym że byłam z nim zżyta w pewnym sensie, to jednak nie jest najbliższa rodzina jednak zięć brata mojego ojca).
Wspominam go ciepło i z uśmiechem. Chowam w serduchu wszystkie fajne wspomnienia. I tyle.


dziś Magda jest w Smoleńsku, razem z innymi rodzinami ofiar. była pod tą brzozą, widziałam ją w tv ;P. (...)

newsflash: jak się właśnie przed sekundą dowiedziałam rodziny ofiar tragedii będą dziś nocować w Witebsku. nie zgadniecie dlaczego: problem z uruchomieniem silnika jednego z samolotów. /tvpinfo/ no comment. :surrender:


ok. to tyle ode mnie. nie było mnie wtedy na forum, bo miałam przerwę, tak więc jak wspomniałam, napisałam dziś. sorry, że tak długo, ale włączyły się wspomnienia. pozdrawiam. A.

edit:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
give_in_to_me
Posty: 500
Rejestracja: ndz, 17 sty 2010, 12:37
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: give_in_to_me »

agness, dzięki za wypowiedź. Nic więcej nie napiszę, tak jak prosiłaś, ale jak przeczytałam, co napisałaś, to postanowiłam że też napiszę coś, o czym wcześniej jeszcze nie mówiłam.

Nie mogę powiedzieć, że w tym feralnym samolocie był ktoś z moich znajomych, ale jedną z ofiar był człowiek, którego miałam okazję poznać osobiście półtora roku temu i który okazał mi serdeczność i gościnność, mimo że to niby był tylko taki drobiazg. Ksiądz płk Adam Pilch, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej Wniebowstąpienia Pańskiego w Warszawie, jednocześnie wtedy tymczasowy p.o. biskupa polowego w tymże Kościele. Mój bardzo dobry kolega jest członkiem tejże parafii i ile lat to ja nie słuchałam, jaki to Pilchu nie jest wspaniały- że on to, że on tamto, że jest jednym z najfajniejszych księży w naszym Kościele, że ma super kontakt z młodzieżą (opiekował się duszpastersko m.in studentami z Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, którzy w większości kształcą się na księży naszego wyznania), itd. Parafianie go uwielbiali i ich pozytywne opinie o proboszczu słyszałam na długo przed jego śmiercią.

W kwietniu 2009 r. jechałam do Warszawy odwiedzić wyżej wspomnianego kolegę i jeszcze parę innych osób i dać im zaproszenia na moje wesele i nie miałam gdzie się zatrzymać. Kolega mieszkał wtedy jeszcze z rodzicami, wszyscy tam na kupie i nie bardzo mógł mnie przenocować, ale obiecał, że coś wymyśli. No i wymyślił, poprosił księdza Adama, czy nie mogłabym spać w pokojach gościnnych (takich a'la hotel) na parafii, ale nie za 70 zł, jak normalnie goście, tylko za friko, bo "koleżanka studentka, a wiadomo, studenci są biedni proszę księdza i to przecież też z naszego Kościoła, to chyba nie zedrzemy, prawda?". No i się oczywiście bez problemu zgodził :) Po niedzielnym nabożeństwie miałam okazję chwilę z nim pogadać, było bardzo miło, gadałam też ze znajomymi Łukasza z parafii i też wszyscy chwalili księdza, sami z siebie, znowu że "Pilchu to, Pilchu tamto", itd. Potem przed wyjazdem poszłam do niego z flaszeczką Pana Tadeusza, co by mu jednak podziękować za tą przysługę i się tak śmiesznie zawstydził, że ja "biedna studentka" do niego z prezentem wyjechałam, ale przyjął i zapewnił mnie, że się nie zmarnuje :)

10 kwietnia dowiedziałam się o katastrofie podczas naszych tanecznych zajęć. Jak wracałam do domu, zadzwonił do mnie kolega, szef naszego duszpasterstwa akademickiego i poprosił, że może zmienimy temat czwartkowego spotkania w kościele, które miałam prowadzić, że może lepiej się wygadamy. Zapytałam go, czy ktoś "z naszych" tam był, bo wiadomo, że na takie uroczystości zaprasza się księży różnych wyznań. I on powiedział, że nie wie dokładnie, ale chyba ktoś z Warszawy leciał. Pamiętam, że wysiadłam z tramwaju, i pierwsza rzecz, zanim jeszcze doszłam do domu, to wykręciłam numer Łukasza, żeby się upewnić, że to wcale nie ks. Adam, że kogoś innego od nas wysłali. W słuchawce usłyszałam nie "halo", tylko płacz. I już w zasadzie o nic nie musiałam pytać...

Potem podali oficjalną listę i jego nazwisko wśród ofiar. Zostawił nie tylko parafian i żołnierzy-ewangelików, zostawił też żonę i córkę. Było mi żal wszystkich ofiar katastrofy, ale wiadomo, ks. Adama najbardziej, bo miałam okazję osobiście go spotkać, bo okazał mi życzliwość i zrobił przysługę, choć wcale nie musiał i był kimś bardzo ważnym dla Łukasza, a Łukasz jest ważny dla mnie... Łukasz mi potem mówił, że w niedzielę 11 kwietnia na porannym nabożeństwie był taki tłum ludzi, jakiego jeszcze nigdy w kościele nie widział. Wszyscy płakali, przytulali się do siebie, ciągle ktoś był przy żonie i córce księdza Adama, już od soboty. Powiedział mi też, że jeszcze w piątek wieczorem z nim rozmawiał, bo było spotkanie studenckie, że ks. Adam mu mówił, że leci na uroczystości do Katynia i że mu w niedzielę poopowiada jak tam było, jakieś anegdotki o politykach, co mieli z nim lecieć w samolocie...

Dziś w Faktach widziałam, jak pastorowa Kornelia Pilch przemawiała na tej pielgrzymce i łzy napłynęły mi do oczu. Ta pielgrzymka, symboliczne przejście na miejsce katastrofy, ekumeniczne nabożeństwo (bo tam przecież byli wszyscy, jakby reprezentacja całego narodu, młodzi, starzy, lewica, prawica, ludzie różnych wyznań) to wspaniały pomysł, choć też z drugiej strony bardzo trudna rzecz. Czytałam w Dużym Formacie wywiad z p. Ewą Komorowską, inicjatorką tego wyjazdu i byłam pełna podziwu, jaka to mądra kobieta... Bardzo mnie wzruszyła relacja z tych uroczystości, słowa, które tam opadły, że samolot rozbił sie na tysiąc kawałków i na tysiąc kawałków rozbiły się serca rodzin ofiar katastrofy... I to, że były tam razem Pierwsze Damy- pani Komorowska i pani Miedwiediewa. Mam jakieś takie wrażenie, że to tak zawsze wychodzi, że mężczyźni są najczęściej tam, gdzie kasa, gdzie polityka, gdzie kryzysowe, podbramkowe sytuacje, a kobiety potem jakoś muszą to posprzątać, usiłują zjednoczyć, pocieszyć, współczują, po prostu są.

I naprawdę bardzo mi przykro, jak zobaczyłam te manifestacje pod pałacem prezydenckim, te polityczne hasła, zaciekłość Jarosława Kaczyńskiego, wrzaski o krzyżu i pomniku. Ten sam czas, pół roku później, inne miejsca. Tam w Smoleńsku zadumanie, modlitwa, cisza, spokój. Tu w Warszawie krzyk, wyzwiska, dzielenie ludzi... Nie włączam w to rodzin, które nie pojechały na pielgrzymkę, niektórym było jeszcze za trudno, mówiła o tym np. córka Zbigniewa Wassermanna, że pojechałaby, ale jeszcze nie jest gotowa. Jestem przerażona jednak, że zamiast się dziś zatrzymać, pomyśleć, wspomnieć ten krótki, w zasadzie tylko chyba kilkudniowy czas, kiedy ten naród miał okazję być razem, niektórzy ludzie wolą dzielić, niszczyć, obrażać. Czy my kiedyś zmądrzejemy?
Awatar użytkownika
polishblacksoul
Posty: 576
Rejestracja: czw, 11 gru 2008, 19:05

Post autor: polishblacksoul »

give_in_to_me pisze:Czy my kiedyś zmądrzejemy?
jesli w tym pytaniu pobrzmiewa jakas nadzieja radze ja predko porzucic. naprawde. im szybciej tym lepiej
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Lokalizacja: Lublin

Post autor: akaagnes »

polishblacksoul pisze:
give_in_to_me pisze:Czy my kiedyś zmądrzejemy?
jesli w tym pytaniu pobrzmiewa jakas nadzieja radze ja predko porzucic. naprawde. im szybciej tym lepiej
to tak jak pytanie, czy będą latać nowymi samolotami. nenene paranoja jakaś.
Awatar użytkownika
cicha
Posty: 1611
Rejestracja: pt, 11 mar 2005, 8:21
Lokalizacja: silent world

Post autor: cicha »

Ostatnio zmieniony śr, 20 paź 2010, 21:23 przez cicha, łącznie zmieniany 1 raz.
B. Olewicz (...) co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle? (...)
E. Bodo To nie ty...
Awatar użytkownika
akaagnes
Posty: 1224
Rejestracja: sob, 07 lut 2009, 23:13
Lokalizacja: Lublin

Post autor: akaagnes »

dzięki, cicha
ja nigdy nie zrozumiem jego rodziców, że dają się tak... własnym osobistym bólem do szmatławców i innych dzienników i opowiadają te różne rzeczy. Magda nawet tv nie ogląda, nic. I chyba nawet zna sprawę lepiej, bo rodziny mają rzecznika/przedstawiciela, czy kogoś tam, kto jest na bieżąco i na miejscu.
nie mam zdania, ja bym tak się nie dała...

EDIT:
przeczytałam.
mundur był cały, czysty - to utkwiło mi w pamięci - dziwne. bardzo dziwne. pachniał tylko paliwem....
wg mnie (to tylko teoria, choć dla mnie bardzo prawdopodobna), że za sterami siedział Błasik. Arek, owszem, wiedział wszystko i on był kapitanem,ale Błasik był zwierzchnikiem ogólnie sił powietrznych, więc był jego najważniejszym dowódcą. poza tym, pamiętając pierwszy upubliczniony zapis ze skrzynek, Arek nie odzywał się przez ostatnie 3 minuty.
... i że Krzysiek nie zidentyfikował ciała Arka, tylko dna miał zostawić (to wiedziałam) faktycznie w tej trumnie może go być mało albo wcale.
dziś oglądałam w tvp, że mają jakieś raporty wreszcie przesłać do PL (rychło w czas; paranoja) i że są jakieś części ciał jeszcze... ale dziwne, bo wieniec, który stał w kokpicie był cały i nienaruszony, mundur Arka czysty... a przywieźli go z ostatnimi ciałami, tymi najtrudniejszymi do identyfikacji. w ogóle od początku mi tu coś śmierdzi. staram się nie mieć uprzedzeń, ale to Rosja, nie jeden szwindel i przekręt ma na swoim koncie w dziejach historii. i też myślę, że Rosjanie bardzo maczali w tym palce, bo może chcieli skosić Kaczyńskiego, co tam, że pozostałych 95 osób też zginęło...;P
może coś wreszcie się wyjaśni. w ślimaczym tempie, ale jednak... ciągle mam nadzieję.
ODPOWIEDZ